8 listopada 2011

#13 Pamięć Ziemi

Tytuł: Pamięć Ziemi
Autor: Orson Scott Card
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011

Orsona Scotta Carda nie trzeba przedstawiać, w końcu twórczość tego pisarza zna prawdopodobnie każdy fan science-fiction, chociażby z jego najpopularniejszego cyklu o Enderze. Dlatego też od razu przejdę do dalej.

Zabierałam się za tę książkę bez jakichś większych pomysłów i przewidywań - ot, nazwisko autora mówiło samo za siebie, co powinnam znaleźć na stronach. Świat wykreowany przez Carda jak zwykle powala - jest genialny i bardzo tajemniczy - natomiast postaci są niestety na wskroś przeciętne (poza paroma wyjątkami), a niektóre wręcz nudne.

Historia toczy się wokół rodu Wetchika zamieszkującego ziemie w pobliżu Basiliki - miasta należącego do kobiet, w którym tylko one mogą mieć cokolwiek na własność. Głównym bohaterem jest najmłodszy syn Wetchika - czternastoletni Nafai - chłopak o niewyparzonej gębie, który nigdy nie wie, kiedy zamilknąć. To jednak on został wybrany przez Nadduszę - sztuczną inteligencję - by ochronić Harmonię przed zagładą, do której doszło na Ziemi.

Zamysł zniszczenia Ziemi może się wydawać dość oklepany, ale sposób poprowadzenia wątku sprawia, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy faktycznie tak bardzo dewastujemy naszą planetę, czy też autor trochę naciągnął fakty. Osobiście niestety skłaniam się ku pierwszej wersji, wobec czego składam głęboki ukłon w stronę Carda za subtelne przedstawienie problemu kataklizmów, które sami sprowadzamy na Ziemię i możliwość zastanowienia się nad tą kwestią.

W pewnym sensie Pamięć Ziemi kojarzy mi się trochę z Badaczami Czasu, w obu tych powieściach pojawia się bowiem wizja zagłady i próba naprawienia świata poprzez eliminację niektórych elementów z przeszłości. Sposoby rozwiązania problemów są jednak zupełnie inne, więc bez obaw - większego pokrewieństwa się nie doszukałam.

Oprócz tego bardzo istotnym elementem książki jest religia. Wiara w Nadduszę wygląda zupełnie inaczej u mężczyzn, którzy składają Mu ofiary z własnej krwi, a inaczej u kobiet, które pływając w jeziorze dostępnym wyłącznie dla nich śnią sny pochodzące od Niej*. Ulicami przemieszczają się zaś święte kobiety przybywające z pustyni, które w chwilach natchnienia przemawiają głosem Nadduszy...

W tym miejscu warto przyjrzeć się bliżej strukturze miasta oraz obyczajom w nim panującym, gdyż są nierozerwalnie połączone z religią. Dlaczego to kobiety mają władzę? Właśnie ze względu na możliwość rozmowy z Nadduszą. To dzięki temu w Basilice istnieją miejsca przeznaczone wyłącznie dla nich. To dlatego, co roku mogą zrywać kontrakty małżeńskie ze swoimi partnerami i to dlatego tylko one mogą posiadać na własność nieruchomości na terenie miasta.

Z powodu tych częstych zmian partnerów książka rozpoczyna się uproszczonymi drzewami genealogicznymi głównych rodów. Dzięki temu nawet nieuważny czytelnik nie pogubi się w relacjach międzyludzkich. Oprócz tego autor sprezentował nam również mapę Basiliki oraz informację o prawidłowym sposobie wymawiania imion bohaterów i ich zdrobnieniach. Nie ukrywam, że jest to ciekawy dodatek, który osobiście bardzo przypadł mi do gustu.

To, co z kolei niezbyt mnie przekonało, to rysy osobowościowe niektórych bohaterów, w tym Nafaia, jego brata Issiba oraz ojca. Postaci te są nudne i w znacznej mierze nielogiczne. Młody chłopak niby wie jak się zachować, a jednak popełnia nietakt za nietaktem zniechęcając do siebie wszystkich wokoło. Zdaje się być inteligentny, by po chwili zachowywać się jak skończony dureń. Niektóre cechy Nafaia stały w takiej sprzeczności, że ciężko mi było je jakkolwiek połączyć.
Z drugiej strony bardzo spodobały mi się kreacje Elemaka, Mebbekewa, Luet i Rasy. Pierwsi dwaj to starsi, przyrodni bracia głównego bohatera - obaj tak różni, jak to tylko możliwe, ale dzięki temu ciekawi. Luet zaś, mimo młodego wieku, jest szanowaną wieszczką wychowującą się w domu Rasy - matki Nafaia - kobiety o niezwykłej inteligencji.

