19 września 2016

Walt Disney. Potęga marzeń

Wiedźmowa głowologia
Wychowywałam się i rosłam razem z bajkami Disneya, do tej pory mam w domu pokaźną kolekcję na kasetach VHS, więc nie powinno nikogo dziwić, że koniecznie chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o Walcie Disneyu, człowieku, który od zera stworzył największe studio tworzące filmy animowane. Sięgnęłam po nowe wydanie biografii Walta Disneya Walt Disney. Potęga marzeń autorstwa Boba Thomasa. Na wypadek, gdyby jakimś cudem ktoś nie kojarzył tego nazwiska, na okładce można zobaczyć uśmiechniętego Disneya z rysunkową Myszką Miki siedzącą mu na kolanie. Dwie legendy i ikony kultury w jednym miejscu.

Historia Walta Disneya to typowy amerykański sen. Młody Walter zaczynał swoją karierę od codziennego roznoszenia gazety, której kolportażem zajmował się jego ojciec. Żmudna i trudna praca. Bez względu na pogodę i porę roku chłopiec musiał wstać kilka godzin przed rozpoczęciem zajęć w szkole, roznieść gazety, a po szkole zająć się jeszcze drugą turą. Przez to przysypiał na lekcjach i nie mógł się skupić. Ale co go obchodziła nauka?! Chciał być artystą, rysownikiem. I sukcesywnie dążył do celu. Nie było łatwo - kilka razy musiał ogłosić bankructwo, producenci wykorzystywali go do cna, nie płacąc przy tym ustalonego wynagrodzenia lub podsuwając umowy, które w konsekwencji sprawiały, że jego własne dzieła nie należały do niego. Między innymi w wyniku takiej sytuacji (utraty praw autorskich do królika Oswalda) powstała Myszka Miki. 

Disney nie miał w zwyczaju załamywać rąk i płakać nad rozlanym mlekiem. Nie był też człowiekiem pamiętliwym, więc szybko wybaczał osobom, które działały na jego szkodę. Przekuwał porażki w sukcesy i uczył się na własnych błędach. Miał też doskonałe oko i umiał dobrze ocenić swoich współpracowników. Wymagał od nich rzeczy niemożliwych, wiedząc że są w stanie osiągnąć sukces. Doskonale wiedział, kto nadaje się do jakiego rodzaju pracy i w czym będzie najlepszy.

Był człowiekiem porywczym i pełnym sprzeczności, ostatnie słowo zawsze musiało należeć do niego, ale był przy tym bardzo życzliwy, a czasami wręcz jowialny i nieco naiwny. Może to właśnie ta dziecięca naiwność, której nigdy się nie wyzbył sprawiła, że nie uznawał granic ludzkich możliwości. Był pasjonatem i wizjonerem. Gdy tylko na rynku pojawiały się jakieś nowości, Disney od razu się z nimi zapoznawał i realizował w swoich produkcjach. To on jako pierwszy dodał kolor, wprowadził dźwięk i stworzył pełnometrażową animację (Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków).

Potęga jego wyobraźni wyprzedzała ludzkość co najmniej o jedno pokolenie, a determinacja w realizacji marzeń była olbrzymia. To Walt Disney był ciałem, duszą, umysłem i sercem studia, to on podejmował ostateczne decyzje i to on miał wizje, które należało w pełni zrealizować. Odgrywał scenki, by pokazać animatorom i scenarzystom, na co powinni zwrócić uwagę (nie bez kozery przez kilka lat to on podkładał głos Mikiemu). Nigdy nie odpuszczał, doprowadzał do końca nawet te sprawy, które, wydawałoby się, nie mają szans na powodzenie. 

Nie wierzę, by ktokolwiek inny był w stanie stworzyć takie studio. W Disneyu skupiły się wszystkie cechy niezbędne do realizacji takiego szalonego przedsięwzięcia: pasja, pogoda ducha, dziecięca radość, zdolności plastyczne, ośli upór, wizjonerstwo i niczym nieograniczona wyobraźnia.

Bob Thomas stworzył niezwykle ciekawy obraz Walta Disneya, starając się pokazać, jakim był człowiekiem. Nie było to proste zadanie, ponieważ Disney był wybitnie złożoną postacią, pełną sprzecznych emocji i reakcji. Autorowi udało się przybliżyć jego sylwetkę tak bardzo, jak to tylko możliwe w książce biograficznej. Miał szczęście, ponieważ wcześniej osobiście poznał Disneya, a w trakcie pisania miał wsparcie całej jego rodziny, przyjaciół i współpracowników.

Walt Disney. Potęga marzeń to fascynująca biografia fascynującego człowieka. Tutaj nie ma miejsca na nudę czy przestoje. Można czytać tę książkę jak powieść przygodową, ponieważ Walt Disney nie tolerował nudy. Był pracoholikiem (ale któż nie kochałby takiej pracy?!) i pasjonatem. Uwielbiał kolejki, kino i telewizję, a wszystko, co robił, robił z pasją. I taka też jest książka Thomasa: pasjonująca i pełna zrealizowanych marzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz