21 sierpnia 2016

Książkoholizm, czyli co sprawia, że kupuję książki

Terry Pratchett
Przepraszam za to zniknięcie, ale po prostu nie działał mi Blogger... Cały czas miałam informację o działaniach w toku, a jak próbowałam napisać posta, to wyskakiwał mi error. Nic nie dawały żadne relogi, restarty przeglądarki ani komputera. Nie mogłam nawet wysłać przygotowanych wcześniej postów.

W sumie podsumowanie lipca jest już bez sensu, więc nie będę go dodawać. Zamiast tego chciałabym napisać skąd czerpię inspiracje do wyboru i zakupu książek (a niestety kupuję ich zdecydowanie więcej, niż jestem w stanie przeczytać...).

1. Autorzy

Mam kilku autorów, których książki kupuję, gdy tylko pojawią się na rynku wydawniczym. Ostatnio do takich pisarzy mogę zaliczyć Brandona Sandersona, a do moich wcześniejszych miłości (którym pozostałam wierna) należą Orson Scott Card i Terry Pratchett. O ile z Cardem trzeba uważać, bo skacze z jakością książek od absolutnych wyżyn, po skończone chłamy i niestety można się przejechać i niemiło zaskoczyć, o tyle u Pratchetta nie ma aż takich pomyłek. Gdyby spojrzeć na moją biblioteczkę, to pomijając dwie książki ze Świata Dysku, które zaginęły po pożyczeniu, to brakowałoby mi chyba tylko Johnny'ego i zmarłych oraz Johnny'ego i bomby.

2. Serie wydawnicze


Uczta Wyobraźni

Serie wydawnicze, które kupuję w ciemno. Należą do nich Uczta Wyobraźni i Artefakty - obie serie wydane nakładem MAG-a. Mają swoje mocniejsze i słabsze książki, w tym pisarzy, którzy niekoniecznie do mnie przemawiają, ale jest to na tyle nietuzinkowa literatura, że warto mieć ją na podorędziu, gdy szuka się czegoś nowego. Przy czym określenie "nowe" ma tu dość specyficzne znaczenie, jako że Artefakty to stare książki, które dopiero teraz doczekały się polskiego tłumaczenia lub wznowienia.

3. Kontynuacje serii

Pewnie też miewacie takie sytuacje. Kupujecie książkę, czytacie, bardzo się Wam podoba, ale... To dopiero pierwsza część z trzech zaplanowanych (a potem najczęściej okazuje się, że tych książek będzie jednak więcej - chyba wszyscy znamy ten scenariusz, prawda?). Jest to szczególnie popularne zjawisko w fantastyce, gdzie generalnie ciężko trafić na książki zamykające się w pojedynczych tomach. W związku z tym, gdy tylko pojawia się nowa część serii, która mi się podobała, to kupuję ją w ciemno.

4. Rekomendacje znajomych

Jeśli wiem, że ktoś z grona z moich znajomych ma podobny gust, to potrafię w ciemno kupić książki, które mi polecili. Próbuję przypomnieć sobie przypadek, w którym nie byłabym zadowolona z takiej pozycji i jakoś ciężko mi coś takiego znaleźć...

5. Rekomendacje taty

Jeśli zaglądacie na mojego bloga, to pewnie wiecie, że tata polecił mi wiele książek i że to dzięki niemu czytam fantastykę (więcej możecie przeczytać tutaj). Czasami tata podrzuca mi linki do różnych książek, które uważa za ciekawe, a ja na ogół je kupuję (tak, to uzależnienie :D). Najczęściej daję je tacie, ale to nie zmienia faktu, że potem też mogę je przeczytać, prawda?

6. Książka już przeczytana

Wiele osób patrzy na mnie jak na wariatkę, gdy mówię, że kupiłam właśnie książkę, którą już kiedyś czytałam. No cóż... Na swoje wytłumaczenie powiem tylko tyle, że chodziło np. o Kroniki Amberu Rogera Zelazny'ego (mam stare dziesięciotomowe wydanie i to nowe dwutomowe), dwa pierwsze tomy Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza czy Żarna niebios (czytałam Obrońców królestwa) Mai Lidii Kossakowskiej. Poza tym to książki, które nie będą stały na półce. Przeczyta je mój tata, pożyczę je znajomym i generalnie pozostaną w obiegu.

