5 listopada 2018

Tusz, Alice Broadway

Wiedźmowa głowologia, recenzje książek, fantastyka, Czwarta Strona, We need YA

Każda prawdziwa sroka okładkowa z pewnością zwróciła uwagę na Tusz autorstwa Alice Broadway. No bo powiedzmy sobie szczerze, jak przejść obojętnie obok TAKIEJ okładki? Już pal licho, że się błyszczy, ale cała kompozycja i forma sprawiają, że trudno się nie zachwycać. Nie ukrywam, że do treści podchodziłam sceptycznie, bo nie zanosiło się na młodzieżówkę najwyższych lotów, ale w końcu się skusiłam. No jakżeby inaczej...

Leora mieszka w prostym i zrozumiałym świecie, gdzie każdą informację o człowieku od razu tatuuje się na jego skórze. Wystarczy więc spojrzeć, aby wiedzieć, ile ktoś ma lat, czy kiedykolwiek popełnił jakieś przestępstwo, a także odczytać jego drzewo genealogiczne. Ci bardziej wnikliwi potrafią nawet ocenić, czy ktoś się zakochał albo czy wybrany wzór tatuażu nie został narzucony przez inną osobę. Dzięki temu wszystko jest jasne, nic nie ukryje się przed czujnym okiem władzy, a sielanka trwa. Po śmierci skórownicy zdejmują skórę z ciała i zmieniają ją w księgę, aby tatuaże wiecznie przypominały rodzinie historię życia zmarłego. No, chyba że ktoś ma tatuaż kruka. Wtedy sprawa mocno się komplikuje...

Macie wrażenie, że całość jest zeschizowana i dziwna? To wyobraźcie sobie do tego bohaterkę, która jest w pełni zindoktrynowana i święcie wierzy, że to jedyny sensowny styl życia, a wszyscy, którzy unikają tatuowania, są niebezpieczni. Przez to całość wydaje się jeszcze bardziej niepokojąca i oderwana od rzeczywistości. To wszystko jednak sprawia, że świat przedstawiony jest najmocniejszym elementem książki, a czytelnik przekłada kolejne strony, żeby dowiedzieć się, co jeszcze wymyśliła autorka. A w tym aspekcie wymyśliła naprawdę sporo i to całkiem niezłych rzeczy.

Tusz po prostu się pochłania, co jest o tyle dziwne, że w warstwie fabularnej nie ma zbyt wiele akcji. Prawda jest taka, że w momencie, w którym w końcu zaczęło się coś dziać, pojawiły się podziękowania. W dodatku całość jest napisana bardzo przeciętnym stylem, żeby nie powiedzieć, że złym. Pierwszoosobowa narracja z perspektywy Leory to typowy przykład nastoletniego podejścia do życia – z jednej strony bohaterka uważa, że jest bardzo dojrzała, z drugiej zachowuje się irracjonalnie (chociaż adekwatnie do wieku), a do tego wszystkiego zmienia zdanie jak rękawiczki (czy raczej szale).

Nie ukrywam, że nie podoba mi się wiele nieścisłości i „głupotek”, które autorka zaserwowała czytelnikowi. Na przykład z jej opisów należy wywnioskować, że większa część wytatuowanej społeczności, o ile nie cała, ma ciemną karnację. Dziwna koncepcja w sytuacji, gdy główną rolę w książce pełnią „doskonale widoczne na skórze tatuaże”. Do tego absurdalne tradycyjne stroje odsłaniające tyle skóry, ile tylko się da, noszone nawet w trakcie zimy i jakieś takie niepotrzebne udziwnienia, które zamiast intrygować wywoływały jedynie skrzywienie.

Podsumowując, Tusz jest dziwny. Tak po prostu. To była moja pierwsza myśl po zakończonej lekturze, bo rzadko zdarza mi się czytać książki tak pełne sprzeczności jak ten literacki debiut Alice Broadway. Z jednej strony powieść czytało mi się bardzo dobrze, a utopijny świat rzadko wzbudza tak duże zaniepokojenie od pierwszych stron, ale z drugiej całość jest dość przeciętna. Rzekłabym – bez szału. Mimo to chętnie sięgnę po kontynuację, chociaż obawiam się, że drugi tom skupi się na przeciętnej fabule i zatraci świeżość wykreowanego świata.


Za książkę do recenzji dziękuję księgarni internetowej Tania Książka.
Koniecznie sprawdźcie bestsellery na stronie księgarni ;)

3 komentarze:

  1. Ja zwróciłam uwagę! Okładka jest piękna :) od dawna mam tę książkę w planach i mam dobre przeczucie co do niej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostałam ją w prezencie i zamierzam przeczytać, zobaczymy jak mi się spodoba :) Ale okładkę ma cudną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna okładka i muszę przyznać, że brzmi nawet kusząco
    Zaczytane-dziewczyny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń