10 października 2017

Śmiejąc się w drodze do meczetu, Zarqa Nawaz

Wiedźmowa głowologia, recenzje książek, muzułmanka w zachodnim społeczeństwie, autobiografia, Wydawnictwo Kobiece
Zdjęcie wykonała Ewelina z bloga Gry w bibliotece. Dziękuję :)

Są książki, które bawią od pierwszej strony i nie przestają do samego końca. Przykładem takiej historii jest autobiograficzna powieść Śmiejąc się w drodze do meczetu. Przygody muzułmanki w zachodnim społeczeństwie. Zarqa Nawaz rozpoczęła opowieść w tak autoironiczny sposób, że gdy Ewelina przeczytała mi fragment, wiedziałam, że koniecznie muszę zapoznać się z tą pozycją. Nie musiałam długo czekać na okazję, więc teraz mogę się podzielić moimi przemyśleniami.

Przede wszystkim warto zaznaczyć, że w przeciwieństwie do wielu książek o tematyce bliskowschodniej, ta nie jest dramatem. Czyta się ją bardzo szybko, ponieważ jest zabawna i napisana lekkim, przyjemnym stylem. Zarqa nie boi się opisywać samej siebie w taki sposób, że czytelnik łapie się za głowę i ma wrażenie, że kobieta jest idiotką, której brakuje piątej klepki i instynktu samozachowawczego. Mimo to wzbudza sympatię, a jej perypetie wywołują uśmiech. 

Zarqa zaczęła swoją historię od czasów dzieciństwa, kiedy to bujała kolegę na huśtawce w nadziei, że zbawi jego duszę, a potem obżerała się szynką podczas jego urodzin. Opisała batalię z matką, która uważała, że golenie nóg jest sprzeczne z naukami Koranu, przybliżyła swój nastoletni bunt przejawiający się absurdalnie rygorystycznym podejściem do przestrzegania religijnych zasad, a także zwróciła uwagę na rozsądek, jakim wykazali się jej konserwatywni rodzice. 

– Nie jedz tego – powiedziała.
– Ale to pyszne. – Wepchnęłam sobie jeszcze więcej jedzenia do buzi.
– To jest szynka – oznajmiła, marszcząc czoło. – A ty, zdaje się, jesteś muzułmanką.
Zjadłam resztę tak szybko, jak mi pozwalało na to nieczyste sumienie. Niebo w gębie... Później powiodłam smutnym wzrokiem za tacą, którą matka Davy’ego usunęła sprzed moich rozanielonych oczu.
Kiedy przyszła po mnie mama, matka Davy’ego złożyła przeprosiny:
– Sądziłam, że wie, co to szynka.
Mama spojrzała na swoje żarłoczne muzułmańskie dziecko i westchnęła.
– Posyłamy ją do meczetu, ale ma kłopoty z koncentracją.
”*

W zestawieniu z rozrastającym się jak grzyby po deszczu przeświadczeniem, że świat muzułmański piętnuje dziewczynki, należy zwrócić szczególną uwagę na fakt, że Zarqa zawsze mogła liczyć na pełne wsparcie rodziców i miała dużo swobody. Co prawda matka próbowała wyswatać swoją córkę ekscentryczkę z dowolnym mężczyzną, który zechciałby się z nią ożenić. Nawet jeśli był to jednooki księgowy z zamiłowaniem do wędkarstwa. 

Ostatecznie Zarqa sama wybrała sobie męża, a ich relacje od początku były partnerskie, a nie patriarchalne. Kobieta mogła robić, co chciała, uczyła się i pracowała jako dziennikarka (w późniejszym okresie kręciła filmy i pisała scenariusze seriali). Mąż nie tylko ją wspierał, ale też namawiał do rozwoju, a gdy Zarqa twierdziła, że przecież nie może gdzieś jechać ze względu na dzieci, to mąż odpowiadał, że dzieci mają jeszcze ojca i spokojnie sobie poradzą. Wspaniały, ciepły obraz normalnej, życzliwej i kochającej się rodziny. Nawet jeśli trochę zakręconej. I właśnie ta normalność w połączeniu z dużą religijnością obojga jest jedną z największych zalet Śmiejąc się w drodze do meczetu. Autorka pokazuje, że można pogodzić wiarę z życiem w zachodnim społeczeństwie i że większość muzułmanów to normalni ludzie, a nie psychopatyczni terroryści. 

„– To nie ma nic wspólnego z twoją pracą, co? – zapytała Mama podejrzliwie.
– Nie. Jadę do Mekki.
Mama nie wierzyła własnym uszom.
– Ty? Naprawdę?
– Czemu tak trudno w to uwierzyć? – Poczułam się nieco dotknięta.
– Hadżdż to podróż duchowa. Trzeba być w odpowiednim stanie umysłu.
– Duchowość nie jest mi obca – odparłam, w myślach rozważając wybór między pantoflem z odkrytymi palcami a sandałem. Który typ obuwia lepiej się sprawdzi w piaszczystym terenie?”

Wspaniale wypadł też rozdział dotyczący pielgrzymki do Mekki. Podobało mi się, że autorka przybliżyła ogólne zasady panujące podczas pielgrzymki, a potem przesiała je przez sito własnych oczekiwań i doświadczeń. Nie słodziła i nie upiększała tego, co uważała za złe i niewłaściwe. Jednocześnie pokazała, że zdystansowanie się od codziennego życia pozwala na znalezienie nowego celu, duchowe oczyszczenie przyjmuje rozmaite formy, a wiedza zdobyta podczas pielgrzymki ma niebagatelne znaczenie, nawet jeśli chodzi o to, jaki typ obuwia lepiej sprawdzi się w piaszczystym terenie ;)

Zarqa Nawaz napisała ciepłą i ciekawą książkę o życiu muzułmanów na Zachodzie, a wszystko w oparciu o własne, intrygujące doświadczenia. Cieszę się, że potrafiła poruszyć poważne tematy w lekki i zabawny sposób, ponieważ w ten sposób ma szansę trafić do szerszego grona odbiorców. Ja z czystym sumieniem polecam Śmiejąc się w drodze do meczetu każdemu, kto lubi się uśmiechać podczas czytania i chciałby poznać jasne oblicze muzułmanów.


* Cytaty pochodzą z książki Śmiejąc się w drodze do meczetu autorstwa Zarqi Nawaz.

6 komentarzy:

  1. Jestem w pełni przekonana do przeczytania też książki, cytaty super wybrane, będę jej szukać w swojej bibliotece. Dzięki za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię przekonałam, bo książka naprawdę jest warta przeczytania :)

      Usuń
  2. Książki dotyczące muzułmanów interesują mnie szalenie, dlatego ten tytuł na pewno prędzej czy później trafi w moje ręce, a i ładnie o nim napisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiejąc się w drodze do meczetu jest świetną książką, bo pokazuje normalnych muzułmanów, a nie skrzywdzone przez los białe kobiety lub terrorystów. Jest mądra, a przy tym bardzo zabawna i zdystansowana.

      Usuń
  3. Bardzo podoba mi się pomysł na książkę! Dla mnie brzmi rewelacyjnie.

    OdpowiedzUsuń