20 września 2012

Nowa Fantastyka 7/2012

W końcu nadszedł czas na nadrobienie kolejnych zaległości i mam nadzieję, że tym razem już nie będę miała takich przestojów i spokojnie zajmę się czytaniem i recenzowaniem.

Na pierwszy ogień likwidacji zaległości idzie lipcowy numer Nowej Fantastyki. Postanowiłam przyjąć nową taktykę, którą poniekąd wprowadziłam już w poprzednim numerze - opisywać tylko to, co szczególnie zwróciło moją uwagę, bo w przeciwnym wypadku cały post wygląda jak streszczenie, a nie recenzja. 

Lipcowy numer obfituje w artykuły o superbohaterach. Z powodu ówczesnej premiery filmowej największa uwaga skupia się oczywiście wokół Batmana. Jest więc tekst dotyczący ostatniej części trylogii o Mrocznym Rycerzu w reżyserii Christophera Nolana, jak również wywiad z Chuckiem Dixonem - twórcą postaci Bane'a - głównego przeciwnika "Nietoperza". Kolejny artykuł opowiada o historiach i przemianach Kobiety Kota, która ponownie doczekała się swojego miejsca u boku Batmana, chociaż w zupełnie innej stylizacji niż Michelle Pfeiffer lub Halle Berry. 

A skoro o bohaterach już mowa - na ekranach kin pojawiła się również czwarta część Spidermana - całkowicie odświeżona i odmieniona. Odpowiednie zmiany w obsadzie oraz kreacji Człowieka Pająka miały pozwolić na spojrzenie z zupełnie innej strony na tę postać. Czy się udało? Niestety nie wiem, gdyż nie udało mi się pójść do kina, ale "Odświeżyć pająka" Marka Grzywacza napawa pewną dawką optymizmu.

Z kolei z zupełnie "innej beczki" pojawił się tekst z lamusa. Na ogół nie przepadam za tymi artykułami, ale "Pusta Ziemia z lamusa" wypadła wyjątkowo ciekawie. Agnieszka Haska Jerzy Stachowicz opisali przypadek Johna Clevesa Symmesa Jr., który wierzył, że Ziemia jest wewnątrz pusta oraz najprawdopodobniej zamieszkana przez ludzi. Wyprawa do wnętrza Ziemi nie powiodła się, jednak zapoczątkowała ciekawy nurt w fantastyce. 

Wśród felietonów najbardziej zainteresował mnie tekst Jerzego Rzymowskiego dotyczący serialu "Awake". Przeważnie nie oglądam seriali - uważam, że są wtórne, nudne i przeważnie prędzej czy później prowadzą do rozwiązań rodem z oper mydlanych (ot, taki Doktor House na przykład). Dlatego też z wielkim zdziwieniem czytałam felieton dotyczący serialu, który naprawdę mógłby mi się spodobać - zarówno z psychologicznego, jak i czysto scenariuszowego powodu. Głównym bohaterem jest detektyw, który w niezrozumiały sposób żyje w dwóch równoległych światach. Raz budzi się w świecie, w którym stracił żonę, a następnie w takim, w którym stracił syna. Powinien zdecydować gdzie żyć, jednak jak podjąć tak trudną decyzję? Kogo ostatecznie "poświęcić"? Żonę czy dziecko? 

Z kolei Rafał Kosik poruszył bardzo istotny temat product placement. W Polsce poziom prezentacji lokowanych produktów jest żenujący i gdy widzę aktorów specjalnie bawiących się słoikiem Nutelli czy obracających go tak, by widać było etykietkę, to chce mi się śmiać. Amerykanie robią to w sposób dużo bardziej naturalny i stonowany, a jednocześnie nie pozostawiający wątpliwości, że odbiorca przyswoi sobie odpowiedni obraz. Kosik zwraca jednak uwagę na to, że to, co widzimy w filmach, to jedynie czubek góry lodowej. Wszystkie reklamy na Facebooku, spamujące mailami boty i inne tego typu wymysły, to dopiero początek rozrastającej się gałęzi marketingowej. Pytanie jak się przed nią bronić?

W lipcowym numerze Nowej Fantastyki znalazły się cztery opowiadania. Prezentowały sobą różny poziom i poruszały odmienną tematykę. "Bestia najgorsza" Michała Cetnarowskiego zupełnie nie przypadła mi do gustu, chociaż niewątpliwie posiadała swoje specyficzne przesłanie. Tak czy siak nauczanie w wykonaniu Pałuby było... irytujące. 

Dla odmiany "Zapach deszczu" Janusza Stasika bardzo mi się spodobał ze względu na swój niewymuszony, lekki styl i ciekawą tematykę. Postać Mikołaja jest tak przesycona pesymizmem, że wywoływanie deszczu na egzotycznych wycieczkach idealnie do niego pasuje. A jeszcze bardziej spodobał mi się sposób w jaki jego umiejętność wykorzystały biura podróży - majstersztyk! 

Brad R. Torgersen w opowiadaniu "Odlatujący" wykorzystał niepokojącą wizję końca świata, która pozwoliła mu na wykreowanie bohatera (co ciekawe polskiego pochodzenia) - chłopca, który cudem przeżył jedną katastrofę za drugą. Istotnym etapem podróży kosmicznej Mirka były więc nie tylko aspekty związane z poszukiwaniem Odlatujących, ale również z dojrzewaniem czy samotnością. Autor stworzył  swoiste studium przypadku, może nieco wyidealizowane, ale całkiem ciekawe. 

W nieco innym kierunku zmierza natomiast Peter Watts prezentując czytelnikom opowiadanie "Malak". Może bowiem nakłonić do zastanowienia się, czy wciąż rosnący poziom technologiczny pozwoli kiedyś na stworzenie maszyny nie tylko samoistnie się uczącej, ale również pozwalającej na pewnym etapie rozwoju samodzielnie myśleć, a nawet czuć coś na podobieństwo emocji.

Numer ten uważam za bardzo udany i nie ukrywam, że podoba mi się takie tematyczne ukierunkowanie artykułów. Pozwala to na zdobycie szerokiego wglądu w omawiane zagadnienie i wyrobienie własnego zdania. Ponadto dzięki Nowej Fantastyce dowiedziałam się, że Terry Pratchett pracuje obecnie nad książką SF ("Wyprawa na kraniec Ziemi") i po raz kolejny miałam możliwość dokształcenia się przy radach dla piszących Michaela J. Sullivana.

3 komentarze:

  1. u mnie w miasteczku tego czasopisma nie znajdziesz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że wróciłaś, oby na dłużej :)

    Numer też mi się podobał. Chociaż "Zapach deszczu" był ciekawy to jednak "Odlatujący" przemawiają do mnie bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytuję NF, ale bardzo podobają mi się ich okładki - zawsze barwne, zawsze dobrze skomponowane :) Cudeńka :)

    OdpowiedzUsuń