Nie jestem wielką miłośniczką twórczości Marty Kisiel, a Dożywocie ledwo zmęczyłam. Wychodzę z założenia, że humor, zabawne postaci i scenki sytuacyjne nie są w stanie zastąpić fabuły ani pozostałych istotnych elementów powieści. Zostałam jednak zachęcona do bliższego zapoznania się z Małym Lichem stwierdzeniem, że fabuła jest, a i owszem, a do tego te zabawne postaci są wyjątkowo strawne w dziecięcej wersji. No cóż, tylko kamień nie zmienia zdania, prawda? No więc zasiadłam do czytania, a częściowo również do słuchania. I wiecie co? Przeczytałam (i odsłuchałam) trzy części: Małe Licho i tajemnica Niebożątka, Małe Licho i anioł z kamienia oraz Małe Licho i lato z diabłem. Kilka razy naprawdę się uśmiechnęłam, a to rzadko mi się zdarza.