Co by było, gdyby ludzie przestali czytać? Ktoś mógłby stwierdzić, że Polacy już spełniają tę groźbę, z roku na rok czytając coraz mniej. Przynajmniej według statystyk*. Jednak Walter Tevis posunął się o krok dalej i w swojej książce Przedrzeźniacz przedstawił wizję ludzkości, która nie tylko nie potrafi czytać, ale generalnie nie ma o życiu i pracy bladego pojęcia. Wszystkimi ważnymi sprawami zajmują się roboty, a zadaniem ludzi jest zachowanie Prywatności, Indywidualizmu i dobra zabawa na prochach. A gdy już im się znudzi, to zawsze mogą dokonać Samospalenia. Bo kto miałby im tego zabronić?
W Przedrzeźniaczu pojawia się trzech kluczowych bohaterów. Robert Spofforth, robot Marki Dziewięć, zarządzający wszystkim, co pozostało z Ameryki Północnej, Paul Bentley, prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie potrafiący czytać, pisać i liczyć, a także Mary Lou Borne, kobieta-zagadka, żyjąca w sprzeczności z wszelkimi zasadami współczesnego świata.
Historia splata losy tych trzech postaci w okolicy uniwersytetu. Dziekan Spofforth zatrudnia Bentleya w roli lektora. Mężczyzna ma odczytać kwestie ze starych niemych filmów i nagrać je na rejestratorze dźwięków. Jako że dostaje pokój w starej bibliotece, rozwija swoje umiejętności czytelnicze, zaczyna prowadzić dziennik, a z Arytmetyki dla chłopców i dziewcząt uczy się liczb. Poznaje Mary Lou podczas częstych wizyt w zoo. Okazuje się, że wbrew wszelkim regułom kobieta mieszka w gadziarni. Problemy zaczynają się, gdy Mary Lou przeprowadza się do Bentleya...
Walter Tevis pokazuje, jak mogłaby wyglądać przyszłość, gdybyśmy oddali kontrolę bezdusznym i pozbawionym emocji robotom, a sami przestalibyśmy interesować się zdobywaniem jakiejkolwiek wiedzy. Brak umiejętności czytania stał się w tej historii jednym z głównych czynników zidiocenia społeczeństwa, ponieważ doprowadził do absolutnego braku porównania, jak było kiedyś. Uniemożliwił też samodzielną naukę. Wczesna indoktrynacja szybko i bezbłędnie kształciła posłusznych i głupich obywateli. Ludzie stali się bezbronni w swojej głupocie, zdobywając jedyną możliwą wiedzę od robotów. Fakt, że roboty nie znają emocji doprowadził do zaniku rodziny oraz wszelkich więzi emocjonalnych z drugim człowiekiem. Gdyby tylko ludzie nie byli cały czas otumanieni ogólnodostępnymi lekami i narkotykami, z pewnością poczuliby się bardzo samotni.
Ciężko mi jednoznacznie wypowiedzieć się o tej książce, jako że z jednej strony doceniam wysiłek autora, który dostosował język do możliwości intelektualnych oraz wiedzy poszczególnych postaci. Jednak z drugiej strony początkowo styl wypowiedzi jest tak prosty i ograniczony, że z trudem czerpałam przyjemność z lektury. Zdania są niewyszukane, krótkie i pokazują, jak wiele człowiek zapomniał na przestrzeni kilku pokoleń. I to jest dla mnie największa wartość tej książki. Pokazanie jak szybko zmienia się świat, jak łatwo manipulować społeczeństwem, zwłaszcza otumanionym i indoktrynowanym od urodzenia oraz wykazanie, że postęp technologiczny, nad którym nikt nie sprawuje kontroli może doprowadzić do upadku ludzkości.
Uważam, że Przedrzeźniacz to bardzo dobry przykład antyutopii. Pokazuje, że trzeba myśleć z wyprzedzeniem i zastanawiać się nad możliwymi konsekwencjami podejmowanych działań. Tevis wykazał (w latach 80!), że powierzanie zbyt wielu obowiązków maszynom wcale nie musi przynieść oczekiwanych korzyści.
Przedrzeźniacz nie jest moim odkryciem roku, ale dziwnie poruszyła mnie historia ludzi, którzy na nowo odkrywają świat dzięki książkom. Pasja z jaką bohaterowie uczyli się kolejnych rzeczy o przeszłości, ich chęć zdobywania wiedzy i potrzeba bliskości w jakiś sposób zdeterminowały tę historię. Czuć, że książka jest stara, ale jest w niej coś, co mimo kiepskiego stylu sprawia, że mam ochotę polecić ją innym osobom.
Ciężko mi jednoznacznie wypowiedzieć się o tej książce, jako że z jednej strony doceniam wysiłek autora, który dostosował język do możliwości intelektualnych oraz wiedzy poszczególnych postaci. Jednak z drugiej strony początkowo styl wypowiedzi jest tak prosty i ograniczony, że z trudem czerpałam przyjemność z lektury. Zdania są niewyszukane, krótkie i pokazują, jak wiele człowiek zapomniał na przestrzeni kilku pokoleń. I to jest dla mnie największa wartość tej książki. Pokazanie jak szybko zmienia się świat, jak łatwo manipulować społeczeństwem, zwłaszcza otumanionym i indoktrynowanym od urodzenia oraz wykazanie, że postęp technologiczny, nad którym nikt nie sprawuje kontroli może doprowadzić do upadku ludzkości.
Uważam, że Przedrzeźniacz to bardzo dobry przykład antyutopii. Pokazuje, że trzeba myśleć z wyprzedzeniem i zastanawiać się nad możliwymi konsekwencjami podejmowanych działań. Tevis wykazał (w latach 80!), że powierzanie zbyt wielu obowiązków maszynom wcale nie musi przynieść oczekiwanych korzyści.
Przedrzeźniacz nie jest moim odkryciem roku, ale dziwnie poruszyła mnie historia ludzi, którzy na nowo odkrywają świat dzięki książkom. Pasja z jaką bohaterowie uczyli się kolejnych rzeczy o przeszłości, ich chęć zdobywania wiedzy i potrzeba bliskości w jakiś sposób zdeterminowały tę historię. Czuć, że książka jest stara, ale jest w niej coś, co mimo kiepskiego stylu sprawia, że mam ochotę polecić ją innym osobom.
No i to wydanie z Artefaktów... Boska okładka, prawda? Zakochałam się w niej! Zresztą uwielbiam całą serię, o czym pisałam już przy okazji mojego książkoholizmu.
*Też zastanawiacie się, na kim przeprowadzają te badania? Bo ani mnie, ani nikogo z moich czytających znajomych jakoś nikt nigdy o zdanie nie pytał...
---
Pamiętacie zabawę, którą Wam zaproponowałam? Wrzuciłam cytat, który mnie zachwycił i pytałam, czy wiecie, skąd pochodzi. Zachęcałam również do wymyślenia własnej odpowiedzi. Nie podchwyciliście tematu, więc nie wiem, czy jest sens kontynuować ten pomysł, czy lepiej sobie odpuścić...
Chciałam tylko zaznaczyć, że cytat pochodzi właśnie z Przedrzeźniacza autorstwa Waltera Tevisa.
Przeczytałam tylko nakreślenie fabuły. Brzmi ciekawie. Moja lista książek, które chcę przeczytać robi się niebezpiecznie długa. ;)
OdpowiedzUsuńCo do tych statystyk - to również nie bardzo wiem kogo one się tyczą i mam wrażenie, że mają służyć tylko taniej sensacji.
Pozdrawiam :)
Moja niby też. Na półkach (co już ustaliłyśmy u Ciebie) rośnie liczba "półkowników", a ja za każdym razem, gdy kończę jakąś książkę, mam problem, żeby wybrać kolejną. Bo na to nie mam ochoty, w to się za bardzo wciągnę, a nie mam teraz dość czasu... I potem kończę z jakąś dziwną książką, której w ogóle nie miałam w planach :D
UsuńCieszę się, że to nie tylko moje zdanie w sprawie tych statystyk czytelniczych :)
Fabuła brzmi intrygująco, mam na nią wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie fabuły to tam za dużo nie ma, ale cały opis świata i konsekwencje różnych działań są fascynujące. Jak tylko będziesz mieć możliwość, to przeczytaj :)
UsuńJak Ci teraz napiszę, że uwielbiam Artefakty, to chyba się nie zdziwisz, prawda? :D
OdpowiedzUsuńA skąd :D Nic a nic :D
UsuńKsiążka bardzo mi się podobała. Do lekkich nie należy i momentami ciężko mi się ją czytało, ale autor ukazał przerażającą wizje społeczeństwa. Powieść zrobiła na mnie mocne wrażenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
houseofreaders.blogspot.com
Opisał zwycięstwo ludzkiego hedonizmu. Po co pracować, skoro całą robotę mogą wykonać roboty? Po co męczyć się z utrzymywaniem więzi i relacji albo co gorsza z wychowywaniem dzieci? Po co tracić czas na zdobywanie zbędnej wiedzy (skoro wszystko, co trzeba wiedzą i wykonują roboty)? Skoro podstawowe problemy już rozwiązaliśmy, to co teraz? ZABAWA! Życie bez obowiązków ani jakiegokolwiek celu. Straszne, zwłaszcza, że tak niepokojąco prawdziwe.
UsuńDziękuję za odwiedziny :)
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiego świata;p Po książkę na pewno sięgnę, bo mam zamiar całe Artefakty przerobić:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto :) To niesamowite, że dopiero teraz odkopujemy książki tej klasy, co Przedrzeźniacz.
Usuń