Listopad już za nami, w końcu spadł pierwszy śnieg (coś wyjątkowo późno w tym roku), a po ulicach jeżdżą traktory, rozsypując piasek z solą. Kiepski czas dla łap mojego psa oraz moich prób nieprzewrócenia się w śliskiej plusze, którą tworzy to zestawienie.
Chociaż listopad zapowiadał się całkiem nieźle pod względem czytelniczym, ostatecznie jednak nie przeczytałam zbyt wielu książek. Jak się nad tym zastanowić, to czytałam wyłącznie w pierwszej połowie miesiąca, bo później zupełnie nie miałam na to czasu, głowy i ochoty. Po kilku(nastu) godzinach spędzonych nad pisaniem tekstów nieszczególnie ciągnęło mnie do kolejnych liter.
Tak czy siak, oto książki, które przeczytałam w listopadzie:
- Front burzowy, Jim Butcher
- Dziewczyna z pociągu, Paula Hawkins
- Buntowniczka, Mike Shepherd
- Dezerterka, Mike Shepherd
Buntowniczka doskonale sprawdziła się jako strzał w ciemno, chociaż nie jest to lektura wybitna ani nawet, nie ukrywam, bardzo dobra. Po prostu w tym zestawieniu wychodzi na prowadzenie. Dezerterka była słabsza od swojej poprzedniczki i dużo bardziej irytująca, z kolei Dziewczyna z pociągu jest przyjemna, ale szału nie zrobiła. Poza tym mam wątpliwości, czy thriller psychologiczny powinien być przyjemny. No i nie dało się polubić absolutnie żadnej postaci. Z kolei Front burzowy to ogromna porażka. Ponoć im dalej, tym lepiej, ale na chwilę obecną nie jestem przekonana, czy w ogóle chcę dawać kolejną szansę Harry'emu Dresdenowi. Ani on mnie nie powalił, ani świat, w którym żyje.
W tej chwili lekko zalegam z recenzjami, ale pracuję nad tym.
---
Z planów na grudzień: chcę dokończyć Gorączkę Tomka Michniewicza, może sięgnąć po coś z ostatniego stosu zakupowego (szczególnie kusi mnie Kamienna ćma). Ale co dalej - nie mam pojęcia. Będzie co ma być :)
U mnie z kolei listopad to była książkowa bomba, bo spędziłam sporo czasu siedząc w domu na zwolnieniu. Recenzji też się nazbierało sporo, ale będę dawkować ich publikację, żeby mieć w zanadrzu teksty na czarną godzinę, a przy tym nie zalać odwiedzających masą tekstów na raz.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że udało Ci się wykorzystać czas na zwolnieniu :) Ja wczoraj zrobiłam sobie wolne od pracy, bo uznałam, że ostatnio tylko siedzę przy komputerze i piszę, ale i tak nie poczytałam zbyt wiele.
UsuńU mnie generalnie ten rok był bardzo słaby pod względem czytelniczym. Jak do tej pory raptem 30 książek. I ta statystyka już się za bardzo nie poprawi.
Tia... a teraz mnie dopadł kolejny wirus, jeden dzień totalnie wyrwany z życiorysu, dzisiaj wreszcie ciut odżyłam. Masakryczne półrocze pod tym względem. Oby do wiosny ;)
UsuńWiesz, nie o ilość książek chodzi, a o ich jakość i przyjemność z lektury :)
No właśnie tu leży podstawowy problem. W tym roku jakoś nie miałam szczęścia i nie trafiałam na dobre książki. To znaczy znalazło się kilka dobrych czy bardzo dobrych, ale większość niestety była przeciętna albo wręcz słaba.
UsuńA Tobie życzę dużo zdrowia i przetrwania tego złego okresu :)
U mnie wręcz przeciwnie, ten rok był naprawdę ksiązkowo dobry, ale przyznaję też, że starałam się bardzo ostrożnie dobierać lektury, bo zwyczajnie szkoda mi czasu na szmiry i przeciętniaki. Kilka porzuciłam po zaledwie 20-30 stronach, bo wiedziałam, że nic z tego nie będzie.
