13 marca 2019

Zawiść, John Gwynne

Wiedźmowa głowologia, recenje książek, fantastyka, wydawnictwo MAG

Debiutancką powieść Johna Gwynne’a, można by zareklamować słowami: Jeśli szukasz klasycznego fantasy w nowej odsłonie, to Zawiść jest dla ciebie! Kilka razy już przejechałam się na takim stwierdzeniu, ale tym razem, o dziwo, nie. Dostałam dokładnie to, czego się spodziewałam, czyli bardzo rozbudowany świat, mrowie bohaterów z kosmicznymi powiązaniami, walkę dobra ze złem i zbliżającą się Wojnę (tak, przez „W”). Jest też krztyna magii, chociaż na razie raczej wybudza się z długiego zimowego snu.

Świat ma w sobie znajome elementy i motywy znane z literatury fantastycznej, a także z różnych legend i podań, co potęguje uczucie „klasyki”. Mamy więc boga stwórcę i jego mrocznego przeciwnika, którzy dawno temu starli się w walce, a teraz wszystkie znaki na ziemi i niebie świadczą o tym, że ludzkość czeka powtórka. Są tajemnicze artefakty, a wśród nich kocioł o leczniczych właściwościach (brakuje tylko Dagdy), potężne sojusznicze rasy stojące u boku swoich bogów, a także wybrańcy, którzy mają pomóc zagwarantować sukces jednej ze stron. No i jak przystało na „klasyczne” fantasy, jest też przepowiednia, która stopniowo zaczyna się wypełniać, wprawiając ludzi w przerażenie i zmuszając ich do działania, czym niejednokrotnie przypieczętowują los zapisany na kartach historii. 

Aby pokazać ogrom tego przedsięwzięcia, akcja rozgrywa się wielotorowo i jest opisywana z perspektywy kilku bohaterów, więc czytelnik ma wgląd w wydarzenia rozgrywające się w tym samym czasie na dwóch krańcach świata. Początkowo może się wydawać, że postaci jest za dużo i trudno się w tym wszystkim połapać, tym bardziej, że wczucie się w historię zajmuje sporo czasu, bo w pierwszych rozdziałach nie dzieje się nic konkretnego. Jednak im dalej, tym bardziej wszystko zaczyna nabierać sensu i rozwijać się w całkiem sensowną fabułę o dobrym tempie akcji i kilku solidnych motywach. 

Najbardziej podoba mi się fakt, że do końca nie wiadomo, który z bohaterów będzie po stronie Elyona – Stwórcy, a który stanie się czempionem Asrotha. W tej kwestii przepowiednia przez długi czas jest dość zagmatwana i sprawia, że mimo pewnych podejrzeń, czytelnik co jakiś czas zaczyna mieć wątpliwości, czy „postawił na dobrego konia”. Nie wiem, czy w podobny sposób wyglądało to u innych osób, ale we mnie ta niepewność wywołała syndrom kolejnego rozdziału. I jak już nabrałam tempa, to okazało się, że przeczytałam blisko 800 stron w kilka dni i to z poczuciem: a gdzie reszta?

Doceniam też różnorodność bohaterów zarówno w kwestii charakterów, jak i pochodzenia. Na przykład Corban jest synem kowala i uważa samego siebie za tchórza, chociaż prawdopodobnie potrzebuje jedynie dobrej motywacji do działania. Z kolei Nathair jest księciem i zbiera własną drużynę, którą uczy innowacyjnego stylu walki. Jego pierwszy miecz, Veradis, jest jego zaufanym człowiekiem i przyjacielem, a przy tym doskonałym szermierzem i dowódcą, któremu można powierzyć ludzkie życie. Do tego dochodzi jeszcze wiecznie skłócony ze swoim kuzynem Kastell, Evnis, który pragnie zemsty, a także Cywen – siostra Corbana o niewyparzonym języku i dobrym podejściu do koni. A mimo to najbardziej polubiłam Gara – kulawego stajennego. To bohater, który skrywa sporo tajemnic i jest tak rozsądny, że od razu mnie do siebie przekonał.

Podsumowując, początkowo trudno wczuć się w fabułę, ale z każdym kolejnym rozdziałem jest lepiej, do tego bohaterowie są ciekawi i mimo młodego wieku większości z nich, książka nie jest infantylna i skierowana wyłącznie do młodszego odbiorcy. Zawiść odwołuje się do klasycznych motywów w literaturze fantasy, co wcale nie umniejsza faktu, że to bardzo dobra powieść i doskonały debiut. Od jakiegoś czasu dokładnie takiej powieści szukałam, więc nie powinno nikogo dziwić, że Męstwo już czeka na swoją kolej.


Za książkę do recenzji dziękuję księgarni internetowej Gandalf.com.pl

1 komentarz:

  1. Jak dla mnie brzmi świetnie! Na pewno będę chciała sięgnąć. Bardzo lubię klasyczne fantasy i odwołania do rzeczy typu legenda. Mam nadzieję, że mi również się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń