Tak na dobrą sprawę nie wiem, dlaczego sięgnęłam po Caraval. Chłopak, który smakował jak północ autorstwa Stephanie Garber. Okładka i tytuł bardzo mocno mnie zniechęcały i miałam wrażenie, że to będzie kiepski romans. I żadne opisy, recenzje czy zapewnienia, że książka jest godna uwagi i niezwykła, och i ach, nie mogły tego zmienić. Do czasu, gdy przeczytałam recenzję Blair. Napisała o tej powieści tak, że uznałam, że jednak dam jej szansę.
Scarlett od dziecka marzyła, aby dostać zaproszenie na tajemniczy Caraval, czyli kilkudniową "imprezę", podczas której toczy się gra o jakąś niezwykłą, magiczną nagrodę (np. spełnienie prawdziwego marzenia). Teraz jednak ma wyjść za mąż i w końcu wyrwać się z wyspy, na której przetrzymuje ją ojciec-tyran, więc pragnienie z dzieciństwa schodzi na dalszy plan. Ślub za kilka tygodni, a tymczasem Scarlett otrzymuje zaproszenie na Caraval dla siebie, siostry i narzeczonego. Dziewczyny postanawiają skorzystać z okazji, jednak szybko zostają rozdzielone. Mistrz Legenda - twórca Caravalu - porywa Tellę, a jej odnalezienie staje się głównym celem zabawy...
Fabuła została poprowadzona z dobrym wyczuciem. Z każdej strony Caravalu piętrzyły się tajemnice i zagadki, które w jakiś sposób przybliżały główną bohaterkę do odnalezienia siostry i zwycięstwa (przynajmniej teoretycznie, w praktyce różnie z tym bywało). Wyraźnie czuć było napięcie związane z upływającym czasem, akcja systematycznie nabierała tempa, w finale osiągnęła apogeum... I nagle wszystko siadło i zrobiło się... blah (inaczej byłby tu wielki spoiler, a tego przecież nie chcemy).
Jednak nie można odmówić Garber kreatywności. Na przykład doskonałym pomysłem było ustanowienie walutą Caravalu wiedzy. Płacenie swoimi sekretami, np. informacją o największych lękach, dawało wgląd w bohaterów, pozwalało ich poznać, a przy tym stanowiło wskazówki dla dalszego przebiegu historii.
Autorka wybrała też bardzo ciekawy sposób na wykreowanie świata. Zestawiła kolory ze smakami, więc niektóre opisy wydawały się bardzo nierealne, abstrakcyjne, a przy tym intrygujące. Dzięki temu Caraval zyskał niepowtarzalny klimat i tajemniczy, oniryczny wydźwięk. Pod tym względem trochę kojarzył mi się z Cyrkiem nocy Erin Morgenstern. Świat przedstawiony przez obie autorki jest baśniowy, przerysowany w cyrkowy sposób, z pewnością magiczny, a do tego bardzo niepokojący i niebezpieczny. Z jednej strony człowiek ma świadomość, że główni bohaterowie biorą udział w zabawie i że wszystko jest iluzją, z drugiej niektóre rzeczy wydają się tak realne, że czasami trudno odróżnić prawdę od ułudy. Ta mieszanka sprawia, że czytelnik z niecierpliwością czeka na to, co się wydarzy, a każdy nowy element fabuły przyjmuje z zainteresowaniem.
Jednak nie można odmówić Garber kreatywności. Na przykład doskonałym pomysłem było ustanowienie walutą Caravalu wiedzy. Płacenie swoimi sekretami, np. informacją o największych lękach, dawało wgląd w bohaterów, pozwalało ich poznać, a przy tym stanowiło wskazówki dla dalszego przebiegu historii.
Autorka wybrała też bardzo ciekawy sposób na wykreowanie świata. Zestawiła kolory ze smakami, więc niektóre opisy wydawały się bardzo nierealne, abstrakcyjne, a przy tym intrygujące. Dzięki temu Caraval zyskał niepowtarzalny klimat i tajemniczy, oniryczny wydźwięk. Pod tym względem trochę kojarzył mi się z Cyrkiem nocy Erin Morgenstern. Świat przedstawiony przez obie autorki jest baśniowy, przerysowany w cyrkowy sposób, z pewnością magiczny, a do tego bardzo niepokojący i niebezpieczny. Z jednej strony człowiek ma świadomość, że główni bohaterowie biorą udział w zabawie i że wszystko jest iluzją, z drugiej niektóre rzeczy wydają się tak realne, że czasami trudno odróżnić prawdę od ułudy. Ta mieszanka sprawia, że czytelnik z niecierpliwością czeka na to, co się wydarzy, a każdy nowy element fabuły przyjmuje z zainteresowaniem.
Niestety na tym kończą się plusy książki. Postaci były niesamowicie irytujące (Tella pobiła wszelkie rekordy) i właściwie nikt nie wzbudził we mnie choćby iskierki sympatii. Najchętniej wsadziłabym wszystkich do jednego wielkiego wora i wyrzuciła gdzieś daleko. Pomijam już fakt, że bohaterowie byli nijacy - czytałam tę książkę na początku miesiąca i już nie pamiętam ich imion. Serio, w ogóle nie zapadali w pamięć. No i zupełnie nie rozumiem tej agresji ojca, nienawiści(?) do córek, a jednocześnie chorobliwej potrzeby trzymania ich przy sobie. Jego zachowanie nie miało logicznych przesłanek i w sumie było całkowicie bezsensowne. Niestety w Caravalu pojawia się więcej takich nieścisłości lub rzeczy pozbawionych sensu.
Oczywiście w książce jest wątek miłosny (Ameryki to ja tym stwierdzeniem nie odkryłam, ale cii). Może nie był szczególnie zły, ale nie był też dobry, a raczej... męczący. Ale wiecie, że ja nie przepadam za wszechogarniającym rozmemłaniem bohaterów, którzy zakochując się w sobie, przestają logicznie myśleć, więc pewnie nie jestem najlepszą osobą do oceniania tego aspektu książki.
Oczywiście w książce jest wątek miłosny (Ameryki to ja tym stwierdzeniem nie odkryłam, ale cii). Może nie był szczególnie zły, ale nie był też dobry, a raczej... męczący. Ale wiecie, że ja nie przepadam za wszechogarniającym rozmemłaniem bohaterów, którzy zakochując się w sobie, przestają logicznie myśleć, więc pewnie nie jestem najlepszą osobą do oceniania tego aspektu książki.
Brakowało mi też bardziej szczegółowych informacji o świecie. Caraval był bardzo dobrze opisany, ale nie można go nazwać częścią świata w kontekście geograficznym. Autorka nie poświęciła tej kwestii zbytniej uwagi, więc czytelnik tak naprawdę nie wie, gdzie się znajduje ani czego może się spodziewać. W gruncie rzeczy trudno nawet stwierdzić, czy poza Caravalem istnieje jakaś magia, a uważam, że to dość istotna kwestia.
Generalnie autorka miała kilka intrygujących pomysłów i potrafiła wprowadzić ciekawy, oniryczny klimat, dlatego uznaję Caraval za dobrą książkę w swojej kategorii. Szkoda tylko, że postaci były nie do zniesienia, a reszta świata została potraktowana po macoszemu. Mimo to byłam mile zaskoczona, że nie jest to totalny chłam, jakiego koniec końców się spodziewałam (już się nastawiałam na negatywną recenzję, a tu proszę...), dlatego polecam tę książkę miłośnikom Cyrku nocy oraz osobom, które lubią tajemnicze, magiczne i niebezpieczne historie zamknięte w klimacie zabawy i iluzji.
---
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: Czytam Fantastykę.
---
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: Czytam Fantastykę.
Dochodze do wniosku ze mozna to przeczytac ot tak by sie hmm oderwac od innych "wspanialosci" blablabla. Nie zyjemy idealami. Dlatego gdybym trafila wzielabym ja :D Wiem, dziwne, ale cos tak mnie kuje w tej recenzji. Ani romansik ani bohaterowie mi nei straszni. Czesto imion nie pamietam weic to bez roznicy. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMyślę, że to dobre podejście. Książka fajnie nadaje się na odskocznię od poważniejszych tytułów. A jeśli rzeczy, o których pisałam, Ci nie przeszkadzają, to faktycznie może to być tytuł dla Ciebie :)
UsuńJakoś zupełnie mnie do niej nie ciągnie. :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest wiele innych książek :)
UsuńPodobała mi się ta książka, naprawdę nie spodziewałam się tego, co się zadziało na koniec :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Ja koniec dzielę na dwie części. Przed "akcją Telli" i po. Ta część "przed" była doskonała (chyba najlepszy moment w książce). "Po" siadło napięcie i generalnie zrobiły się rozmiękłe kluchy, które bardzo mnie rozczarowały.
Usuństoi na półce, znalazła się w 5 książek które chciałam przeczytać w czerwcu, ale nie udało się (ciągle wyskakuje coś ciekawszego). Może w lipcu się uda
OdpowiedzUsuńDaj znać, jeśli się uda :) Chętnie przeczytam Twoją opinię.
UsuńW sumie mimo licznych wad, narobiłaś mi ochoty na tę książkę. Powodem tego jest również to, iż z niewiadomych powodów "Caraval" przypomina mi trochę książkę "Ogień i woda", która bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńKsiążkowy Zakątek
To się nazywa (nie)umiejętne pisanie :D Chociaż z drugiej strony nawet wiedziałam, komu polecić tę książkę, więc może akurat wpisałaś się w grupę docelową. Mam nadzieję, że jeśli zdecydujesz się przeczytać, to Caraval Ci się spodoba :)
UsuńTa książka stoi na mojej półce już dość długo i w sumie nie spodziewam się po niej nie wiadomo jakiego arcydzieła. Ale muszę przyznać, że narobiłaś mi ochoty by po nią sięgnąć i z pewnością zrobię to w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://pomiedzyrozdzialami.blogspot.com/
Caraval jest specyficzny i łączy w sobie to, co lubię w książkach z tym, czego nie cierpię, więc trudno mi było jednoznacznie określić się z moimi odczuciami. Tym bardziej cieszę się, że mogłam pomóc ;)
UsuńPotrzebuje lekkiej odskoczni na lato po Twojej recenzji ta książka wydaje mi się słuszną pozycją ;)
OdpowiedzUsuńtrybunpopkulturowy.blogspot.com
Myślę, że na lato będzie w sam raz :)
Usuń