Osobom zapoznającym się z twórczością Neila Gaimana,
Chłopaki Anansiego mogą wydać się czymś znajomym. Owszem, Anansi pojawiał się w
Amerykańskich bogach, jednak tym razem autor przedstawia czytelnikom historię
synów boga-pająka. Powieść jest lżejsza, bardziej mitologiczna i opiera się na
zasadzie kontrastu. Ale do rzeczy!
Charles Nancy jest typowym nieudacznikiem. Nic mu nie wychodzi,
nie lubi swojej pracy, w dodatku najprawdopodobniej ją straci, narzeczona trzyma
go na dystans, a powiedzieć, że przyszła teściowa jest mu nieprzychylna, to
spore niedopowiedzenie. Problemy zaczęły się już w dzieciństwie, gdy na każdym
kroku wstydził się za swojego ojca, który uwielbiał żartować sobie z innych, a
zwłaszcza ze swojego syna. Co gorsza ojciec miał dar nazywania różnych rzeczy,
więc gdy raz nazwał potomka Grubym Charliem, to tak już zostało. Gdziekolwiek
pojawiał się Charlie, zaraz przybiegało imię nadane przez ojca, a za nim
dreptał wstyd. Teraz na przykład wstydzi się za sposób, w jaki jego ojciec
zszedł z tego świata podczas wieczoru karaoke. Mimo to Gruby Charlie jedzie na
pogrzeb, a uczynna sąsiadka informuje go, że zmarły ojciec był bogiem, a on sam
ma brata, którego może wezwać przez pająka.