Na samym wstępie zaznaczę, że książka ma tak obrzydliwą okładkę, że nie jestem w stanie na nią patrzeć, dlatego nie będę jej tu pokazywać. Co gorsza nijak się ma do treści, wobec czego absolutnie nie mam pojęcia, kto wpadł na taki "genialny" pomysł.
Labirynt odbić to książka Sergieja Łukjanienki, najlepiej znanego z cyklu o Patrolu. Powieść przedstawia świat, w którym ludzie wchodzą do Głębi, programu przenoszącego do wirtualności, symulującego realny świat. Spędzają w nim czas bawiąc się, spotykając ze znajomymi z całego świata, a nawet pracując. Program jest płatny, tak samo jak wszystkie oferowane usługi, a jednak coraz więcej osób chce dołączyć do elitarnego grona wirtualnej społeczności.
Aby wejść do Głębi należy odpalić bardzo prosty program wykorzystujący kolorowe wzory, wywołujące efekt hipnozy. Dzięki temu ludzie mają wrażenie, że wszystko, co się dzieje, naprawdę ma miejsce. Niby zdają sobie sprawę (na ogół), że znajdują się w nierzeczywistym świecie, jednak nie są w stanie go opuścić bez ustawienia timera, który powoduje automatyczne wynurzenie. Mimo to wiele osób przesuwa dopuszczalny czas spędzany w Głębi lub nawet zupełnie go wyłącza. Dlaczego?
Deeptown, główne miasto Głębi, oferuje odwiedzającym wiele rozrywek, np. restauracje, centra kultury, biblioteki, ale też burdele czy serwery gier komputerowych. Staje się zamiennikiem realnego życia, w którym można być dokładnie tym, kim się chce. W Głębi każdy tworzy swój awatar, drugą skórę (albo i kilka), więc wszyscy są równi bez względu na to, czy mają 15, 35 czy 50 lat. W końcu nigdy nie ma pewności, kto siedzi przed monitorem komputera. A skoro każdy jest anonimowy, to w końcu można robić rzeczy, na które normalnie, w realnym świecie, nikt by się nie odważył.
Główny bohater Leonid jest nurkiem, a to oznacza, że kiedy wchodzi do Głębi, to jako jeden z nielicznych ludzi na świecie zdaje sobie sprawę, że znajduje się w wirtualnym świecie i w każdej chwili może z niego wyjść. Dzięki swoim zdolnościom dostrzega "dziury" w Deeptownie, co oznacza, że może wyciągać na "powierzchnię" ludzi, którzy wyłączyli swoje timery lub wpadli w deep psychozę i zaczęli traktować Głębię jak realny świat. No i może włamywać się do różnych dziwnych miejsc. A do tego w gruncie rzeczy jest nietykalny, jako że zasady funkcjonowania w Deeptownie nie zostały do końca sformalizowane i nie mają żadnych podstaw prawnych.
Oczywiście Leonid wplątuje się w aferę, która może zmienić funkcjonowanie całej Głębi. Początkowo wydaje się, że chodzi o normalną fuchę nurka, czyli o wyciągnięcie z gry człowieka, który wyłączył timer. W związku z tym musi szybko dotrzeć na wysoki level w Labiryncie śmierci - strzelance MMO. Leonid tworzy postać Strzelca i po trupach (dosłownie) dąży do osiągnięcia celu. Kiedy jednak poznaje Nieudacznika, musi zmienić podejście i zastanowić się, któremu potencjalnemu pracodawcy powinien zaufać. A może żadnemu z nich?
Całość trochę trąci myszką, w końcu książka ma prawie 20 lat, ale mimo lekko przestarzałych opisów "nowości technologicznych", całość jest zaskakująco aktualna. Łukjanienko przedstawia świat, w którym człowiek skupia się na funkcjonowaniu w Głębi. Pokazuje zagrożenia oraz choroby psychiczne, do których może doprowadzić nadmierne przebywanie w sieci i wskazuje jakie są skutki uzależnienia. Sama idea zatracania się w Głębi i traktowania jej jak realnego świata obrazuje, jak dobrym obserwatorem jest autor. Zanim Internet na dobre się rozwinął, on już przewidział konsekwencje stworzenia społeczeństwa sieci.
Ciekawym rozwiązaniem było również wprowadzenie postaci robiącej doktorat z psychologii. Wybrała Głębię na obiekt swoich badań, dzięki czemu procesy zachodzące w Deeptownie są wyraźnie zaakcentowane i przedstawione czytelnikowi w dużo prostszy i bardziej oczywisty sposób (chociaż nie infantylny).
Podsumowując, uważam, że książka jest naprawdę ciekawa, zwłaszcza z perspektywy roku 1997, kiedy to została napisana. Postaci są sensownie opisane i mają mocne podstawy psychologiczne, fabuła jest spójna, a akcja szybka, więc zasadniczo nie bardzo jest się do czego przyczepić.
Wow, tak sobie czytam Twoją recenzję i kiedy wyczytałam, że to powieść z `97, to mnie zaskoczyłaś. Świetna tematyka, dodaję do swojej listy. :)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę tylko czasami czuć, że książka jest stara, np. podczas wchodzenia do Głębi przez telefon (i nie chodzi o smartfona :D). Warto :)
UsuńO mój klimacik. Trzeba dopisać to długiej listy książek do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
unserious.pl
Słusznie :) Książka jest warta uwagi.
Usuń