12 czerwca 2017

Tu byłem. Tony Halik, Mirosław Wlekły

Wiedźmowa głowologia, biografia, Tony Halik, Elżbieta Dzikowska, rozmowa autorska, autograf, wydawnictwo Agora

Rzadko sięgam po książki spoza fantastyki i zawsze pluję sobie w brodę, dlaczego nie robię tego częściej. Przecież to właśnie biografie, reportaże i książki podróżnicze wywołują we mnie największe emocje. Zawsze obiecuję sobie poprawę i na ogół niewiele z tego wynika. Jak zatem doszło do tego, że sięgnęłam po biografię Tony'ego Halika? W końcu współcześnie nie jest szczególnie znaną osobą. Jasne, moi rodzice znali go z programu Pieprz i wanilia, który prowadził ze swoją partnerką Elżbietą Dzikowską, jednak mojemu pokoleniu zostało właściwie tylko słynne hasło: "Tu byłem. Tony Halik". Pisaliśmy je na murach, kostce chodnikowej, parapetach, a co bardziej bezczelni wydrapywali na blatach szkolnych ławek. W moim przypadku sprawa jest stosunkowo prosta: chodziłam do szkoły jego imienia. Ba! Prowadziłam uroczystą akademię związaną z nadaniem imienia, na którą przyjechała pani Elżbieta, a na lekcjach zaczytywałam się książką Halika: 180 000 kilometrów przygody. W tej sytuacji nie powinno dziwić, że bez wahania zdecydowałam się na biografię o znaczącym tytule Tu byłem. Tony Halik autorstwa Mirosława Wlekłego.

Tony (a właściwie Mieczysław) Halik był podróżnikiem urodzonym w Toruniu, jednak życie bardzo szybko zweryfikowało jego miejsce zamieszkania. Przez pewien czas przebywał we Francji, gdzie poznał swoją żonę Pierrette, następnie wyjechał z nią do Argentyny, by po słynnej podróży na Alaskę i z powrotem przenieść się do Meksyku. To właśnie tam poznał Elżbietę Dzikowską i postanowił razem z nią wrócić do Polski (co wcale nie było takie proste - żeby wrócić do kraju i dalej jeździć po świecie, musiał zrzec się polskiego obywatelstwa). Nigdy jednak nie przestał podróżować, a jego barwne życie stało się inspiracją dla wielu osób.

„Znał wszystkich.
– Nawet Anę Berthę Lepe? Nieee?! – dziwi się Mauro Jimenez Lazcano, rzecznik prezydenta Echeveríi w latach 1970-1976, ten sam, który uważa, że Halik to większy odkrywca Meksyku niż Kolumb, Kortez i Humboldt razem wzięci. […] – Boże, ją też – wzdycha 74-letni Lazcano. Była trzecią najpiękniejszą kobietą świata!”*

Halik potrafił zadzwonić do obcej osoby, przedstawić się i powiedzieć, że chętnie spotkałby się przy herbacie, a potem wielokrotnie wykorzystywać zdobyte w ten sposób znajomości. Jego motto "Tu byłem" można by równie dobrze zamienić na "Wszystkich znałem" (i faktycznie wszyscy go znali). Bo gdyby wziąć pod uwagę, kogo bezpośrednio znał Halik lub ktoś z jego rodziny i znajomych, to na liście pojawiliby się m.in.: Henryk Sienkiewicz, Stefan Żeromski, Luis EcheverríÁlvarez, Mario Vargas Llosa, a nawet papież Franciszek!

Mirosław Wlekły, dziennikarz, który podjął się napisania biografii Halika, nie miał prostego zadania. Halik dużo zmyślał, konfabulował, przypisywał sobie przygody innych ludzi i nadinterpretował wiele sytuacji. Zdarzało się, że jednej osobie opowiadał kilka wzajemnie się wykluczających historii, a jednak wszyscy mu wierzyli. Miał w sobie coś, co sprawiało, że ludzie chcieli przebywać w jego towarzystwie i na wiele mu pozwalali. Może to ta jego "amerykańska" nadpobudliwość? Umiejętność wciśnięcia się w każde miejsce na świecie i osiąganie celów wbrew wszystkiemu? A może rozbrajał ludzi swoją bezczelną bezpośredniością? Prawdopodobnie miał w sobie olbrzymie pokłady charyzmy i wzbudzał sympatię, ja jednak nie jestem pewna, czy prywatnie polubiłabym Halika. Zachwycają mnie jego dokonania i przygody, imponuje determinacja, ale sama osoba trąci mitomanem.

