30 września 2016

Podsumowanie września

Wiedźmowa głowologia

Nie wiem, jak u Was, ale u mnie za oknem piękna, jesienna pogoda. Liście zmieniają kolory, a ostatnie promienie słońca niepewnie ogrzewają twarz (w końcu!). Już niedługo wszystko będzie wołać o gorącą herbatę i koc. Ja pewnie też :)

Tymczasem skończył się wrzesień - dla niektórych pierwszy miesiąc nauki szkolnej, dla innych ostatni miesiąc wakacji, a dla jeszcze innych normalny miesiąc pracy. Niestety już od pewnego czasu jestem w tej trzeciej grupie i nawet fakt pracowania w domu nie zwiększa (a czasami mam wrażenie, że wręcz zmniejsza) moich szans na obcowanie z książkami.

We wrześniu przeczytałam raptem dwie książki, powoli kończę trzecią (zdecydowanie za wolno, bo już kusi mnie kilka kolejnych). Mam też lekkie zaległości z recenzjami, ale to szybko nadrobię. Co przeczytałam we wrześniu?


28 września 2016

Złodziej czasu, czyli Pratchett w najlepszej formie

Wiedźmowa głowologiaKilka(naście) lat temu złapałam ostry przesyt Pratchettem, ale w sumie nie ma się co dziwić, skoro czytałam głównie jego książki ze Świata Dysku. Postanowiłam wyhamować i od tej pory czytam rocznie dwie-trzy książki Pratchetta, z czego nie więcej niż dwie ze Świata Dysku. Dzięki temu potrafię w pełni docenić jego twórczość, a szczególnie jego błyskotliwe przedstawianie oczywistości, których przeciętny "zjadacz czekoladek" w ogóle nie dostrzega.

Złodziej czasu Terry'ego Pratchetta raczej nie awansował do moich ulubionych książek ze Świata Dysku, ale może się poszczycić jedną z najlepiej zakrojonych struktur fabularnych (dorównywać jej mogą co najwyżej "kryminały" ze Strażą). Poza tym porusza tematy, które w pewnym stopniu bezpośrednio mnie dotyczą.

19 września 2016

Walt Disney. Potęga marzeń

Wiedźmowa głowologia
Wychowywałam się i rosłam razem z bajkami Disneya, do tej pory mam w domu pokaźną kolekcję na kasetach VHS, więc nie powinno nikogo dziwić, że koniecznie chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o Walcie Disneyu, człowieku, który od zera stworzył największe studio tworzące filmy animowane. Sięgnęłam po nowe wydanie biografii Walta Disneya Walt Disney. Potęga marzeń autorstwa Boba Thomasa. Na wypadek, gdyby jakimś cudem ktoś nie kojarzył tego nazwiska, na okładce można zobaczyć uśmiechniętego Disneya z rysunkową Myszką Miki siedzącą mu na kolanie. Dwie legendy i ikony kultury w jednym miejscu.

Historia Walta Disneya to typowy amerykański sen. Młody Walter zaczynał swoją karierę od codziennego roznoszenia gazety, której kolportażem zajmował się jego ojciec. Żmudna i trudna praca. Bez względu na pogodę i porę roku chłopiec musiał wstać kilka godzin przed rozpoczęciem zajęć w szkole, roznieść gazety, a po szkole zająć się jeszcze drugą turą. Przez to przysypiał na lekcjach i nie mógł się skupić. Ale co go obchodziła nauka?! Chciał być artystą, rysownikiem. I sukcesywnie dążył do celu. Nie było łatwo - kilka razy musiał ogłosić bankructwo, producenci wykorzystywali go do cna, nie płacąc przy tym ustalonego wynagrodzenia lub podsuwając umowy, które w konsekwencji sprawiały, że jego własne dzieła nie należały do niego. Między innymi w wyniku takiej sytuacji (utraty praw autorskich do królika Oswalda) powstała Myszka Miki. 

15 września 2016

Zbieracz Burz: niezbadane są wyroki Pańskie

Obiecałam recenzję, ale będzie krótka opinia. Dlaczego? To, co napisałam o pierwszym tomie Zbieracza Burz, w dużej mierze pokrywa się z drugim tomem, więc nie widzę sensu w powielaniu treści. Skupię się na kilku bardzo zasadniczych różnicach, które znacząco zmieniają odbiór książki.

Szybkie wprowadzenie w drugi tom raczej nie będzie szczególnie odkrywcze. Daimon dalej zbiera bęcki i wydaje się, jakby cały świat sprzysiągł się przeciwko niemu, ale on ufa i wierzy, że Pan wie, co robi. Tylko dlaczego ta wiara musi tak boleć? I dlaczego wszyscy mają go za wariata, kiedy wydaje się, że jest ostatnią zdrowo myślącą istotą na tym niewdzięcznym świecie? Przypominam: świecie, który ma zniszczyć...

Przede wszystkim drugi tom Zbieracza Burz Mai Lidii Kossakowskiej przysparza dużo więcej wrażeń niż pierwszy. Nie chodzi tylko o to, że w końcu czytelnik dowiaduje się, czy Abaddon wykonał polecenie Pana i jakie to poniosło za sobą konsekwencje. Całość nabiera tempa nie tylko w teorii, na co narzekałam ostatnio, ale też w praktyce. Mimo to akcja nie przyspiesza jakoś radykalnie. Po prostu staje się bardziej spójna i emocjonalna (chociaż nie jest to najtrafniejsze określenie).  

5 września 2016

Zbieracz Burz: szaleństwo niejedno ma imię

Wiedźmowa głowologia
Zbieracz Burz Mai Lidii Kossakowskiej był u mnie wieloletnim "półkownikiem" (Sylwka, dziękuję za to określenie, jest genialne :D) i uznałam, że czas najwyższy to zmienić. Nie miałam styczności z aniołami Kossakowskiej od czasów liceum, za to półtora roku temu poznałam wizję Skrzydlatych w wykonaniu Ćwieka. Wolałam wersję Kossakowskiej (poza Rafałkiem, który w Siewcy Wiatru ciągle szlochał... U Ćwieka przynajmniej miał charakter). Czy coś się zmieniło od czasu moich nastoletnich lat? Bardzo dużo. Czy miało to wpływ na mój odbiór lektury? Z pewnością. Ale może lepiej zacznę od początku...

Daimon Frey doświadczył Głosu Pańskiego, co jest niezwykłe, ponieważ Pan odszedł. Z pewnością byłby to powód do radości, gdyby nie fakt, że kazał Abaddonowi zniszczyć swoją ukochaną planetę - Ziemię. I od tego zaczynają się wszystkie problemy Tańczącego na Zgliszczach. Gabriel i Razjel uważają, że ich przyjaciela opętał Cień, więc próbują go powstrzymać i tymczasowo unieszkodliwić, dopuszczając się przy tym wszelkich "dopuszczalnych strat" dla dobra Królestwa. Michał nie ma aż takich skrupułów i woli zlikwidować zagrożenie. Daimon musi więc uciekać, ukrywać się i radzić sobie na własną rękę.

1 września 2016

Podsumowanie sierpnia

Wiedźmowa głowologia
Sierpień minął błyskawicznie. Nawet nie wiem, kiedy się zaczął, a już jest po wszystkim. I znów zamiast nadrobić zaległości czytelnicze, tworzę kolejne nieprzeczytane stosy. No ale nie ma tego złego. W końcu sięgnęłam po dwie książki, które leżały na półce od wielu lat (recenzje już wkrótce), przeczytałam książkę, którą od dawna chciałam przeczytać, więc nie powinnam narzekać (tekst już napisany, ale pewnie nie pojawi się przed 11 września).

W sierpniu przeczytałam: