Nie wiem, czy kiedykolwiek zapoznałabym się tak szczegółowo z twórczością Neila Gaimana, gdyby nie Dark Crayon i jego cudowne okładki. Dzięki tym oszałamiającym i intrygującym grafikom nadrobiłam kilka powieści i część z nich, jak np. Księga cmentarna czy Chłopaki Anansiego, okazało się strzałem w dziesiątkę, dlatego teraz przyszedł czas na zbiór opowiadań Dym i lustra. Chociaż tak naprawdę to duże niedopowiedzenie – część tekstów jest wierszowana, niektóre są stylizowane na scenariusze filmowe lub mają raptem kilka zdań, więc można przyjąć, że co opowiadanie, to inna forma.
Opowiadania znacząco się od siebie różnią, więc podejrzewam, że każdy znalazłby coś, co przypadnie mu do gustu. Główny bohater jest pisarzem i próbuje wygrać batalię z Hollywood w sprawie swojej książki? Ależ proszę bardzo! Poszkodowana Zła Królowa ze Śnieżki też się znajdzie. Podobnie jak troll, który chce pożreć chłopca, anioł zemsty, kultyści Cthulhu, wilkołak pilnujący, by nie nastał koniec świata itp. Jeśli ktoś lubi narrację z perspektywy dziecka, to taki tekst też jest w zbiorze. Są też futurystyczne i bardzo niepokojące opowiadania z pogranicza SF, zbiór krótkich tekstów do wampirzego tarota, czy historia o tym, że promocje bywają zgubne. A co najlepsze – wszystkie opowiadania są okraszone notką od autora, który opisuje, w jaki sposób powstał dany tekst, co było dla niego inspiracją lub do jakiej antologii miał trafić. Dzięki temu czytelnik otrzymuje tło dla wszystkich historii.
Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że to nie jest ten Gaiman. Mam wrażenie, że opowiadania to nie do końca jego bajka. Spośród ponad trzydziestu tekstów na uwagę zasługuje raptem kilka, może kilkanaście. I to właśnie te opowiadania zapamiętałam i to te poleciłabym znajomym. Cała reszta to nijakie przerywniki dla perełek. Wiele z nich w ogóle mi się nie podobało lub nie podobała mi się koncepcja czy sposób ich napisania. Zdaje się, że żaden „wiersz” do mnie nie przemówił. Nie wykluczam, że jestem zbyt dużą ignorantką liryczną, aby w ogóle zrozumieć ich ideę, a może to kwestia tłumacza i tego, że dla mnie to nawet nie były wiersze, tylko zbiory słów ułożone w wersy i pozbawione sensownych zdań i konstrukcji. Tak czy siak nieszczególnie przypadły mi do gustu, nawet jeśli sam pomysł zapowiadał się nieźle.
Dużym problemem była też erotyka, a chwilami wręcz pornografia przewijająca się w opowiadaniach (a nawet będąca ich sednem). Dla wielu scen nie znalazłam uzasadnienia i czułam niesmak, gdy pojawiały się praktycznie w co drugim czy trzecim opowiadaniu. Warto wspomnieć, że przy jednym typowo erotycznym opowiadaniu Gaiman przyznał, że wstydził się, kiedy je pisał. No cóż... To był znak, który zignorował. Uważam, że to mocno zawęża grupę odbiorców. Bo chociaż część opowiadań spokojnie nadaje się dla młodszego czytelnika (chociaż uczciwie muszę przyznać, że niewiele), to w ostatecznym rozrachunku tak dosadna erotyka uniemożliwia mu zapoznanie się z tym zbiorem.
