Witam Was świątecznie, a zarazem już poniekąd noworocznie. Dzisiaj przygotowałam dla Was DWA wyzwania czytelnicze, w których możecie wziąć udział w 2018 roku. Poprzednie wyzwanie przerosło moje oczekiwania i wykazaliście się tak dużym zaangażowaniem, że byłabym wredną małpą, gdybym nie kontynuowała zabawy. Niestety okazało się, że przy tak dużej swobodzie zupełnie wyrwało się spod kontroli, więc w tym roku szykują się nieco zmienione zasady. Ale mam nadzieję, że nadal będą Wam odpowiadać ;)
23 grudnia 2017
21 grudnia 2017
Listopadowy stosik książek
Grunt to mieć urodziny w październiku, imieniny w listopadzie, a w grudniu liczyć na książkowe (lub planszówkowe) prezenty pod choinką ;) W tym roku również się nie zawiodłam i dostałam kilka upragnionych pozycji z mojej magicznej listy (wciąż się rozrasta zamiast się kurczyć... Też tak macie?). Tradycyjnie book haul został zdominowany przez fantastykę, chociaż znalazły się wyjątki i to całkiem przyjemne. Ale do rzeczy!
14 grudnia 2017
Kudłata nauka. Mądrość w świecie zwierząt, Matin Durrani, Liz Kalaugher
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego psy otrząsają się z wody albo dlaczego kałamarnica ma takie wielkie oczy? A może w jakimś filmie przyrodniczym zafascynowały Was słonie stojące na trzech nogach i wyglądające, jakby na coś czekały? Matin Durrani oraz Liz Kalaugher uznali, że warto uświadomić czytelników, że te wszystkie niezwykłe umiejętności zwierząt to nic innego jak sprytne wykorzystanie praw fizyki, o czym możecie się przekonać, czytając Kudłatą naukę. Mądrość w świecie zwierząt.
8 grudnia 2017
Różaniec, Rafał Kosik
„Warszawa przyszłości, przyszłości, która miejmy nadzieję, nigdy nie nadejdzie.”*
Co zrobić, gdy już pierwsze zdanie opisu Cię „kupuje”, a dalej jest jeszcze bardziej intrygująco? Gdy blurb obiecuje, że „Różaniec łączy niezwykłą wizję science fiction i zajdlowską fantastykę socjologiczną z sensacyjną akcją rodem z thrillera”, a odcięte miasta-enklawy i narzucony porządek tworzą skojarzenia z twórczością Orwella? Odpowiedź jest prosta: nie sposób przejść obojętnie obok takiej zapowiedzi (przy okazji – właśnie tak powinny wyglądać opisy wszystkich książek). I właśnie dlatego dzisiaj przybliżę Wam Różaniec autorstwa Rafała Kosika.
5 grudnia 2017
Podsumowanie miesiąca: listopad 2017
W listopadzie przeżywałam lekki kryzys i trudno mi było przeczytać więcej stron w jednym ciągu, mimo że książki, które czytałam, były naprawdę świetne. Bo o ile ten miesiąc nie obfitował jakoś szczególnie w lektury, to poza jednym wyjątkiem wszystkie były bardzo smakowite. Skończyło się też wyzwanie na Instagramie, o którym jeszcze napiszę trochę więcej.
25 listopada 2017
Book haul październikowy
Przy okazji poprzedniego wpisu ze stosikiem napisałam, że w październiku pojawiło się u mnie tyle nowych książek, że ten miesiąc zasługuje na oddzielny post. Przede wszystkim miałam urodziny, więc od kogo tylko mogłam, zażyczyłam sobie książki. Oprócz tego dotarło do mnie kilka egzemplarzy recenzenckich, wygrałam konkurs książkowy, no i znalazłam kilka perełek na wyprzedażach w Matrasie i na Allegro. Zdecydowanie był to lepszy miesiąc pod względem pozyskiwania nowych książek niż czytania, ale co się odwlecze, to nie uciecze ;)
Zaczynamy!
22 listopada 2017
Mud vein. Ciemna strona, Tarryn Fisher
Do tej pory omijałam twórczość Tarryn Fisher szerokim łukiem, ponieważ wydawało mi się, że nie znajdę w niej nic dla siebie. Jakoś trudno mi było uwierzyć tym wszystkim pochwalnym recenzjom poprzednich książek. A jednak najnowsza powieść zdołała mnie skusić zarówno opisem, jak i niesamowitą okładką.
Mud vein. Ciemna strona to opowieść o zniszczonej przez życie pisarce, która zostaje porwana i umieszczona w domu na odludnej Alasce. Przez cały czas towarzyszy jej mężczyzna, z którym łączy ją wspólna przeszłość. Oboje szybko rozumieją, że stali się uczestnikami pokrętnej gry – żeby wygrać, Senna musi skonfrontować się ze swoją przeszłością i stawić jej czoło. Czy będzie w stanie to zrobić? Jakie sekrety skrywa przed światem?
19 listopada 2017
Wieża, Daniel O'Malley [przedpremierowo]
Czy zdarza Wam się, że czytacie opis książki i myślicie: „Muszę ją przeczytać!”? Ja tak miałam w przypadku debiutanckiej Wieży autorstwa australijskiego pisarza Daniela O'Malleya. I muszę od razu powiedzieć – ależ to była przyjemność! Co prawda z gatunku guilty pleasure, bo powieść trochę kuleje u podstawy historii, ale cała reszta była tak smakowita, że bardzo szybko odrzuciłam od siebie wszelkie niewygodne myśli i po prostu z autentyczną przyjemnością wpadłam w wir wydarzeń. A tych w Wieży nie brakuje.
Zaczyna się od małego trzęsienia ziemi: kobieta budzi się w parku. Jest roztrzęsiona, poobijana, ale żywa – w przeciwieństwie do ewidentnie martwych ludzi w lateksowych rękawiczkach. Nie wie, kim jest, gdzie mieszka ani skąd się tu wzięła. Kiedy jednak wkłada rękę do kieszeni płaszcza, znajduje w nim dwa listy. Pierwszy zaczyna się słowami: „Twoje ciało należało niegdyś do mnie”. Dowiaduje się, że nazywa się Myfanwy Thomas i grozi jej niebezpieczeństwo. Z kolejnych listów (o tak, poprzednia Myfanwy Thomas była bardzo skrupulatna i zostawiła wiele listów) wynika, że jest Wieżą, czyli wysoko postawionym członkiem sekretnej organizacji o nazwie Checquy chroniącej ludzi przed nadnaturalnymi niebezpieczeństwami i że to właśnie ktoś z tej organizacji próbował ją zabić. I pewnie znowu spróbuje... Myfanwy musi szybko wdrożyć się w pracę swojej „poprzedniczki”, a do tego znaleźć zdrajcę, nikomu nie ujawniając swojej tajemnicy. Czy to w ogóle możliwe?
