Tytuł: Bezwzględna
Autor: Gail Carriger
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Tak oto nadeszła pora na przedostatni tom losów lady Alexii Maccon - bezdusznej, muhjah zasiadającej w Gabinecie Cieni królowej Wiktorii, żony wilkołaka, matki nienarodzonego jeszcze dzieciofelera, który w "Bezgrzesznej" sprowadził na bohaterkę kilka problemów oraz przyjaciółki ekscentrycznego wampira-tułacza. Jest to najlepszy moment na znalezienie odpowiedzi na pytania typu: czy Alexia poradzi sobie z rolą matki? Kto tym razem będzie próbował ją zabić? Jak rozwinie się kwestia Protektoratu Parasola i kim, do diabła, jest Czepek z Falbaną? Mam nadzieję, że jesteście również gotowi na rozwiązanie kilku innych tajemnic. Tylko proszę, uważajcie na jeżozwierze! Naprawdę są niebezpieczne.
Alexia jest w ósmym miesiącu ciąży, nic jednak nie wskazuje na to, że spokojnie doczeka porodu. Przede wszystkim wampiry wciąż próbują zabić dziecko, a najłatwiej tego dokonać zabijając matkę, czyż nie? Pojawia się też duch, który informuje bezduszną, że ktoś dybie na życie królowej. Lady Maccon jest więc zmuszona zabrać się do pracy, która wiąże się z częstymi podróżami, dużą ilością kombinowania oraz starciami ze wspomnianymi wyżej jeżozwierzami. Jakby tego było mało, Felicity przenosi się do domu Alexii i notorycznie narzeka na brak kultury ze strony wilkołaków. Oszaleć można! Zwłaszcza, gdy dzieciofeler w końcu odmawia pożywnej herbaty, a w pobliżu zabrakło jedzenia.
Czwarty tom, podobnie jak wcześniejsze, obfituje w niezliczoną ilość gagów i humorystycznych komentarzy. Nie ma co prawda pijanego Conalla, który w tym stanie bezsprzecznie jest moim ulubieńcem, ale na szczęście na trzeźwo też potrafi się nieźle nagimnastykować, by wytłumaczyć się przed rozkapryszoną żoną z pochopnie wypowiedzianych słów. Rozwija się również wątek opanowanego bety watahy Woolsey, profesora Lyalla, a co najważniejsze (przynajmniej dla Alexii) wychodzi na jaw kilka nowych faktów z życia jej ojca Alessandra Tarabottiego.
Wszystko to zostało oczywiście umieszczone wśród turniur, sterowców, fularów oraz nawłosienników autorstwa Ivy Tunstell. Steampunkowy klimat epoki wiktoriańskiej świetnie współgra z lekkością z jaką Gail Carriger opisuje kolejne intrygi i wydarzenia. Autorka pilnuje, by wszystkie zębatki były doskonale naoliwione i nie pozwala im zwolnić nawet na momencik. Akcja ściga (a czasami nawet prześciga) akcję, fabuła nabiera rozpędu z każdą kolejną stroną, aż... Dociera do punktu kulminacyjnego, który doskonale rozkłada napięcie. Zaraz po nim następuje bowiem delikatna stagnacja pozwalająca na rozwiązanie kilku wątków oraz naprowadzenie na kolejne niewiadome. Majstersztyk.
Przyznam, że z trudem przypominam sobie dwa pierwsze tomy, które były znacznie gorsze, zarówno pod względem treści, jak i warsztatu. Teraz bowiem Gail Carriger utrzymuje w miarę stały, a co najważniejsze, bardzo dobry poziom, który sprawia, że z przyjemnością sięgnęłabym po jeszcze kilka innych części. Co prawda wciąż nie podobają mi się elementy paranormalnego romansu (na szczęście jest ich coraz mniej), ale sama fabuła jest tak przyjemna i nietuzinkowa, postaci niezwykle barwne, a humorystyczny i giętki styl zwyczajnie ujmujący, że książka stanowi bardzo przyjemną odskocznię od codzienności.