Na szczęście w Dymie i lustrach znalazło się kilka świetnych opowiadań, dla których warto zapoznać się z całym zbiorem (ze szczególnym uwzględnieniem przedostatniego – Morderstwa i tajemnice). Bo czego jak czego, ale Gaimanowi nie można odmówić pomysłowości i wybijania się z utartych schematów. Kryminał o aniołach, opowiadanie o leku na raka, który ma niecodzienne skutki uboczne, krwiożercza królewna Śnieżka czy tekst o nietypowym prezencie ślubnym, a także wspominane już opowiadanie o promocjach (plus kilka innych) to perełki, którymi się zachwyciłam. Część z tych tekstów była wciągająca i opierała się na świetnym pomyśle, a część wzbudzała dodatkowo szereg emocji, którym najbliżej do niepokoju lub fascynacji (albo jednego i drugiego). I to właśnie w tych opowiadaniach objawiał mi się ten Gaiman.
Podsumowując, Dym i lustra nie jest wybitną książką, nie jestem też przekonana, czy z powodu paru doskonałych tekstów można uznać ten zbiór za bardzo dobry. Pewnie tak, chociaż gdyby usunąć z niego przynajmniej piętnaście tekstów, to byłby znacznie lepszy. Zastanawiam się, komu tak naprawdę powinnam polecić tę książkę – na pewno nie dzieciom i młodzieży ani osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z twórczością autora. Ale może zbiór sprawdzi się u fanów Gaimana – opowiadania są różnorodne, więc coś z pewnością przypadnie im do gustu.
Na szczęście w Dymie i lustrach znalazło się kilka świetnych opowiadań, dla których warto zapoznać się z całym zbiorem (ze szczególnym uwzględnieniem przedostatniego – Morderstwa i tajemnice). Bo czego jak czego, ale Gaimanowi nie można odmówić pomysłowości i wybijania się z utartych schematów. Kryminał o aniołach, opowiadanie o leku na raka, który ma niecodzienne skutki uboczne, krwiożercza królewna Śnieżka czy tekst o nietypowym prezencie ślubnym, a także wspominane już opowiadanie o promocjach (plus kilka innych) to perełki, którymi się zachwyciłam. Część z tych tekstów była wciągająca i opierała się na świetnym pomyśle, a część wzbudzała dodatkowo szereg emocji, którym najbliżej do niepokoju lub fascynacji (albo jednego i drugiego). I to właśnie w tych opowiadaniach objawiał mi się ten Gaiman.
Podsumowując, Dym i lustra nie jest wybitną książką, nie jestem też przekonana, czy z powodu paru doskonałych tekstów można uznać ten zbiór za bardzo dobry. Pewnie tak, chociaż gdyby usunąć z niego przynajmniej piętnaście tekstów, to byłby znacznie lepszy. Zastanawiam się, komu tak naprawdę powinnam polecić tę książkę – na pewno nie dzieciom i młodzieży ani osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z twórczością autora. Ale może zbiór sprawdzi się u fanów Gaimana – opowiadania są różnorodne, więc coś z pewnością przypadnie im do gustu.
Za książkę do recenzji dziękuję wydawnictwu MAG.
Okładka jest genialna, piękna, cudowna! Szkoda, że z wnętrzem już nie wyszło tak cukierkowo... Moja przyjaciółka czytała tę książkę i również była zniesmaczona niektórymi opowiadaniami... Sama nie wiem czy w najbliższym czasie sięgnę po ten zbiór, z Gaimanem raz mi po drodze a raz nie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
https://ogrodliteracki.blogspot.com/
Jeśli koleżanka ma Dym i lustra, to myślę, że warto, żeby pożyczyła Ci swój egzemplarz i zaznaczyła opowiadania, które warto przeczytać. Jeśli byś chciała, to mogę przygotować swoją listę i będziesz miała skondensowanego Gaimana na poziomie ;)
UsuńWidzę podobne zdanie co ja. Gaiman ma świetne pomysły, jest wolny od ograniczeń i bardzo kreatywny, ale jednak bardziej ujmuje powieściami czy nawet mini-powieściami (np. Ocean... czy Karolina). Lepsze opowiadania są w "Drażliwych tematach". Ale mimo wszystko chcę poznać wszystkie, bo jest kilka pereł wśród wszystkich tomów, które warto poznać po wcześniejszym 'przegryzieniu się' ze słabymi.
