Ostatnio bardzo skutecznie wciągnęły mnie komiksy paragrafowe, czyli komiksy, w których czytelnik wciela się w jakąś postać i w trakcie trwania przygody podejmuje decyzje mające realny wpływ na przebieg rozgrywki (czasami nieprzemyślane decyzje prowadzą do śmierci). W praktyce sprowadza się to do tego, że zamiast czytać komiks „od deski do deski”, czytelnik przechodzi do wybranego kadru – czasami liczby są narysowane na obrazku, podane przez postaci, z którymi prowadzi się konwersację, a innym razem wynikają z podjętej decyzji (np. jeśli zdecydowałeś się walczyć, idź do 214, a jeśli wolałeś uciec, idź do 333). Dzięki temu podąża się wybraną linią fabularną i nie psuje kolejnej rozgrywki, w której można wybrać inne rozwiązania. To świetna alternatywa dla osób, które nie chcą lub nie mogą grać w gry komputerowe czy RPG.
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić Technomagów, czyli komiks, w którym magia i technologia idą ze sobą w parze. Czytelnik wciela się w rolę studenta lub studentki (nie dość, że mają różne statystyki, to jeszcze część reakcji w grze zależy od płci wybranej postaci) i przyjmuje zlecenie od słynnego Gustawa Eiffela. Mężczyzna potrzebuje 30 kryształów many, aby zasilić osłonę antymagiczną, którą jest... wieża Eiffla.
Grafiki bywają niepokojące, czego przykładem jest ta pocięta dziewczyna. |
Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to byłam mile zaskoczona liczbą „questów”, które czytelnik/gracz musiał wykonać. Każda lokacja stanowiła niejako oddzielną minigrę, w której mogło się wydarzyć dosłownie wszystko (łącznie z naćpaniem się i przeniesieniem do dziwnego miejsca, w którym próbował mnie zabić Czerwony Kapturek czy Złotowłosa). Co prawda kilka razy musiałam rozpoczynać grę od nowa, ponieważ źle rozdysponowałam fundusze czy użyłam zaklęcia nie tam, gdzie powinnam, co z kolei sprowadzało się do tego, że ostatecznie nie mogłam dostać się do kolejnego miejsca, ale nawet takie kombinowanie i szukanie „najlepszej opcji” stanowiło ciekawą rozrywkę.
Bo jakby nie patrzeć, Technomagowie oferują sporo możliwości – postać dysponuje indywidualnymi statystykami, do tego dochodzą zaklęcia, pieniądze, które można przeznaczyć na zwiększenie statystyk, naukę nowych zaklęć czy elegancki strój. Okazuje się więc, że można dostać się do Luwru na kilka różnych sposobów – wykorzystując wygląd, charyzmę, intelekt, siłę czy poczucie humoru.
Ktoś ma ochotę na walkę z Czerwonym Kapturkiem? |
Wśród wad dostrzegam jeszcze jeden mankament – do tej pory wszystkie komiksy, z którymi miałam do czynienia, miały pogrubione numery kadrów. W ten sposób przy powtórnej rozgrywce wystarczyło zerknąć na obrazek, żeby wiedzieć, gdzie się udać. Niestety w Technomagach zrezygnowano z tego zabiegu (a postaci miały tendencje do rozgadywania się...), co miało olbrzymi wpływ na czytelność i płynność całej rozgrywki. Niby nic, a jednak skutecznie uprzykrzało grę.
Tak czy siak, Technomagowie to dobry komiks paragrafowy, przy którym fajnie się bawiłam. Oferuje świetny klimat i przyjemną rozgrywkę (no, chyba że ktoś ma pecha do rzutów kośćmi, wtedy może się frustrować). Ze względu na kilka możliwości rozwiązania jednego problemu nadaje się do kilkukrotnego przejścia (myślę, że 2-3 razy to optymalna liczba), chociaż radzę zrobić przerwę pomiędzy jedną a drugą rozgrywką, żeby chociaż w niewielkim stopniu pozapominać o niektórych „niespodziankach”. Jak na razie jest moim numerem dwa ;)
Plusy
+ świetny klimat
+ wiele opcji rozwoju postaci
+ wiele ścieżek realizacji zadań w zależności od statystyk, płci, funduszy itp.
+ dopracowane, klimatyczne grafiki
+ ciekawe zagadki
Minusy
– losowość podczas walk
– brak pogrubionych numerów kadrów w dymkach
– brak ograniczenia czasowego (opcjonalnie)
* Według informacji na okładce komiks jest przeznaczony dla dzieci od 10 roku życia, ale radzę przejrzeć grafiki i samemu zagrać przed podsunięciem go pociechom. Wrażliwsze i bardziej strachliwe dzieci mogą mieć z nim problem. Jeśli zaś chodzi o trudność zagadek, to uważam, że będzie jak znalazł.
Brzmi ciekawie. Nie słyszałam wcześniej o czymś takim. Nie przepadam za grami, jakoś mnie nudzą, ale może ta forma przypadnie mi do gustu. Chętnie kiedyś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Zaciekawił mnie ten wpis !
OdpowiedzUsuńKomiksy paragrafowe są ciekawą produkcją chociaż ja osobiście wolę książki paragrafowe jak na przykład "Ucieczka przed mrokiem" Joe Devera który notabene napisał całą serię http://lubimyczytac.pl/cykl/7141/lone-wolf
OdpowiedzUsuńOczywiście w sieci można znaleźć wiele przeróżnych opowiadań tego typu, polecam poszukać, może któreś zaciekawi cię.
Pozdrawiam
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/