14 czerwca 2017

The Call. Wezwanie, Peadar Ó Guilín

Wiedźmowa głowologia, fantastyka, young adult, wydawnictwo Czwarta Strona
Nie byłam przekonana, czy powinnam pisać recenzję książki The Call. Wezwanie*, ponieważ nie potrafię jednoznacznie i logicznie się o niej wypowiedzieć. Później uznałam jednak, że to też może okazać się całkiem cenną wiedzą dla osób zainteresowanych pozycją, więc postaram się jak najprecyzyjniej przedstawić odczucia po tej lekturze.

Akcja rozgrywa się w Irlandii, która nagle, z godziny na godzinę, została odcięta od reszty świata. Tego dnia rozpoczęły się Wezwania, podczas których nastolatkowie przenoszą się na 3 minuty i 4 sekundy do Szaroziemi, czyli ponurej krainy zamieszkiwanej przez Sidhe. W tym miejscu czas płynie inaczej, więc dzieci muszą przetrwać w okrutnym świecie cały dzień, unikając złapania przez elfy oraz pułapek zastawionych przez florę i faunę Szaroziemi. Najbardziej oczywistym rozwiązaniem jest ucieczka przed pościgiem, co stanowi ogromny problem dla Nessy, dziewczyny z nogami powykręcanymi przez polio. Czy poradzi sobie podczas Wezwania? A może polegnie już na etapie treningów w szkole przetrwania? 

Peadar Ó Guilín jest irlandzkim pisarzem, który postanowił wykorzystać niektóre z wierzeń Zielonej Wyspy i przenieść je na grunt powieści młodzieżowej. Już na tym etapie pojawia się pewien zgrzyt, bo o ile główni bohaterowie mają 14 lat, o tyle książka jest tak brutalna, że nie dałabym jej z czystym sumieniem nastolatkowi w tym wieku. 

Sidhe to rasa elfów, które mszczą się na Irlandczykach za to, że ci wiele stuleci temu wygnali je z wyspy i zmusili do zamieszkania w pozbawionej kolorów i radości krainie nazywanej Szaroziemią. Chociaż jeśli spojrzeć na to z innej strony, to radości i śmiechu jest tam aż nadto, ponieważ Sidhe z wielką emfazą i pokrętnym poczuciem humoru "upiększają" ludzkie dzieci, które przeniosły się do ich krainy wskutek Wezwania. Z powodu tych zabaw większość nastolatków wraca martwa (np. mając twarz uformowaną ze skóry i krwi na kształt kwiatu) lub okaleczona w wymyślny sposób - chociażby z dziurą na wylot na środku klatki piersiowej. 

Szaroziemia również nie grzeszy "normalnością". Większość flory i fauny wywodzi się w prostej linii od ludzi, chociaż ich wygląd może temu całkowicie zaprzeczać. Pojawiają się więc pola "kapusty", składające się wyłącznie z ludzkich głów, czy psy myśliwskie przypominające w ogólnym zarysie ludzi z przeformowanymi ciałami tak, aby mogły szybko biegać na czterech łapach i kłapać ostrymi zębiskami w wydłużonych pyskach. Generalnie jedna wielka psychodela.

I właśnie to uzewnętrznienie chorej psychiki autora jest najmocniejszą stroną książki. Z jednej strony jest to bowiem przerażające i ohydne, a z drugiej w tak abstrakcyjny sposób fascynujące, że koniec końców to jedyna rzecz, dla której czyta się Wezwanie. Tak, też mam pokręconą psychikę, bo czytałam i czekałam na to, co jeszcze wymyśli autor, czym zaskoczą mnie Sidhe i Szaroziemia. 

Mam wrażenie, że cała ta książka powstała tylko i wyłącznie z potrzeby opisania pokręconych pomysłów pisarza. Wezwanie nie ma żadnej logicznej fabuły, do niczego nie prowadzi, niczego nie rozwiązuje, nic nie wyjaśnia. Ot, wycinek życia Irlandczyków, którzy próbują przetrwać, gdy elfy dręczą ich dzieci, na ogół bezczelnie je zabijając (przeżywa średnio jedno dziecko na dziesięć) i czerpiąc z tego niesamowitą satysfakcję.

Świat ludzi jest mdły i właściwie w ogóle nie został opisany, a te strzępy informacji, które w jakiś sposób przecisnęły się przez umysł autora, niewiele wyjaśniają lub są zwyczajnie nielogiczne. Przykładowo czytelnik zostaje poinformowany, że dzieci wysyła się do szkół przetrwania w zależności od miesiąca urodzenia. Jest to kilkukrotnie podkreślone, jednak pozostaje niewyjaśnione skąd w ogóle pomysł na taki podział, skoro nikt nie zna dnia ani godziny Wezwania. Może ono nastąpić za dnia, w nocy, w styczniu, kwietniu czy listopadzie, w trzynastym, czternastym lub siedemnastym roku życia - nie ma żadnego schematu. Więc na cholerę wprowadzać coś, co nie ma najmniejszego sensu i nie przekłada się na fabułę?

