Wiecie, że po książki Brandona Sandersona sięgam w ciemno. Na ogół bez zastanowienia je kupuję i zawsze czerpię przyjemność z lektury. Tym razem jednak zachowywałam się wyjątkowo ostrożnie i dość długo krążyłam dookoła nowej na polskim rynku wydawniczym serii skierowanej do dzieci – Alcatraz kontra Bibliotekarze. Ostatecznie zdecydowałam się na przeczytanie Piasku Raszida w oryginale. I cieszę się, że nie zainwestowałam pieniędzy w wersję papierową...
Alcatraz Smedry jest sierotą i ciągle zmienia rodziny zastępcze. Nawet nie chodzi o to, że jest niegrzeczny czy wpada w złe towarzystwo, po prostu ciągle coś psuje. A to urwie klamkę, a to podpali firanki w kuchni... No każdemu się zdarza, prawda? W dniu trzynastych urodzin listonosz przynosi mu przesyłkę od rodziców, a w niej Alcatraz znajduje... worek piasku. Od dawna podejrzewał rodziców o spaczone poczucie humoru (no bo kto daje dziecku imię po jednym z najgorszych więzień na świecie?), ale to już jest przegięcie! Jakby tego było mało, następnego dnia zjawia się szalony staruszek, który twierdzi, że jest jego dziadkiem i ze zdumieniem stwierdza, że spóźnił się o jeden dzień na urodziny wnuka, a okropnie ważny Piasek Raszida gdzieś przepadł. W związku z tym Alcatraz musi go odzyskać. Ale gdzie szukać? Oczywiście, że w Bibliotece! Przecież to główna siedziba demonicznych Bibliotekarzy!
Cała historia jest tak absurdalna, że byłaby niesamowicie zabawna, gdyby nie fakt, że jest przetykana „wtrąceniami” narratora. Cudzysłów służy uświadomieniu, że to duże niedopowiedzenie, ponieważ stanowią one około 30-50% całej powieści. W większości przypadków są to kwestie zupełnie niepotrzebne, w których narrator (Alcatraz) próbuje tłumaczyć swoje zachowania, nabija się z czytelnika lub robi dygresje nad „jakością” książek. Co prawda kilka tego typu fragmentów powaliło mnie na kolana, ale to wciąż zdecydowanie za mało, żeby uznać je za dobry element powieści. Mam wrażenie, że Sanderson chciał być na siłę zabawny, ale wyjątkowo zabrakło mu wyczucia i stał się nieśmieszny. Problem stanowi też fakt, że o ile sama historia jest bardzo prosta, lekka i spokojnie nadaje się dla dzieci około 10 roku życia, o tyle dygresje narratora podnoszą ten próg, czyniąc książkę powieścią „dla nikogo w szczególności”.
Perhaps, even, you have been given books by friends, parents, or teachers, then told that these books are the type you »have to read«. Those books are invariably described as »important« – which, in my experience, pretty much means that they're boring. (Words like meaningful and thoughtful are other good clues.)*
Obrazek okładki amerykańskiej wersji ilustrowanej przez Hayley Lazo |
Ale czego by nie mówić, magia w wykonaniu Sandersona jak zwykle nie zawodzi. Rodzina Smedrych dysponuje niezwykłymi Talentami, które, odpowiednio wykorzystane, mogą uratować życie. I tak na przykład dziadek Smedry ma Talent do Spóźniania Się (sprytny staruszek spóźniłby się nawet na własną śmierć), a sam Alcatraz dysponuje niezwykle potężnym Talentem do Psucia Rzeczy. Wszyscy mu zazdroszczą, chociaż trzeba przyznać, że sami również dysponują ciekawymi umiejętnościami.
No dobra, ale ktoś mógłby uznać, że to nadal nie jest magia. Tyle że to nie wszystko! Dzięki okularom z kolorowymi soczewkami Oculatorzy (ten zapis funkcjonuje w polskim tłumaczeniu?) mogą zdziałać cuda. Istnieją nawet okulary-lasery! Mroczni Oculatorzy związani z Bibliotekarzami posługują się mroczną i obrzydliwą magią, między innymi tworząc papierowe potwory (okrutne monstra), i mają wiele mrocznych sposobów na uprzykrzenie innym życia (ogólnie wszystko, co robią jest mroczne i złe).
Świat również nieco różni się tego, który znamy, a wszystko dlatego, że jesteśmy ograniczeni przez Bibliotekarzy. To oni decydują, o czym przeczytamy w książkach oraz jaką wiedzą będziemy dysponować. I to właśnie dlatego nic nie wiemy o kilku dodatkowych kontynentach i żyjemy w złudnym przeświadczeniu, że broń palna jest bardziej zaawansowana niż miecz. A przecież z pistoletu strzelić może nawet idiota, za to żeby dobrze walczyć bronią białą potrzebne są lata ćwiczeń. Logiczne, prawda? Są też inne ciekawostki:
"Fire," I said as we walked.