„Jeśli prawdą jest to, co mówił, był najczęściej strącanym pilotem II wojny światowej. 
O swoich wojennych przygodach Halik opowiadał znajomym i dziennikarzom w wielu wywiadach.
[…] Że był najmłodszym pilotem w całym RAF-ie. 
Że służył w nim jako najemnik.
[…] Że w RAF-ie podawali kiepskie śniadania […].”

Mimo to niezwykle się cieszę, że Wlekły przedstawił prawdziwą historię Halika. Dotarł do miejsc, ludzi** oraz dokumentów, dzięki którym w końcu wiadomo, jak wyglądało życie polskiego raptusa i podróżnika. I w pełni zgadzam się z autorem, że jest to życie równie ciekawe, jak to zmyślone, a może nawet ciekawsze. Podczas czytania wielokrotnie dzieliłam się z rodziną i znajomymi dopiero co poznanymi faktami z życia Halika. Na ogół zaczynałam od słów: "Halik był kosmitą". To, co ten człowiek wyczyniał, jak się zachowywał, czego dokonywał - nawet przesiane przez sito mistyfikacji - powalało na kolana. Żałuję tylko, że napisanie biografii wiązało się dla pani Dzikowskiej z tak dużą dawką bólu i cierpienia. 

„– Kiedy usiłuję się zdystansować, wydaje mi się, że być może milczenie było słuszną decyzją – ciągnie po chwili Dzikowska. – […] Gdyby mi o tym powiedział, nie wiadomo, jakby wyglądało nasze życie.”

Abstrahując już od samej osoby Tony'ego Halika, warto zwrócić uwagę na konstrukcję książki. W przeciwieństwie do typowych biografii, Wlekły zdecydował się odwrócić kolejność przekazywanych informacji. Podzielił książkę na cztery części (pod względem chronologii: 4-3-1-2). Zaczął od momentu, w którym Halik poznał Dzikowską i postanowił wrócić do Polski. Następnie opisał jego życie z Pierrette, narodziny i zakończył na czasach II wojny światowej. Przyznaję, że początkowo miałam duży problem, żeby wdrożyć się w tak przedstawiony życiorys i nie rozumiałam tego zabiegu, jednak im dalej, tym bardziej logiczna wydawała mi się ta kolejność. Wlekły zaczął od pokazania Halika-podróżnika, czyli człowieka, którego znaliśmy z telewizji, książek i rozmów. W kolejnych częściach przybliżał Antonia, Mieczysława i Maxa, czyli mniej znane wcielenia Halika, aby zakończyć prawdziwą bombą obalającą wiele mitów. Chociażby ze względu na to mocne zakończenie, nie wyobrażam sobie innego rozwiązania.

Tu byłem. Tony Halik to książka dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. Świetna szata graficzna i zdjęcia stanowią doskonały dodatek do ciekawie napisanej biografii. Mirosław Wlekły niczym dziennikarz śledczy podążał śladami Halika, przepytywał rodzinę i znajomych i godzinami ślęczał nad papierami, próbując dojść do tego, które informacje z życiorysu podróżnika są prawdziwe, a które zmyślone. Niesamowite jest to, że po tylu latach udało mu się stworzyć spójną i wiarygodną historię życia Mieczysława Antonia Sędzimira Halika. A dzięki rozmowie autorskiej, na której byłam w czwartek, miałam okazję poczuć, jakbym razem z panem Mirosławem przemierzała Polskę, Francję, Argentynę, Meksyk i Stany Zjednoczone. Dziękuję za te przeżycia i za autograf!

Wiedźmowa głowologia, biografia, Tony Halik, Elżbieta Dzikowska, rozmowa autorska, autograf, wydawnictwo Agora


Książka wywarła na mnie olbrzymie wrażenie i gorąco polecam ją wszystkim, którzy lubią barwne postaci, są otwarci na pozornie niemożliwe historie, cenią sobie tajemnice oraz ich sukcesywne poznawanie i marzą o odrobinie egzotyki w życiu. No i oczywiście tym wszystkim, którzy chcieliby się dowiedzieć, kim naprawdę był Tony Halik. A uwierzcie mi, że warto.

