22 października 2018

Okrutny książę, Holly Black

Wiedźmowa głowologia, recenzje książek, fantastyka, wydawnictwo Jaguar

Problem z fantastycznymi młodzieżówkami polega na tym, że jest ich zwyczajnie za dużo. Z tego powodu bardzo łatwo trafić na coś bezsensownego i tak słabego, że człowiek cierpi, że zmarnował tyle czasu. Z drugiej strony chętnie „odmóżdżam się” przy takich historiach, więc wciąż ryzykuję. Czasem się udaje, a czasem nie. Jak było w przypadku Okrutnego księcia autorstwa Holly Black

Zacznę od tego, że dzięki tej książce dotarło do mnie jak bardzo lubię „szekspirowskie” elfy. Mowa tu o pięknych, ale okrutnych faerie/sidhe, które nie mogą kłamać, co wcale nie utrudnia im łapania zwykłych śmiertelników w sidła obietnic czy umów – wszystko za sprawą sprytnie sformułowanych zdań, niedopowiedzeń czy zagadek. A że kraina elfów kusi swoim egzotycznym i dzikim pięknem, to wielu ludzi daje się namówić na taniec (którego nie mogą przerwać, dopóki gra muzyka) lub złote jabłko (zapewniające błogość i całkowite posłuszeństwo). Na szczęście istnieją sposoby, by przeciwstawić się okrutnej magii elfów, np. korale z jarzębiny. 

Holly Black czerpała z tego motywu pełnymi garściami, tworząc świat, który cały czas wydawał się znajomy. Można więc zarzucić autorce brak kreatywności czy pobieżne opisanie krainy elfów, jednak mam wrażenie, że to tak, jakby zarzucić komuś, że nie przybliża świata, gdy opisuje poszczególne mity greckie. To się po prostu zna – a jeśli nie, to zawsze można poznać, czytając Szekspira lub podania angielskie czy irlandzkie. 

Równie znajome wydają się elfy, które w większości cechuje wyniosłość, pogarda dla śmiertelników, hedonizm oraz wyszukane okrucieństwo. Wśród tych wszystkich postaci lawiruje główna bohaterka – śmiertelniczka. Jude próbuje znaleźć dla siebie miejsce w magicznym świecie i zaciekle walczy o swoje prawa. Co prawda większość zagrywek jest z góry skazanych na porażkę, jednak dziewczynie nie można odmówić hartu ducha oraz zaciętości. Cieszę się, że tak dla odmiany nie jest to rozmemłana nastolatka, która czeka na ratunek z rąk ukochanego. Wręcz przeciwnie, mimo że na horyzoncie pojawia się „miłość życia”, to Jude jest ostrożna i dość wstrzemięźliwa w deklaracjach i czynach. 

Wiecie, żeby było jasne – oczywiście, że wkurzało mnie, gdy Jude robiła coś głupiego albo gdy cała fabuła stawała na głowie, bo bohaterka wymyśliła sobie, że tupnie nóżką, kiedy akurat powinna siedzieć cicho. Ale z drugiej strony biorę pod uwagę fakt, że żyła w tym miejscu większą część swojego życia i najzwyczajniej w świecie mogła mieć już dość ciągłego bycia popychadłem. Wydaje mi się, że ma to sens.

Szkoda tylko, że przy innych postaciach tego sensu chwilami brakowało. Madok to całkowita abstrakcja – koleś wychowuje cudze dzieci (no dobra, dzieci żony śmiertelniczki, która od niego zwiała, więc ją zabił na oczach tychże dzieci, ale w gruncie rzeczy to niewiele zmienia), a jednocześnie łaknie krwi, więc wzdycha do dawnych czasów, kiedy mógł się kąpać w krwi niewiniątek. Jest też Loki, który nie powinien mieć tak na imię, bo człowiek czeka na moment, w którym elf, który nie może skłamać i tak dorówna swojemu nordyckiemu imiennikowi i odwinie jakiś numer. 

Zaskakująco słabo wypada też Cardan, który zdaje się miał być tym okrutnym księciem, a im dalej w las, tym mniej drzew. Miałam wrażenie, że autorka sama nie potrafiła doprecyzować, jaki powinien być, więc najpierw przedstawiła jego okrutną twarz, potem dla przeciwwagi wrzuciła fragmenty z „prywatnego życia”, a na koniec uznała, że to wszystko w sumie jej nie urządza i postawiła na trzecią opcję. Przyznam, że ta trzecia chyba najbardziej mi odpowiada, ale to nie zmienia faktu, że po tych dwóch wcześniejszych postaci brakuje spójności. 

Ale to nic, naprawdę, bo druga połowa książki ratuje wszystkie potencjalne niedociągnięcia i to z nawiązką. Bardzo podoba mi się intryga, którą uknuła autorka. Całość jest zgrabna, dobrze przemyślana i logiczna, a Jude bardzo ładnie odnalazła się w roli osoby trzymającej w rękach atut. No i zakończenie jest doskonałe pod wieloma względami – całość tworzy zamkniętą klamrę, więc nie mam poczucia, że umrę, jeśli zaraz nie dostanę do ręki drugiego tomu, a jednocześnie jeśli ukaże się kontynuacja, to z pewnością z przyjemnością po nią sięgnę.

To co oferuje Okrutny książę? Szekspirowskie, wredne elfy, magiczny świat, w którym trzeba uważać na każde słowo, porządną intrygę (a nawet kilka), a także główną bohaterkę potrafiącą walczyć o swoje. Jak dla mnie to wystarczająco dużo, żeby zaklasyfikować tę powieść do bardzo dobrych młodzieżówek fantastycznych i zachęcić Was do lektury.


Za książkę do recenzji dziękuję księgarni internetowej Tania Książka.
Sprawdźcie też inne nowości na stronie księgarni ;)

10 komentarzy:

  1. Muszę ją w końcu przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No weź... ja nie mogę po to sięgać, bo sobie zniszczę mój obraz w głowie dotyczący Black ("Daninę. Nowoczesną baśń" kocham miłością niewyjaśnioną, choć gdy czytałam ją pierwszy raz pod koniec podstawówki to trzęsłam się ze strachu XD), ale jak widzę takie opinie to... to... ja bym chciała. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. No to muszę sięgnąć! Początek recenzji podchywtliwy! Już myślałam, że będzie ostra jazda po książce :D dam jej szansę.

    Pozdrawiam,
    Książkowa Przystań

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że mnie ten magiczny świat elfów też mocno przekonuje. Na tyle, że z tych wszystkich recenzji tej książki tutaj zostałam zachęcona najmocniej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie do końca zgodzę się, że Cardanowi brakuje spójności. Owszem, jak się tak spojrzy na te "alternatywne" wersje, to trochę się to nie klei, ale weźmy pod uwagę, że jednak patrzymy na gościa przez pryzmat wieloletnich uprzedzeń Jude. Ona chce widzieć go jako okrutnika i nie dopuszcza innych opcji, a wiemy, że panienka się potrafiła nakręcić i zacietrzewić jak mało kto ;) Dlatego ta pierwsza wizja jest najmniej obiektywna. Druga jest wyrwana z kontekstu. Trzecią myślę, że można uznać za najbliższą prawdy - ja to kupuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. O "Okrutnym księciu" słyszałam jeszcze zanim ogłoszono wydanie w Polsce i była to na tyle pozytywna opinia, że już wtedy miałam w planach książkę przeczytać. A że ostatnio młodzieżówki trochę mnie do siebie przekonały, to tym bardziej sięgnę i sprawdzę tego księcia, zwłaszcza, że obie z Eweliną pozytywnie to oceniacie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Koniecznie chciałabym przeczytać kiedyś tę książkę! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam i przyznam, że odczucia po skończonej lekturze mam podobne. 😏

    OdpowiedzUsuń
  9. "Okrutny książę" to faktycznie świetny przykład typowo młodzieżowej fantasy. Czyta się nieźle i zachęca do sięgnięcia po kolejne części, które mamy nadzieję pojawią się jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdarza mi się czytać fantastyczne młodzieżówki, więc może i kiedyś sięgnę po tę.

    OdpowiedzUsuń