Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale dla mnie lipiec był zdecydowanie zbyt gorący. Do tego przewinęło się kilka burz i zaliczyłam z Milem krótki wyjazd na obóz harcerski w Bieszczadach, gdzie było dużo błota i jeszcze więcej rąk do głaskania, więc pies był usatysfakcjonowany (bo setera zwyczajnie nie da się zagłaskać). Jak tylko ktoś przestawał wyrabiać swoją „pańszczyznę”, to Milo przesuwał się kawałek dalej, żeby udostępnić swoje rude jestestwo kolejnej osobie. I tak w kółko. A ja byłam przynajmniej tak samo zadowolona, bo po pierwsze okazało się, że pies na obozie harcerskim nie stanowi problemu, ba!, świetnie wkomponowuje się w harcerską atmosferę i nawet na apelu potrafi siedzieć jak trusia przy nodze, bo przecież tak trzeba. To dobrze rokuje na przyszły rok i potencjalnie dłuższy wyjazd. Po drugie świetnie się bawiłam i oficjalnie wróciłam do czynnej działalności harcerskiej, więc ten rok „szkolny” zapowiada się bardzo ciekawie. No i po trzecie, chociaż nie chodziłam po górach (bo nie chodzę po górach), to i tak nacieszyłam oczy pięknymi widokami, poodychałam świeżym powietrzem i bardzo miło spędziłam czas. Czego chcieć więcej?
No może trochę więcej czasu na czytanie, bo w sumie podczas pobytu w górach przeczytałam jakieś kilkanaście stron Mgieł Avalonu, ale tak szczerze nieszczególnie mnie do tego ciągnęło. Było tyle innych rozrywek, że czytanie zeszło na dalszy plan. Mimo to przez cały lipiec przeczytałam sześć książek i zapoznałam się z trzema komiksami paragrafowymi, co uważam za bardzo satysfakcjonujący wynik. A najciekawsze w tym wszystkim jest to, że wyjątkowo sięgnęłam po pięć pozycji polskich autorów, co nie zdarza się często. Zresztą zobaczcie sami.
Przeczytane książki
Dom Wschodzącego Słońca, Aleksandra Janusz
Ciekawy przykład rodzimego urban fantasy z niesamowicie różnorodną wizją magii, która stanowi najmocniejszy akcent książki. Co prawda wolałabym formę powieści zamiast opowiadań, bo w tej chwili mam wrażenie, że całość była nieco chaotyczna i tak naprawdę niewiele wnosiła, ale nadal jest to pozycja na tyle przyjemna, że jeśli Janusz wyda kontynuację, to chętnie poznam dalsze losy magów z Farewell.
Niebo ze stali, Robert M. Wegner
O rany! Zakochałam się w tej książce. Wiedziałam, że to będzie najlepsza część, ale nie spodziewałam, że aż tak bardzo zachwyci mnie połączenie Górskiej Straży z Verdanno. I jeszcze Szczury wkroczyły do akcji, więc do tego pojawiło się trochę szpiegowskiej, brudnej roboty. Po prostu czytałam, czytałam i nie mogłam się oderwać. Uwielbiam sposób, w jaki Wegner tworzy opisy i przedstawia historię, jak prowadzi akcję, sceny batalistyczne i wewnętrzne dialogi bohaterów. Książka zdecydowanie wędruje do grona moich ulubionych. A dlaczego nie 10/10? Bo do pełni szczęścia zabrakło mi kilku postaci z czaardanu Laskolnyka i ich „dzikiej magii”.
A ja żem jej powiedziała, Katarzyna Nosowska
Z tą książką mam problem, bo to pozycja, którą czyta się lekko, szybko i czasem można się uśmiechnąć, a czasem załamać ręce nad ludzką głupotą. Tylko... No właśnie. Z jednej strony niektóre teksty były zabawne i błyskotliwe, a z drugiej sporo w tym było takich oczywistych oczywistości, przez co całość chwilami zajeżdżała banalnym pseudointelektualnym bełkotem. Ale ostatecznie nie żałuję, że poświęciłam kilka godzin na bliższe poznanie Nosowskiej. Nie wykluczam, że może nawet kiedyś włączę jej audycję w radio.
Zanim zawieje wiatr, Katarzyna Wójcik
Zapowiadało się świetnie, klimatycznie i w stylu klasycznego fantasy, a niestety okazało się niestrawnie na poziomie stylu, kreacji postaci, budowania fabuły i właściwie wszystkiego innego. Książka była przegadana i nieprzemyślana, do tego miała błędy (również ortograficzne!) co nie wpływało zbyt dobrze na jej odbiór. Jedynym plusem jest to, że chwilami wzbudzała cień uśmiechu.
Tajemnica Diabelskiego Kręgu, Anna Kańtoch
Tajemnica Diabelskiego Kręgu to horror dla dzieci. Do tej pory z takim gatunkiem spotkałam się wyłącznie przy okazji Koraliny i muszę przyznać, że to chyba jedyna forma w jakiej trawię horrory (a może nawet lubię). Książka Kańtoch jest klimatyczna, tajemnicza i trzyma w napięciu. Widać, że autorka od początku do końca wiedziała, o czym pisze i co chce osiągnąć, a dziecięcy bohaterowie zupełnie mi nie przeszkadzali.
Kirke, Madeline Miller
Nie mogłam sobie odpuścić przeczytania Kirke, ponieważ wiąże się z mitologią grecką, którą uwielbiam. Sama książka ma w sobie niewiele z fantastyki, jednak jest napisana ładnym stylem i w genialny sposób „ożywia” bohaterów znanych z mitów. Autorka nadała im wyrazistości i sprawiła, że podejmowane przez nich decyzje nabrały sensu. A sama Kirke? Cóż – to kobieta o wielu twarzach, szukająca swojego miejsca na świecie i ucząca się na własnym doświadczeniu.
Komiksy paragrafowe
Komiks paragrafowy do komiks, w którym czytelnik wciela się w jednego z bohaterów i podejmuje decyzje, które mają realny wpływ na fabułę – mogą zadecydować o sukcesie lub porażce. Niektóre działania zależą dodatkowo od umiejętności, statystyk, a czasami nawet od płci bohatera, więc część komiksów można przechodzić wiele razy, za każdym razem wybierając inną ścieżkę i poznając nowe rozwiązania fabularne.
Mystery
W Mystery wcielasz się w kandydata na superbohatera. Na początku przygody rozdzielasz punkty pomiędzy specjalne umiejętności, a potem starasz się zdobyć odpowiednią liczbę punktów Wielkiej Klasy, aby zwrócić na siebie uwagę prawdziwych superbohaterów i przejść na kolejny poziom. W związku z tym krążysz po mieście i starasz się zrobić dobre wrażenie, rozwiązując mniejsze i większe problemy mieszkańców oraz zwiększając swoje umiejętności. W pewnym momencie zaliczyłam spory przestój i miałam wrażenie, że grę można przejść tylko jednym określonym zestawem umiejętności i podejmując działania w ściśle określonej kolejności, jednak po wylądowaniu w stołówce i rozpoczęciu gry od nowa bardzo dokładnie przyjrzałam się poszczególnym kadrom i znalazłam coś, co pomogło mi w rozgrywce. Podoba mi się, że pierwszy fragment zabawy jest dość luźny, daje czas na zapoznanie się z okolicą, drugi to jedna spójna sprawa do rozwiązania, trzeci to trzy krótkie misje, w których można pokombinować z zagadkami, a czwarty to takie podsumowanie sprawdzające, jak dobrze poznaliśmy okolicę. Jak do tej pory to najlepszy i najbardziej spójny komiks paragrafowy, w jaki grałam.
Rycerze
Po sukcesie z Mystery od razu sięgnęłam po Rycerzy i... O rany, ten komiks jest tak frustrujący, że arghakffadahfargh! Wcielasz się w kandydata na rycerza (decydujesz, czy wolisz iść w siłę, zręczność czy inteligencję) i wyruszasz na poszukiwanie bransoletek męstwa ukrytych w okolicy. Problem polega na tym, że prawie cała gra polega na... łażeniu bez celu od kadru do kadru przez pięć dni (na niektórych kadrach jest obrazek księżyca, który sugeruje, że minął dzień). Czasami już wiesz, że znowu docierasz na te cholerne bagna, na które wcale nie chcesz wchodzić, ale nie masz drogi odwrotu. Nie możesz się nawet cofnąć po własnych śladach! To wszystko sprawia, że rozgrywka jest dość nudna i chwilami irytująca. Podczas jednej partii udało mi się nie trafić na ŻADNĄ osobę czy zagadkę, a wbrew pozorom jest ich całkiem sporo. Z jednej strony oznacza to, że Rycerze są bardzo rozbudowanym komiksem i pozwalają na rozegranie wielu partii, a z drugiej, że są zwyczajnie źle wyważeni. Wiecie, co sprawiło mi największą frajdę? Po skończonej grze przejrzałam cały komiks w poszukiwaniu miejsc, których nie znalazłam w trakcie zabawy. Okazało się, że przegapiłam całkiem sporo tajnych przejść, ale bezmyślne łażenie od kadru do kadru nie wpływa pozytywnie na koncentrację i dokładne przyglądanie się poszczególnym obrazkom.
Technomagowie
W Technomagach wcielasz się w studenta i dostajesz zadanie od samego Gustave'a Eiffela, który prosi o pomoc w zdobyciu 30 kryształów many niezbędnych do zasilenia wieży Eiffla mającej chronić Paryż przed magicznymi atakami. W tym celu chodzisz po mieście i wściubiasz nos w nie swoje sprawy, aby wykryć jak najwięcej źródeł magii i wykonać zadanie. Trochę szkoda, że akurat tutaj nie ma ograniczenia czasowego, skoro Eiffel chce pokazać swoją wieżę na otwarciu Światowej Wystawy, ale sam komiks i tak ma bardzo duży potencjał i jest niezwykle klimatyczny. Z tego względu Technomagowie prawdopodobnie przegoniliby Mystery, niestety rozgrywka ma jedną kluczową wadę – jest bardzo losowa. Podczas walki z przeciwnikami o wygranej bądź przegranej oprócz statystyk decyduje koło z cyframi, które okręca się w palcach (tak naprawdę wystarczy zwykła kość k6). A to oznacza, że z moim szczęściem zdarzały się partie, w których ginęłam raz za razem i to mimo teoretycznej przewagi nad przeciwnikiem oraz zaklęć, które mogłyby uratować mi tyłek. To było frustrujące.
Statystyki
Liczba przeczytanych książek: 6 + 3 komiksy paragrafoweLiczba przeczytanych stron: 2916 + 488
Średnia liczba przeczytanych stron: 94 (109)
Liczba napisanych postów: 10
Liczba napisanych recenzji: 4
Dodatkowo przygotowałam drugie zestawienie TOP 7 największych pechowców w literaturze oraz wrzuciłam czerwcowy stosik książek.
Wyzwania czytelnicze – lipiec
Zauważyłam, że ostatnio mocno odpuściłam własne wyzwania czytelnicze (nie wspominając o tym, że poległam przy większości wyzwań, do których się zgłosiłam). Co prawda jedno idzie mi całkiem nieźle, ale zawsze zapominam wrzucić linki do przeczytanych książek, więc jest tak, jakbym go w ogóle nie robiła. Sprawdźmy, czy podeszły Wam lipcowe kategorie.
Wyzwanie czytelnicze 2018 – kategoria: liczba
3 książki – iwona-w, Martucha180
1 książka – Monika Piotrowska-Wegner, Maria Kasperczak
Wyzwanie Tropem fantastycznych postaci – kategoria: mag lub stalker
1 książka – Wiedźma, Zarzyczka, Piotras
Oczywiście nie „zamykam” tych kategorii i wszyscy, którzy nie podjęli się chronologicznego wykonywania wyzwań, wciąż mogą dorzucić swoje pozycje pod odpowiednimi postami ;) A tym, którym udało się przeczytać odpowiednie książki w tym miesiącu, serdecznie gratuluję i życzę powodzenia z nowymi kategoriami, a są nimi przymiotnik oraz wampir lub krasnolud.
Dajcie znać, jak Wam minął lipiec! Co przeczytaliście, obejrzeliście, w co graliście i co z tego polecacie, a czego zdecydowanie nie? A może czytaliście te same książki, co ja? Jak Wam się podobały?
