19 marca 2021

Demon luster, Martyna Raduchowska

Tak naprawdę nigdy nie brałam pod uwagę możliwości kontynuowania przygody z Szamanką od umarlaków, bo pierwszy tom rozczarował mnie na tyle, że nawet nie mrugnęłam, gdy pojawił się tom drugi, najpierw wydany przez Fabrykę Słów, potem przejęty przez Uroboros. Skończyło się jednak na tym, że zostałam zachęcona słowami o lepszym warsztacie Martyny Raduchowskiej i rozwinięciu fabuły. Zapewniono mnie też, że nie urwała się w punkcie kulminacyjnym. No to właściwie... czemu nie?

Demon luster jest płynną kontynuacją pierwszej części. Czytelnik wpada w historię, ale na szczęście liczne odniesienia i wyjaśnienia sprawiły, że nie musiałam powtarzać Szamanki, mimo że czytałam ją, bagatela, dziesięć lat temu. Ida musi wypełnić obietnicę, którą złożyła Alicji, inaczej skończy naprawdę bardzo, bardzo źle. Problem polega na tym, że odnalezienie Konrada wcale nie będzie takie proste, ponieważ jego duszę przejął demon luster. Przy pomocy Kruchego i ciotki Tekli młoda szamanka musi znaleźć sposób, aby wyprawić Konrada na drugą stronę.

Przyznaję, że ta część jest dużo lepsza od poprzedniej. Autorka bardzo dobrze rozbudowała postaci i świetnie rozrysowała relacje między nimi. Duet Ida i Kruchy świetnie się napędza i tworzy zgrabny konstrukt, który jest dowcipny, ciepły i realistyczny. Nie muszą zachowywać się jak skończeni kretyni, żeby fabuła szła naprzód, co jest ogromnym plusem. Podoba mi się też sposób, w jaki Raduchowska nabudowała przeszłość bohaterów, doskonale wyjaśniając ich reakcje czy zachowania. Wrażenie przypadkowości pojawiające się w pierwszym tomie zupełnie znikło. No i doskonale poradziła sobie z Teklą, która z jednej strony jest oschła i surowa, a z drugiej drobne gesty świadczą o tym, jak bardzo troszczy się o siostrzenicę. 

Fabularnie też jest o niebo lepiej. Przede wszystkim mamy punkt kulminacyjny! Ale żarty żartami, a powieść naprawdę jest zgrabnie poprowadzona i sukcesywnie się rozkręca. Autorka podrzuca kolejne wątki i możliwe rozwiązania, buduje napięcie, kluczy i sprawia, że czytelnik podąża za Idą, w duchu jej kibicując. Trudno nie doszukiwać się tu odwołań do Alicji w Krainie Czarów (czy raczej Alicji po drugiej stronie lustra) i pogoni za białym królikiem, który cały czas sprawdza kieszonkowy zegarek i powtarza, że jest spóźniony. I ma rację, bo czas ucieka! A im mniej czasu zostaje, tym bardziej rośnie napięcie i atmosfera się zagęszcza.

Podoba mi się też to, że świat jest bardzo subtelnie rozbudowywany o kolejne rodzaje magii, które można ładnie wyjaśnić dzięki niewiedzy młodziutkiej szamanki. Jest to sprytne zagranie, w którym bohaterka wchodzi w nowy świat razem z czytelnikiem. Dzięki temu wszystkie wyjaśnienia wypadają naturalnie.

Najważniejsze jest jednak to, że Raduchowska miała pomysł na kontynuację i dobrze wykorzystała elementy, które pojawiły się w pierwszym tomie. Po kilku latach przerwy łatwo było porzucić niektóre idee, pozmieniać charaktery bohaterów i stworzyć coś zupełnie innego niż pierwowzór. I owszem, Demon luster jest dużo dojrzalszą powieścią, dużo mroczniejszą i bardziej złożoną niż leciutka, komediowa Szamanka od umarlaków, w której królowały scenki sytuacyjne i żarciki. Zamiast tego autorka wykorzystała potencjał Pecha, luster i ładnie opisała rozwój Idy. Mimo to nadal jest to ta sama postać, umiejscowiona w tych samych realiach i w tym samym świecie. Po prostu zmienił się nieco ciężar gatunkowy (chociaż to nadal literatura czysto rozrywkowa!).

Podsumowując, Demon luster pozytywnie mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że autorka rozwinęła swój warsztat na tyle, że będzie w stanie poprawić tak wiele elementów kulejących w Szamance od umarlaków. Pewnie mogłabym się doszukiwać jakichś mankamentów i zgrzytów, ale właściwie nie widzę takiej potrzeby, bo w odniesieniu do poprzedniego tomu jest to solidny kawał polskiego urban fantasy. Na tyle solidny, że od razu sięgnęłam po trzeci tom :)

7 komentarzy:

  1. Mnie się "Szamanka" podobała, choć przyznaję, że następne tomy są warsztatowo lepsze, a historia mroczniejsza. To bardzo przyjemna, rozrywkowa fantastyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Szamanką byłam strasznie rozczarowana (nawet gdzieś w odmętach bloga jest recenzja, chociaż nie polecam jej czytać xD). Drugi tom jest najlepszy. Trzeci trochę przekombinowany.

      Usuń
  2. Bardzo podobała mi się cała trylogia - fajne poczucie humoru, ciekawi bohaterowie, wciągająca fabuła :) Dobrze się bawiłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy nie, zdecydowanie nie, ale drugi i trzeci fajny. I też dobrze się bawiłam :)

      Usuń
  3. Niestety nie napiszę żadnego rozbudowanego komentarza na ten temat, bo po prostu nie czytałam tej historii - tym bardziej, że to drugi tom, a nie znam pierwszego. Kiedys miałam w planach, ale zawsze znajdowałam coś innego, coś co bardziej mnie interesowało i książka pani Raduchowskiej gdzieś mi uciekła w natłoku innych. :)
    Pozdrawiam :)
    recenzjeklaudii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś kiedyś się zdecydowała, to pierwszy tom potraktuj jako wstęp do historii, która pojawi się w drugim i trzecim. Pierwszy jest słabiutki i trochę głupiutki, ale drugi jest na dużo wyższym poziomie i to już porządny kawał fantastyki rozrywkowej.

      Usuń
  4. Skończyłam wczoraj ostatni tom tej trylogii. Całkiem nieźle się przy niej bawiłam, chociaż nie jest oszałamiająca. Druga i trzecia część faktycznie mają lepszy pomysł, nie bazują na samych schematach.

    OdpowiedzUsuń