Podsumowując - nie jest to najlepsza książka Carda, nie plasuje się nawet w czołówce, ale opisany na jej stronach świat nazywany Harmonią jest wart tego, by się z nim zapoznać. Problemy związane z wiarą, wizjami i lojalnością sprawiają, że z bardzo ogólnego wątku, historia przybiera indywidualny wydźwięk. Spaja wszystkie te elementy w jednym rodzie, w którym każdy znajdzie mniej lub bardziej pokrewną duszę.

Warto również wspomnieć, że saga "Powrót do Domu", której pierwszym tomem jest właśnie Pamięć Ziemi, została napisana blisko dziesięć lat temu, jednak dopiero teraz, dzięki wznowieniu Prószyńskiego, zyskuje na popularności. Mam nadzieję, że ostatnie dwa tomy zostaną w końcu przetłumaczone, gdyż nie chciałabym urywać sagi ledwo minąwszy półmetek. Dlatego też niecierpliwym fantastom radzę poczekać przynajmniej do momentu ukazania się czwartego tomu, natomiast osoby, którym niestraszny język angielski bądź czas oczekiwania na przetłumaczenie ostatnich dwóch części, mogą zabierać się już za czytanie.

* Specjalnie wykorzystałam wielkie litery, by podkreślić jakiej płci według poszczególnych grup jest Naddusza. 

10 komentarzy:

  1. Twoja niezwykle wyczerpującą recenzją skutecznie zachęca mnie do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja zabieram się za "Pamięć Ziemi" i coś zabrać się nie mogę :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Card jako autor jest o tyle specyficzny, że cholernie mocno wplata w fabułę elementy religijne z rzeczywistości - zazwyczaj tego nie widać, ale w tejże sadze to ta religia czasami aż wali po oczach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się podobała, ale kurcze, gdzie tu science-ficion? ;P Miałam już okazję przeczytać trzeci tom i powiem Ci, że wiele się nie zmienia w tej kwestii...

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam, że lekko mnie zaciekawiłaś, a Card nie raz już przewijał mi się na blogach, za Endera zaś zamierzam się kiedyś zabrać. Jednak wracając do "Pamięci Ziemi" to te kiepskie postacie skutecznie odrzucają. Być może kiedyś kiedy już zapoznam się z inną jego twórczością sięgnę i po to.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Gosiarella, miło mi to słyszeć :)

    @Silaqui, poczekaj aż samo Cię najdzie, wtedy prawdopodobnie bardziej Ci się spodoba.

    @Fenrir, to fakt, ale prawdę powiedziawszy zupełnie mi nie przeszkadza. Takie, a nie inne podejście do religii jako istotnej części funkcjonowania społecznego po prostu pasuje do konwencji całej historii.

    @Immora, mam nadzieję, że w końcu jednak polecą statkiem kosmicznym :P

    @Harashiken, toż to świętokradztwo! Jak można nie znać żadnej części sagi o Enderze?! (Przeżywam, bo Card jest moim ulubionym pisarzem :P) Zgadzam się z Silaqui - koniecznie przeczytaj Grę Endera, tym bardziej, że Ender jest w połowie Polakiem, a jego wujek nazywa się John Paul - wszelkie skojarzenia z papieżem jak najbardziej trafne i słuszn ;) Polecam również Badaczy Czasu i Mistrza Pieśni. Za to nawet kijem nie trącaj Zagubionych Chłopców - tragedia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z jednej strony chętnie sięgnęłabym po coś stricte fantastycznego, z drugiej - książka nie sprawia wrażenia najlepszej. Na razie się wstrzymam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Dusia, to faktycznie nie jest najlepsza książka, jeśli chodzi o coś stricte fantastycznego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam za sobą cykl o Enderze, poza tym fakt - odniesień do religii u Carda jest dużo - zwłaszcza panteizmu.

    OdpowiedzUsuń