7. Rekomendacje blogerów/pisarzy/stron

Czasami pojawia się wielki bum na jakąś książkę czy serię. Staram się mu nie ulegać, ale jeśli rekomendacje są wystarczająco dobre i wychodzą od osób, które nie mają w interesie reklamowania danego produktu, to zdarza mi się kupić w ciemno taką książkę lub serię. W ten sposób kupiłam m.in. Imię wiatru Patricka Rothfussa. Jeszcze nie czytałam, bo czekam na ostatni tom, więc nie powiem, czy to był słuszny zakup :)


A jak jest z Wami? Czym się kierujecie przy wyborze książek do kupienia? A może czytacie wyłącznie książki z biblioteki lub pożyczone od znajomych? Jeśli mieliście już takie wpisy, to podzielcie się linkami, a jeśli nie, to zachęcam do przygotowania takiego zestawienia :)

22 komentarze:

  1. Heh, poza rekomendacjami rodziny i znajomych (rodzina czyta zupełnie co innego niż mnie interesuje, a znajomi jak już rekomendują, to często pożyczają), to w sumie u mnie podobnie. Tylko serii wydawniczych kolekcjonuję więcej.;)

    JA bym dodała jeszcze punkt o cenie. Bo jak widzę w supermarkecie coś fajnego za dyszkę, to nie mogę się powstrzymać. I tak nabyłam obrzydliwe, filmowe wydanie "Atlasu chmur" (czekałam na jakieś ładniejsze, ale jak było za dychę...) oraz miękkookładkową "Nakręcaną dziewczynę, ze o książkach Parker(a) nie wspomnę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie kupuję książek, jeśli nie mają minimum 25% niższej ceny, niż ta proponowana na okładce (a na ogół jest to 35% lub więcej), ale mimo wszystko raczej nie kwalifikuję się w tę kategorię. Wiem, czego szukam, więc jestem cierpliwa i nie przepłacam. Nawet Atlas chmur udało mi się kupić za 35 zł, gdy na Allegro kosztował już 80 zł lub więcej :)

      A jakie serie wydawnicze kolekcjonujesz?

      Usuń
    2. No obniżka do 10 zł to zwykle przecena o jakieś 75%.;) Najczęściej w takiej sytuacji kupuję coś, co i tak chciałam przeczytać, ale może niekoniecznie mieć.

      Aktualnie oprócz Artefaktów i wybiórczo UW zbieram jeszcze Menażerię od Czarnego i ECO od Marginesów (ale to nie są serie fantastyczne). Kiedyś zbierałam jeszcze Biosferę od WABu, ale to już zamknięta (a właściwie zlikwidowana ku mojemu ubolewaniu) seria. Poza tym swego czasu kolekcjonowałam Klasykę Science Fiction od Solarisu (tu celem nie było zebranie całej serii, tylko konkretnych tytułów. Właściwie poza Bratburrym mi się udało dostać to, co chciałam) i KwN, których niestety brakuje mi dwóch tomów, już raczej nie do dostania...

      Muszę o tych seriach napisać kiedyś notkę.;)

      Usuń
    3. Bardziej chodziło mi o to, że w 99% kupuję książki przez Internet, rzadko bywam w sklepach, w których są kosze z przecenionymi książkami, rzadko mam czas, żeby przekopać się przez taki kosz, a jeszcze rzadziej znajduję coś, czego szukam. Dlatego nie dodałam tej opcji :)

