29 lipca 2017

Wikingowie i mitologia nordycka w literaturze

Miesiąc temu razem z Kasią z Kącika z Książką przygotowałyśmy dla Was zestawienie książek fantastycznych z motywami słowiańskimi. Posty zostały bardzo dobrze przyjęte, a nam spodobał się pomysł wyszukiwania książek z motywami mitologicznymi, więc ponownie przekopałyśmy się przez literaturę fantastyczną, żeby przygotować dla Was nowe zestawienie. Tym razem zabrałyśmy się za bardzo popularną ostatnimi czasy mitologię nordycką. Tradycyjnie u mnie znajdziecie jedną część listy, a u Kasi drugą. Zapraszam :)


Mitologia nordycka, Neil Gaiman 


Czy w zestawieniu dotyczącym mitologii nordyckiej mogłoby zabraknąć książki o mitologii nordyckiej? No oczywiście, że nie! Tym bardziej, że jest to świeżynka, która raptem kilka miesięcy temu miała swoją premierę. A że wyszła spod pióra (klawiatury) Neila Gaimana, to tylko dodatkowy atut.

Mitologia nordycka to zbiór mitów rozpoczynających się od powstania świata, a kończących na Ragnaroku - zmierzchu ery bogów. Czytelnik dowie się (między innymi) skąd Thor ma swój młot, jak wybrać męża na podstawie wyglądu stóp, dlaczego Tyr nie ma ręki oraz kim są dzieci Lokiego.

Gaiman przybliża mity i sylwetki bogów w prosty, przejrzysty i ciekawy sposób, w związku z tym książka jest świetnym sposobem na rozpoczęcie przygody z mitologią nordycką. Jest krótka i treściwa, więc sprawdzi się też u osób, które chciałyby nieco odświeżyć swoją pamięć.


Władca Pierścieni, J.R.R. Tolkien


Władcy Pierścieni raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. Nawet jeśli ktoś nie czytał książki, to marne szanse, żeby był miłośnikiem fantastyki i przynajmniej nie słyszał o tej powieści (lub nie widział filmu). Niektórych może trochę dziwić fakt, że takie arcydzieło literatury pojawia się w zestawieniu, jednak zaręczam, że jest to przemyślana decyzja.

Śródziemie jest wspaniałą krainą zamieszkiwaną przez wiele różnych ras. Wśród nich są hobbici, typowi domatorzy, uwielbiający dobrze zjeść i wypocząć. Szybko jednak okazuje się, że czterech młodych hobbitów wyrusza w podróż, która na zawsze zmieni ich życie. Wkrótce do drużyny dołączają elf, krasnolud, dwoje ludzi oraz czarodziej. Ich zadanie polega na zniszczeniu magicznego pierścienia, który zagraża całemu Śródziemiu i wszystkim jego mieszkańcom.

Tolkien czerpał z mitologii nordyckiej pełnymi garściami. Śródziemie to nic innego jak Midgard (po angielsku Middle-earth, brzmi znajomo?), czyli kraina zamieszkiwana przez ludzi. Z kolei większość ras ma mniejsze lub większe powiązania ze stworzeniami z mitologii nordyckiej. Na przykład mitologiczne elfy zamieszkiwały jeden ze światów – Alfheim (ponoć ostatnim władcą elfów był niejaki Gandalf…), a krasnoludy wywodzą się od sprytnych rzemieślników spędzających większość czasu wewnątrz gór, których zdolności do obróbki metalu były powszechnie znane, podobnie jak parszywy charakter. No i są jeszcze trolle – kwintesencja Skandynawii. Tolkien czerpał z mitologii nordyckiej również podczas tworzenia języków dla swoich ras. W tym celu sięgnął między innymi po runy. Pojawiają się też głosy, że język elfów powstał na podwalinach języków nordyckich, tutaj jednak musiałabym uwierzyć na słowo, ponieważ nie znam żadnego z nich ;)


Zaginione wrota, Orson Scott Card 


Dan North oraz członkowie jego rodziny są potomkami bogów nordyckich. Na Ziemi żyją również klany wywodzące się od bogów z innych wierzeń, jednak w każdym można znaleźć te same magiczne moce. Wszystkie poza magią wrót. Wychowanie takiego maga jest zarówno spełnieniem najskrytszych marzeń, jak i koszmarem, ponieważ wiąże się z ogromnym ryzykiem. Ostatni mag odciął wszystkich przebywających na Ziemi od rodzimego świata – Westilu – i skazał na systematyczną utratę mocy. Czy nowy „Loki” poradzi sobie z zaistniałą sytuacją?

