24 września 2021

Raz wiedźmie śmierć, Adam Faber

Nie miałam wielkich oczekiwań wobec Raz wiedźmie śmierć autorstwa Adama Fabera, tym większe było więc moje zdziwienie, kiedy okazało się, że jest to naprawdę wciągająca książka w klimacie kryminału fantastycznego. Historia rodziny Biesów rozgrywa się kilkutorowo, skupiając się głównie na najmłodszych latoroślach, czyli Dradze i Sacie, ale nie pomija również nieco ekscentrycznej babci.

To ona zresztą wywoływała najwięcej zgrzytów, ponieważ język, którym się posługiwała, był tak absurdalny, że zupełnie nie umiałam przejść nad nim do porządku dziennego. Kobieta posługiwała się slangiem młodzieżowym, którego nie używały nawet jej wnuki. Mimo to była postacią dość ciekawą, chociaż irytującą. Wydaje mi się, że miała wprowadzić nieco rozluźnienia i humoru w tej, jakby nie patrzeć, dość mrocznej powieści.

Bo jeśli ktokolwiek myśli, że życie wiedźm i czarowników jest proste i usłane różami, to jest w błędzie. Nasi bohaterowie muszą się mierzyć z niebezpieczeństwami, które zagrażają ich życiu, a autor przedstawił to wszystko w formie zaskakująco zgrabnego kryminału z lekką nutą thrillera (na młodzieżowym poziomie). I tak, jest też trup. A może i kilka. Nie chcę pisać nic więcej, bo mam wrażenie, że nawet blurb zdradza za dużo i fakt, że go nie czytałam, dodał mi kilka miłych niespodzianek (np. co do tożsamości trupa, który jest podany z nazwiska w nocie).

Pamiętam, że przy poprzednich powieściach kilka osób zarzucało autorowi przeciętny styl. Jeśli to prawda, to w Raz wiedźmie śmierć podciągnął się warsztatowo. Książka jest napisana bardzo poprawnie (poza tymi tekstami babci z początku, bo na szczęście później jakoś przestała mówić w ten sposób), a ekspozycja stoi na wysokim poziomie. Czysto technicznie jest to jeden z najmocniejszych punktów, jako że informacje na temat świata, magii i bohaterów są przemycane zgrabnie i z pomysłem. Zrobiło to na mnie duże wrażenie, bo było naprawdę przemyślane.

Podoba mi się, że książka nie przytłacza ciężarem gatunkowym ani nie jest infantylna. Wolniejsze momenty przeplatały się z trzymającymi w napięciu scenami akcji, dzięki czemu czytelnik miał chwilę na złapanie oddechu. Autorowi udało się doskonale wyważyć treść w taki sposób, aby fabuła angażowała czytelnika i sprawiała, że chce poznać odpowiedzi na postawione pytania.

Jedyne, co wywoływało pewien zgrzyt, to ostatnia część książki. Mam poczucie, że autor opisał punkt kulminacyjny, a potem uznał, że brakuje mu cliffhangera, więc dopisał jeszcze 80 stron i dokleił je do pierwszego tomu, zamiast umieścić na początku drugiego. Bardzo mocno przesunął wagę niektórych wydarzeń, inne zbagatelizował, dodał kilka scen zupełnie bez znaczenia, a te najważniejsze dla zakończenia książki właściwie zupełnie pominął. Pod koniec miałam wrażenie, że nie bardzo wiem, co się dzieje i, co gorsza, po co. Liczę, że wyjaśni się to w drugim tomie, ale chyba wolałabym cały ten wątek poznać w nieco późniejszym czasie, bo tutaj wprowadził niepotrzebny chaos, a nawet znużenie.

Raz wiedźmie śmierć to moje pierwsze spotkanie z twórczością Adama Fabera i przyznam szczerze, że nie byłam jakoś szczególnie entuzjastycznie nastawiona. Na szczęście okazało się, że niesłusznie, bo jest to powieść godna uwagi, dobrze napisana i ciekawa. Powiedziałabym nawet, że to jedna z lepszych młodzieżówek, jakie przeczytałam w tym roku. Z niecierpliwością czekam na kontynuację.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam postać babci, ale ona się generalnie wpisuje w mój ulubiony typ starszych bohaterek, więc dużo mogę jej wybaczyć. Sama książka jak dla mnie jest sympatyczna, bez większych zachwytów, ale jako coś na jeden wieczór może być.

    OdpowiedzUsuń