Dlaczego dorosły człowiek sięga po książki dla dzieci? Na ogół dlatego, że ma do nich sentyment, chce je sobie odnowić lub nigdy wcześniej ich nie czytał, a uważa, że powinien. W grudniu sięgnęłam po The Wonderful Wizard of Oz autorstwa Lymana Franka Bauma. Książkę dostałam od wydawnictwa [ze słownikiem], które oferuje angielską klasykę z trzema słownikami, dzięki czemu czytanie w oryginale staje się bardzo proste i przyjemne. Więcej na ten temat możecie przeczytać w poście o tym jak zaczęłam czytać książki po angielsku.
Czarnoksiężnika z Krainy Oz czytałam kilkukrotnie, ale ostatni raz pewnie w wieku 9 lat. W związku z tym można powiedzieć, że musiałam zestawić swoje wrażenia z wczesnego dzieciństwa z odbiorem dorosłej kobiety. Podobne rozbieżności w poglądach i odczuciach miałam przy okazji czytania Małego Księcia, jednak tutaj jestem w prawdziwym szoku... Zupełnie nie pamiętałam niektórych scen i aż się zastanawiam, czy to możliwe, żebym w dzieciństwie czytała ocenzurowaną wersję. Serio!
Dorotka mieszka z ciotką i wujem na farmie w Kansas, a jedynym towarzyszem zabaw jest dla dziewczynki pies Toto. Pewnego dnia najbardziej rozszalałe tornado na świecie porywa cały dom i przenosi go do Oz, gdzie bezczelnie zabija Złą Czarownicę ze Wschodu. Dom, nie tornado. Jako że w środku została Dorotka, która w trakcie zawieruchy uciekła ze schronu, żeby złapać psa, to właśnie jej przypisano zabójstwo i w nagrodę za zasługi przekazano srebrne trzewiki Złej Czarownicy. Za radą Dobrej Czarownicy z Północy Dorotka rusza w drogę do Szmaragdowego Grodu, gdzie mieszka Wielki Czarnoksiężnik z Oz, który jako jedyny może jej pomóc wrócić do domu. Po drodze dziewczynka spotyka Stracha na Wróble, Blaszanego Drwala i Tchórzliwego Lwa i namawia ich, aby udali się z nią w dalszą podróż. Zanim dotrą do Szmaragdowego Grodu muszą pokonać wiele trudności, a na miejscu okazuje się, że to nie koniec przygód...
Jak na razie wszystko się zgadza z Waszymi wspomnieniami lub wiedzą na temat tej książki? Super, bo ja też to pamiętałam, ale wiecie co? Okazało się, że Dorotka jest perfidnym, egoistycznym i strasznie niemiłym dzieckiem, które najchętniej tupałoby nóżką i strzelało focha za każdym razem, gdy coś idzie nie po jego myśli. Obraża, grozi(!), w ogóle nie bierze pod uwagę uczuć innych istot, wyzłośliwia się i jest po prostu STRASZNA. Wcale się nie dziwię, że Zła Czarownica z Zachodu chciała się jej pozbyć...
Weźmy na przykład rozmowę ze Strachem na Wróble. Strach pyta o Kansas i Dorotka opowiada, że to w sumie brzydkie, nudne i ponure miejsce, a Strach dziwi się, dlaczego chce opuścić piękną i zieloną krainę Oz. Co odpowiada bezczelny bachor? To dlatego, że nie masz rozumu. Gdybyś go miał, to wiedziałbyś, że każdy chce wrócić do domu. Biedny, ujmujący mnie za każdym razem Strach przyznał, że z pewnością Dorotka ma rację i całe szczęście, że w Kansas mieszkają ludzie, którzy mają rozum. Słodki i uroczy, chociaż mógłby odpyskować durnej dziewczynce. Można tęsknić za domem, ale nie trzeba być chamskim.
Inna sytuacja: Dorotka chce przenocować pod dachem, więc podchodzi do najbliższego domu. Kobieta, która otworzyła jej drzwi, patrzy z przerażeniem na Lwa i pyta, czy jest tresowany. Dorotka odpowiada, że tak, a poza tym jest takim tchórzem, że z pewnością boi się jej bardziej niż ona jego. No serio? Trzeba było być tak bezczelnie szczerym?
Poza tym Dorotka jest głupia. Tak zwyczajnie i po prostu. Lew wyskoczył na ścieżkę i chciał ugryźć Toto, a co zrobiła ta mała idiotka? Podeszła do lwa(!) i dała mu pstryczka w nos. Całe szczęście, że trafiła na tchórzliwego przedstawiciela gatunku, bo z pewnością już by nie miała tej ręki, o ile w ogóle by przeżyła.
Ale wiecie co? Dorotka to jeszcze nic! Największym hitem i niespodzianką w odniesieniu do moich wspomnień jest Blaszany Drwal. Twierdził, że nie ma serca, więc musi bardziej pilnować, aby nie być brutalem. Przez przypadek zabił żuczka i płakał po nim tak bardzo, że zardzewiała mu szczęka. A potem co? Zobaczył, że żbik goni mysz, więc jednym ciachnięciem odciął żbikowi głowę. Tak po prostu. Już nawet nie będę wspominać o innych jego wyczynach. Byłam w szoku. Zwłaszcza, że te opisy morderstw Drwala są bezpośrednie i brutalne (tym bardziej, że to literatura dziecięca)! Przez to naprawdę się zastanawiam, czy czytałam wersję ocenzurowaną...
Oczywiście należy wziąć pod uwagę, że to książka dla dzieci i mimo wszystko ma walory edukacyjne. Niewątpliwie kluczowe znaczenie mają tutaj bohaterowie oraz fakt, że nie wierzyli w siebie, dopóki Czarnoksiężnik w dość absurdalny sposób nie spełnił ich próśb. Pod tym względem znów najbardziej wyróżniał się Strach na Wróble, który zawsze miał pomysł na pokonanie przeciwności, a mimo to uważał, że jest najgłupszy ze wszystkich, bo miał słomę zamiast rozumu. Co gorsza inni zdawali się przyznawać mu rację (i ja się pytam, kto tu jest głupi)! Oczywiście opisano konsekwencje złego zachowania, kłamania, strojenia sobie żartów z innych ludzi itp. Wszystko pięknie i ładnie, bardzo wymownie i w ogóle, jednak z perspektywy dorosłego człowieka niektóre rzeczy sprawiały, że kręciłam z niedowierzaniem głową.
Na przestrzeni lat wiele osób uznawało, że Czarnoksiężnik z Krainy Oz to powieść z kluczem i zawiera odniesienia do sytuacji politycznej w USA, jednak prawdę powiedziawszy nie czuję się kompetentna, żeby wyrażać się w tej kwestii. Sami zdecydujcie, czy doszukiwać jakichkolwiek powiązań.
Na zakończenie napiszę jedynie tyle, że jestem skonsternowana po przeczytaniu tej książki i nie wiem, czy poleciłabym ją młodszemu pokoleniu zarówno po polsku, jak i po angielsku. Owszem Czarnoksiężnik z Krainy Oz jest napisany prostym językiem, jednak jest on na tyle przestarzały, że sporo słówek może stanowić problem dla młodszego czytelnika. Ale za to polecam The Wonderful Wizard of Oz starszym, którzy dopiero chcą zacząć czytać po angielsku. Dla Was te słowa nie będą stanowiły problemu, a historia jest na tyle prosta i tak często pojawiają się te same zwroty, że szybko przyzwyczaicie się do stylu i bez problemu dacie sobie radę z przeczytaniem całej książki.
Za książkę dziękuję wydawnictwu [ze słownikiem].
---
Wiecie co? Znalazłam jeszcze jedną zaletę tej książki. Gdyby nie ona, prawdopodobnie nie powstałaby piosenka (Somewhere) Over the rainbow.
nigdy nei czytalam ale po ang bym chciala w ogoel bym chciala bo ja uwielbiam ten jezyk i chce umeic ladnie czytac i rozumiec i chce te wydawnictwo miec na polce :D recenzja super :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że w tym wieku jedynie przeczytanie tej książki w oryginale ma sens, więc możesz mieć podwójną motywację :)
UsuńA wiesz, że nie czytałam "Czarnoksiężnika..."? Kojarzy mi się jakaś bajka, ale nie wiem do końca o co w niej chodziło... Z jednej strony chciałabym uzupełnić swoją znajomość dziecięcej klasyki, ale z drugiej wydaje mi się, że Dorotka również by mnie drażniła :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie miałam zacząć swój komentarz zdaniem, od którego sama zaczęłaś ;)
UsuńCzarnoksiężnika... znam tylko z ekranizacji i to tylko częściowo, do samej książki mnie nie ciągnęło i raczej się to nie zmieni. Dorotka przeraża mnie wystarczająco po Twoim wpisie i nie chcę psuć sobie nerwów jej postacią zagłębiając się w lekturę ;)
Ja kojarzę, że była jakaś bajka, w której latali na magicznej kanapie... I chyba wtedy przyleciały skrzydlate małpy i zniszczyły Stracha i Drwala... Ale skąd tam się wzięła kanapa i czy tak było naprawdę, czy to tylko wymysł mojej wyobraźni - nie mam pojęcia i chyba boję się sprawdzić :D
UsuńW tym wieku chyba już nie ma sensu nadrabiać niektórych zaległości. Ja wybrałam tę książkę właśnie ze względu na sentyment i fakt, że Czarnoksiężnik z Krainy Oz był drugą książką, którą wypożyczyłam z biblioteki miejskiej i którą odniosłam następnego dnia... Bibliotekarka początkowo nie chciała uwierzyć, że już przeczytałam, a kiedy okazało się, że jednak dałam radę, to już nie miałam limitów na wypożyczanie :D No więc wspomnienia związane z lekturą są bardzo pozytywne :D
Ale w tej chwili historia mocno sprowadziła mnie na ziemię...
Hej, coś mi świtają takie latające małpy!
UsuńLatające małpy zawsze były w Oz i to doskonale pamiętałam, ale skąd ta latająca KANAPA?! :D
UsuńAle mi się kojarzyła ekranizacja filmowa, a teraz okazuje się, że i bajkę chyba widziałam :D
UsuńKojarzę ze szkoły i filmu... Największy koszmar jak dla mnie. Dorotka, brrr!
OdpowiedzUsuńMoja siostra reaguje na całą tę bajkę podobnie: brrr! I chyba nie rozumie, dlaczego kiedykolwiek mogłam ją lubić. Ja w tej chwili też nieszczególnie :D
UsuńPrzyznaję, że już prawie nic nie pamiętam, a książkę czytałam. Obawiam się jednak, iż po jej ponownym przeczytaniu miałabym podobne odczucia.
OdpowiedzUsuńJest to bardzo prawdopodobne, więc może lepiej nie funduj sobie "wielkiego powrotu po latach" :)
UsuńHistoria była mi znana pokrótce, ale nie spodziewałabym się nigdy, że można ją przedstawić w takiej formie. Jeśli jest to nieokrojony oryginał, być może faktycznie trzeba się przyzwyczaić. Nie lubię bohaterów bezczelnych i denerwujących dlatego pewnie bym miała ochotę wniknąć do powieści i porządnie popukać dorotkę w czoło. Ale mam w tym roku plan czytania większej ilości książek po angielsku, a to wydawnictwo zdecydowanie mnie zainteresowało :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńObawiam się, że puknięcie w czoło musiałoby być bardzo dosadne, ale przydałoby się :D Powodzenia w czytaniu książek po angielsku :)
Usuń