13 listopada 2017
Chłopaki Anansiego, Neil Gaiman
Osobom zapoznającym się z twórczością Neila Gaimana,
Chłopaki Anansiego mogą wydać się czymś znajomym. Owszem, Anansi pojawiał się w
Amerykańskich bogach, jednak tym razem autor przedstawia czytelnikom historię
synów boga-pająka. Powieść jest lżejsza, bardziej mitologiczna i opiera się na
zasadzie kontrastu. Ale do rzeczy!
Charles Nancy jest typowym nieudacznikiem. Nic mu nie wychodzi,
nie lubi swojej pracy, w dodatku najprawdopodobniej ją straci, narzeczona trzyma
go na dystans, a powiedzieć, że przyszła teściowa jest mu nieprzychylna, to
spore niedopowiedzenie. Problemy zaczęły się już w dzieciństwie, gdy na każdym
kroku wstydził się za swojego ojca, który uwielbiał żartować sobie z innych, a
zwłaszcza ze swojego syna. Co gorsza ojciec miał dar nazywania różnych rzeczy,
więc gdy raz nazwał potomka Grubym Charliem, to tak już zostało. Gdziekolwiek
pojawiał się Charlie, zaraz przybiegało imię nadane przez ojca, a za nim
dreptał wstyd. Teraz na przykład wstydzi się za sposób, w jaki jego ojciec
zszedł z tego świata podczas wieczoru karaoke. Mimo to Gruby Charlie jedzie na
pogrzeb, a uczynna sąsiadka informuje go, że zmarły ojciec był bogiem, a on sam
ma brata, którego może wezwać przez pająka.
5 listopada 2017
Podsumowanie miesiąca: październik 2017
Podsumowanie miesiąca zacznę tradycyjnie: nawet nie wiem, kiedy minął mi październik. Z czytaniem było przeciętnie, ale całkiem sporo działo się w kwestiach okołczytelniczych: miałam urodziny, co niedługo zobrazuje październikowy stos książkowy i przygotowałam wyzwanie, które jak na razie ma się bardzo dobrze (i mam nadzieję, że tak zostanie). Udało mi się też nawiązać nową współpracę recenzencką, ale niech nazwa wydawnictwa na razie pozostanie moją słodką tajemnicą ;) Generalnie jestem nią zachwycona i bardzo, bardzo, bardzo się z niej cieszę ;)
2 listopada 2017
Stos książkowy lipcowo-wrześniowy
Mimo że jest już listopad, to stos będzie dotyczył wyłącznie książek, które pojawiły się u mnie na przestrzeni lipca i września. Przyczyna jest prosta - nie ma ich dużo szczególnie dużo, ale w październiku dorobiłam się tylu książek, że zasługują na oddzielny stos, który pojawi się na dniach ;)
Wyjątkowo wszystkie książki kupiłam, ale większość w tak okazyjnych cenach, że żaden książkoholik nie wybaczyłby sobie, gdyby nie skorzystał.
31 października 2017
5 postaci literackich, za które warto się przebrać na Halloween
W Halloween dzieci przebierają się za różne strachy i chodzą od domu do domu, zbierając cukierki. Z jednej strony jest więc dość atrakcyjne, ale z drugiej może prowadzić do licznych frustracji. W końcu trzeba znaleźć odpowiedni strój! Każdy potrafi zarzucić na siebie prześcieradło (gorzej jeśli jest różowe lub w jakieś kwiatki), ale przecież nie chodzi o to, żeby po mieście grasowała banda niewydarzonych duchów, wpadających na różne przedmioty, gdy tylko przesuną im się wycięte otwory na oczy. Dlatego dzisiaj mam dla Was pięć „postaci literackich” (w niektórych wypadkach istot/przedmiotów), za które warto się przebrać, żeby zrobić furorę w swojej okolicy.
29 października 2017
Biało-czerwony. Tajemnica Sat-Okha, Dariusz Rosiak
Kiedy zobaczyłam, że wydawnictwo Czarne postanowiło wydać biografię naszego polskiego Indianina, to wiedziałam, że po prostu muszę ją przeczytać. Co prawda o Sat-Okhu przypomniałam sobie dopiero przy okazji pisania o nowych lekturach dla szkoły podstawowej, jednak co jakiś czas wracałam do niego myślami, trochę też rozmawiałam na jego temat z moim tatą.
Rozpieszczona przez Mirosława Wlekłego spodziewałam się czegoś na miarę biografii Tony'ego Halika. Miałam nadzieję, że Biało-czerwony. Tajemnica Sat-Okha zachwyci mnie, porwie, sprawi, że nie będę mogła się od niej oderwać. Od Dariusza Rosiaka oczekiwałam wnikliwej analizy i barwnej opowieści – trochę awanturniczej, w dużej mierze przygodowej i z pewnością ciekawej. Zamiast tego spotkało mnie wielkie rozczarowanie...
26 października 2017
Wyzwolenie, Ian Tregillis
I oto doczekałam się zakończenia Wojen Alchemicznych. Po Mechanicznym nigdy bym nie podejrzewała, że historia aż tak mnie zainteresuje, ale drugi tom – Powstanie – całkowicie przekonał mnie do twórczości Iana Tregillisa. W związku z tym zabrałam się za czytanie Wyzwolenia z dużą dozą niecierpliwości i wysokimi oczekiwaniami. Z jakim efektem?
20 października 2017
#Książkowy alfabet – wyzwanie dla miłośników książek
Stwierdziłam, że 29 rok życia powinnam zacząć z przytupem, dlatego przygotowałam dla siebie i dla Was wyzwanie #Książkowy alfabet. Zadanie nie jest proste: wymaga wytrwałości, przejrzenia swoich półek oraz odrobiny kreatywności. Ale czym byłoby życie bez wyzwań, prawda?
Zasady wyzwania
Każdego dnia należy zrobić zdjęcie książki (lub stosu książek), której tytuł zaczyna się na konkretną literę alfabetu.