Zaginione wrota skupiają się wokół podobieństw między bóstwami z różnych wierzeń i wyciągnięciu z nich najważniejszych cech. Od razu rzuca się w oczy podobieństwo między Lokim i Hermesem, ich skłonność do robienia żartów oraz główna domena: kłamstwo i złodziejstwo. Obaj niejednokrotnie pełnili funkcję posłańców bogów, a umiejętność błyskawicznego przemieszczania się zawdzięczali magii wrót (według Carda). Jeśli stworzenie nowych odsłon starożytnych bóstw to za mało, to wspomnę jeszcze, że Loki również pojawia się na kartach powieści.


Dziecko Odyna, Siri Pettersen 


Hirka od zawsze wyróżniała się na tle pobratymców ze względu na brak ogona. Mało kto wie, że to nie jedyna różnica – dziewczyna nie potrafi czerpać z Evny, czyli wszechobecnego źródła magii. Problem polega na tym, że zbliża się dzień Rytuału, podczas którego każde dziecko musi pokazać swoją moc. Jeśli tajemnica Hirki wyjdzie na jaw, może sprowadzić na nią straszny los…

Dziecko Odyna sugeruje nordyckie korzenie już na etapie tytułu i bynajmniej nie jest to nieuzasadnione odniesienie. W końcu zgodnie z mitami to Odyn przyczynił się do powstania ludzi i jest uznawany za ich ojca. I chociaż bogowie osobiście nie schodzą na ziemię, to norweska pisarka puszcza oko do czytelników. Kraina zamieszkiwana przez ogoniasty lud nazywa się Ym, a w micie kosmogonicznym Odyn, Wili i We zabili praojca – Ymira – i z jego ciała stworzyli ziemię. Nawet sama mnogość światów tworzy skojarzenia z mitologią nordycką, nawet jeśli w Dziecku Odyna zamiast Bifrostu są kamienne kręgi. Autorka przypisuje też ogromną wagę krukom, które dość jednoznacznie kojarzą się z Odynem.


Pan Lodowego Ogrodu, Jarosław Grzędowicz 


Vuko Drakkainen zostaje wysłany z misją ratunkową na odległą planetę Midgaard zamieszkiwaną przez istoty bardzo podobne do ludzi. Ma odnaleźć grupę naukowców, którzy od jakiegoś czasu nie dają żadnego znaku życia. Zadanie nie wydaje się szczególnie trudne, ponieważ pod względem rozwoju Midgaard znajduje się na etapie wczesnego średniowiecza. Problemem może być fakt, że nawet zwykła żaba jest wielkości człowieka i z pewnością ma kły… I pazury. I magia. Magia też stanowi problem dla ironicznego i sceptycznego umysłu Drakkainena.

Jeśli chodzi o nawiązania do mitologii nordyckiej, to jestem przekonana, że nie wychwyciłam nawet połowy z tego, co powinnam, bo książka jest po prostu pełna takich odniesień. Do najbardziej charakterystycznych należy zaliczyć samą nazwę planety oraz lud ziemi ognia do złudzenia przypominający wikingów i budujący drakkary. Na szczególną uwagę zasługuje jednak Kruczy Cień, jednooki wędrowiec, który uwielbiał hazard (muszę dodawać, że oszukiwał?) i podstępem wyciągał od ludzi odpowiedzi na pytania, samemu niewiele dając w zamian. Mimo to Vuko dostał od niego włócznię, która zawsze trafia do celu. Brzmi znajomo? Odyn też uwielbiał podróżować po świecie ludzi, udając wędrowca, miał Gungnir (włócznię trafiającą do celu) oraz kruki Hugina i Munina. A kto latał za Vukiem jak cień? Kruk Nevermore…


Hyperion, Dan Simmons


Hyperionowi, a może i całej Hegemonii, grozi zagłada. Mimo to wytypowano siedem osób, które przybędą na planetę i udadzą się z pielgrzymką do tajemniczych Grobowców Czasu. Spróbują odnaleźć Chyżwara, czyli okrutną istotę, która może znać sposób na pozbycie się Intruzów. Zanim dotrą na miejsce, każdy z pielgrzymów opowie swoją historię i wyzna, co łączy go z tą zapomnianą planetą.

