Ostatnio stwierdziłam, że czas przestać żyć samą fantastyką, dlatego też zdecydowałam się na dość śmiały krok w kierunku Accabadory autorstwa Micheli Murgii. Dlaczego śmiały? W pewnym sensie dlatego, że autorka opisuje folklor kilku rejonów Sardynii, w których w specyficzny i rytualny sposób dokonywana jest eutanazja. Kontrowersyjny zabieg przeprowadzają accabadory – „te, które pomagają odejść” na prośbę umierającego lub jego rodziny. Niektórzy antropologowie uważają, że to zwykła fikcja, inni odnajdują dowody na to, że jeszcze w XX wieku istniały „służebnice śmierci”. Jak więc jest naprawdę?
W historii Micheli Murgii accabadory istnieją, a czytelnik ma możliwość poznania normalnego życia jednej z nich. Bonaria Urrai jest samotnie żyjącą szwaczką, która przygarnia Marię Listru. To znaczy ni mniej, ni więcej tyle, że dziewczynka narodziła się po raz drugi zyskując przy tym „duchową matkę”. Mówiąc najprościej – zostaje adoptowana bez tych wszystkich formalności, z którymi współcześnie borykają się ludzie chcący adoptować dzieci. Różnica polega na tym, że mała mieszka ze starszą kobietą, która podejmuje wszystkie decyzje związane z jej wychowaniem czy edukacją, ale dziewczynka wciąż może spotykać się ze swoją rodziną.