Dlaczego konfabulował?
Bo kochał.
Bo chciał być w Polsce.
Bo chciał być lubiany i podziwiany.
Bo tworzył, nie tylko pisząc, ale i mówiąc.
Bo nudziło mu się powtarzanie tych samych opowieści.
Bo miał wielką wyobraźnię.
Bo lubił imponować […].”

* Cytaty pochodzą z książki Tu byłem. Tony Halik autorstwa Mirosława Wlekłego.

** Miał przy tym niesamowite szczęście. 60 lat po tym, jak Halikowie mieszkali w Argentynie, Mirosław Wlekły pokazał losowej osobie zdjęcie Halika, pytając, czy wie, kto to jest i dostał odpowiedź twierdzącą, a do tego nazwisko i numer telefonu do kobiety, która opiekowała się małym Ozaną Halikiem. Czy można to nazwać inaczej niż właśnie "szczęście"?


Za książkę do recenzji dziękuję księgarni internetowej Tania Książka .
Zobaczcie inne bestellery na stronie księgarni!

10 komentarzy:

  1. Nie czytam tego typu książek, choć ta wydaje się być... hmm, ciekawa. Jeśli ją gdzieś znajdę, to z chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, bo to połączenie książki biograficznej, podróżniczej i przygodowej ;)

      Usuń
  2. Niektórzy mają chyba taką przypadłość "konfabulacja". Wielu takich ludzi obserwuję na co dzień :P
    Osobiście uwielbiam reportaże, biografie, książki podróżnicze. Jednak jakoś rzadko po nie ostatnio sięgam. W sumie sama nie wiem dlaczego, ciągnie mnie do grozy i fantastyki chyba najbardziej teraz.
    Halik to z pewnością barwna postać, więc Autor biografii miał wielkie pole do popisów, Z drugiej strony chcąc odsiać prawdę od bajania, zadanie łatwe nie było :)
    Chyba i ja nie polubiłabym się z Halikiem prywatnie, bo mocno cenię szczerość, a bardzo nie lubię niepotrzebnego kłamstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie ten sam problem, co Ty (tyle, że nie ruszam grozy). Lubię, ale jakoś rzadko czytam. Myślę, że częściowo wynika to z faktu, że w fantastyce umiem się odnaleźć i zawsze wiem, co wychodzi, co warto przeczytać itp. A w pozostałych gatunkach mam bardzo duże braki albo zwyczajnie nie wiem, gdzie szukać czegoś wartego uwagi. Więc dopóki coś samo nie wpadnie mi w ręce (lub nie rzuci się w oczy), to raczej nie czytam.

      Cały czas zastanawiam się, jak to było z tym kłamaniem i konfabulacjami Halika. Bo ludzie zdawali się wiedzieć, że kłamie, a mimo to akceptowali jego wymysły. Może to były inne czasy i ludzie chcieli wierzyć w barwne życie? A może Halik naprawdę miał w sobie aż taką charyzmę, że potrafił przekonać do siebie ludzi?

      Usuń
  3. Kojarzę jeszcze ten program "Pieprz i wanilia". Pamiętam niewiele, poza tym, że w studio było wiele rozmaitych pamiątek z podróży a na ich tle siedzieli Halik i dzikowska :) Zainteresowałaś mnie tą biografią, więc będę się rozglądać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściara :) Ja nie kojarzę tego programu, chociaż kiedyś chyba widziałam parę odcinków.

      Naprawdę polecam! Audiobook też może być niczego sobie, jako że Jerzy Stuhr zgodził się przeczytać biografię Halika. Właśnie jestem na etapie zastanawiania się nad zakupem :)

      Usuń
  4. Halika znam tylko z opowieści, ale mam ochotę dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Ten człowiek musiał być bardzo pozytywnie zakręcony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto! W biografii Wlekły najpierw przybliża Halika, które "znał" świat, a dopiero później pokazuje, jaki był naprawdę. Więc masz szansę poznać obydwa wcielenia podróżnika.

      Usuń
  5. j uwielbiam biografie...Halika ze dwie mam w domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze dwie biografie Halika czy jego książki podróżnicze?

      Usuń