"What?" Bastille asked.
"You can't tell me that those lanterns are more 'advanced' than electric lights [...]. They just don't seem very practical to me [...]. You can turn electric lights on and off with a switch."
"You can do that with these too", Bastille said. "Except without the switch."
I frowned. "Uh... okay."
"Besides," Bastille whispered. "You can light things on fire with these lamps. Can you do that with electric ones?"
"Well, not most of them," I said [...]. "But that's sort of the idea. Open flames like that can burn things down."
I coudn't see because of the sunglasses, but I had the distinct impression that Bastille was rolling her eyes at me. "They only burn things if you want them to, Smedry."
Generalnie Piasek Raszida nie jest złą książką i chwilami bardzo dobrze się bawiłam. Kilkukrotnie miałam „zaciesz” z powodu niektórych pomysłów autora, ale nie jest to poziom, do którego przyzwyczaił mnie Sanderson. Mimo dobrych fragmentów, sporo było też słabych, przez co bardzo długo męczyłam tę książkę.
Nie do końca mam pomysł, komu polecić serię Alcatraz kontra Bibliotekarze, ponieważ część nie zrozumie (lub nie doceni) wstawek narratorskich i się nimi znudzi, a dla innych historia będzie zbyt prosta i dziecinna. Wbrew pozorom może jest to książka dla nas – dorosłych fanów Sandersona? Jeśli tak, to ja jestem rozczarowana, a Wy sami zdecydujcie, czy chcecie zaryzykować.
* Cytaty pochodzą z książki Alcatraz versus the Evil Librarians. Sands of Rashid autorstwa Brandona Sandersona.
---
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Łów Słów
Łów Słów
W pierwszej chwili pomyślałam, że to książka związana z serialem o bibliotekarzach :-)
OdpowiedzUsuńSerial (i filmy) mogłyby wyglądać w ten sposób tylko z perspektywy demonicznych Bibliotekarzy oszukujących zwykłych ludzi :D
UsuńHmm... chyba jednak nie dla mnie choć bardzo cenie autora.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja też doceniam jego twórczość i tutaj sam pomysł jest bardzo ciekawy, ale niestety wykonanie słabe.
UsuńJednak podołałaś :) Ja tkwię na drugim tomie, nie wiem, czy kiedyś ruszę się za ten piąty rozdział. Zastrzeżenia, jak wiesz, mam zbliżone - niestety, w kontynuacji odezwały się jeszcze mocniej...
OdpowiedzUsuńPodołałam już jakiś czas temu, ale w najbliższej przyszłości na pewno nie będę się zabierać za kolejną część. Tym bardziej jeśli tych "wstawek" jest jeszcze więcej.
UsuńPisałam już, ale co tam, powtórzę się :) Dla mnie też Sanderson momentami za bardzo próbował być śmieszny i wychodziło to kiepsko. Ale ogólnie nie było tak źle, żebym miała na to złorzeczyć, całkiem nieźle się bawiłam przy czytaniu. Aczkolwiek sama nie wiem, czy chcę inwestować w kolejne tomy, chociaż chętnie je przeczytam :)
OdpowiedzUsuńA ja się zmęczyłam tymi ciągłymi wstawkami i wolałabym, żeby było ich tak z 80% mniej. Wtedy mogłabym się cieszyć lekturą. Ja raczej nie będę inwestować w książki ani e-booki, ale jeśli za jakiś czas wpadną mi w ręce kolejne części, to może się skuszę.
UsuńMam to samo, co Ty, że od Sandiego wszystko, ale właśnie do tego cyklu dystans jest - wiem, że dla dzieci, ale mi się to pewnie spodoba najmniej, więc wolę to sobie zostawić na czas "sandersonowskiej posuchy", kiedy nie będzie nic nowego u nas do poczytania. Zresztą i tak jeszcze kilka książek ma z tego cyklu powstać, więc spokojnie mogę poczekać. :)
OdpowiedzUsuńNo ja z kolei na razie nie tykam Drogi królów, bo wychodzę z założenia, że poczekam aż Sanderson napisze coś więcej. A Alcatraz... No cóż - szału nie ma, ale można się pośmiać.
UsuńJa obecnie mam do Sandersona mały uraz więc... po to w ogóle nie planuje sięgać XD
OdpowiedzUsuńA co Ci zrobił Sanderson? W sensie, która książka tak Cię rozczarowała?
UsuńMimo wszystko mam w planach na kiedyś. Sanderson mnie "kupił" i co jakiś czas muszę po niego sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo :D
Usuń