No i jest jeszcze Nessa. Tak idealnej postaci to doprawdy dawno nie widziałam. Piękna, mądra, ambitna, zdeterminowana, opanowana, karna, a nawet w dużej mierze sprawna (w dwie minuty potrafi sobie zrobić kule z gałęzi dowolnego drzewa) - no tylko te nogi... Odniosłam wrażenie, że autor bardzo usilnie próbował utrudnić bohaterce życie, żeby uniknąć posądzenia o wyidealizowanie postaci, więc zrzucił na nią polio. Albo z kolei chciał zrekompensować swojej małej Mary Sue chorobę i dał jej jeszcze kilka dodatkowych punktów do genialności i idealności. Tych kilka punktów wystarczyło, żeby przekroczyła wszelkie skale. Aż się niedobrze robiło, gdy pojawiała się na kartach powieści.

W sumie jedyną bohaterką i jedynym fragmentem, który wzbudził we mnie większe emocje, była Megan. Miała charakterek i była wyjątkowo pozytywną postacią, a przy tym jedynie jej wątek wnosił coś sensownego do fabuły. Z pełną świadomością oświadczam, że jej Wezwanie było najlepszym fragmentem całej książki i dzięki tej scenie poczułam, że cała historia mogłaby mieć sens i gdyby ją naprawdę opowiedzieć, zamiast skupić się na zabawach Sidhe, to mogłaby to być dobra powieść.

No i nie wiem, może jestem staroświecka, zamknięta na otaczający mnie świat i w ogóle, ale wiek bohaterów zupełnie mi się nie zgadzał, szczególnie w kontekście wielkiej homoseksualnej miłości dwóch czternastolatek i ogólnej dojrzałości bohaterów (16-17 lat byłoby bardziej na miejscu). W całej książce było za dużo wulgaryzmów i seksu, przez co znów podkreślę, że według mnie to nie jest powieść dla młodszych nastolatków. A nie jestem przekonana, czy te starsze tak łatwo przełkną historię bez sensownej fabuły. Nie wykluczam, że wystarczy im opis Szaroziemi i deformacji ciał przeprowadzanych na Wezwanych, bo mi w pewnym sensie to wystarczyło. Ale nie ukrywajmy, jednak wolałabym dostać porządną powieść, a nie przypadek do diagnozy psychiatrycznej.

Nie polecam, ale też nie zniechęcam. W tym wypadku chyba trzeba przekonać się osobiście.


* Co to za głupi zwyczaj, żeby zostawiać oryginalny tytuł i dodawać do niego tłumaczenie? Samo "Wezwanie" miałoby za małą "moc"? Gorzej zapadałoby w pamięć? Bez względu na powód, to rozwiązanie zupełnie do mnie nie przemawia.


---
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Czytam Fantastykę.

21 komentarzy:

  1. "wolałabym dostać porządną powieść, a nie przypadek do diagnozy psychiatrycznej" - cudowne :) i jakże trafne. Choć chwilami przy lekturze sama się zastanawiałam, czy ja też nie jestem "przypadkiem do diagnozy", bo te psychopatyczne opisy i chore pomysly autora to było w zasadzie jedyne, co trzymało mnie przy książce. Byłam ciekawa, co jeszcze wymyśli, bo potrafił zaskoczyć ;)

    Trudno mi odnieść się do tej recenzji inaczej niż stwierdzając, że mamy niemal identyczne spostrzeżenia - ja moją recenzję Wezwania wrzuciłam wczoraj na bloga :) Zgadzam się szczególnie z zarzutami nieodpowiedniego dobrania wieku bohaterów, a także kiepsko ustalonej grupy docelowej.

    Zgadzam się też z Twoją opinią co do Megan, chociaż - z drugiej strony - jest ona idealnym dowodem na to, jak płytkie i jednowymiarowe są postacie, stworzone przez O'Guilina. Każda ma jakąś dominującą cechę (w przypadku Megan było to jej... cwaniakowanie? nie wiem, czy to dobre określenie), i w sumie ciężko powiedzieć o nich coś więcej. To też nie przyczynia się do dobrego odbioru powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz profesjonalną diagnozę? Tak, jesteś nienormalna. Ale przecież o tym wiemy od dawna, w końcu dalej utrzymujesz ze mną kontakt :D

      I wiesz, ja myślę, że on naprawdę napisał to tylko po to, żeby pokazać swoją chorą wyobraźnię, dlatego cała reszta poszła w odstawkę - łącznie z rozbudową postaci.

