30 czerwca 2016

Podsumowanie czerwca 2016

Wiedźmowa głowologia

W tym miesiącu, podobnie jak w całym roku, nie przeczytałam zbyt wielu książek. No bo co to za statystyka: trzy książki (właściwie dwie, ale pojawiły się trzy recenzje). Mimo to bardzo się od siebie różniły, dlatego uznałam, że warto jeszcze raz o nich wspomnieć.

W czerwcu przeczytałam: 
Co ciekawe, w czerwcu przeważyły (ha, ha... w stosunku 2:1) książki polskich autorów, co często mi się nie zdarza.

Nie umiałabym powiedzieć, która z tych książek najbardziej mi się podobała, ponieważ każda w jakiś sposób mnie wzbogaciła. Podczas czytania E-migrantów przez długi czas chodziłam po domu i mówiłam każdemu, kto chciał słuchać (jak nie chciał, to też się dowiadywał), że chyba wreszcie znalazłam swoją książkę roku. Byłam i nadal jestem nią zachwycona. 

Izrael oswojony skończyłam czytać w maju, ale ze względu na to, że wysłałam recenzję na konkurs w Selkarze i mogłam ją opublikować dopiero po ogłoszeniu wyników, postanowiłam, że pojawi się w czerwcowym zestawieniu. Sam fakt, że wygrałam ten konkurs świadczy o tym, że książka była warta poświęconego jej czasu. Nie zapominajmy jednak o tym, że jest doskonałym kompendium wiedzy o Żydach i Izraelu. 

Z kolei Opowieści z meekhańskiego pogranicza to coś, co mogę nazwać "powrotem do domu". Fantastyka w czystej postaci, ze świetnym światem i postaciami oraz wartką fabułą. To było coś, czego potrzebowałam, żeby wybudzić się z letargu.


A co nas czeka w lipcu? Na pewno w końcu dokończę Ilion Dana Simmonsa i pojawi się recenzja Czerwonej królowej, którą czytałam już kilka miesięcy temu. Nie wiem, co będzie dalej, bo rzadko kieruję się planami czytelniczymi. Wszystko zależy od tego, na co aktualnie mam ochotę.

8 komentarzy:

  1. 3 książki to też dobry wynik. :) Każda liczba większa od zera jest powodem do dumy. :) Poza tym ja jestem zdania, że na książkach świat się nie kończy i trzeba znaleźć czas na książki, jak i inne przyjemności. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorzej jak się pracuje ze słowem pisanym. Siedzę i w kółko czytam, co napisałam, czytam, żeby się dokształcić, czytam, żeby dostać zlecenie... Wtedy czytanie dla przyjemności staje się mniej przyjemne, ba, czasem jest męczące i zwyczajnie nie mam już na nie siły ani chęci.

      Usuń
    2. No tak, wtedy jest gorzej. Ale chyba nie aż tak bardzo źle?

      Usuń
  2. Ja w czerwcu mogę się pochwalić siedmioma przeczytanymi książkami. Dwie kończące Cykl Demoniczny, dwie z Cyklu Inkwizytorskiego, jedna rozpoczynająca Cykl Szklany tron i tak dla odmiany niepasujący do niczego Lichwiarz Noczkina :)
    Co do niektórych pozycji to trochę się zawiodłam, inne mnie urzekły, ale to taki standard z mojej strony :)

    Pozdrawiam
    unserious.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na których się zawiodłaś, a które Cię urzekły? Cyklu Inkwizytorskiego nie czytałam, Szklany tron mam na uwadze, a Cykl Demoniczny ostrożnie dawkuję, żeby nie zapaść się za bardzo w tym świecie :P

      Usuń
    2. Ostatnie dwie książki Cyklu Inkwizytorskiego trochę zawodzą - jest tam po 5 - 6 opowiadań, ale w sumie książki mogłyby się skupić zaledwie na dwóch. Natomiast Cyklem Demonicznym byłam urzeczona od samego początku i niestety im dalej tym widać spadek formy autora.
      Zachwyciłam się zaś Szklanym Tronem - mam nadzieję, że nie będzie "pikował w dół" tak jak Cykl Demoniczny.
      Co do Noczkina i Lichwiarza - taka solidna dawka fantastyki. Może bez fanfar, ale miło przy niej spędziłam czas :)
      Pozdrawiam
      unserious.pl

      Usuń
  3. nie liczy sie ilosc ale jakosc :) dlatego widze ze swietnie jest jak jest PS:l juz mam 5 jestem lepsza od Hemriony xD pozdrawiam!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak... Przy tym pozostańmy :P
      Nie no... Średnio wychodzą dwie godziny na książkę. Tak też można :D

      Usuń