Do tej pory omijałam twórczość Tarryn Fisher szerokim łukiem, ponieważ wydawało mi się, że nie znajdę w niej nic dla siebie. Jakoś trudno mi było uwierzyć tym wszystkim pochwalnym recenzjom poprzednich książek. A jednak najnowsza powieść zdołała mnie skusić zarówno opisem, jak i niesamowitą okładką.
Mud vein. Ciemna strona to opowieść o zniszczonej przez życie pisarce, która zostaje porwana i umieszczona w domu na odludnej Alasce. Przez cały czas towarzyszy jej mężczyzna, z którym łączy ją wspólna przeszłość. Oboje szybko rozumieją, że stali się uczestnikami pokrętnej gry – żeby wygrać, Senna musi skonfrontować się ze swoją przeszłością i stawić jej czoło. Czy będzie w stanie to zrobić? Jakie sekrety skrywa przed światem?
Dla mnie jako osoby, która rzadko czyta kryminały i thrillery, pomysł był świeży i ciekawy. Podoba mi się cały wydźwięk książki, szczególnie to, jak porywacz wykorzystał różne elementy z przeszłości Senny oraz sposób, w jaki te rzeczy wychodziły na jaw. Powieść jest poprowadzona dwutorowo. Jedna część rozgrywa się w teraźniejszości, w chacie na Alasce, gdzie Senna i Isaak próbują znaleźć sposób, żeby się uwolnić. Druga powoli wprowadza czytelnika w przeszłość bohaterki i wyjaśnia niektóre „zagrania” porywacza oraz relacje między bohaterami. Całość jest dobrze wyważona, a zastosowanie czasu teraźniejszego i przeszłego wyraźnie rozdziela obie części.
Generalnie nie przepadam za narracją w czasie teraźniejszym, w dodatku uważam, że język polski nie nadaje się do konstruowania krótkich, dynamicznych zdań, ponieważ brzmi sztywno i nienaturalnie. Tutaj, o dziwo, jakoś to pasowało i chociaż początkowo trochę mnie drażniło, to bardzo szybko odkryłam, że dzięki temu książkę czyta się błyskawicznie i z przyjemnością. Brawa dla tłumacza za wybrnięcie z trudnego stylu. A skoro już o nim mowa, to zatrzymam się na chwilę przy tym nieszczęsnym tytule. Po raz pierwszy nie będę narzekać na zostawienie anglojęzycznego tytułu i dopisanie polskiego, bo tego po prostu nie dało się przetłumaczyć tak, aby było zrozumiałe dla potencjalnego czytelnika. Na szczęście wyjaśnienie pojawia się w książce, co jest miłe i sprawia, że przynajmniej jedną zagadkę można uznać za rozwiązaną.
„Zdjęcia ślubne przyprawiały mnie o mdłości – szczególnie te, które pary robiły sobie na torach kolejowych. Zawsze wyobrażałam sobie, że Pociąg Tomek rozjeżdża tych ludzi, a ich krew ochlapuje jego uśmiechniętą buźkę.”*
Niestety nie wszystko przypadło mi do gustu. Na przykład problem stanowią bohaterowie. Według mnie są tak przerysowani, że trudno mi znaleźć odpowiednie podstawy psychologiczne dla ich istnienia. Senna była wybrykiem natury, jeszcze zanim spotkały ją te wszystkie nieszczęścia, a Isaak... Uch. Mam wrażenie, że Fisher poleciała po najmniejszej linii oporu i stworzyła postaci zdeterminowane przez stereotypy wykonywanych przez nie zawodów. Senna i Nick są pisarzami, co zdaje się oznaczać, że są introwertykami nieprzystosowanymi do życia w społeczeństwie. Nie rozumieją siebie nawzajem, ponieważ za bardzo skupiają się na sobie i swoim wnętrzu, ale dopóki jedno napędza drugie do pisania, to wszystko jest w porządku. Ekstremalnym przypadkiem pisarza jest tutaj matka Senny, która porzuciła rodzinę, bo mąż powoli ją zabijał (a może raczej jej kreatywność). Z kolei Isaak jest stereotypowym lekarzem, który poświęca się dla innych, bo jego życie nabiera sensu dopiero wtedy, gdy może się kimś zaopiekować i bierze na swoje ramiona czyjeś cierpienie. I jest jeszcze pani psycholog... Oj, dawno nie czytałam książki, w której pojawiałby się tak stereotypowo zachowujący się psycholog. Ależ mnie mierziły te wszystkie uśmieszki, potakiwania, sugestie rzucane w drzwiach...
Słyszałam też zarzuty, że w swojej twórczości Fisher zawsze sięga po pisarzy, co robi się męczące i albo świadczy o słabej wyobraźni autorki, albo o tym, że tworzy z postaci swoje alter ego. Nie wiem, czy to prawda, ale z całą pewnością mogę napisać, że Mud vein. Ciemna strona to dobra powieść na początek przygody z Tarryn Fisher – trzyma w niepewności, powoli wydziela strzępy informacji, sprawia, że trudno się od niej oderwać. Bo jakby nie patrzeć, to po prostu dobra książka z ciekawym pomysłem i przemyślaną realizacją. I właśnie dlatego polecam ją osobom, które lubią thrillery psychologiczne oraz takim, które chciałyby rozpocząć przygodę z nimi. Ja byłam zadowolona.
