22 kwietnia 2012

Nowa Fantastyka 4/2012

Kwietniowy numer Nowej Fantastyki obfituje w motywy z Gry o Tron - widać to zarówno czytając czasopismo, jak również patrząc na okładkę, która stanowi plakat do drugiego sezonu serialu emitowanego na HBO oraz okładkę "Starcia królów". Nie powinno to jednak nikogo dziwić biorąc pod uwagę, że 2. kwietnia w Polsce ukazał się pierwszy odcinek nowej serii Gry o tron (na marginesie - oglądam na bieżąco, a odczucia są całkiem pozytywne). Aby przybliżyć i ułatwić odbiór nowego sezonu Jerzy Rzymkowski napisał artykuł przedstawiający nowych bohaterów (lub postaci pojawiające się w poprzednich częściach raczej epizodycznie) oraz wyraził swoje nadzieje i obawy związane z tą produkcją. "Starcie królów" przybliża czytelnikowi ogólny wątek drugiego sezonu, więc jeśli ktoś nie czytał książki i nie chce psuć sobie przyjemności wynikającej z niewiedzy, niech się lepiej zastanowi, czy chce przeczytać artykuł. 
Oprócz tematu z okładki w kwietniowym numerze znalazł się również krótki wywiad z Harrym Llyodem - odtwórcą roli Viserysa Targaryena oraz recenzja pierwszego sezonu, który można już kupić na DVD.

Dalej mamy już istny miszmasz. Wawrzyniec Podrzucki w "Samotności wielokomórkowca" wysnuwa wątpliwości na temat potencjalnego życia na innych planetach powołując się na procesy ewolucyjne, biologiczne oraz przytaczając kilka filmów, natomiast Marek Grzywacz opisuje specyficzne sposoby ratowania ukochanych seriali przez fanów. "Fani na ratunek!" jest artykułem obrazującym, że powtarzanie tych samych działań nie zawsze przynosi te same korzyści. Ba, zwykle nie przynosi żadnych.
Bardzo spodobał mi się artykuł Artura Szrejtera "Niebezpieczne zabawy z Lokim", poruszył bowiem kwestie wierzeń starych ludów oraz aspekty mitologiczne i wykorzystywane w fantastyce. Przyznam, że nigdy nie patrzyłam na postać Lokiego w sposób opisany przez Szrejtera, jednak jest to sprawa do głębszego przeanalizowania. 

Dla fanów Terry'ego Pratchetta też znajdzie się smakowity kąsek, jakim jest wywiad z pisarzem. Rozmowę przeprowadził nie kto inny jak Neil Gaiman, z którym Pratchett napisał "Dobrego omena". Wywiad "Czy to podchwytliwe pytanie?" skupiała się m.in. na kwestii nowej książki "Niuch", ulubionych postaciach oraz debacie na temat popularności autora Świata Dysku. Oprócz tego Pratchett jak zwykle popisał się ironicznym poczuciem humoru, za który go uwielbiam, stwierdzając, że Świat Dysku i Alzheimer sprawiły, że jego głos  liczy się wśród ludzi. Nie wiem, czy można mieć do siebie więcej dystansu, ale szczerze go za to podziwiam.

Oczywiście w Nowej Fantastyce nie może zabraknąć felietonów, w związku z czym czytelnik będzie miał okazję zapoznać się z kolejnymi "Radami dla piszących" Michaela J. Sullivana, który tym razem zwraca szczególną uwagę na motywacje postaci. Peter Watts w "Młotogłowych" kontynuuje swój wywód odnośnie tego, że naukowcy są fatalnymi pisarzami, ponieważ zasypują odbiorcę profesjonalnym żargonem nie skupiając się na fabule i potrzebach postaci. Rafał Kosik zaś teoretyzuje i kombinuje z "Celowym postarzaniem idei". Nie ukrywajmy - ma rację i producenci faktycznie ograniczają trwałość własnych produktów, szkoda tylko, że znów przenosi się na poziom abstrakcji, skoro porusza istniejący problem. Na pograniczu realizmu mieści się też tekst Łukasza Orbitowskiego "Miłość w schronie przeciwburzowym", w którym opisuje film "Take Shelter" i zastanawia się, czy lepiej być normalnym, czy szaleńcem. Ciężko odpowiedzieć na to pytanie zwłaszcza z perspektywy głównego bohatera, który poświęca dosłownie wszystko, by wybudować schron dla rodziny wierząc, że wkrótce jego dom zniszczy tornado. No i wreszcie Jakub Ćwiek, który w felietonie "Dzieci gorszego popu" przedstawia swoje poglądy na to, że Biblia jest książką POP. Artykuł dość specyficzny, ale w pełni się z nim zgadzam, uważam też, że jest najlepszym felietonem z kwietniowego numeru.

