Niektórych autorów nie potrafię sklasyfikować i Anna Kańtoch się do nich zalicza. Do niedawna znałam tylko dwie jej książki i obie były zupełnie różne zarówno pod względem stylu, jak i tematyki, a nawet gatunku. I o ile jedna mnie zaintrygowała, o tyle druga nie zachwyciła, dlatego też podchodziłam do Tajemnicy Diabelskiego Kręgu z pewną dozą niepewności. W końcu mogłam trafić na perełkę albo jakąś rozmemłaną papkę, tym bardziej, że tę powieść klasyfikuje się jako horror dla dzieci, a ja ani nie jestem dzieckiem, ani nie czytam horrorów. Istniało więc spore ryzyko, że książka w ogóle nie zmieści się w ramach moich zainteresowań, no ale kusiła, kusiła, aż skusiła, więc proszę – oto moje wrażenia.
Pewnego dnia anioły spadły na ziemię. Tak po prostu, bez zapowiedzi, sygnałów od Boga czy czegokolwiek w tym stylu. Ludzie uznali, że to dar za wytrwałość i pokorne znoszenie cierpienia. Bardzo szybko okazało się jednak, że anioły nie przybyły chronić wiernych, którzy w obliczu wojny prosili Pana o pomoc, bowiem same padły ofiarą przemocy ze strony okupanta. W związku z tym zaczęto ukrywać je w domach i pilnowano, by informacje nie dotarły do niepowołanych osób. I właśnie taki anioł wezwał do siebie trzynastoletnią Ninę oraz jej matkę, po czym oznajmił, że dziewczynka została wybrana i spędzi wakacje w starym klasztorze razem z grupą innych dzieci. Wszystko pięknie, tylko na miejscu dzieje się coś bardzo dziwnego, a kolejne osoby znikają w tajemniczych okolicznościach.
Powiem tak: jeśli tak wyglądają horrory dla dzieci, to ja mogę je czytać! Pomysł na fabułę wydaje się trochę oklepany, jednak realizacja, wszystkie wątki poboczne i liczne tajemnice sprawiają, że książkę czyta się błyskawicznie i z prawdziwą przyjemnością. Jest to ten poziom napięcia, który lubię i który nie sprawia, że co chwilę przeskakuję kilkadziesiąt stron do przodu, żeby szybciej poznać rozwiązanie. Tutaj wszystko jest na swoim miejscu, a sposób, w jaki autorka poprowadziła całą historię jest co najmniej... niekonwencjonalny. Przyznam, że nie spodziewałam się czegoś takiego i anioły zupełnie mnie zaskoczyły.
Z religią, szczególnie katolicką, jestem na bakier, więc to, że ten aspekt mnie nie mierził ani nie irytował, sam w sobie jest nie lada wyczynem. Powiem więcej: wszystko, co dotyczy aniołów, jest genialne – zaczynając od nagłego pojawienia się, poprzez konieczność zajmowania się nimi i ukrywania ich, a na tajemnicy, którą skrywają, kończąc. Z jednej strony jest to bardzo smutny i dobijający obraz, a z drugiej doskonale komponuje się z tłem historycznym, w którym Kańtoch umiejscowiła fabułę powieści. Komunistyczna Polska jest w równej mierze brutalna i sielankowa, co tworzy interesujący kontrast i pozwala na chwilę refleksji. Podoba mi się, że małomiasteczkowe życie toczy się swoim rytmem, nawet jeśli wojna i komunizm odbiły na nim swoje piętno.
Ale to nie koniec dobrych informacji! Na ogromny plus zasługują również postaci, które są ciekawe i charakterne. Można je lubić lub nie – nie będę ukrywać, że Nina nie jest moją ulubienicą – ale nie da się im odmówić tego, że są „jacyś”. Wszyscy, łącznie z postaciami pobocznymi, co jest kolejnym sukcesem, bo na kartach powieści przewinęło się sporo osób. Co równie ciekawe, Kańtoch wykazała się dużym wyczuciem, ponieważ wraz z rozwojem fabuły niektóre cechy bohaterów zaczęły wybijać się na pierwszy plan, a mimo to postaci nie stały się jednowymiarowe.
Podsumowując, Tajemnica Diabelskiego Kręgu to satysfakcjonująca książka, przy której miło spędziłam czas, a lekkie napięcie towarzyszące lekturze tylko dodawało jej smaczku. Podoba mi się fakt, że Kańtoch w równej mierze zadbała o świat, postaci, fabułę, klimat i zgrabne rozwiązanie tajemnicy. Dzięki temu nic nie razi, nie przeszkadza i można się skupić na przyjemności wynikającej z czytania. Ba! Autorka puściła nawet oczko do wszystkich fanów powieści o wybrańcach, ale o tym sza! ;)
Podsumowując, Tajemnica Diabelskiego Kręgu to satysfakcjonująca książka, przy której miło spędziłam czas, a lekkie napięcie towarzyszące lekturze tylko dodawało jej smaczku. Podoba mi się fakt, że Kańtoch w równej mierze zadbała o świat, postaci, fabułę, klimat i zgrabne rozwiązanie tajemnicy. Dzięki temu nic nie razi, nie przeszkadza i można się skupić na przyjemności wynikającej z czytania. Ba! Autorka puściła nawet oczko do wszystkich fanów powieści o wybrańcach, ale o tym sza! ;)
Za książkę do recenzji dziękuję wydawnictwu Uroboros
oraz Grupie Wydawniczej Foksal.
oraz Grupie Wydawniczej Foksal.
Dodaję tę książkę na listę. Horror dla dzieci... To może być ciekawe 😊 ostatnio bardzo chętnie sięgam po twórczość Polek 💓
OdpowiedzUsuńWszystkie powstałe dotychczas książki w ramach tego cyklu, bardzo mi się podobały. Wydaje mi się, że autorka doskonale wykreowała powieść, która spodoba się nie tylko młodszemu czytelnikowi, ale także dorosłemu.
OdpowiedzUsuńCzytałam i podzielam twoją opinię - to naprawdę dobra książka, wciągająca i klimatyczna. A co najlepsze - kolejne części są równie ciekawe.
OdpowiedzUsuńCzytałem dotąd jedynie fragmenty książek Autorki, nie wykluczam że sięgnę w całości po tę pozycję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak tylko szepnę, że kolejne dwa tomy utrzymują równie wysoki poziom :)
OdpowiedzUsuńAnna Kańtoch potrafi tworzyć oryginalne fabuły, a lektura takich książek, jak ta to czysta przyjemność. Napięcie, które cały czas rośnie, sporo wątków pobocznych, sam pomysł na całą historię - wszystko idealnie ze sobą współgra. :)
OdpowiedzUsuń