Żeby jeszcze tylko dało się patrzeć na okładkę... Niestety, ale akurat to z każdą częścią jest coraz gorsze. Panie, które mają przedstawiać Alexię są tak odrzucające, że staram się jak tylko mogę, by nie patrzeć na "opakowanie" dłużej niż jest to absolutnie niezbędne. W Bezwzględnej było to więcej niż konieczne, ponieważ twarz na okładce jest okropna. Nie jestem w stanie nazwać tego delikatniej.
Książkę spokojnie mogę polecić każdemu, kto czytał wcześniejsze tomy - nie poczujecie się zawiedzeni, a tym, którzy utknęli gdzieś na początku radzę przełknąć nadmiar paranormala z wcześniejszych tomów i dotrzeć do czwartej części po prostu dlatego, że warto. Nie jest to wymagająca literatura, ale nikt też nie powiedział, że trzeba czytać wyłącznie ciężkie i trudne pozycje, by odczuwać zadowolenie, a ja z przyjemnością pośmiałam się nad Bezwzględną. Tym bardziej, że na ogół nie czytam takich książek.
Jako dodatkową zachętę dodam, że coś wywołało "prawie uśmiech" na twarzy Floote'a, a ktoś sprowokował go do wypowiedzenia kilku zdań naraz... Można by powiedzieć - niemożliwe! Ale niemożliwe to jest to, że jeszcze to czytacie, zamiast iść do księgarni ;-)
Za książkę dziękuję panu Marcinowi oraz wydawnictwu Prószyński i S-ka ;-)
Początkowo podchodziłam do Alexii z wielką rezerwą teraz czekam na każdą kolejną książkę. A co do okładek zgadzam się w 100%. Z każdą jest chyba gorzej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja miałam dokładnie tak samo. Zabrałam się za czytanie wcześniejszych części, gdy dostałam Bezgrzeszną do recenzji i chyba dobrze, że tak się stało, bo inaczej wątpię, żebym przebrnęła przez te nieszczęsne dwa pierwsze tomy. Wkurzał mnie paranormal, wkurzała mnie Alexia, a teraz nawet ją jestem w stanie zdzierżyć i może nawet polubić :)
OdpowiedzUsuńProszę, jak odmienne (w ramach ogólnego "podobania") oceny mamy :) Dla mnie akcja w tej części wyjątkowo wolno idzie, a czułe scenki z udziałem Alexii i Conalla w takim nagromadzeniu bardzo mi się kojarzyły z romansową "Bezduszną". Może kwestia oczekiwań - miałam nadzieję, że autorka rozwinie teorie z "Bezgrzesznej", raczy nas kolejną porcją wynalazków i więcej będzie dzieciofelera. A było jak było - dla mnie bardzo dobrze (nie będę powtarzać, co mi się podobało - pewnie czytałaś już u mnie), ale nie genialnie :)
OdpowiedzUsuńJa liczę na to, że więcej teorii pojawi się po urodzinach dziecka, ale na to jest jeszcze czas w piątej części ;-) Czułe scenki na szczęście były tak nieistotne i epizodyczne, że bardzo szybko wyrzucałam je z pamięci (może stąd bardziej pozytywny wydźwięk całokształtu?) - w pierwszej części stanowiły niejako główny wątek, co mnie okrutnie męczyło i irytowało.
UsuńJakże się cieszę, że ta część jeszcze daleko przede mną. ;) Tyle przyjemności mnie czeka. :D
OdpowiedzUsuńKsiążkę już mam na półce dzięki uprzejmości Pana Marcina, jednak najpierw zapoznam się z pierwszymi trzema. Zwłaszcza, że każdy z tomów zbiera same pochlebne recenzje.
OdpowiedzUsuńMuszę się kiedyś wziąć za tę serię, ale na razie nie widać szczytu moich stosów... Nie wiem, kiedy w końcu zmaleją. Wakacje, przybądźcie :P
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej serii... Mam poważne zaległości w takim razie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na bank, tylko najpierw pierwsze trzy części.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "Bezduszną", chętnie przeczytałabym kolejne, ale... w bibliotekach nie uświadczysz, a obawiam się, że jak zakupię i postawię na półce to te coraz piękniejsze okładki nie dadzą mi spać w nocy :P Ciekawe czy autorce się podobały.
OdpowiedzUsuń