UsuńDzięki! Przyda mi się każde dobre słowo ;)
Sporo osób w moim otoczeniu przerabia właśnie "Dziewczynę z pociągu"... niby powinnam więc po to sięgnąć dla sprawdzenia, ale szczerze mówiąc jakoś to do mnie szczególnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńJeśli Cię nie ciągnie do tej książki, to nie ma sensu czytać. Po co się zmuszać? Ja przeczytałam, bo i tak pojawiła się u mnie w domu. Gdyby nie to, to też bym po nią nie sięgnęła.
UsuńMyślę, że "Dziewczynę z pociągu" przeczytam dopiero wtedy, gdy wszyscy o niej zapomną. Takie wielkie medialne halo zawsze odrzuca mnie od książek, nie ważne jaki to gatunek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam koleżankę toruniankę ;)
Niestety w ostatecznym rozrachunku bestsellery na ogół okazują się kiepskie. Ale czasami i tak lubię przeczytać taką książkę, żeby mieć wyrobione własne zdanie na jej temat.
UsuńPozdrawiam :)
Niestety brakuje mi czasu żeby usiąść i spokojnej przeczytać jakąś dobrą książkę. Mam nadzieję, że w przerwie świątecznej uda mi się nadrobić zaległości :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG :)
Moja praca polega na czytaniu i pisaniu, więc czasami po prostu nie mam chęci sięgać po coś dla przyjemności. Poza tym nie ukrywam, że czasu również nie mam zbyt wiele. Mam nadzieję, że w święta przeczytasz coś wartego uwagi :)
UsuńW "Dziewczynie z pociągu" faktycznie nie ma żadnej sympatycznej postaci, która dałoby się polubić. Wszyscy byli albo nijacy, albo irytujący. Książka nie była zła, ale też nie zachwyciła.
OdpowiedzUsuńJakieś czas temu planowałam sięgnąć po "Front burzowy" Butchera, ale zrezygnowałam po antologii "Niebezpieczne kobiety". U Ciebie z tego co pisałaś było odwrotnie :) Mi po prostu to opowiadanie nie podeszło. Było dziwne... jakieś chaotyczne i uznałam, że owy świat nie zrobi na mnie wrażenia. Już pomijam to, że głupotą było umieszczenie tego opowiada w antologii. Wszystkie opowiadania, które odnosiły się do jakieś większej serii mnie zniechęciły do sięgnięcia po twórczość danego autora. Przykład: opowiadanie do serii "Czarodzieje" Grossmana, które było beznadziejnie - okropnie infantylne. Jeśli cała seria jest taka, to ja podziękuje. Dobra, bo wylewam tu swoje żale ;)
Gratuluję listopadowych wyników i życzę Ci powodzenia w grudniu :D
houseofreaders.blogspot.com
Mnie generalnie nie podeszła cała antologia. Większość opowiadań była nijaka lub po prostu słaba. W związku z tym na plus zarysowało się opowiadanie Sandersona (wcale nie jakieś wybitne), to dziwne coś o jokerach, które chociaż było charakterystyczne, nawet jeśli skończyło się wtedy, gdy w końcu zaczęło się coś dziać i opowiadanie Butchera, które samo w sobie było nudne, ale świat był na tyle bogaty i klimatyczny, że autor zapadł mi w pamięci. Mimo tego wielkiego spoilera - fuj, jak można zrobić coś takiego czytelnikowi?
UsuńO czym było to opowiadanie? W ogóle nie pamiętam, do czego to przypisać. Ja pamiętam, że okropnie zawiodłam się na Abercrombiem w tej antologii. Pomijam fakt, że antologie chyba po prostu nie są dla mnie, bo jeszcze nie trafiłam na taką, która by mi się spodobała.
A wylewaj żale, wylewaj :) Przynajmniej jest o czym rozmawiać :D
Dziękuję i również życzę powodzenia :)