OdpowiedzUsuńO to, to, to! Dokładnie tak! Ja wiem, że każdemu może podobać się coś innego, ale zasadności niektórych tekstów w ogóle nie rozumiem. I zdecydowanie wolę Gaimana w dłuższych formach (co zresztą było widać również w opowiadaniach - te dłuższe były często zdecydowanie lepsze).
UsuńCzytałam tę książkę już jakiś czas temu, chociaż to może za dużo powiedziane. Część opowiadań zwyczajnie opuściłam, bo były bardzo słabe i nie chciało mi się na nie marnować czasu. Temu zbiorkowi przydałaby się selekcja, bo to taki groch z kapustą, w którym dobre teksty trochę giną.
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w punkt. Ja co prawda przeczytałam wszystkie, ale przy niektórych miałam poczucie marnowanego czasu. I uważam, że gdyby usunąć kilkanaście najsłabszych opowiadań, to zbiór byłby dużo lepszy, bo jest w nim kilka naprawdę świetnych tekstów.
UsuńBardzo mało znam jeszcze tekstów Gaimana, więc nie bardzo mogę oceniać, ale kiedyś na pewno spróbuję i tej książki. Na razie jednak zapoznam się z tymi bardziej znanymi - teraz mam ochotę na Nigdziebądź, Amerykańskich Bogów lub Księgę Cmentarną :)
OdpowiedzUsuńZ perspektywy czasu wychodzę z założenia, że Amerykańscy bogowie, do których powinno być mi najbliżej ze względu na mitologiczną tematykę, ostatecznie podobali mi się najmniej z twórczości Gaimana. Nigdziebądź musiałabym sobie odświeżyć, ale uważam, że to doskonałe urban fantasy, a Księgę cmentarną uwielbiam. Jest urocza ;)
UsuńI myślę, że zbiory opowiadań Gaimana warto czytać, jak zna się już przynajmniej 4-5 różnych książek autora, żeby wiedzieć, jaki jest różnorodny i czego można się po nim spodziewać (chociaż opowiadania i tak zaskakują :D).
Pochłonęłam ten zbiór na raz, więc takie poplątanie z pomieszaniem, jak najbardziej mi się spodobało. Fakt, że treści są nierówne, ale jak to z lustrami- nigdy nie wiadomo co w nich ujrzymy ;)
OdpowiedzUsuńTo ja się jednak trochę męczyłam(?). Nie, to złe słowo, bo generalnie zbiór mi się podobał, chociaż niektóre teksty sprawiały, że po prostu nie chciało mi się dalej czytać, a inne dawały takiego kopa, że połykałam je w mgnieniu oka i siłą rozpędu leciałam przez kilka kolejnych. Podoba mi się analogia do luster - tak na to nie spojrzałam ;)
UsuńUwielbiam Gaimana. Ze swojej strony polecam Ci "Amerykańskich Bogów" - genialna książka.
OdpowiedzUsuńZnam Amerykańskich bogów. To była druga albo trzecia książka Gaimana (albo czwarta, jeśli liczyć Dobrego Omena napisanego z Pratchettem), którą przeczytałam. I z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że chyba podobała mi się najmniej ze wszystkich znanych mi książek Gaimana.
UsuńMnie również skusiły te okładki. Z tym, że u mnie pierwsza była "Mitologia Nordycka", a aktualnie zaczęłam "Księgę cmentarną". W następnej kolejności chciałabym sięgnąć po "Amerykańskich bogów" :)
OdpowiedzUsuńMitologię nordycką również czytałam, podobnie jak Amerykańskich bogów i Księgę cmentarną (którą uwielbiam! Jest urocza i mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu :) )
UsuńCzytałem dawno temu więc nie pamiętam które opowiadania mi się podobały. Ale niestety, bardzo nierówny tom.
OdpowiedzUsuń