      Usuń
  2. Ja w dużej mierze korzystam z bibliotek, ale czasem też zdarza mi się coś kupić, np. gdy czegoś bardzo chcę a trafia się w korzystnej cenie. "Kroniki Amberu" przeczytałam z biblioteki, ale też chciałabym mieć na własność, więc w lepszych czasach może je kupię, więc doskonale Cię rozumiem :) Z Artefaktów czytałam dwie książki i na razie bardzo mi się podobały. A co do Pratchetta to mam nieco inne zdanie, tzn. niektóre jego książki mi się podobały, niektóre niekoniecznie. Ale to już kwestia gustu :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Pratchettem też tak mam, ale w porównaniu z tym, co potrafi zrobić Card (Zagubieni chłopcy... Jedna z najgorszych książek, jakie kiedykolwiek czytałam), to i tak nie jest źle. Np. nie przepadam za Nomami, niektóre części ze Świata Dysku też nie powalają, ale jednak mniej więcej wiadomo, czego można się spodziewać.

      Usuń
    2. Ja lubię książki, w których występuje ŚMIERĆ, ale jego nie da się nie lubić. Te z Rincewindem też są niezłe, może ze względu na Bagaż? :D Carda jeszcze nie znam, ale może kiedyś się za Endera zabiorę.

      Usuń
    3. Ja z kolei za Rincewindem nie przepadam, ale oprócz Śmierci, uwielbiam Babcię Weatherwax (no ciekawe skąd się wzięła nazwa bloga... :D), Vimesa i Vetinariego. Więc książki o Straży też mają swój urok, podobnie jak te o Wiedźmach.

      Usuń
    4. Chyba bardziej od Rincewinda lubiłam Bagaż, ale gość też nie był zły :) Najbardziej jednak wymiata Śmierć :)

      Usuń
  3. kupuje tylko te co kiedys przeczytam z biblioteki lub od kogos tak w zyciu bym nie kupowala np w ciemno tak samo musza byc -10zl minimum abym w ogole zechciala kupwoac dlatego czekam cierpliwie nim cos kupie :P nie zbieram kolekcji bo to naciaganie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie masz poczucia, że tracisz kasę na książki, których w tej chwili i tak nie przeczytasz? Bo ja kiedyś też kupowałam tylko to, co znałam i okazywało się, że jak patrzyłam na domową biblioteczkę, to nieszczególnie miałam co czytać.

      Moje kupowanie w ciemno zaczęło się na dużą skalę od promocji w Empiku (3 w cenie 2) albo od serii Uczty Wyobraźni, którą początkowo zaczęłam kompletować dość nieświadomie. Wielu pozycji żałuję, ale wiele jest niesamowitych, a na pewno bym na nie nie trafiła, gdybym nie zdecydowała się na taki zakup. Życie - nie zawsze się wygrywa :)

      Usuń
  4. Jaka piękna kolekcja Pratchetta! Pięknie się prezentuje na zdjęciu. ;) Aż pożałowałam, że niemal wszystkie książki tego autora wypożyczałam z biblioteki. Serii raczej nie kupuję - poza UW, zajmuje mi teraz całą półkę :) - albo inaczej: zaczynam i się zniechęcam, bo to jednak za drogo, a półki nie rosną, tylko się kurczą. Miałam tak ze Światami Równoległymi, kupiłam pięć pierwszych tytułów i na tym koniec (choć na pewno ładniej wyglądałaby całość). ;)
    Swoją drogą, Carda to w ogóle nie lubię. "Gra Endera" była średnia, a poglądy, które głosi(ł? - nie śledzę żadnych informacji na jego temat, więc nie wiem, czy się opamiętał) jeszcze gorsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :) Pratchett od zawsze zajmował dużą część naszej biblioteczki. Jak byłam młodsza, to tata kupował jego książki, potem ja się bardziej orientowałam w tym, co zostało wydane.
      Światy Równoległe mają tak obrzydliwe okładki, że nie jestem w stanie na nie patrzeć. A sama seria nie zachwyca (pomijam fakt, że część interesujących mnie tytułów znam lub mam).
      Ja uwielbiam "Grę Endera", po raz pierwszy czytałam ją w wieku 9 lat (no dobra, zaczęłam czytać, bo potem pożyczył ją kuzyn i odnalazła się dopiero... w tym roku :D), a od tego czasu jeszcze dwukrotnie. Ale moją ulubioną książką Carda są "Badacze czasu". Na drugim miejscu plasuje się "Mistrz Pieśni". Lubię te jego niejednoznaczne zakończenia. Niby happy end, udało się, ale jednak zawsze jest to obarczone jakąś goryczą i nutą smutku. Bo w życiu nic nie jest czarne lub białe.
      A jego poglądy i religia na szczęście nie muszą mnie obchodzić :) Książki Cejrowskiego też czytam, chociaż doprowadza mnie do szału, gdy przemyca w nich swoje poglądy polityczne i religijne.

