Za każdym razem, gdy sięgam po książkę z serii Artefaktów, jestem przekonana, że dostanę kawał solidnej fantastyki. Uwielbiam ideę tej serii i cieszę się, że MAG skupił się na starszych tytułach. Jasne, większość z nich trochę trąci myszką i mogłoby się wydawać, że takie książki na dobre odeszły do lamusa, jednak ich wartość jest niepodważalna. Co z tego, że w czasach opublikowania Skrzydeł nocy komputery zajmowały tyle miejsca, że autor postanowił odrzucić je na rzecz magazynów z ludzkimi mózgami, uznając, że są bez porównania bardziej efektywnym rozwiązaniem? Tego typu pomysły mają swój niezaprzeczalny urok i pokazują, na czym skupiali się pisarze-wizjonerzy.
Skrzydła nocy autorstwa Roberta Silverberga to krótka powieść składająca się z trzech opowiadań pierwotnie opublikowanych w czasopismach na przestrzeni 1968 i 1969 roku, a po drobnych przeróbkach wydanych jako całość. Przybliża Ziemię w odległej przyszłości, która po kryzysach epoki świetności, trwa w niejakim zawieszeniu. Ludzie są podzieleni na gildie i wypełniają powierzone im zadania. Pamiętający szukają śladów przeszłości i zapamiętują minione wydarzenia, Wartownicy pilnują bram miast, Latacze uprzyjemniają innym życie podczas wieczornych pokazów lotniczych, a Strażnicy cztery razy na dobę wchodzą w trans nazywany Strażą i przenoszą się umysłem w odległe części wszechświata, patrolując różne planety oraz galaktyki i sprawdzając, czy do Ziemi nie zbliża się wroga flota.
To właśnie Strażnik jest głównym bohaterem powieści, a czytelnik poznaje świat jego oczami, wie tylko to, co on. Razem z nim odczuwa piętno starości, zmęczenia i zwątpienia oraz staje się świadkiem niepokojących wydarzeń.
Skrzydła nocy są genialnie obmyślone, jako że pierwsze opowiadanie pokazuje teraźniejszość, drugie przeszłość, a trzecie potencjalną przyszłość. Opowiadanie Skrzydła nocy pozwala wczuć się w klimat panujący na Ziemi z przyszłości, a jednocześnie pozostawia wiele tajemnic i niedopowiedzeń. W drugim opowiadaniu, Wśród Pamiętających, Strażnik poznaje przeszłość Ziemi. Dowiaduje się, co doprowadziło do upadku planety i przedstawia przyczyny, dla których obawiano się inwazji. Ta część stanowi doskonałe źródło wiedzy i pokazuje rozmach autora w kwestii tworzenia świata. Z kolei w Drodze do Jorslemy czytelnik ma okazję doświadczyć cudów minionej epoki oraz zobaczyć, w jakim kierunku zmierza świat.
Skrzydła nocy są genialnie obmyślone, jako że pierwsze opowiadanie pokazuje teraźniejszość, drugie przeszłość, a trzecie potencjalną przyszłość. Opowiadanie Skrzydła nocy pozwala wczuć się w klimat panujący na Ziemi z przyszłości, a jednocześnie pozostawia wiele tajemnic i niedopowiedzeń. W drugim opowiadaniu, Wśród Pamiętających, Strażnik poznaje przeszłość Ziemi. Dowiaduje się, co doprowadziło do upadku planety i przedstawia przyczyny, dla których obawiano się inwazji. Ta część stanowi doskonałe źródło wiedzy i pokazuje rozmach autora w kwestii tworzenia świata. Z kolei w Drodze do Jorslemy czytelnik ma okazję doświadczyć cudów minionej epoki oraz zobaczyć, w jakim kierunku zmierza świat.
Biorąc pod uwagę, że poszczególne opowiadania ukazywały się w czasopismach, całość jest zaskakująco rozbudowana. Silverberg stworzył złożony, wielowarstwowy świat, w którym obce rasy nie są niczym niezwykłym, a dawna świetność Ziemi szokuje i zachwyca. Nie brakuje tu też magii i zaawansowanej technologii, chociażby w postaci Lataczy, czyli genetycznie zmodyfikowanych ludzi o delikatnych skrzydłach, pozwalających im latać jedynie nocą.
Na słowa uznania zasługuje też sposób przedstawienia społeczeństwa. Gildie bardzo dokładnie określały funkcje, zachowania oraz możliwości ich członków. Każdy przedstawiciel gildii miał prawa i przywileje, co zmniejszało ryzyko niepokojów. Z kolei ludzi, którzy z różnych przyczyn nie mieli swojego przydziału, nazywano Partaczami i uważano za gorszy gatunek. Metoda kija i marchewki zastosowana w pełnej krasie.
Mimo to trochę żałuję, że Skrzydła nocy są tak krótkie, ponieważ świat oszałamia, a chwilami wręcz przytłacza mnogością rozwiązań. Może gdyby to była powieść z cyklu tych po 500-600 stron, dowiedziałabym się trochę więcej o poprzedniej epoce, Lataczach, Partaczach i cudach zapomnianej technologii, bo nie ukrywam, że taka wizja kusi... Zapewne Silverberg zwróciłby też większą uwagę na bohaterów, jako że w tej chwili są oni potraktowani trochę po macoszemu. Nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że dzięki temu opowiadania są bardziej intensywne i całkowicie pochłaniają uwagę.
Inna sprawa, że to jest takie marudzenie dla samego faktu marudzenia. Nie wiem, czy zwiększenie objętości książki faktycznie odbyłoby się z korzyścią dla niej. Wiem natomiast, że jest to kawał naprawdę dobrej fantastyki, która wciąż zaskakuje pomysłowością i mimo swojego wieku, nie jest nudna ani przestarzała, dlatego polecam Skrzydła nocy :)
---
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Czytam Fantastykę.
Na słowa uznania zasługuje też sposób przedstawienia społeczeństwa. Gildie bardzo dokładnie określały funkcje, zachowania oraz możliwości ich członków. Każdy przedstawiciel gildii miał prawa i przywileje, co zmniejszało ryzyko niepokojów. Z kolei ludzi, którzy z różnych przyczyn nie mieli swojego przydziału, nazywano Partaczami i uważano za gorszy gatunek. Metoda kija i marchewki zastosowana w pełnej krasie.
Mimo to trochę żałuję, że Skrzydła nocy są tak krótkie, ponieważ świat oszałamia, a chwilami wręcz przytłacza mnogością rozwiązań. Może gdyby to była powieść z cyklu tych po 500-600 stron, dowiedziałabym się trochę więcej o poprzedniej epoce, Lataczach, Partaczach i cudach zapomnianej technologii, bo nie ukrywam, że taka wizja kusi... Zapewne Silverberg zwróciłby też większą uwagę na bohaterów, jako że w tej chwili są oni potraktowani trochę po macoszemu. Nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że dzięki temu opowiadania są bardziej intensywne i całkowicie pochłaniają uwagę.
Inna sprawa, że to jest takie marudzenie dla samego faktu marudzenia. Nie wiem, czy zwiększenie objętości książki faktycznie odbyłoby się z korzyścią dla niej. Wiem natomiast, że jest to kawał naprawdę dobrej fantastyki, która wciąż zaskakuje pomysłowością i mimo swojego wieku, nie jest nudna ani przestarzała, dlatego polecam Skrzydła nocy :)
Za książkę do recenzji dziękuję wydawnictwu Tania Książka.
Sprawdźcie nowości na stronie księgarni :)
---
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Czytam Fantastykę.
Mam na nią oko!
OdpowiedzUsuńTo dobrze, bo warto :)
UsuńHehehe, ja też jakbym miał pomarudzić to na to, że za krótka. :) A ogólnie to jeden z najlepszych Artefaktów, który może ustępuje tylko Brunnerowi i Simmonsowi. Ale ogólnie świetna książka, warta przeczytania. I bardzo dobrze wypada w poszczególnych opowiadaniach, jak i w całości. Nie wiedziałem, że czytasz tą serię. Punkt dla Ciebie. ;)
OdpowiedzUsuńNo nie? Aż się prosi, żeby lepiej poznać świat stworzony przez Silverberga.
UsuńZ Brunnerem jeszcze nie skończyłam przygody, ale mam spore wątpliwości, czy faktycznie się polubimy (mimo to mam wszystko, co MAG wydał w ramach Artefaktów). Simmonsa mam we wcześniejszym wydaniu, więc nie kojarzy mi się z Artefaktami. Osobiście lubię Tepper i Tevisa, chociaż po Skrzydłach nocy Silverberg faktycznie plasuje się w czołówce :)
Ile muszę mieć punktów, żeby coś wygrać? :D
Ale czasem lepiej i tak. Taki niedosyt jest raczej zdrowszy niż przesyt. ;)
UsuńNo ja też Simmonsa mam z obwolutą i tak czytałem, dlatego sam często go pomijam w Artefaktach. Ale jak już patrzeć pod kątem całości to jest w czołówce z wymienionymi. A co od Brunnera czytałaś?
Tepper to byłą moja pierwsza książka i całkiem niezła, solidna i bardzo klimatyczna. Ciekaw jestem kontynuacji, która ma się pojawić tez w Artefaktach. A Tevis też niezły, bardzo dobre, mocno melancholijne książki.
Hehehe, o, chyba będę musiało tym pomyśleć, bo póki co skali nie mam. :)
O, to zdecydowanie. Chociaż nie obraziłabym się o kilkadziesiąt stron więcej :D
UsuńUtknęłam w 1/3 Wszystkich na Zanzibarze. Musiałabym w końcu dokończyć tę książkę, bo w sumie już nie pamiętam, dlaczego ją odłożyłam...
Ja chyba też zaczynałam od Tepper :D Właśnie widziałam ostatnio, że MAG szykuje się do wydania kontynuacji i mam nadzieję, że nie będą tego odkładać w nieskończoność.
Daj znać, jak coś ustalisz :D
Przygniotła CIę forma? Specyficzny ten Brunner, w każdej książce taka inna forma, ale we "WnZ" najmocniej poszalał. Dla mnie to jest jedna z najlepszych książek, jakie czytałem.
UsuńNo właśnie nie wiem. Nie byłam powalona, ale czytałam już różne inne, dziwne książki, więc to nie powinno stanowić problemu. Mam wrażenie, że w tutaj bardziej niż w innych Artefaktach zmęczyła mnie bezszeryfowa czcionka. Ten font to największa porażka serii.
Usuń