Dla odmiany bardzo nie spodobało mi się opowiadanie Ćwieka - "Świadectwo (Live)". Przesadnie wulgarne, niezbyt zajmujące, dla niektórych pewnie naruszające sferę sacrum. Cóż, cieszyłam się, gdy dobiegło końca. O ile jednak jego styl był poprawny i zrozumiały, o tyle opowiadanie Eweliny Kozik pt. "Ogień i lód" jest tragiczne. Chaos, brak sensownej składni, jedno zdanie nijak nie łączy się z kolejnym i, powołując się na jeden z wcześniejszych felietonów Sullivana, odnosiłam wrażenie, że zmienia perspektywę w tak zastraszającym tempie, że w żaden sposób nie byłam w stanie nadążyć za bohaterami. Może i miała ciekawy pomysł, ale tak go zniszczyła, że nawet nie ma czego ratować. "Romantyczność" Zbigniewa Wojnarowskiego wypada dużo lepiej, chociaż również nie chwyciła mnie szczególnie mocno za serce. Ciekawe, owszem, ale przeczytałam bez zbędnych emocji i refleksji.
Wynikałoby z tego, że dział prozy polskiej w kwietniowym numerze wypadł wyjątkowo słabo, jednak na szczęście wszystko ratuje "Strzelec" autorstwa Bartosza Działoszyńskiego. Doskonale napisany, ciekawy kompozycyjnie, zakończenie równie dobre jak całość opowiadania, a przy tym bardzo interesujące porównanie łuczników ze snajperami. Oby tak dalej!

W przeciwieństwie do dość blado wypadającej prozy polskiej, proza zagraniczna podniosła ogólny poziom opowiadań. Najbardziej przypadło mi do gustu opowiadanie "Zapisane w węzłach" Kena Liu. Doskonałe połączenie tradycji z nowoczesnymi technologiami i odkryciami naukowymi. Autor skonstruował całość w tak sensowny i klarowny sposób, że wcale nie zdziwiłabym się tak bardzo, gdyby umiejętność "wyczucia" węzłów okazała się prawdziwa.
Kolejne opowiadania rozgrywają się w zupełnie innych rzeczywistościach. I tak "Iskry wzlatywały ku górze" Lisy Morton to post-apokaliptyczna wizja świata, w której królują zombie, a aborcja pozostawia jeszcze więcej wątpliwości niż wcześniej, natomiast Ian McDonald w "Pierścieniu Verthandiego" prowadzi międzygalaktyczną wojnę, którą wygrać może tylko jedna cywilizacja. Jest jeszcze "Kwiat, Litość, Igła, Łańcuch"... Yoon Ha Lee napisała krótkie, ale niezwykle ciekawe opowiadanie. Przyznam, że przykuło moją uwagę na dłuższy czas, ze względu na koncepcję niezwykłej broni stworzonej przez Arighan. Każdy pistolet miał inną moc. Przykładowo Kwiat Arighan zabijał wszystkich przodków osoby, do której się strzelało.

Krótko podsumowując kwietniowy numer muszę się pożalić, że czasopismo nie przeżyło za dobrze dwukrotnej podróży pociągiem i zupełnie pozbawiło się okładki. Na szczęście nie wpłynęło to na jego zawartość, więc miałam możliwość dokończyć lekturę i dzięki temu mogę ją polecić każdemu fantaście.

--------
Jeśli ktoś chciałby przeczytać wywiad przeprowadzony z Terrym Pratchettem, to pan Marcin zgodził się na publikację, więc wystarczy napisać w komentarzu, a dodam go w następnym poście ;-)

Za kwietniowy numer Nowej Fantastyki dziękuję panu Marcinowi ;-)

2 komentarze:

  1. nie miałam do tej pory w moich łapkach tego czasopisma, w sumie nie zauważyłam go w kolportażu, ale chyba mocniej się rozejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wywiad z Terrym Pratchettem przeczytałabym bardzo chętnie:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń