Grudzień okazał się najsłabszym czytelniczo miesiącem w całym 2017 roku i nawet nie mogę zrzucić winy na święta czy jakiekolwiek przygotowania. Po prostu w ogóle nie miałam rozpędu i bardzo ślamazarnie przerzucałam kolejne strony. „Zabiłam” też Instagrama, który po książkowym wyzwaniu poszedł w odstawkę. Byłam tak wykończona tym codziennym dodawaniem zdjęć, że teraz musiałam sobie zrobić detoks.
Ale żeby nie było – wymyśliłam dwa wyzwania czytelnicze (zapraszam do dołączenia!) i przeżyłam święta, więc hej! Co złego to nie ja :D
W grudniu przeczytałam cztery książki:
- Kudłata nauka. Mądrość w świecie zwierząt, Liz Kalaugher, Matin Durrani
- Silos, Hugh Howey
- Cień i kość, Leigh Bardugo
- Projekt Królowa, Dominika Rosik
Cztery książki to najsłabszy wynik w tym roku i po raz pierwszy mogę napisać, że nie jestem z niego zadowolona. Liczyłam, że uda mi się przeczytać jeszcze przynajmniej dwie pozycje, ale niestety poległam (jedną już dokończyłam, ale zaliczam ją na poczet 2018 roku, jako że w 2017 przeczytałam raptem 1/3 historii). Poza marnym wynikiem reszta jest właściwie bez zmian – trzy książki z fantastyki, jedna polskiego autora, czyli bardzo charakterystyczne dla mnie proporcje.
Najlepsza książka... Kudłata nauka. Mądrość w świecie zwierząt
Najgorsza książka... Projekt Królowa
Największe zaskoczenie... Kudłata nauka. Mądrość w świecie zwierząt
Największe rozczarowanie... Cień i kość
Generalnie pierwsza połowa miesiąca była dobra, druga zdecydowanie słabsza. Co tu dużo mówić Cień i kość oraz Projekt Królowa to nie są historie najwyższych lotów. Za to Kudłata nauka i Silos wypadły zaskakująco dobrze i cieszę się, że mam pod ręką kontynuację trylogii Howeya, bo to naprawdę ciekawa historia.
Konkurs na najlepszą książkę grudnia oraz na największe zaskoczenie wygrała Kudłata nauka, ponieważ przez większość czasu czytałam ją z niedowierzaniem. Zwierzęta są niesamowite i skrywają tyle tajemnic, że to coś niepojętego!
Silos plasuje się na drugim miejscu, bo mimo wszystko przy tej książce nie było takiego efektu wow. Bohaterowie byli różnorodni, historia ciekawa i nawet jeśli miała kilka wad (o czym lada moment napiszę w recenzji), to nadal jest to pozycja godna uwagi.
Sporym rozczarowaniem okazała się książka Leigh Bardugo, czyli Cień i kość. Cały czas słyszałam, że można przeczytać Szóstkę Wron bez znajomości trylogii Grisza i jasne, można, ale nikt nie wspomniał, że wtedy czytanie trylogii nie ma większego sensu... A obiektywnie to jest to raczej przeciętna młodzieżówka – przeciętnie napisana, średnio zabawna i ratuje ją tylko fakt, że historia ma w sobie coś z guilty pleasure. Ale nie za dużo.
Za to Projekt Królowa to dziwna powieść. Tak naprawdę do tej pory nie jestem pewna, jak wygląda główna bohaterka ani ile ma lat (pomijam fakt, że autorka też tego nie wiedziała). Poza tym książka trochę zajeżdża grafomanią i za nic nie mogłam uwierzyć w „charaktery” postaci. I nie przekonuje mnie motyw, w którym bohater ma przed samym sobą sekret. To było bardzo nienaturalne i tworzyło złudzenie napięcia.
Na koniec statystyki:
Liczba przeczytanych książek: 4
Liczba przeczytanych stron: 1414
Średnia liczba przeczytanych stron: 45
Liczba napisanych postów: 5
Liczba napisanych recenzji: 2
Oprócz podsumowania listopada, na blogu pojawiły się też dwa wyzwania czytelnicze oraz stos listopadowy.
Jak widzicie, grudzień nie okazał się zbyt widowiskowy ani szczególnie wybitny. A Wy w jaki sposób zakończyliście rok?
Dla mnie i Szóstka Wron to było takie guilty pleasure :D Och, fajnie że nie wzięłam się za Projekt Królową. Kiedyś mi wpadła w oko i nawet myślałam, czy sobie nie kupić. Jak dobrze, że szybko mi przeszło.
OdpowiedzUsuńCo do Insta, to ja mam takie zrywy. Jakiś czas temu starałam się wrzucać fotę co trzy dni, potem miałam długą przerwę, zmieniłam styl przez co miałam przypływ weny i narobiłam ich tyle, że wrzucam je prawie codziennie... :D Odpocznij, chęć do prowadzenia konta za jakiś czas wróci :)
4 książki to nie jest tak źle, więc i tak gratuluję i czekam na podsumowanie roku <3
Oj nie, Szóstka Wron to arcydzieło literackie w porównaniu z Cieniem i kością :D W życiu bym nie powiedziała, że to ta sama autorka. Styl raczej prymitywny (winy nie da się zrzucić na tłumacza, chociaż inne nazwy griszów wprowadzały lekkie zamieszanie), prosty, łopatologiczny, chwilami taki trochę w stylu Prawdodziejki czy Szklanego tronu (i to jest bardzo duża obelga). No taki naprawdę młodzieżowy w niezbyt pochlebnym znaczeniu tego słowa. I chyba po raz pierwszy przeszkadza mi, że znam zakończenie całej historii O.o
UsuńProjekt Królowa jest... dziwny. Sama idea projektu i rozgrywania partii szachów jest ciekawa, ale cała reszta jest tak naciągana, że no nieee... Autorka co chwilę sugeruje, że każdy z trojga bohaterów, z perspektywy których idzie narracja, ma swoje tajemnice. I przypomina o tym średnio co dwa rozdziały, a czasem nawet co rozdział. I to w formie: "Nie mogłam sobie wyobrazić, co będzie jak mój sekret wyjdzie na jaw". "Wiedziałem, że X zna mój sekret, ale byłem spokojny, że go nie wyda, bo to nie było w jego interesie". Przy narracji pierwszoosobowej zakładamy, że narrator ma o sobie taką wiedzę, że nie kryje się sam przed sobą ze swoimi sekretami. Po prostu by o tym pomyślał. Rozumiem tworzenie tajemnic, ale nie w taki sposób. Poza tym niektóre intrygi są szyte tak grubymi nićmi, że aż mi się chciało śmiać. "W wojsku coś tam coś tam", "Byłeś w wojsku?", "Stare dzieje". A kilka rozdziałów później: "On musiał być zawodowym żołnierzem, bo miał zbyt dużą wiedzę. Może nawet z jednostki specjalnej". Serio? Geniusze zbrodni.
Ja z Instem się nie lubię przez to, że ogarnia się go z komórki. Okej, mogę nawet zrobić kilka zdjęć, ale tak bardzo nie chce mi się ich przerzucać z karty na komputer, z komputera na komórkę, a potem jeszcze obrabiać, że nawet się za to nie zabieram. Masakra. A nie ukrywajmy - filtry Insta są na tyle ciekawe, że warto z nich korzystać, więc koniec końców z komputera nie wrzucam.
Najgorszy wynik w 2017 roku. Poza tym chciałam dobić do 82 :D Ale co tam, i tak jest super - nie zeszłam poniżej książki na tydzień, a to już coś.
O rany :D No ale "Cień i kość" było pierwsze, więc przynajmniej pocieszające jest to, że autorka się poprawiła :)
UsuńA "Projekt Królowa" wygląda naprawdę tragicznie jak tak ją przedstawiasz. Konstrukcja fabuły przywodzi mi na myśl niektóre mangi, dlatego miałam ochotę na nią zerknąć. I o ile w mangach to wygląda spoko, tak w książce chyba jednak źle. Wątpienie w inteligencję czytelnika i przypominanie mu o czymś co parę stron wyjątkowo działa mi na nerwy, więc naprawdę się cieszę, że tego nie przeczytałam. Chociaż ostatnio doszłam do wniosku, że czytam za dużo dobrych rzeczy i potrzebuję czegoś złego... :P
I mi z instem źle się współpracowało jak ogarniałam go na zasadzie aparat-komputer-telefon. Ale w grudniu wymieniłam smartfona na takiego, co ma lepszy aparat, i choć teoretycznie powinien on być gorszy od mojego aparatu (bo to chyba zależy od mpix? telefon ma mniej) to i tak jakimś dziwnym sposobem robi lepsze zdjęcia. Teraz więc robię je telefonem, obrabiam na telefonie (program snapseed, polecam, dopieszcza mi się te zdjęcia lepiej niż na kompie) i mogę wrzucać na insta. Z filtrów w ogóle nie korzystam. Nie podobają mi się moje zdjęcia jak przepuszczam je przez filtry.
Właśnie, nie zeszłaś poniżej książki, wciąż dużo czytasz, więc jest dobrze. U mnie gdzieś do połowy roku 4 książki były normą. A w styczniu się ucieszę jak przeczytam chociaż dwie... Ech ;)
Powiedziałabym nawet, że bardzo pocieszające :D
UsuńMogę Ci polecić wiele gorszych książek, jeśli szukasz natchnienia :D Zresztą za kilka dni powinnam dodać w końcu TOP 10 najgorszych książek roku. Może czymś się zainspirujesz ;)
No mój telefon robi obrzydliwe zdjęcia, więc nie da się ich uratować :P Ale dzięki, może kiedyś ta informacja się przyda ;)
Nie czytałam żadnej z powyższych ale myślę że na 2 z nich się skusze.
OdpowiedzUsuńhttps://piesnapunkcieksiazek.blogspot.com/
Na które?
UsuńTak patrze i sie zastanawiam. Wychodzi na to ze mam nie ruszac Wron bez kosci? Bo wtedy sobie popsuje? czy odwrotnie? Pogubilam sie -_-
OdpowiedzUsuńWron sobie nigdy nijak nie popsujesz. Ale jeśli znasz Szóstkę Wron i Królestwo Kanciarzy (zwłaszcza to drugie), to popsujesz sobie całą trylogię Grisza. Bo w Szóstce Wron i Królestwie Kanciarzy jest wyjaśnione, co się stało z główną bohaterką Griszy + w Królestwie Kanciarzy pojawia się kilka ważniejszych powieści z trylogii, więc później, czytając Cień i kość, czy któryś z kolejnych dwóch tomów, wiesz, co się stanie z tymi bohaterami i kto kim jest/będzie.
Usuń