18 października 2017
Dzieci czasu, Adrian Tchaikovsky
Z niektórymi książkami i autorami jest tak, że niby wiadomo, czego się po nich spodziewać, ale gdy przychodzi co do czego, to jest wielkie zdziwienie i niedowierzanie. Mniej więcej w ten sposób zareagowałam podczas czytania Dzieci czasu. Z jednej strony wiem, że Adrian Tchaikovsky uwielbia pisać o robalach, ale to, co wymyślił w tej powieści, przerosło moje oczekiwania. Co tu dużo mówić – jestem oczarowana i zachwycona! Dawno nie byłam tak podekscytowana żadną książką. Łapię się na tym, że siedzę jak na szpilkach i bardzo mocno się powstrzymuję, żeby nie napisać wszystkiego.
13 października 2017
TOP 7 największych pechowców w literaturze
Gdy 13. dzień miesiąca wypada w piątek, wiele osób stara się nie wychodzić z domu, żeby nie kusić losu (zupełnie, jakby przesiadywanie w domu miało uchronić przed pechem). Czarne koty, rozsypana sól i stłuczone lustra zyskują zupełnie nowy wymiar, a ludzie żyją w przeświadczeniu, że nawet wstanie prawą nogą, spotkanie kominiarza i znalezienie czterolistnej koniczyny nie uratuje ich przed parszywym losem. Może to być zgubienie ulubionej rękawiczki, poślizgnięcie się na świeżo umytej podłodze lub spóźnienie się do kina. Tego dnia wszystko można zrzucić na karb pechowej piątkowej trzynastki. Dzisiaj chciałabym udowodnić, że bohaterowie literaccy wcale nie mogą liczyć na taryfę ulgową, a dla niektórych piątek trzynastego wypada dosłownie codziennie.
Uwaga! Post zawiera spoilery!
10 października 2017
Śmiejąc się w drodze do meczetu, Zarqa Nawaz
Zdjęcie wykonała Ewelina z bloga Gry w bibliotece. Dziękuję :) |
Są książki, które bawią od pierwszej strony i nie przestają do samego końca. Przykładem takiej historii jest autobiograficzna powieść Śmiejąc się w drodze do meczetu. Przygody muzułmanki w zachodnim społeczeństwie. Zarqa Nawaz rozpoczęła opowieść w tak autoironiczny sposób, że gdy Ewelina przeczytała mi fragment, wiedziałam, że koniecznie muszę zapoznać się z tą pozycją. Nie musiałam długo czekać na okazję, więc teraz mogę się podzielić moimi przemyśleniami.
Przede wszystkim warto zaznaczyć, że w przeciwieństwie do wielu książek o tematyce bliskowschodniej, ta nie jest dramatem. Czyta się ją bardzo szybko, ponieważ jest zabawna i napisana lekkim, przyjemnym stylem. Zarqa nie boi się opisywać samej siebie w taki sposób, że czytelnik łapie się za głowę i ma wrażenie, że kobieta jest idiotką, której brakuje piątej klepki i instynktu samozachowawczego. Mimo to wzbudza sympatię, a jej perypetie wywołują uśmiech.
4 października 2017
Księga cmentarna, Neil Gaiman
Właśnie skończyłam czytać Księgę cmentarną Neila Gaimana i w gruncie rzeczy recenzja mogłaby się składać z jednego zdania: „Ta książka jest urocza”. To określenie pojawiło się w mojej głowie pod koniec pierwszego rozdziału i utrzymywało właściwie do samego końca. I to naprawdę nie jest żadna metafora. Ja też w życiu bym nie pomyślała, że coś, co ma cmentarz w nazwie, może być urocze, ale ta historia taka właśnie jest.
Mały chłopiec cudem unika spotkania z mordercą, który zabił całą jego rodzinę, i odnajduje schronienie na cmentarzu. Dostaje nowe imię (Nikt, zdrobniale Nik) oraz zostaje obdarzony Swobodą Cmentarza, co oznacza, że może wykorzystywać sztuczki umarłych, takie jak: przenikanie, wywoływanie strachu czy kształtowanie snów. Mogłoby się wydawać, że cmentarz to nie jest odpowiednie miejsce do wychowywania malucha, jednak Nik doskonale sobie radzi, a jego od dawna nieżywi rodzice zastępczy mają pełne ręce roboty.
2 października 2017
Podsumowanie miesiąca: wrzesień 2017
Od połowy sierpnia przechodziłam drobny kryzys czytelniczo-blogowy, dlatego wrzesień wypadł bardzo słabo. Liczba postów jest co najmniej załamująca, ale już wróciłam na właściwe tory i wszystko zmierza w dobrym kierunku. Znowu nabieram rozpędu zarówno pod względem czytania, jak i pisania.
Sam wrzesień minął mi tak szybko, że nawet nie zdążyłam zarejestrować, że „to już”. Był wyjątkowo nijaki, więc nawet nie jestem w stanie powiedzieć, co się przez ten czas działo. Chociaż z drugiej strony w końcu ograłam kilka nowych gier planszowych, a to spory sukces ;)
28 września 2017
TAG książkowy
Kirima zaprosiła mnie do zrobienia TAGu książkowego. Nie mogłam jej odmówić, więc dzisiaj przygotowałam dla Was trochę informacji na mój temat. Niektóre rzeczy pewnie będą znane przynajmniej części stałych bywalców, ale mam nadzieję, że dowiecie się czegoś nowego ;)
1. Jaki typ bohatera najbardziej Cię drażni?
Przede wszystkim nie lubię postaci, które są psychologicznie niewiarygodne. Ktoś, kto przeżył traumę, nie powinien skupiać się na tym, że kiepsko wygląda w sukience, bo jest za chudy (tak, tak, panno ze Szklanego tronu, o Tobie mowa!), a czternastolatek nie powinien być tak zły i mroczny, że upiór ucieka przed nim z krzykiem (pozdrowienia dla Marka Lawrence'a). Drażnią mnie głupi bohaterowie (tak samo jak głupi ludzie) i postaci zbyt idealne (wszelkim Mary Sue mówię zdecydowane NIE). Denerwują mnie też zniewieściali bohaterowie, szczególnie słodkie, głupie dziewczątka, które boją się pobrudzić, a las to w ogóle jest fuj (tak, teraz piję do ciebie, Gosławo Brzózko).
26 września 2017
Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód – Zachód, Robert M. Wegner
Staram się powoli dawkować sobie serie, które bardzo mi się podobają, szczególnie wtedy, gdy jeszcze nie są skończone. Przez rok zerkam na książki dumnie stojące na półce i czekam na moment, w którym samej sobie powiem, że to już! Teraz! Czas przeczytać kolejny tom! Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ – Południe wywarły na mnie ogromne wrażenie i wychodzę z założenia, że Robert M. Wegner jest jednym z najlepszych polskich pisarzy fantastycznych i przy odpowiedniej reklamie miałby szansę zaistnieć na całym świecie. Nie umiałabym doszukać się niczego, co stawiałoby zagraniczną twórczość w lepszym świetle niż historie związane z Imperium Meekhanu.
Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód – Zachód to drugi tom serii tradycyjnie podzielony na dwie części zawierające po cztery opowiadania. Tym razem czytelnik poznaje zupełnie nowych bohaterów. Na Wschodzie jest to Laskolnyk przemierzający ze swoim czaardanem trawiaste stepy, a na Zachodzie, w portowym mieście, złodziej Altsin opętany przez żądną krwi istotę.
14 września 2017
Podsumowanie miesiąca: sierpień 2017
Jest połowa września, a ja jeszcze nie zrobiłam podsumowania sierpnia. Wiem, że powinnam sobie odpuścić, ale uznajmy, że jest to dobry pretekst do wytłumaczenia przedłużającej się nieobecności. W drugiej połowie sierpnia miałam gości, a bardzo nieinteligentnie nie przygotowałam sobie postów na zapas, więc nie było czego publikować. Poza tym przez ostatnie tygodnie nie czytałam niczego innego poza Krzyżowcem. Ale już wykopałam się ze wszystkich zaległości i wracam na właściwe tory. Tymczasem zapraszam na krótkie podsumowanie sierpnia ;)
9 września 2017
Krzyżowiec, Grzegorz Wielgus
Grzegorz Wielgus zaproponował mi przeczytanie swojej książki. Opisał ją jako powieść z pogranicza fantastyki i horroru, napisaną zgodnie z duchem gotyckiego średniowiecza i inspirowaną twórczością Hieronima Boscha i Stefana Grabińskiego. Nigdy nie przeczytałam żadnej książki Grabińskiego (chociaż na półce od lat stoi Demon ruchu i inne opowiadania), ale myślałam, że wiem, czego się spodziewać po tym opisie. Dla pewności przejrzałam jeszcze kilka opinii, przyznaję, dość pobieżnie, żeby przez przypadek nie popsuć sobie przyjemności z lektury. Cały czas niepokoił mnie ten horror i Grabiński, ponieważ na ogół nie czytam powieści grozy, ale uznałam, że warto wyjść ze swojej strefy komfortu, żeby poznać coś nowego. Poza tym czułam się zaintrygowana, dlatego ostatecznie zdecydowałam się przeczytać Krzyżowca.
Historia zaczyna się w klasztorze, w którym od wielu lat przebywa Rycerz. Postanawia samodzielnie nałożyć na siebie pokutę i udać się do Ziemi Świętej, gdzie mógłby zmazać grzechy poprzedniego życia. Nie będzie to łatwa podróż, ponieważ po ziemi chodzą potwory – zarówno prawdziwe bestie, jak i zwyrodnialcy napawający się cudzym nieszczęściem. Są jeszcze chorzy na dżumę, która akurat rozprzestrzenia się po całej Europie. Czy w tym okrutnym świecie Krzyżowiec zdoła powstrzymać się przed bezsensownym rozlewem krwi i odbędzie pokutę?
23 sierpnia 2017
Różowe tabletki na uspokojenie - felietony Krystyny Jandy
Nie wiem dlaczego, ale do niedawna jakoś szczególnie nie przepadałam za Krystyną Jandą. Może w jakiś irracjonalny sposób kojarzyła mi się z Grażyną Szapołowską, której nie lubię (z prywatnych pobudek wynikających z uczęszczania do tej samej podstawówki). Ostatnio jednak zrobiło się o niej głośno. Zaczęła publicznie wyrażać swoje zdanie w kwestii polityki, co akurat nie ma dla mnie wielkiego znaczenia, ale zaczęła też pisać różne mądre wypowiedzi (np. o tym, żeby zrezygnować z fajerwerków w sylwestra, ponieważ zwierzęta boją się huków) i zabawne anegdoty. Z przyjemnością czytałam posty Jandy umieszczane na facebookowych tablicach moich znajomych. Nie powinno więc dziwić, że kiedy podczas tworzenia zakładki do kategorii Kolor, wpisywałam felietony Krystyny Jandy, uznałam, że to doskonały moment, aby dowiedzieć się czegoś ciekawego oraz spędzić trochę czasu w "jej towarzystwie".
Różowe tabletki na uspokojenie to zbiór felietonów, w których Krystyna Janda opisuje dosłownie wszystko. Z jednej strony skupia się na rzeczach, które lubi lub które ją mierżą, z drugiej przybliża pracę aktora, a przy tym nie zapomina o dodawaniu pierwiastka siebie do każdego tekstu. W felietonach znajdują się różne wydarzenia z życia Jandy, historie, które wzbudziły jej zainteresowanie, zmusiły do przemyśleń i ostatecznie skłoniły do napisania tekstu.
15 sierpnia 2017
Kolekcjoner motyli, Dot Hutchison
Rzadko wychodzę poza ramy gatunkowe fantastyki, ponieważ ten rodzaj literatury w większości spełnia moje oczekiwania. Mimo to czasem najdzie mnie ochota, żeby przeczytać coś innego. W tej sytuacji zdecydowałam się na coś z pogranicza kryminału i thrillera, czyli Kolekcjonera motyli autorstwa Dot Hutchison.
Książka ma bardzo specyficzny układ, ponieważ zaczyna się od przesłuchania po rozwiązaniu sprawy. Z jednej strony jest to ciekawy zabieg i wydaje mi się, że autorzy nie korzystają zbyt często z tego rozwiązania (chociaż specjalistką nie jestem, znawcy gatunku pewnie znaleźliby przykłady na takie poprowadzenie fabuły), z drugiej jednak pozbawia czytelnika wielu emocji i trochę psuje dynamikę akcji. Przesłuchiwana dziewczyna nie jest szczególnie rozmowna, więc agenci FBI muszą podstępem wyciągać z niej zeznania. Przyznaję, że wszystkie tajemnice są stopniowo odsłaniane, ale sam fakt, że akcja przyjmuje formę retrospekcji i jest poszatkowana scenami z pokoju przesłuchań, sprawia, że brakuje w tym wszystkim odpowiedniej dozy niepokoju.
12 sierpnia 2017
Książę Cierni, Mark Lawrence
Szukałam jakiejś książki z porządnym imperium i w oczy rzuciła mi się trylogia Rozbite Imperium Marka Lawrence'a. Jako że kojarzyłam to nazwisko z dość pochlebnymi opiniami, postanowiłam sięgnąć po pierwszy tom, czyli Księcia Cierni.
Jorg chce zemścić się za morderstwo matki i młodszego brata, więc przystaje do grupy dość nieprzyjemnych zakapiorów, z którymi pali wioski, rabuje, gwałci i morduje (kolejność z grubsza dowolna). Gdy w końcu na jaw wychodzi jego wysokie urodzenie, postanawia skonfrontować się z dawno niewidzianym ojcem – królem Ancrathu.
Stworzenie głównego bohatera antagonisty było bardzo ciekawym pomysłem i przyznaję, że jest to o tyle ryzykowne, co intrygujące posunięcie. Niestety postać Jorga jest nie do przełknięcia od pierwszych stron powieści. Chłopak ma raptem czternaście(!) lat, w niektórych fragmentach historii nawet dziesięć, a zachowuje się, jakby miał przynajmniej osiemnaście (nawet Martin tak nie odjechał z wiekiem dziecięcych bohaterów). Jest przy tym tak niesamowicie zdolny, że jakby od niechcenia zabija dorosłych facetów o gabarytach dwudrzwiowej szafy (pancernej). Jego bezwzględność, wieczny gniew (również na wpadanie w gniew) oraz przeświadczenie, że jest tak zły, że nawet potwory będą przed nim uciekać, są sztuczne, a na pewnym etapie zwyczajnie nudne. Nie kupuję go jako postaci.
9 sierpnia 2017
Alcatraz kontra Bibliotekarze - Piasek Raszida, Brandon Sanderson
Wiecie, że po książki Brandona Sandersona sięgam w ciemno. Na ogół bez zastanowienia je kupuję i zawsze czerpię przyjemność z lektury. Tym razem jednak zachowywałam się wyjątkowo ostrożnie i dość długo krążyłam dookoła nowej na polskim rynku wydawniczym serii skierowanej do dzieci – Alcatraz kontra Bibliotekarze. Ostatecznie zdecydowałam się na przeczytanie Piasku Raszida w oryginale. I cieszę się, że nie zainwestowałam pieniędzy w wersję papierową...
Alcatraz Smedry jest sierotą i ciągle zmienia rodziny zastępcze. Nawet nie chodzi o to, że jest niegrzeczny czy wpada w złe towarzystwo, po prostu ciągle coś psuje. A to urwie klamkę, a to podpali firanki w kuchni... No każdemu się zdarza, prawda? W dniu trzynastych urodzin listonosz przynosi mu przesyłkę od rodziców, a w niej Alcatraz znajduje... worek piasku. Od dawna podejrzewał rodziców o spaczone poczucie humoru (no bo kto daje dziecku imię po jednym z najgorszych więzień na świecie?), ale to już jest przegięcie! Jakby tego było mało, następnego dnia zjawia się szalony staruszek, który twierdzi, że jest jego dziadkiem i ze zdumieniem stwierdza, że spóźnił się o jeden dzień na urodziny wnuka, a okropnie ważny Piasek Raszida gdzieś przepadł. W związku z tym Alcatraz musi go odzyskać. Ale gdzie szukać? Oczywiście, że w Bibliotece! Przecież to główna siedziba demonicznych Bibliotekarzy!
5 sierpnia 2017
Gejsze, czyli mózgożerna gra o dawaniu prezentów
3 sierpnia 2017
Ballada o przestępcach, Marcin Hybel
Po Balladę o przestępcach sięgnęłam spontanicznie. Przeczytałam kilka pozytywnych recenzji i jedną bardzo negatywną i uznałam, że mam ochotę na coś, co wzbudza kontrowersje. Temat wydawał się ciekawy, w końcu łotry zawsze są w cenie, a klimat XIV-wiecznego Londynu ma w sobie swoisty urok. Niestety Marcin Hybel nie mógł się zdecydować, o czym powinna być ta powieść, dla kogo ją napisać ani w jaki sposób to zrobić. Wyszło więc przeciętnie, żeby nie powiedzieć, że słabo. Zresztą - oceńcie sami.
Will i Gilbert pochodzą z rodziny cyrkowców. Niestety w trakcie podróży padają ofiarą rozbójników i wszyscy poza chłopcami giną. Herszt zabiera dzieci do miasta, gdzie dobrze prosperująca gildia rzezimieszków decyduje o ich przyszłości. 12-letni Will ma smykałkę do akrobatyki i zadatki na świetnego złodzieja, a 8-letni Gilbert o anielskiej buźce i blond loczkach zwraca uwagę przywódcy kasty morderców. Chłopcy rozpoczynają od najniższego szczebla kariery, czyli żebractwa, aby stopniowo zdobywać kolejne umiejętności w zbójnickim fachu.
1 sierpnia 2017
Podsumowanie miesiąca: lipiec 2017
Lipiec był dziwnym miesiącem. Z jednej strony spędziłam kilka przyjemnych dni na urlopie w lesie nad rzeką i na nowo zakochałam się w leżeniu na hamaku, a z drugiej miałam straszne przestoje czytelnicze. Mimo to przeczytałam osiem książek, więc jestem zadowolona i usatysfakcjonowana z wyniku. Cieszę się, że przeczytałam kilka powieści, które od dawna za mną łaziły. Po inne sięgnęłam zupełnie spontanicznie, co w wielu przypadkach okazało się dobrym rozwiązaniem. Nie przedłużając, zapraszam do zapoznania się z czytelniczym podsumowaniem lipca :)
29 lipca 2017
Wikingowie i mitologia nordycka w literaturze
Miesiąc temu razem z Kasią z Kącika z Książką przygotowałyśmy dla Was zestawienie książek fantastycznych z motywami słowiańskimi. Posty zostały bardzo dobrze przyjęte, a nam spodobał się pomysł wyszukiwania książek z motywami mitologicznymi, więc ponownie przekopałyśmy się przez literaturę fantastyczną, żeby przygotować dla Was nowe zestawienie. Tym razem zabrałyśmy się za bardzo popularną ostatnimi czasy mitologię nordycką. Tradycyjnie u mnie znajdziecie jedną część listy, a u Kasi drugą. Zapraszam :)
28 lipca 2017
Wiedźma na Instagramie?
Dzisiaj krótko i bardzo informacyjnie. Właśnie minęło sześć lat, odkąd założyłam bloga! Co prawda przez większość tego czasu blog był nieaktywny, dlatego nie obchodzę jakoś specjalnie tej daty, jednak uznałam, że z tej okazji muszę zrobić coś szalonego. Myślałam, myślałam i wymyśliłam coś, co nie do końca mi się podoba, ale może z czasem się przekonam...
Założyłam konto na Instagramie!
Nie wiem, czy się utrzyma, bo na chwilę obecną jestem załamana tym, jak komórka psuje jakość zdjęć w wersji komputerowej i nie mogę ich oglądać. Nie wiem też, czy będę miała dość samozaparcia, żeby strzelać zdjęcia książek z telefonu, bo zwyczajnie nie lubię tego robić i nigdy nie odczuwałam potrzeby dzielenia się takimi informacjami. Ale spróbować zawsze warto, prawda? Powoli będę ogarniać ideę tego serwisu, bo nigdy wcześniej nie miałam z nim żadnej styczności. Na dniach postaram się dodać widget z Instagramem, jako że przy jednym zdjęciu nie ma to jeszcze sensu.
A jeśli chcielibyście mnie wesprzeć, zaobserwować, czy co tam się robi na Instagramie, to będzie mi bardzo miło :)
I koniecznie zajrzyjcie jutro! Będzie kolejne zestawienie!
26 lipca 2017
Książkowe zdobycze czerwcowe
I znów kończy się miesiąc, a ja dopiero wrzucam książki, które dotarły do mnie w czerwcu. Przez chwilę zastanawiałam się, czy w ogóle robić book haul, bo w tym czasie wzbogaciłam się tylko o cztery pozycje, ale uznałam, że i tak warto. Dlatego dzisiaj będzie bardzo krótko (tym bardziej, że Cahir nie chciał współpracować przy sesji zdjęciowej) i treściwie. Zapraszam :)
24 lipca 2017
Blackout, Marc Elsberg
Blackout to pierwsza książka Marca Elsberga, którą przeczytałam, a wszystko za sprawą Kasi z Kącika z Książką. To ona poleciła mi tę powieść jako najlepszą na rozpoczęcie przygody z autorem. I właśnie sobie uświadomiłam, że ta rekomendacja była na tyle przekonująca, że nie przeczytałam opisu z czwartej strony okładki ani żadnej recenzji. Zabrałam się za lekturę z czystym umysłem, mając jedynie szczątkową wiedzę, o czym w ogóle jest ta powieść.
W całej Europie doszło do awarii prądu. Elektrownie nie działają, społeczeństwo panikuje, a świat pogrąża się w chaosie. Państwa powołują sztaby kryzysowe, pracownicy elektrowni próbują rozwiązać problemy i przywrócić energię elektryczną, a zwykli ludzie chcą tego, co im się należy - normalnego życia. Wydaje się, że to zwykły kryzys, który uda się zażegnać w ciągu maksymalnie kilku godzin, jednak włoski informatyk podejrzewa, że za sprawą kryje się znacznie więcej. Tylko czy w tym zamieszaniu ktokolwiek wysłucha byłego hakera?
15 lipca 2017
Pan Ciemnego Lasu, Lian Hearn
Pan Ciemnego Lasu autorstwa Lian Hearn to kontynuacja Cesarza Ośmiu Wysp, który zrobił na mnie duże wrażenie. Czy tak samo było tym razem?
Z pewnością książka zachwyciła mnie okładką. Ma w sobie coś magicznego. Na zdjęciach nie widziałam wszystkich elementów i jakoś nie umiałam jej docenić, ale ostatecznie podoba mi się nawet bardziej niż okładka Cesarza. Nie wykluczam też, że swoje trzy grosze dorzuciły czarne krawędzie stron, które są dużo ładniejsze niż czerwone, ale tak czy siak moja wewnętrzna sroka jest usatysfakcjonowana.
Z pewnością książka zachwyciła mnie okładką. Ma w sobie coś magicznego. Na zdjęciach nie widziałam wszystkich elementów i jakoś nie umiałam jej docenić, ale ostatecznie podoba mi się nawet bardziej niż okładka Cesarza. Nie wykluczam też, że swoje trzy grosze dorzuciły czarne krawędzie stron, które są dużo ładniejsze niż czerwone, ale tak czy siak moja wewnętrzna sroka jest usatysfakcjonowana.
13 lipca 2017
Skrzydła nocy, Robert Silverberg
Za każdym razem, gdy sięgam po książkę z serii Artefaktów, jestem przekonana, że dostanę kawał solidnej fantastyki. Uwielbiam ideę tej serii i cieszę się, że MAG skupił się na starszych tytułach. Jasne, większość z nich trochę trąci myszką i mogłoby się wydawać, że takie książki na dobre odeszły do lamusa, jednak ich wartość jest niepodważalna. Co z tego, że w czasach opublikowania Skrzydeł nocy komputery zajmowały tyle miejsca, że autor postanowił odrzucić je na rzecz magazynów z ludzkimi mózgami, uznając, że są bez porównania bardziej efektywnym rozwiązaniem? Tego typu pomysły mają swój niezaprzeczalny urok i pokazują, na czym skupiali się pisarze-wizjonerzy.
Skrzydła nocy autorstwa Roberta Silverberga to krótka powieść składająca się z trzech opowiadań pierwotnie opublikowanych w czasopismach na przestrzeni 1968 i 1969 roku, a po drobnych przeróbkach wydanych jako całość. Przybliża Ziemię w odległej przyszłości, która po kryzysach epoki świetności, trwa w niejakim zawieszeniu. Ludzie są podzieleni na gildie i wypełniają powierzone im zadania. Pamiętający szukają śladów przeszłości i zapamiętują minione wydarzenia, Wartownicy pilnują bram miast, Latacze uprzyjemniają innym życie podczas wieczornych pokazów lotniczych, a Strażnicy cztery razy na dobę wchodzą w trans nazywany Strażą i przenoszą się umysłem w odległe części wszechświata, patrolując różne planety oraz galaktyki i sprawdzając, czy do Ziemi nie zbliża się wroga flota.
8 lipca 2017
Koralina, Neil Gaiman
Ostatnio doszłam do wniosku, że chyba sama siebie oszukuję. Zawsze twierdziłam, że nie przepadam za twórczością Neila Gaimana, że mnie nie porywa i nie wywiera na mnie większego wrażenia. A jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że przeczytałam pięć jego książek (sześć, jeśli liczyć Dobrego omena, którego napisał razem z Terrym Pratchettem) i zasadniczo wszystkie mi się podobały. Może nie popadam w zachwyt i nie rzucam wszystkiego, gdy tylko zobaczę jego nazwisko, ale chyba najwyższy czas przyznać, że po prostu lubię, jak pisze i co pisze. Jest kreatywny i nie ogranicza się do jednego typu książek. No i podoba mi się sposób, w jaki wykorzystuje wierzenia, podania, legendy miejskie itp.
Skoro w końcu przyznałam się (przed samą sobą), że lubię książki Gaimana, to uznałam, że czas sięgnąć po coś nowego. Koralina jest cieniutką powieścią skierowaną do młodszych czytelników i nie byłoby w tym pewnie nic nadzwyczajnego (może poza tym, że czyta ją stara baba), gdyby nie fakt, że jest to horror dla dzieci. Zresztą sami sprawdźcie, czy nie poczujecie ukłucia niepokoju.
6 lipca 2017
Co czytać latem? 5 książek fantastycznych idealnych na wakacje
Chociaż pogoda za oknem nie napawa entuzjazmem, to jednak w teorii mamy lato, czyli okres wakacji i urlopów. Ale jak wyjechać z domu bez książki?! Sama wyjeżdżam na kilka dni, żeby zmienić otoczenie (i w spokoju nadrobić zaległości w pracy, więc ciężko to nazwać urlopem), więc postanowiłam, że przygotuję listę pięciu pozycji z literatury fantastycznej, które według mnie idealnie nadają się na wakacje. Gotowi? Zaczynamy!
4 lipca 2017
Cesarz Ośmiu Wysp, Lian Hearn
Cesarz Ośmiu Wysp autorstwa Lian Hearn od pierwszej chwili zachwycił mnie piękną okładką, a kiedy zobaczyłam, że krawędzie stron są zabarwione na czerwono, to po prostu się zakochałam i nie było opcji, żebym odpuściła sobie tę pozycję. Tak, przyznaję, wylazła ze mnie sroka okładkowa. Ale spokojnie, to nie jest tak, że książka nijak nie odpowiada moim gustom czytelniczym, ponieważ od czasów Shoguna Jamesa Clavella mam niezwykłą słabość do dawnej Japonii.
2 lipca 2017
Podsumowanie miesiąca: czerwiec 2017
Czerwiec przyniósł mi bardzo nieprzyjemną niespodziankę w postaci zepsutego laptopa. Oznaczało to przymusowy dwutygodniowy urlop w pracy oraz bardzo duże utrudnienie w życiu blogowym. Wciąż odkopuję się z zaległości i próbuję otrząsnąć się z szoku wywołanego tym wydarzeniem. Na szczęście oznacza to też, że miałam więcej czasu na czytanie książek (i granie w Lewisa i Clarka w wariancie solowym :D) i dzięki temu nadrobiłam trochę zaległości i sięgnęłam po powieści, do których od dawna mnie ciągnęło, ale wcześniej "jakoś się nie złożyło".
W czerwcu przeczytałam 11 książek. Oto one:
30 czerwca 2017
Spóźniony stosik majowy
Ja wiem, że to śmiech na sali, że dopiero wrzucam stos książek z maja, ale jak wiecie, zepsuł mi się laptop i nie miałam możliwości wcześniej dodać zdjęć. W związku z tym uznałam, że mimo wszystko wykorzystam ostatni dzień czerwca, żeby wrzucić książki z zeszłego miesiąca. A co! Przecież nikt mi nie zabroni pochwalić się zdobyczami (i to jeszcze jakimi!).
29 czerwca 2017
Caraval, Stephanie Garber
Tak na dobrą sprawę nie wiem, dlaczego sięgnęłam po Caraval. Chłopak, który smakował jak północ autorstwa Stephanie Garber. Okładka i tytuł bardzo mocno mnie zniechęcały i miałam wrażenie, że to będzie kiepski romans. I żadne opisy, recenzje czy zapewnienia, że książka jest godna uwagi i niezwykła, och i ach, nie mogły tego zmienić. Do czasu, gdy przeczytałam recenzję Blair. Napisała o tej powieści tak, że uznałam, że jednak dam jej szansę.
Scarlett od dziecka marzyła, aby dostać zaproszenie na tajemniczy Caraval, czyli kilkudniową "imprezę", podczas której toczy się gra o jakąś niezwykłą, magiczną nagrodę (np. spełnienie prawdziwego marzenia). Teraz jednak ma wyjść za mąż i w końcu wyrwać się z wyspy, na której przetrzymuje ją ojciec-tyran, więc pragnienie z dzieciństwa schodzi na dalszy plan. Ślub za kilka tygodni, a tymczasem Scarlett otrzymuje zaproszenie na Caraval dla siebie, siostry i narzeczonego. Dziewczyny postanawiają skorzystać z okazji, jednak szybko zostają rozdzielone. Mistrz Legenda - twórca Caravalu - porywa Tellę, a jej odnalezienie staje się głównym celem zabawy...
23 czerwca 2017
Motywy słowiańskie w literaturze fantastycznej
W mitologii słowiańskiej okres przesilenia letniego jest bardzo istotny - według legend to właśnie podczas Nocy Kupały kwitnie magiczny kwiat paproci. I właśnie dlatego wspólnie z Kasią z Kącika z Książką wybrałyśmy ten moment na stworzenie listy książek fantastycznych, w których wykorzystano motywy słowiańskie. Zapraszam do zapoznania się z naszymi zestawieniami.
Wiedźmin, Andrzej Sapkowski
19 czerwca 2017
Szeptucha, Katarzyna Berenika Miszczuk
Pamiętacie, jak przy okazji recenzji Mitologii nordyckiej Neila Gaimana wspominałam, że wszędzie pojawia się mitologia grecka, a nordycka dopiero od kilku lat zrobiła się bardzo popularna? No a co mamy powiedzieć o naszej słowiańskiej mitologii, która przez nas samych jest traktowana po macoszemu i większość osób w ogóle nie ma o niej zielonego pojęcia? Nie wiem jak Wy, ale ja o wierzeniach Słowian wiem niewiele i moja wiedza ogranicza się np. do tego, że Światowid (a właściwie Świętowit, prawda?) miał cztery twarze. Słabo. Częściowo właśnie z tego powodu uznałam, że warto zapoznać się z Szeptuchą autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Wyobraźcie sobie świat, w którym Mieszko I nie przyjął chrztu i Polska pozostała wierna słowiańskim bóstwom oraz tradycjom. W XXI wieku wciąż jesteśmy monarchią i to całkiem nieźle radzącą sobie na świecie, a wszystkie nowoczesne osiągnięcia są połączone ze słowiańską duszą. Gosława Brzózka jest absolwentką medycyny, jednak żeby otrzymać dyplom, najpierw musi odbyć roczne praktyki u szeptuchy, czyli odpowiednika wiejskiej znachorki. Jako typowy mieszczuch dziewczyna ma straszne problemy, gdy tylko przenosi się do rodzinnej wsi swojej mamy niedaleko Kielc. Walczy z kleszczami, brudną ziemią, brakiem zasięgu i lasem, a co jakiś czas w tej nierównej wojnie towarzyszy jej przystojny Mieszko - uczeń lokalnego żercy. Gosia, jak przystało na młodą, wykształconą kobietę, nie wierzy w te wszystkie bajdurzenia o księżycowych kamieniach, rusałkach, a już na pewno nie wierzy w bogów. Jest jeden problem: nikt nie powiedział, że oni w nią nie wierzą...
