8 kwietnia 2018

Baronówna, Michał Wójcik

Wiedźmowa głowologia, recenzje książek, wydawnictwo Znak literanova

II wojna światowa, powstanie warszawskie. Młoda kobieta, niewiele ponad dwudziestoletnia, wyrusza do walki z pejczem w dłoni. Przygoda Michała Wójcika z tytułową baronówną, zaczyna się właśnie od tej informacji. Nie ma żadnego nazwiska ani nic nie wie na temat tej dziewczyny, ale postanawia ją odnaleźć. Skoro zdecydowała się na tak specyficzną „broń”, to musi być fascynującą osobą i warto ją bliżej poznać. Zaszywa się w IPN-ie, szuka, kopie, aż w końcu udaje mu się połączyć kolejne pseudonimy i wydobyć na światło dzienne nazwisko. Wanda Kronenberg. Baronówna.

Gdy wybuchła II wojna światowa Wanda Kronenberg miała siedemnaście lat. Uciekła z ukochanym do Lwowa i to właśnie tam zaczyna się burzliwa historia agentki NKWD, Gestapo, Abwehry, AK – nikt nie ma pewności z kim tak naprawdę współpracowała, bo miała znajomości w każdej z tych organizacji. Przez jednych uwielbiana, przez innych znienawidzona, pięła się po szczeblach szpiegowskiej kariery z wdziękiem typowym dla arystokratki. Wszędzie było jej pełno, wciąż podejmowała się nowych zadań i realizowała je z taką klasą, że większość w ogóle zapominała o jej żydowskich korzeniach. A może nie? Może współpracowała z Gestapo, żeby zapewnić rodzinie bezpieczeństwo?

To tylko jeden z nielicznych problemów i dylematów, z jakimi Michał Wójcik zetknął się podczas odtwarzania historii Wandy Kronenberg. Podążanie jej śladem było niesamowicie trudnym i wymagającym zadaniem, ponieważ młoda agentka kluczyła i lawirowała pomiędzy kilkoma organizacjami, a jej działaniom daleko było do spójności. Jeśli dodać do tego fakt, że stworzyła coś na kształt własnej siatki szpiegowskiej, to mamy kolejny dowód na to, że życie Kronenberżanki odbiegało od normalności.

To, co mnie urzekło, oczywiście poza osobą głównej zainteresowanej, to fakt, że Michał Wójcik opisał swoją pracę śledczą. To nie jest zwykła biografia polskiej agentki, ale przykład tego, jak wiele wysiłku wymaga odtworzenie takiej historii. Jeżdżenie po archiwach, ślęczenie nad dokumentami, porównywanie raportów, wielogodzinne dyskusje, skakanie przez płoty i krążenie po Warszawie w próbie odtworzenia wojennej architektury to tylko niewielki odsetek działań dziennikarza. Może się wydawać, że przez to Baronówna sporo traci. Historia Wandy stanowi w sumie może połowę książki, jednak dzięki wstawkom z „przygód” i dociekań Wójcika, odpowiedniemu zarysowaniu tła historycznego oraz ciekawemu zapisowi śledztwa Kaskiewicza całość jest bardzo dobrze wyważona i sporo zyskuje na dynamice. Poza tym dzięki temu zabiegowi czytelnik nie jest przytłoczony informacjami spadającymi mu na głowę i ma chwilę na złapanie oddechu. 

Na uwagę zasługują też dodatki ze szczególnym uwzględnieniem dalszych losów najważniejszych osób pojawiających się w książce. Pozwala to na podsumowanie i zamknięcie klamrą wielu kwestii oraz pokazuje, że na wojnie nie wszystko wygląda tak, jak na filmie – niektórzy doczekają się kary za grzechy, inni nie, a niewinni cierpią na równi z winnymi. Podobał mi się również aneks, w którym przedstawiono kilka raportów i stenogramów z przesłuchań. Niby najważniejsze elementy z tych tekstów pojawiły się bezpośrednio w treści książki, jednak ciekawie było przeczytać coś, co zostało napisane ręką Wandy. I bardzo się cieszę, że autorowi udało się dotrzeć do kilku zdjęć baronówny – niewykluczone, że jedynych, które się zachowały. Takie rzeczy sprawiają, że postać wydaje się bardziej rzeczywista.

W ramach podsumowania napiszę tak: Wanda Kronenberg była fascynującą kobietą i choćby z tego powodu warto zapoznać się z książką. Każda kolejna strona pokazywała ją w zupełnie innym świetle i praktycznie do samego końca czytelnik (do spółki z autorem) zastanawiał się, której stronie tak naprawdę pozostawała wierna. A może było jej to obojętne, dopóki realizowała własne cele? Nie zdradzę Wam wniosków Michała Wójcika, za to polecam przeczytanie, bo zgadzam się z nim, że takie osobistości nie powinny zostać zapomniane.


Za książkę do recenzji dziękuję księgarni internetowej Tania Książka.
Koniecznie sprawdźcie inne bestsellery na stronie księgarni ;)

4 komentarze:

  1. Nie odmówię. Raz na jakiś czas lubię sięgać po podobne historie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo że czytam głównie fantastykę, to też lubię czasem przeczytać taką historię ;)

      Usuń
  2. Chyba to nie jest coś, co by mi się spodobało, więc sobie odpuszczę :)

    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście nie ma przymusu. Jest wiele innych książek, po które można sięgnąć z przyjemnością, więc po co się męczyć ;)

      Usuń