      Usuń
    2. O, serio? Obrzydliwą bym jej nie nazwała, widocznie mamy inny gust. ;) Ja ją zaczęłam kupować ze względu na "Lód" (właśnie te okładki bardziej mi się podobały niż w poprzednim wydaniu) i "Solaris" (którego dotąd nie miałam).
      U mnie to tak nie działa. Bo taki Cejrowski żyje i jeśli kupiłabym jego książkę (albo np. polecała na blogu), nie popierając jego osoby i poglądów, czułabym, że w jakimś stopniu dokładam się do jego pozycji: nie tylko na rynku wydawniczym, ale i prywatnej (finansowej).
      Nie chcę przez to powiedzieć, że krytykuję osoby, które potrafią się zdystansować wobec poglądów żyjącego twórcy. Po prostu ja tak nie potrafię. Cejrowskiego nigdy nie czytałam, ale gdyby irytowałyby mnie takie wstawki, o których wspominasz, pewnie bym porzuciła całość, tak już mam. ;)
      A w ogóle to ja też lubię gorzkie, niejednoznaczne zakończenia w powieściach. :)

      Usuń
    3. Jeśli jest to dla Ciebie przejawem wewnętrznej i zewnętrznej spójności z samą sobą, to chwała Ci za to, że nie potrafisz tego rozdzielić :)

      Usuń
  5. Rekomendacje taty są najlepsze. Mój też właśnie w ten sam sposób zaraził mnie miłością fantasy. U mnie z książkami wygląda to różnie. Zazwyczaj wchodzę do księgarni z zamiarem kupienia jednej, tej upragnionej, a wychodzę z trzema... bo akurat fabuła na odwrocie mnie chwyci. Cóż poradzić... takie życie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te opisy to zwodnicza rzecz. Są jak błędne ogniki - potrafią sprowadzić czytelnika na złą drogę... Dlatego staram się ich unikać. W przeciwnym wypadku pewnie kończyłabym tak samo jak Ty :D

      Usuń
  6. Pierwsze zdjęcie :D Przez chwilę miałam wrażenie, że to moja półka ;D tutaj jej kawałek ;) http://fantastyczne-zaczytanie.blogspot.com/2016/07/pasterska-korona-terry-pratchett.html

    A jeśłi chodzi o mój wybór pozycji, to są to przede wszystkim moi ulubieni autorzy, kontynuacje serii i rekomendacje osób, czytających fantastykę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cały Twój nagłówek przypomina moją biblioteczkę (zwłaszcza te zdjęcia z książkami MAGa :D ).

    Tak na marginesie: właśnie czytam Złodzieja czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że mamy siostrzane biblioteczki ;D A może to ta sama biblioteczka? W końcu wiadome jest, że książki robią dziwne rzeczy z czasoprzestrzenią ;)

      Tak na marginesie: powtórka z rozrywki czy pierwszy raz? :)

      Usuń
    2. Złodzieja czasu czytam po raz pierwszy. Kilka lat temu zaserwowałam sobie bardzo długą przerwę od Świata Dysku (ale nie od Pratchetta), więc teraz sporadycznie nadrabiam zaległości.

      Usuń
  8. Tak naprawdę każdy powód jet dobry do kupienia ksiazki, czyż nie ?:)

    OdpowiedzUsuń