„Warszawa przyszłości, przyszłości, która miejmy nadzieję, nigdy nie nadejdzie.”*
Co zrobić, gdy już pierwsze zdanie opisu Cię „kupuje”, a dalej jest jeszcze bardziej intrygująco? Gdy blurb obiecuje, że „Różaniec łączy niezwykłą wizję science fiction i zajdlowską fantastykę socjologiczną z sensacyjną akcją rodem z thrillera”, a odcięte miasta-enklawy i narzucony porządek tworzą skojarzenia z twórczością Orwella? Odpowiedź jest prosta: nie sposób przejść obojętnie obok takiej zapowiedzi (przy okazji – właśnie tak powinny wyglądać opisy wszystkich książek). I właśnie dlatego dzisiaj przybliżę Wam Różaniec autorstwa Rafała Kosika.
Harpad jest nuzzlerem i prawdopodobnie jedynym człowiekiem w Warszawie, który może sprawdzić punkty PZ każdego napotkanego człowieka. Dzięki temu wie, kto nieuchronnie zbliża się do Eliminacji, a kto jest prawym obywatelem, przynajmniej według algorytmów g.A.I.a. Działa w szarej strefie, więc w końcu pojawia się w centrum zainteresowania lokalnego mafiozo, policji, a także tajemniczej Sprawy, czyli grupy ludzi dążącej do zmiany systemu. Zostaje wciągnięty do bezwzględnego świata polityki i Nadzoru, a w takich rozgrywkach prędzej czy później zawsze ktoś ucierpi.
Kosik zadbał o to, by czytelnik się nie nudził. Od pierwszych stron zasypuje go dużą liczbą bohaterów, niezrozumiałych skrótów i wydarzeń, których sens pojawia się dopiero w trakcie czytania. Początkowo nie byłam przekonana do tego sposobu przekazu, jednak z czasem zaczęło mnie to coraz bardziej wciągać. Każda strona stanowiła odpowiedź na mniejszą lub większą zagadkę, a najbardziej błahy element nagle urastał do rangi wielkiego wydarzenia. Każde odkrycie i przebłysk zrozumienia napędzały i zachęcały do dalszej lektury. Aż do wielkiego finału, który... No nie był tym, czego się spodziewałam. A potem jeszcze to zakończenie, które w ogóle zrobiło mi papkę z mózgu i nazwałam je „ubikowskim”. Ten typ zakończenia sprawia, że człowiek traci grunt pod nogami i zaczyna obracać fabułę we wszystkie strony, próbując dojść do tego, o co tak naprawdę chodziło autorowi. To trochę jak próba ułożenia kostki Rubika z zawiązanymi oczami – teoretycznie możliwa, ale w praktyce właściwie niewykonalna.
Mimo to spróbuję rozjaśnić kilka rzeczy. Pierścień Warszawa jest miejscem odseparowanym od innych miast i w gruncie rzeczy nieszczególnie przypomina naszą Warszawę. Tak naprawdę to bańka zasilana sztucznym słońcem i zaopatrzona w Chmurę determinującą pogodę. Można by uznać to miejsce za nowoczesne więzienie, gdyby nie fakt, że ludziom żyje się dobrze i dostatnio, a izolacja zapewnia bezpeczeństwo. Wszystko jest w zasięgu ręki, samochody same się prowadzą, przedmioty potrzebne do życia można dostać w każdym sklepie lub automacie, a dzięki chipom ID nie trzeba pamiętać o gotówce czy dokumentach. Jednak życie pod ciągłą kontrolą Nadzoru wcale nie jest takie przyjemne. Ludzie muszą się bardzo pilnować, aby nie zwiększyć swoich punktów PZ i nie trafić do Eliminacji. A na PZ wpływa wszystko – łącznie z byciem świadkiem jakiegoś incydentu. W związku z tym funkcjonowanie społeczeństwa często sprowadza się do próby przeżycia w świecie systemu prewencyjnego, nad którym nikt już nie sprawuje świadomej kontroli.
„– [...] Wkrótce winnych nie będzie wcale, bo znikną ci, którzy prawdopodobnie będą mogli zostać winnymi, niezależnie od powodów. Przy doskonałej inwigilacji wszystkich obywateli matka narkomanka nie będzie katować dziecka. Ba! Nawet nie zostanie narkomanką. Naprawdę nie widzisz piękna tej idei?
– Przecież to utopia! Jesteś aż tak głupi, aby wierzyć w przełożenie jej na rzeczywistość?”**
Pewnie część z Was właśnie pomyślała o Philipie K. Dicku i jego Raporcie mniejszości albo chociaż o filmie z Tomem Cruisem zainspirowanym tym opowiadaniem (znam wyłącznie film). Jeśli tak, to witajcie w klubie. Na szczęście Kosik nie daje się wciągnąć tej wizji i tworzy własny system hiperprewencyjny, który osadza na mocnych, socjologicznych podwalinach.
Warto wspomnieć, że autor skupił się na społeczeństwie jako całości i w dużej mierze pominął jednostki. To dobrze widać na przykładzie bohaterów. Z jednej strony w Różańcu jest dużo postaci, a z drugiej nieszczególnie można się z nimi utożsamiać (poza Harpadem i Marysią). Mimo imion i nazwisk pozostają anonimowi. Ale wiecie co? Właśnie kogoś takiego czytelnik spodziewa się spotkać w tej nietypowej i trochę niepokojącej wizji Warszawy. Zupełnie jakby ludzie stanowili część świata przedstawionego, a nie oddzielne byty. Dzięki temu wyraźnie widać, jakie znaczenie ma hiperprewencja oraz że wszystko podlega kontroli. Jestem pełna podziwu, że Kosikowi udało się osiągnąć taki efekt, nawet jeśli z tego powodu nie odczuwałam większych emocji, gdy bohaterowie mieli problemy lub wpadali w bezwzględne łapska Eliminacji.
„– Nigdy nie zastanawiałeś się, skąd się bierze kawa, którą pijesz?”
Po lekturze Różańca odnoszę wrażenie, że autor czerpał inspirację z twórczości znanych pisarzy. Na szczęście jego powieść ma własny charakter i nie miałam poczucia, że czytam jakąś kiepską kopię mistrza. Kosik stworzył coś unikatowego i swojego. I powiem Wam, że wyszło mu to naprawdę bardzo dobrze. Myślę, że książka spodoba się ludziom, którzy lubią nieoczywiste powieści, chcą samodzielnie wyciągać wnioski i mają ochotę na współczesną antyutopię w najlepszym wydaniu. I nie zrażajcie się, jeśli początek będzie szedł opornie. W końcu pojawi się odpowiedni rytm ;)
*Fragment opisu z czwartej strony okładki.
** Ten i kolejny cytat pochodzą z książki Różaniec autorstwa Rafała Kosika.
Książkę do recenzji otrzymałam od księgarni internetowej Tania Książka.
Sprawdźcie też inne bestsellery na stronie księgarni ;)
Słyszę same dobre opinie o tej książce - chyba muszę przeczytać i sama się przekonać.
OdpowiedzUsuńPolecam :) Chociaż nie jest to najłatwiejsza pozycja, to przyniosła mi sporo przyjemności.
UsuńZdecydowanie Kosik od innych twórców czerpał, ale w końcu... żaden z naszych pomysłów nie jest tak do końca "nasz". A on po prostu w tej książce wykonał kawał dobrej roboty :D
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam :) Poza tym czerpał od najlepszych w swojej klasie i tylko tyle, żeby ciekawie wszystko połączyć, więc ja jestem na tak dla takiej inspiracji.
UsuńJestem na etapie odnajdowania się w tej powieści, bo za mną kilkadziesiąt stron, ale już zdążyłam się wciągnąć :) Fajnie, że w końcu trafiłam na takie science fiction, które coś więcej przekazuje, kreuje niesamowitą rzeczywistość i bierze pod uwagę jej konsekwencje. Też w sumie miałam skojarzenia z Orwellem, ale nie szczególnie mocne.
OdpowiedzUsuńPewnie już skończyłaś, więc jak wrażenia? Co sądzisz o zakończeniu?
UsuńMi z kolei Kosik kojarzy się tylko z literaturą dla młodzieży. Chyba najwyższy czas abym poznał go z trochę innej strony bo widzę, że warto.
OdpowiedzUsuńMimo że czytałam tylko jakieś krótkie opowiadanie w Nowej Fantastyce (i byłam zachwycona), to wszystkim znajomym mającym dzieci w wieku 10-13 lat polecam Feliksa, Neta i Nikę. Oprócz Różańca czytałam jeszcze Vertical i koniecznie muszę sięgnąć po inne powieści Kosika, bo ma talent i głowę do niecodziennych rozwiązań. Zresztą nie wiem, czy Vertical nie byłby lepszy na początek. Jest bardziej... widowiskowy?
UsuńJuż Ci pisałam, że mnie to się z anime kojarzy, ale mogę napisać jeszcze raz ;P Prawdopodobnie przeczytam już w przyszłym roku, ale że przeczytam to jest pewne ;)
OdpowiedzUsuńTo czytaj, czytaj! A anime sobie zapisałam na jakiś lepszy czas ;)
UsuńPrzeczytałam "Różaniec łączy niezwykłą wizję science fiction i zajdlowską fantastykę SCJENTOLOGICZNĄ" i myślę sobie... no to będzie grubo :D Musze przyznać że nigdy nie spotkałam się z takim gatunkiem ale po przeczytaniu recenzji jestem na tak - doświadczenie podpowiada mi że czasem warto jest wyjść poza strefę swojego komfortu bo można się pozytywnie zaskoczyć :_
OdpowiedzUsuńO rany! To dopiero byłaby książka :D Myślę, że książka jest naprawdę warta uwagi, ale jeśli obawiasz się, że może za bardzo Cię przytłoczyć, to poczekaj na odpowiedni moment, bo wdrożenie się w fabułę zajmuje trochę czasu.
UsuńJestem w trakcie czytania "Różańca" i jak na razie mi się podoba, chociaż lektura nie należy do najłatwiejszych, przez co mam mniej czasu, który mogę jej poświęcić (odpada czytanie w hałasie).
OdpowiedzUsuńKosika bardzo cenię, chociażby za serię "Felix, Net i Nika", dzięki której odkryłem, że lubię fizykę. :'D
Pozdrawiam jeżowo
Nikodem z https://zaczytanejeze.blogspot.com/
Pewnie już skończyłeś, więc jak wrażenia? Zakończenie Cię usatysfakcjonowało?
UsuńJa Feliksa, Neta i Nikę kojarzę tylko z krótkiego opowiadania w Nowej Fantastyce, ale od tego czasu polecam tę serię wszystkim znajomym z dziećmi w wieku wczesnonastoletnim :D
Jestem zaintrygowana tą książką, chociaż antyutopie to kompletnie nie moja bajka. Ale chyba i tak się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPolecam, chociaż nie jest to łatwa pozycja :)
Usuń