10 czerwca 2016

Gojka wśród Żydów: czy można oswoić Izrael?

Zastanawiałeś się kiedyś, co tak naprawdę wiesz o Żydach? Takich prawdziwych, z krwi i kości, a nie tych, o których słyszałeś na lekcji historii ani tych, którzy pojawiają się w dowcipach? Czy widziałeś kiedyś Żyda? Rozmawiałeś z nim? Być może tak, pytanie, czy zdawałeś sobie sprawę z faktu, że to Żyd. Ela Sidi udowodniła mi i zapewne wielu innym czytelnikom, że nie mamy zielonego pojęcia o Żydach. Tak samo jak oni patrzą na nas przez pryzmat Auschwitz i prześladowań, tak my patrzymy na nich w mylny, ograniczony sposób, a potem dziwimy się, gdy przypadkiem okazuje się, że nasze wzajemne przekonania są błędne.

Żydzi zawsze kojarzyli mi się ze Spielbergiem i Hollywood, jednak zdaję sobie sprawę, że moje podejście nie jest zbyt popularne i znacznie częściej można się spotkać z wizją Żyda z pejsami, który żyje skromnie, koszernie i przestrzega szabatu*. Gdy zaczęłam czytać Izreael oswojony autorstwa Eli Sidi, Polki, od ponad dwudziestu lat mieszkającej w Izraelu, praktycznie wszystkie moje przekonania legły w gruzach. 

Autorka rozpoczyna swoją historię od wyjaśnienia, jak odbiera Izrael. Tytuł książki Izrael oswojony nie jest przypadkowy, ponieważ Ela Sidi zaznacza, że mimo że Izrael jest jej domem od ponad dwudziestu lat, to wciąż do niego nie przywykła i chyba nigdy jej się to do końca nie uda. Zbyt wiele różnic zarówno na poziomie państwa, religii, społeczności, jak i ludzkiej mentalności.

Jej pierwszy kontakt z Żydami i Izraelem jest godny odnotowania (większość z nas pewnie zachowywałaby się podobnie):
"Obok nas w kolejce dla obywateli Izraela stała kobieta ubrana w staroświecką sukienkę z długimi rękawami [...]. Towarzyszył jej pan z brodą i pejsami, w czarnych spodniach, czarnej kapocie, białych podkolanówkach i w kapeluszu na głowie [...]. Byłam prawie pewna, że są Żydami. Najprawdziwszymi, takimi, jakich opisał Singer. Przypominali mi statystów z filmu historycznego.
- To Żydzi, prawda? - zwróciłam się szeptem do mojej towarzyszki podróży.
- Hmm - potwierdziła Ewa.
- A tamten chłopak w szydełkowej jarmułce na głowie, ubrany w dżinsy i niebieską koszulę firmy Nike?
- Oczywiście, Żyd - odpowiedziała Ewa, nie rozumiejąc, o co mi chodzi. - Przecież jesteśmy w Izraelu! Prawie wszyscy ludzie w obsłudze lotniska i ci, których zobaczysz po wyjściu z niego, będą Żydami!"
(Ela Sidi, Izrael oswojony

Ela Sidi pokazuje jak różnorodny jest naród żydowski, podkreśla odmienność obrządków, wyjaśnia różnice pomiędzy Żydami religijnymi i świeckimi (a należy zaznaczyć, że obie te grupy nie są jednorodne i zachodzą w nich dodatkowe podziały) i daje czytelnikowi niewielki przedsmak tego, co mogłoby go spotkać, gdyby przyjechał do Izraela. Jeśli jedyna wizja Żyda to ta z pejsami, to ciężko sobie wyobrazić, że Tel Awiw jest uznawany za najbardziej atrakcyjne miasto dla homoseksualistów, gdzie mogą się cieszyć największą równością i swobodą. Żydzi ultraortodoksyjni mijają się na ulicach z rabinami homoseksualistami lub rabinami kobietami (chociaż nie zamienią ze sobą ani jednego słowa), a większość ludzi wizualnie niczym nie różni się od tych mieszkających na Zachodzie. Szok?

Oprócz tego autorka przedstawia obraz życia gojki, czyli nie-Żydówki, w państwie religijnym, gdzie bycie blondynką ze specyficznym akcentem nawet po dwudziestu latach czyni z niej obcą. Co prawda miałam nadzieję, że to właśnie tych treści będzie najwięcej, ale niestety... Dużo więcej uwagi poświęca Izraelowi i Żydom oraz ich wewnętrznym rozłamom i zewnętrznej solidarności.

Po tej książce wykreował mi się bardzo jasny ogląd na to, dlaczego Żydzi darzą Polaków i Polskę taką niechęcią i wcale im się nie dziwię. Gdyby ktoś zdradził mnie w taki sposób, w jaki Gomułka i komunistyczny rząd potraktowali polskich Żydów, to też przekazałabym swoim dzieciom urazę do kraju, który mnie wypędził i zabrał mi obywatelstwo. Ela Sidi przytacza słowa ludzi, którzy opuścili Polskę w tamtych latach, dzięki czemu można zrozumieć ich żal i rozgoryczenie. Z jednej strony tęsknią do czasów swojego dzieciństwa, ale wiedzą, że Polska nie jest już ich ojczyzną. Problem polega na tym, że Izrael też nią nie jest... Przez Polaków stali się obcy i nie mają swojego miejsca na ziemi. 

Izrael oswojony jest niesamowitym kompendium wiedzy o Żydach i Izraelu. Należy dodać, że wiedzy bardzo rzetelnej i popartej wynikami badań lub danymi statystycznymi. A mimo to książka jest jednocześnie stosunkowo prosta i lekka w odbiorze. Zasługę należy zapewne przypisać wplecionym historyjkom, głównie humorystycznym, z życia autorki. No bo jak można się nie zachwycać opowieścią, w której sąsiadka przychodzi do Eli z pytaniem, czy pali się u niej ogień. W trakcie szabatu, świętego dnia, nie wolno pracować, jeździć samochodem ani wykonywać czynności, które mogą przeobrazić jedną rzecz w inną. W związku z tym sąsiadka przyszła do nie-Żydówki, by ta wzięła na siebie grzech rozpalenia gazu do podgrzania posiłku. Skoro Ela nie jest Żydówką, to i tak pójdzie do piekła, a skoro tak, to może popełnić dodatkowy grzech, prawda? Proste i logiczne. To bezprecedensowe podejście jest tak absurdalne, że aż genialne. Grunt to ominąć zakaz w taki sposób, żeby nie zgrzeszyć. A że przy okazji zgrzeszy grzesznik...? Szczegół. 

Na niewątpliwe uznanie zasługuje fakt, że Ela Sidi jest obiektywna w swoich opisach, nie krytykuje ani nie ocenia, nie mówi, co jest dobre, a co złe. Nie występuje z punktu widzenia Żyda czy jego przeciwnika, dzięki czemu można mieć pewność, że informacje, które przekazuje są wiarygodne i niepodszyte ukrytą propagandą. Ot, Polka bez żydowskich korzeni, mieszkająca w żydowskim państwie.

Czy w związku z tym jestem zadowolona i usatysfakcjonowana po przeczytaniu Izraela oswojonego? I tak, i nie. Zdecydowanie poszerzyłam swoją skąpą dotychczas wiedzę na temat Żydów i Izraela i otworzyłam oczy na wiele spraw, o których nie miałam najmniejszego pojęcia, dlatego nie uważam czasu spędzonego przy tej książce za zmarnowany. Spodziewałam się jednak czegoś innego - większej liczby indywidualnych przeżyć Eli, jakichś stadiów oswajania się z Izraelem. Dostałam jedynie kilka kąsków, które były dla mnie niewystarczające. Trochę jakby zabrakło mi w tym duszy... 

* Oczywiście przy założeniu, że słowo "koszerny"** obiło nam się o uszy, ale nieszczególnie wiemy, jak je rozumieć, a "szabat" to "taka nasza niedziela". No powiedzmy...
** Koszerność nie odnosi się tylko do niemieszania produktów mięsnych i mlecznych. Koszerne mogą być również książki czy telefony komórkowe.


---
Na koniec lekki samozachwyt:
Ta recenzja wygrała konkurs na Recenzję miesiąca w Selkarze :)

2 komentarze:

  1. Mam na półce i na liście książek do przeczytania na ten rok. Dużo czytałam na temat Izraela, współczesnych Żydów, szczególnie tych ortodoksyjnych i jestem ciekawa spojrzenia autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwym plusem jest to, że autorka jest obiektywna (na tyle, na ile można być obiektywnym, opisując sprawy, które w pewnym stopniu nas dotyczą). Zna realia życia Żydów, bo mieszka w Izraelu, ale jednocześnie sama nie należy do ich świata. Jej opisy nie narzucają żadnego zdania, nie mają pozytywnego czy negatywnego wydźwięku. Po prostu przekazuje czytelnikom to, co widzi i co wie, a nie to, czego mogłaby się domyślać lub zobaczyć w mediach. I to jest chyba największa zaleta tej książki :)

      Usuń