21 listopada 2011

#16 Wezwanie Ziemi

Tytuł: Wezwanie Ziemi
Autor: Orson Scott Card
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011

Wezwanie Ziemi jest drugim tomem sagi "Powrót do domu" autorstwa znanego i szanowanego w kręgach science-fiction Orsona Scotta Carda. Pisarz ten zasłynął głównie dzięki cyklowi o Enderze, jednak nie jest to jedyna twórczość, którą ma czytelnikowi do zaoferowania. 

Akcja powieści rozgrywa się na w świecie nazywanym Harmonią, do którego to przenieśli się ludzie po zniszczeniu Ziemi. Osiedlając się zadbali również o to, by ich potomkowie nie powtórzyli błędów z przeszłości. W związku z tym zmienili ich kod genetyczny, by stali się podatni na sugestie Nadduszy - inteligentnego komputera mającego chronić ludzkość przed zagładą oraz przygotować ich powrotu na rodzimą planetę. 

Fabuła stanowi kontynuację pierwszego tomu i mimo że akcja trwa zaledwie kilka dni (zaczyna się zaraz po wydarzeniach kończących Pamięć Ziemi), to dzieje się nad wyraz dużo - zdecydowanie więcej niż w poprzedniej części. Rozwijają się również wątki postaci, które czytelnik miał okazję poznać w sporadycznych epizodach pierwszej części. Dzięki temu wzbogaceniu książka zyskuje nie tylko kilku nowych bohaterów (w tym paru naprawdę ciekawych), ale również daje poczucie, że w końcu zaczyna się coś dziać. 

O ile w tej części Rasa staje się niezorganizowana i traci w oczach, o tyle zaczyna błyszczeć Hushid. Przestaje być bowiem zahukaną dziewczynką i zmienia się w prawdziwą więzostruktorkę. W końcu można zobaczyć jej możliwości i sposób wykorzystywania informacji płynących z wiedzy o splotach łączących ludzi. 
Nafai wciąż niezmiernie mnie irytuje swoją bezmyślnością i nie dziwię się Elemakowi, że ma szczerze dość swojego młodszego brata. Sama chętnie bym go udusiła. Ciężko mi stwierdzić, czy chłopak faktycznie jest tak głupi, czy po prostu bezkrytyczny i zaślepiony swoją fanatyczną wiarą w możliwości Nadduszy. Tak czy siak jego zachowania są nieprzemyślane i aż zgrzytałam zębami czytając o jego wyczynach. 

W tym tomie autor skupił się w większej mierze na polityce i ustrojach panujących nie tylko w Basilice, ale również u jej sąsiadów, dzięki czemu czytelnik zyskuje szerszy obraz zmian zachodzących na Harmonii. Bardzo istotną rolę zyskała tutaj nowa postać - Vozmuzhalnoy Vozmozhno, generał imperialny, który za wszelką cenę chce osiągnąć swój cel, a przy okazji poprzysiągł sobie, że nigdy nie ulegnie pragnieniom boga/Nadduszy. Zawsze działał wbrew jego zaleceniom, odmawiał wykonania poleceń, robił to, co zostało mu zabronione. Jest bohaterem nadzwyczaj inteligentnym i intrygującym. Jego kodeks moralny oraz zachowanie często potrafią zadziwić, a mimo to jego manewry i działania wzbudzają szacunek. Zastanawiam się, czy nie jest to najciekawsza postać tej sagi.

Oczywiście pojawia się również kwestia religii i wiary. W końcu, czy można oddawać cześć maszynie? Tym bardziej, jeśli sam komputer stwierdza, że nie jest czegoś pewny i oświadcza, że część działań nie pochodzi od niego. Naddusza czuje się bowiem zagubiony, nie wie, czy postępuje prawidłowo, zastanawia się, czy on też mógł być pokierowany przez Opiekuna Ziemi. Wszystkimi tymi wątpliwościami dzieli się z Nafaiem i Luet, którzy wciąż ufają jego mocy (czasami aż zanadto, ale to już inna rzecz). Z jednej strony Naddusza daje im świadectwo pozostających w nim możliwości, ale z drugiej objawia się jako bezbronna maszyna, która potrzebuje kogoś, kto nią pokieruje. Zaczyna zmieniać się z boga w "istotę" wymagającą opieki i wsparcia. Jest to niesamowita przemiana, która zrobiła na mnie tym większe wrażenie, że odnosi się do komputera. Trochę kojarzy mi się z Jane - sztuczną inteligencją pomagającą Enderowi, chociaż Naddusza wydaje się dużo bardziej zagubiony i niepewny słuszności swoich decyzji. Zaczyna być... ludzki.

Niektórzy zarzucają, że akcja rozgrywa się zbyt wolno, jednak wydaje mi się, że w Wezwaniu Ziemi najważniejszymi elementami są właśnie przemiany zachodzące w bohaterach. I nie mówię tu o pojedynczych przypadkach, gdyż właściwie wszystkie postaci ewoluują, zmieniają się ich priorytety i możliwości. Orson Scott Card pamięta jednak, jakimi je stworzył, dlatego wciąż pozostają spójne i wyraźnie widać, że zmiany zachodzą pod wpływem wydarzeń, z którymi się zetknęły.

Pozycja oczywiście obowiązkowa dla osób czytających Pamięć Ziemi. Natomiast aby przekonać się, co będzie dalej i czy akcja faktycznie przyspieszy, czy też autor ponownie skupi się na rozwoju postaci, należy sięgnąć po kolejny tom Statki Ziemi.

7 komentarzy:

  1. Mam ochotę na tę książkę:) Zapowiada się bardzo ciekawie.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten cykl Carda mam w planach, ale zdecydowanie odleglejszych :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cała seria mi się podoba, ale naprawdę za mało tu dla mnie science-fiction :) Przynajmniej kolejna część wychodzi z Basilici, ale zatrzymuje się niestety w ciasnym gronie znanych bohaterów...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przybyłem, zobaczyłem i skomentowałem, lecz już czytać mi się nie chciało ^^

    Wybacz Wiedźmo, ale pojawiło się kilka nowych wpisów na obserwowanych przeze mnie blogów, a ja po zajęciach nie mam sił niestety. Poza tym Card'a często widuję na blogach, ale choć zwrócił moją uwagę nie odczuwam potrzeby wciągnięcia go na listy. Zatem czytanie recenzji kolejnej jego książki mogę pominąć póki co, ale nie omieszkam wrócić jeśli mnie zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe, chociaż nie czytałam pierwszej części. Martwi mnie trochę, wspomniana przez Ciebie, długo rozkręcająca się akcja, o której wszyscy tak wspominają. Jak znajdę ją w bibliotece, to czemu nie? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka wydaje się ciekawa, ale trzeba najpierw upolować część pierwszą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zachęcająca recenzja! A pozycja naprawdę ciekawa. Lubię ten rodzaj fantastyki, który zahacza nawet o s-f.

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń