21 maja 2018

Miasto świętych i złodziei, Natalie C. Anderson

Wiedźmowa głowologia, recenzje książek, kryminał, wydawnictwo Initium

Lubię, gdy moja miłość do książki zaczyna się już na etapie okładki. Może i jest to płytkie, ale prawda jest taka, że rzadko czytam blurb, bo zbyt często natykam się na teksty w ogóle nieprzystające do treści lub, co gorsza, zdradzające kluczowe elementy fabuły. Zamiast tego preferuję recenzje osób, którym ufam w kwestii literatury. Tym razem również wyszłam poza opis na czwartej stronie okładki i od tego momentu Miasto świętych i złodziei pojawiało się w moich myślach, a to za sprawą całego kontekstu książki i samej autorki.

Natalie C. Anderson współpracuje z wieloma organizacjami pozarządowymi i ONZ, pomagając uchodźcom z całego świata. Podczas licznych podróży do Afryki rozmawiała z kobietami, które opuściły swój kraj, uciekając przed wojną czy prześladowaniami. Zasłyszane historie natchnęły Anderson do napisania książki opartej na elementach ich przeżyć. Fabułę umiejscowiła w Kenii i Kongu, czyli różnych i odmiennych kulturowo oraz mentalnie miejscach, a głównymi bohaterami uczyniła nastolatków, tym samym kierując powieść do młodzieży. Myślicie, że taki pomysł ma szansę się powieść? Z przyjemnością informuję, że ma.

Tina ma szesnaście lat i od trzech lat praktycznie mieszka na ulicy. Wstąpiła do gangu i stała się doskonałym złodziejem, a wszystko po to, by w końcu móc zemścić się na człowieku, który zabił jej matkę. Niestety, jak to zwykle bywa z genialnymi i prostymi planami, nie wszystko idzie tak, jak powinno, a Tina zostaje zmuszona do skonfrontowania się ze swoją przeszłością. Koniec końców może się jednak okazać, że wyjdzie jej to na dobre, ponieważ dzięki temu będzie mogła poznać przeszłość matki i dowiedzieć się, dlaczego tak naprawdę uciekły z ogarniętego wojną Konga i co doprowadziło do śmierci rodzicielki. 

Zasada numer 2: Nie ufaj nikomu. A jeśli już musisz, ufaj w takim stopniu, w jakim ufałabyś bezpańskiemu psu, mając przy sobie świeże mięso.”*

Tina wierzy, że może liczyć tylko na siebie i swoje umiejętności. Szereg zasad, które teoretycznie dotyczą złodziejskiej kariery, doskonale wpisuje się w jej „prywatne” życie, przez co niektóre działania dziewczyny wydają się absurdalne i pozbawione wszelkiej logiki. Mimo to kupuję ją jako postać. Uważam, że cała jej historia składa się w spójną całość i powoduje, że mogłaby być tym, kim się stała. Oprócz niej pierwsze skrzypce grają jeszcze Michael – syn lokalnego bogacza, który zawsze wszystko miał podane na tacy, a jego jedynym problemem jest fakt, że dla niektórych jest zbyt jasny, a dla innych zbyt ciemny – oraz Boyboy – uchodźca, a do tego nerd o bardzo ekstrawaganckim podejściu do mody. Razem stanowią mieszankę wybuchową, pokazując przy tym duże zróżnicowanie i wykazując istnienie tak różnych światów w jednej miejscowości.

Powiem Wam, że nawet nie przypuszczałam, że Miasto świętych i złodziei okaże się aż tak pasjonującą historią. Mimo że zachowanie Tiny czasami było irytujące, to książka niesamowicie wciąga i wymusza na czytelniku syndrom następnego rozdziału. Jak przystało na kryminał, akcja nie zwalnia, a zdobyte odpowiedzi generują kolejne tajemnice, których potencjalne rozwiązania wydają się jeszcze mroczniejsze. Bo o ile główny motyw jest dość oczywisty, to jednak wszystkie wątki poboczne i to, co się za nimi kryje, nadaje całości bardzo mocny wydźwięk. 

Fascynuje mnie, że można napisać tak dynamiczną książkę przy jednoczesnym wyraźnym akcentowaniu problemów uchodźców i kobiet, olbrzymich różnic społeczno-kulturowych w krajach afrykańskich, mentalnego zacofania w niektórych kwestiach, zmuszania ludzi do niewolniczej pracy, (nie)funkcjonowania milicji, której bliżej do bandy watażków niż stróżów prawa oraz braku podstawowych leków w szpitalach. Wkomponowanie tego wszystkiego w młodzieżowy kryminał i sprawienie, że to nie są jedynie puste „zajawki”, ale elementy przewijające się w życiu bohaterów, to istny majstersztyk. Co równie ważne, podczas czytania nie odczuwa się ciężaru przekazywanych informacji, ale po odłożeniu książki szybko pojawia się refleksja. Myślę, że w powieści docelowo przeznaczonej dla młodszego odbiorcy, to bardzo ważny aspekt. 

I wiecie co? Naprawdę trudno mi znaleźć jakiekolwiek wady. Całość jest zgrabnie napisana, bohaterowie nieoczywiści, a historia wciągająca. Gdy doda się do tego fakt, że sprawy poruszane w książce nie są wyssane z palca, ale poparte faktycznymi problemami, z jakimi borykają się mieszkańcy wielu afrykańskich krajów (bo przecież tu nie chodzi tylko o Kongo i Kenię), to całość nabiera dodatkowej głębi. Skoro tak, to nie będę na siłę doszukiwać się mankamentów – polecam tę książkę zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom, którzy oprócz odrobiny rozrywki przy lekturze, liczą na chwilę refleksji nad stanem naszego świata.


* Cytat pochodzi z książki Miasto świętych i złodziei autorstwa Natalie C. Anderson.

11 komentarzy:

  1. Dużo pozytywnego słyszałam o książce. Autorka jest postacią intrygującą, postanowiła napisać powieść dość oryginalną. Mam na nią ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już długoooo się czaję na tę książkę. Moje klimaty, muszę to mieć :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To też są moje klimaty, Afryki w literaturze jest bowiem ciągle zbyt mało,
    Pozdrawiam wieczornie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie również bardzo się podobała, chociaż po opisie spodziewałam się czegoś nieco innego. Co do TIny, fakt, bywała irytująca w swoim zachowaniu, ale z drugiej strony była bardzo wiarygodna - trudno znaleźć nastolatkę, która zawsze będzie racjonalna ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tę książkę na swojej chciej-liście od daaawna, podobnie jak ty - już na wstępie zauroczyła mnie okładka :) Przyznam, że trochę mi się o tej książce zapomniało ale jak już mi przypomniałaś, a na dodatek nie możesz doszukać się wad to wypadałoby się za nią zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka tej książki i mnie zauroczyła! A treść intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie również ta książka bardzo przypadła do gustu! Prócz rozrywki, przyniosła nieco refleksji... Świetnie oddany w niej klimat Afryki.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja się nieco zawiodłam. W żaden sposób nie zaskoczył mnie wątek kryminalny :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Z największą przyjemnością podpisujemy się pod stwierdzeniem, że taki pomysł miał ogromne szanse stać się świetną powieścią i na szczęście stał się nią faktycznie. "Miasto świętych i złodziei" to książka momentami niełatwa, ale z pewnością warta lektury, więc gorąco polecamy ją wraz z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam tę książkę za jej niesamowity klimat!

    OdpowiedzUsuń