      Usuń
  2. Wiele razy widziałam tę książkę na innych blogach. Jednakże po przeczytaniu kilkunastu recenzji nadal nie jestem pewna, czy chcę po nią sięgnąć. Wydaje się ona dość niecodzienna (ale trudno stwierdzić, czy w pozytywnym tego słowa znaczeniu)

    Pozdrawiam serdecznie. :)
    niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam bardzo podobne odczucia i gdyby książka sama nie wpadła mi w ręce, to na pewno bym jej nie przeczytała.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Całkiem fajnie się ją czytało, chociaż nie zapadła mi na długo w pamięci. Jak dla mnie jest niedopracowana, a potencjał ma. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że całkiem fajnie się czytało i że jest bardzo niedopracowana. Ale opisy tych wszystkich istot w Szaroziemi i "upiększanie" dzieciaków jednak zapada w pamięć. Potencjał... Gdzieś był, ale niestety pozostał głęboko ukryty.

      Usuń
  4. Teraz już nie jestem pewna, czy chciałabym się osobiście przekonywać. Szkoda mi czasu na takie zagadki, gdy wkoło tyle cudownych książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście książkę czyta się błyskawicznie, więc w najgorszym wypadku to nie jest duża strata czasu. Ale w sumie to Ci się nie dziwię :)

      Usuń
  5. Nie rozumiem tej mody z zostawianiem oryginalnych tytułów. Książka nie dla mnie, bo te opisy wywoływałyby we mnie jedynie obrzydzenie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tego nie rozumiem.

      Biorąc pod uwagę, że tych opisów jest bardzo dużo i w sumie to jedyna zaleta książki, to w Twoim wypadku zdecydowanie odradzam czytanie :)

      Usuń
  6. Hmmmm, opis książki jest dla mnie tak abstrakcyjny i dziwny, że aż chętnie sięgnęłabym po tę pozycję, nie jestem pewna jednak, czy bym ją przetrwała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyta się bardzo szybko i mimo że to jedna wielka psychodela, to jest dość lekka. Najlepiej dotrwać do pierwszych opisów wezwania i ocenić, czy coś takiego w ogóle Ci odpowiada.

      Usuń
  7. A tyle było na nią szału... no cóż, po przeczytaniu zdania o braku logicznej fabuły chyba sobie odpuszczę - wolę się nie denerwować, co zapewne by się z tego powodu stało i skupić na książkach, które naprawdę mnie zainteresują ;) Być może kiedyś sięgnę, tak z czystej ciekawości, ale to chyba raczej tylko wtedy, gdy naprawdę nie będę mieć co czytać, a książka jakimś cudem do mnie trafi ;)
    Pozdrawiam!
    Książki bez tajemnic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja przeczytałam tę książkę właśnie w takiej sytuacji - nie miałam co czytać, byłam ciekawa, a Wezwanie akurat wpadło mi w ręce :D

      Usuń
  8. Mimo wszystko jestem jej bardzo ciekawa :) Kupiłam ją na WTK i już wkrótce się przekonam co ja o niej myślę :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to ciekawość, a nie wielkie oczekiwania, to może Ci się spodobać :)

      Zazdroszczę wizyty na Targach. Może następnym razem też się wybiorę :)

      Usuń
  9. Ja też nie rozumiem skąd się wzięła moda na zostawianie oryginalnego tytułu :) Widocznie tak brzmi bardziej cool. Chciałam znaleźć inne słowo niż "cool" ale to mi pasuje najlepiej :)

    "Ale nie ukrywajmy, jednak wolałabym dostać porządną powieść, a nie przypadek do diagnozy psychiatrycznej." Cudo <3

    Książkę mam ochotę przeczytać przez te wszystkie głupotki choćby po to, żeby sprawdzić, jak bardzo jest zła. Taki masochizm. Ale priorytet na to mam bardzo, bardzo mały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cool" jest tutaj idealnym słowem :D

      Nieskromnie przyznam, że to moje ulubione zdanie z tej recenzji :D

      Wiesz, że napisałam tę recenzję głównie z myślą o Tobie? W poście podsumowującym miesiąc wyraziłaś zainteresowanie tą książką, więc uznałam, że spróbuję sprecyzować moje myśli ;) W sumie cieszę się, że Cię zupełnie nie zniechęciłam. Tylko pamiętaj, o czym kilka razy wspominałaś - tutaj zdecydowanie musisz obniżyć wymagania :D

      Usuń
  10. Planowałam ja zakupić, ale w sumie nie wiem, duzo jest pozytywnych komentarzy jak i negatywnych, trzeba to przemyśleć, dziękuje za tak wspaniała recenzje 😍
    http://dzienzksiazkami.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeśli będziesz miała okazję, to warto wypożyczyć z biblioteki lub od kogoś znajomego. Ewentualnie zerknąć na kilka losowych stron w księgarni, żeby ocenić, czy jest szansa, że przypadnie Ci do gustu.

      Usuń
  11. Zastanawiałam się nad przeczytaniem "The call. Wyzwanie". Opis nie do końca mnie przekonał, ale słyszałam kilka pozytywnych opinii, więc pomyślałam "Czemu nie?". Po twojej recenzji wiedzę, że to jednak książka nie dla mnie. Raczej nie będę jej czytać.

    OdpowiedzUsuń