* Cytat pochodzi z książki Mud vein. Ciemna strona autorstwa Tarryn Fisher.
Za książkę do recenzji dziękuję księgarni internetowej Tania Książka.
Sprawdźcie też inne nowości na stronie księgarni ;)
W "Margo" nie ma pisarzy i książka jest świetna ☺ tę na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńMargo jest o jakiejś nastolatce, prawda?
UsuńMi się bardzo podobała "Margo" dlatego na pewno sięgnę po inne książki tej autorki :D a tobie polecam przeczytać również tę pierwszą, bo mnie wbiła w fotel ;)
OdpowiedzUsuńWłaściwie nie wiem, dlaczego skusiłam się akurat na Ciemną stronę, a te wcześniejsze jakoś mnie nie przekonywały. Margo nie brzmi dla mnie jakoś szczególnie zachęcająco. Ale może kiedyś się skuszę :)
UsuńPróbowałam kiedyś czytać Margo, ale totalnie mi ta książka nie podeszła i nie mam chęci na kolejną próbę znajomości z autorką.
OdpowiedzUsuńNo do mnie zupełnie nie przemawiały te wcześniejsze tytuły, a ten jakoś zwrócił moją uwagę i w sumie jestem zadowolona, że przeczytałam. I teraz pozostaje pytanie, czy ta powieść faktycznie wpasowała się w mój styl, a pozostałym by się to nie udało, czy po prostu byłam zbyt uprzedzona. Może kiedyś sprawdzę (ale raczej nie na przykładzie Margo).
UsuńCiągnie mnie to tych bardziej... mrocznych powieści Fisher, ale cały czas się waham. Pewnie kiedyś się ugnę i wypożyczę, którąś z biblioteki - mam tu na myśli "Magro", "Bad Mommy" i właśnie "Ciemną stronę". Jestem taka zniechęcona, bo czytałam "Mimo moich win", które mi nie podeszło. Łudzę się, że był to romans, więc może w thrillerach autorka poradziła sobie lepiej. Kiedyś pewnie dam jej kolejną szansę, ale raczej nie w najbliższych tygodniach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Mimo moich win nawet bym nie ruszyła, więc jak coś, to też dałabym się skusić jedynie na Margo i Bad Mommy, chociaż tak jak wspominałam, jakoś w ogóle mnie nie ruszają. Nie jestem w stanie określić, co się zmieniło w przypadku Ciemnej strony i dlaczego postanowiłam dać szansę akurat tej książce. Mimo to cieszę się, że tak się stało, bo wciągnęłam się i czytało się błyskawicznie.
UsuńSam pomysł na "Bad Mommy" podobał mi się, ale z każdą kolejną kartką było coraz gorzej, aż trafiłam na straszliwie rozczarowujące zakończenie. Niemniej ta powieść też mnie do siebie przyciąga, jednak jestem niemal pewna, że nie skradnie mojego serca. Ale na pewno przekonam się o tym. :)
OdpowiedzUsuńO, dobrze wiedzieć, że Bad Mommy rozczarowuje z każdą kolejną kartką. Najwidoczniej jednak dobrze wybrałam, bo Ciemna strona nie ma takiego spadku (przynajmniej w moim odczuciu).
UsuńNic nie czytałam, ale może w końcu się skuszę i wypożyczę Ciemną Stronę z biblioteki. Skoro jest taka wow, to warto przekonać się na własnej skórze jak to z tymi ksiażkami jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nie wiem, czy od razu "wow", ale byłam mile zaskoczona, biorąc pod uwagę, że poprzednie tytuły Fisher w ogóle nie były w stanie skłonić mnie do sięgnięcia po nie. A Ciemnej stronie się udało i jeszcze się wciągnęłam ;)
UsuńTeż miałam problem z tą książką i koniec końców nie wiem, jak mam ją ocenić. Zła nie była, ale trochę sieczkę mi z mózgu zrobiła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie przemawia do mnie idea takiego człowieka jak Senna. Była... absurdalna? Ale generalnie sam pomysł i realizację oceniam jak najbardziej na plus.
UsuńMoje klimaty 😍 na pewno ją przeczytam!
OdpowiedzUsuńUdanej lektury :)
UsuńMnie po prostu jakoś tak na razie do tej autorki nie ciągnie :D Ale zobaczymy za jakiś czas, może zacznę się nią interesować ;P
OdpowiedzUsuńNo mnie właśnie też nie, ale coś w Ciemnej stronie sprawiło, że uznałam, że tym razem dam jej szansę. No i się nie zawiodłam, a to dobrze wróży na przyszłość :)
Usuń