Wyobraźcie sobie świat, w którym Mieszko I nie przyjął chrztu i Polska pozostała wierna słowiańskim bóstwom oraz tradycjom. W XXI wieku wciąż jesteśmy monarchią i to całkiem nieźle radzącą sobie na świecie, a wszystkie nowoczesne osiągnięcia są połączone ze słowiańską duszą. Gosława Brzózka jest absolwentką medycyny, jednak żeby otrzymać dyplom, najpierw musi odbyć roczne praktyki u szeptuchy, czyli odpowiednika wiejskiej znachorki. Jako typowy mieszczuch dziewczyna ma straszne problemy, gdy tylko przenosi się do rodzinnej wsi swojej mamy niedaleko Kielc. Walczy z kleszczami, brudną ziemią, brakiem zasięgu i lasem, a co jakiś czas w tej nierównej wojnie towarzyszy jej przystojny Mieszko - uczeń lokalnego żercy. Gosia, jak przystało na młodą, wykształconą kobietę, nie wierzy w te wszystkie bajdurzenia o księżycowych kamieniach, rusałkach, a już na pewno nie wierzy w bogów. Jest jeden problem: nikt nie powiedział, że oni w nią nie wierzą...
16 czerwca 2017
Ogłoszenie wyników konkursu
Zepsuł mi się laptop i obecnie korzystam ze starego notebooka taty, więc nic tu nie mam (zwłaszcza programów graficznych, na szczęście istnieje Canva). Sprzęt jest tak "przeterminowany", że niewiele rzeczy jeszcze by na nim ruszyło, dlatego byłam zmuszona zmienić trochę formę ogłaszania wyników. Przypisałam Wam numerki, co zapewne część z Was zdążyła już zauważyć, a nagrodę zdobędzie osoba, której numer zostanie wylosowany przez "maszynę losującą".
Nie przedłużam, bo i tak nie będzie to atrakcyjnie wyglądać. Zwycięzcą zostaje...
14 czerwca 2017
The Call. Wezwanie, Peadar Ó Guilín
Nie byłam przekonana, czy powinnam pisać recenzję książki The Call. Wezwanie*, ponieważ nie potrafię jednoznacznie i logicznie się o niej wypowiedzieć. Później uznałam jednak, że to też może okazać się całkiem cenną wiedzą dla osób zainteresowanych pozycją, więc postaram się jak najprecyzyjniej przedstawić odczucia po tej lekturze.
Akcja rozgrywa się w Irlandii, która nagle, z godziny na godzinę, została odcięta od reszty świata. Tego dnia rozpoczęły się Wezwania, podczas których nastolatkowie przenoszą się na 3 minuty i 4 sekundy do Szaroziemi, czyli ponurej krainy zamieszkiwanej przez Sidhe. W tym miejscu czas płynie inaczej, więc dzieci muszą przetrwać w okrutnym świecie cały dzień, unikając złapania przez elfy oraz pułapek zastawionych przez florę i faunę Szaroziemi. Najbardziej oczywistym rozwiązaniem jest ucieczka przed pościgiem, co stanowi ogromny problem dla Nessy, dziewczyny z nogami powykręcanymi przez polio. Czy poradzi sobie podczas Wezwania? A może polegnie już na etapie treningów w szkole przetrwania?
12 czerwca 2017
Tu byłem. Tony Halik, Mirosław Wlekły
Rzadko sięgam po książki spoza fantastyki i zawsze pluję sobie w brodę, dlaczego nie robię tego częściej. Przecież to właśnie biografie, reportaże i książki podróżnicze wywołują we mnie największe emocje. Zawsze obiecuję sobie poprawę i na ogół niewiele z tego wynika. Jak zatem doszło do tego, że sięgnęłam po biografię Tony'ego Halika? W końcu współcześnie nie jest szczególnie znaną osobą. Jasne, moi rodzice znali go z programu Pieprz i wanilia, który prowadził ze swoją partnerką Elżbietą Dzikowską, jednak mojemu pokoleniu zostało właściwie tylko słynne hasło: "Tu byłem. Tony Halik". Pisaliśmy je na murach, kostce chodnikowej, parapetach, a co bardziej bezczelni wydrapywali na blatach szkolnych ławek. W moim przypadku sprawa jest stosunkowo prosta: chodziłam do szkoły jego imienia. Ba! Prowadziłam uroczystą akademię związaną z nadaniem imienia, na którą przyjechała pani Elżbieta, a na lekcjach zaczytywałam się książką Halika: 180 000 kilometrów przygody. W tej sytuacji nie powinno dziwić, że bez wahania zdecydowałam się na biografię o znaczącym tytule Tu byłem. Tony Halik autorstwa Mirosława Wlekłego.
9 czerwca 2017
Biały piasek, Brandon Sanderson
Na co dzień rzadko sięgam po komiksy, jednak gdy na okładce widnieje nazwisko Brandona Sandersona, to nie sposób przejść obojętnie obok takiej pozycji. Biały piasek, bo to o nim mowa, jest ciekawym przykładem na wszechstronność i talent autora. Mogłoby się wydawać, że historia została stworzona specjalnie na potrzeby koncepcji powieści graficznej, jednak już na wstępie pisarz przybliża jej genezę. W nocie autorskiej Sanderson zdradza, że w gruncie rzeczy to jego pierwsza powieść, która po wielu przeróbkach osiągnęła finalny kształt właśnie w tej postaci. Z tym większą ciekawością zabrałam się do czytania.
5 czerwca 2017
Podsumowanie miesiąca: maj 2017
Rany, kończy się już piąty dzień miesiąca, a ja jeszcze nie podsumowałam poprzedniego. Czas to zmienić!
Maj minął mi bardzo szybko, ale muszę przyznać, że początek miałam doskonały - cztery książki w trzy dni. Po majówce tempo zdecydowanie spadło, ale i tak skończyłam z bardzo zacną dychą na koncie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)