Widzę kilka ciekawych pozycji :D Na pewno sięgnę po Dom wschodącego słońca i ciekawa jestem Nieba ze stali. Zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
mrs-cholera.blogspot.com
Pamiętaj, że Niebo ze stali to trzeci tom Opowiadań z meekhańskiego pogranicza - jednej z dwóch najlepszych polskich serii fantastycznych, przynajmniej w moim osobistym rankingu ;) Bardzo bardzo polecam!
UsuńJejku! Nie sądziłam, że można na takie obozy brać psa! To może ja jeszcze zostanę harcerzem ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście w lipcu mi się średnio pracowało, bo właśnie jak sama mówisz- było zbyt ciepło. :/ A szkoda. Kilka z książek, które przeczytałaś mam w kolejce i nadal się waham nad tym, czy kupić "Kirke". Zobaczymy...
Pozdrowienia!
tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com
Myślę, że nikt po prostu o tym nie myśli. No i wiele zależy od bazy obozowej (komendant musi wyrazić zgodę, poza tym istnieje ryzyko, że na bazie są już jakieś psy), od komendanta obozu oraz samego psa. Ja wiem, że Rudy świetnie się sprawdza na wyjazdach, uwielbia spać w namiocie i kocha ludzi, więc nie będzie z nim problemu.
UsuńOj, w lipcu pracowało mi się tragicznie -.- Jeśli chodzi o Kirke, to trzeba wziąć poprawkę na to, że to nie jest fantastyka tylko obyczajówka i że fabuła nie jest szczególnie dynamiczna. Mimo to mam słabość do mitologii greckiej, więc dla mnie to była przyjemność, a postaci zostały bardzo dobrze przedstawione.
Interesujące tytuły. Z dwa na pewno mnie zaciekawiły. Wiadomo podobna tematyka jak zwykle potrafisz coś wyniuchać!
OdpowiedzUsuńA co Cię zaciekawiło?
UsuńŚwietne podsumowanie, mnie udało się przeczytać 16 książek . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper! A które z tych książek szczególnie polecasz?
UsuńPrzeczytałam sześć i też uważam, że było za gorąco ☺
OdpowiedzUsuńTo przybij piątkę! :D
UsuńByło stanowczo za gorąco, a końcówka miesiąca to już w ogóle jakiś horror. Całkiem niezły wynik, mimo wszystko, jeśli chodzi o przeczytane książki, oby sierpień był równie owocny, jeśli nie bardziej ;)
OdpowiedzUsuńPod koniec miesiąca byłam w Bieszczadach, więc ten skwar nie był aż tak uporczywy, zwłaszcza że mocno przeplatał się z ulewami i burzami :D
UsuńNo jak na razie sierpień nie zanosi się najlepiej, bo nadal nie skończyłam żadnej książki... Ale może jeszcze nadrobię ;)
Z postaci Wegnera to najbardziej do gustu przypadł mi Altsin :)
OdpowiedzUsuńTo ja go chyba lubię najmniej. Generalnie południe i zachód podobają mi się znacznie mniej niż północ i wschód. Uwielbiam Kennetha, Velergorfa, Laskolnyka i cały jego czaardan (ze szczególnym uwzględnieniem Kocimiętki i Kailean).
UsuńAle uważam, że to jest właśnie najpiękniejsze w twórczości Wegnera - tworzy tak różnorodne historie i postaci, że każdy znajdzie coś dla siebie ;)
Ja też leżę z wyzwaniami, i własnymi i cudzymi.. ostatnio nie mam do tego głowy, a w sierpniu i lipcu dopadł mnie kryzys czytelniczo-blogowy, więc już w ogóle... :)
OdpowiedzUsuńLipiec za gorący? Zdecydowanie tak.
Co do Wegnera, ja się nie mogę zdecydować, czy najlepszy tom pierwszy, czy trzeci. Wybrałabym pierwszy, gdyby tam była sama Górska Straż, która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, ale druga część książki już dużo mniej mi się podobała. A w trzecim tomie, choć fenomenalnym, też mi czegoś zabrakło. :)