Z samego opisu nie można wywnioskować, że Hyperion ma jakiekolwiek powiązania z mitologią nordycką. Mimo to odniesienia są oczywiste i bardzo często przekazywane wprost. Już na samym początku historii bohaterowie spotykają się na wspaniałym drzewostatku o nazwie Yggdrasil. To nazwa świętego drzewa, na którym znajdowały się wszystkie światy. Z kolei Chyżwara bardzo często określano mianem Grendela, czyli morderczego potwora, którego nie można zranić żadną bronią. Generalnie cały Hyperion jest przesycony metaforami i odniesieniami, więc z pewnością można by znaleźć jeszcze inne odwołania.


Thorgal, Jean Van Hamme, Grzegorz Rosiński

  

Tytułowy Thorgal jest wojownikiem wychowanym przez wikingów. Mężczyzna wolałby wieść spokojne życie, bez przemocy i ciągłych zobowiązań, jednak bogowie wyraźnie mają względem niego własne plany, o czym świadczą kolejne przygody i próby, którym jest poddawany.

Już samo imię głównego bohatera kojarzy się z mitologią nordycką. Thorgal Aegirsson znaczy tyle co Posłaniec Thora i syn Aegira – władcy wód. W powieści niemałe znaczenie mają wikingowie, a bogowie wielokrotnie dodają swoje trzy grosze. Jakby tego było mało Thorgal podróżuje po Midgardzie, ale czasami przyjdzie mu też wypełniać zadania w równoległych światach, a nawet w samym Asgardzie, czyli siedzibie bogów.


Magnus Chase i bogowie Asgardu, Rick Riordan 


Magnus Chase mieszka na ulicy i dzięki swojemu sprytowi i determinacji regularnie unika policji, kuratorów i wszelkich „władz”, które mogłyby mieć inne plany na jego życie. Jego matka umarła w tajemniczych okolicznościach, każąc mu wcześniej uciekać, a ojca nie zna. Nie ma też żadnej rodziny poza wujem Randolphem, którego matka zawsze opisywała w najgorszy możliwy sposób. Ale co zrobić, gdy wuj najwyraźniej chce wkroczyć w życie Magnusa i to z przytupem? Przecież każdy chciałby usłyszeć, że jest potomkiem nordyckiego boga, prawda?

Myślę, że tematyka książek Riordana jest znana fanom fantastyki, nawet jeśli osobiście nie czytali żadnej z jego książek. O ile Percy Jackson zrobił dość dużą karierę dzięki swoim greckim korzeniom, o tyle Magnus Chase przechodzi bez większego echa. Nastoletni półbóg spotyka na swojej drodze inne dzieci bogów, musi walczyć z nordyckimi potworami, a towarzyszą mu elf, krasnolud i córka Lokiego. Żeby nie było – bogowie również schodzą na ziemię, żeby trochę ponamieszać w fabule.


Runy, Joanne Harris


Kilkaset lat po Ragnaroku bogowie próbują odzyskać władzę. Niestety w tej chwili są słabi, przeciętni i nie dysponują szczególną mocą. Pomóc im może Maddy, córka kowala, z runicznym znamieniem na ręce. Jednooki uczy ją czarować i w końcu prosi o pomoc w odzyskaniu artefaktu.

Co prawda autorka dość mocno rozminęła się z mitem o Ragnaroku, ale uznajmy to za licentia poetica. W Runach oprócz tytułowych runów, są jeszcze bogowie, którzy chodzą po ziemi i nawet jeśli nie mają mocy, to nadal można w nich znaleźć dawną arogancję i pragnienie władzy. Odyn manipuluje ludźmi, Thor jest głupim osiłkiem, a Loki mąci, oszukuje i robi wszystko to, w czym jest najlepszy.


Zaklęty miecz, Poul Anderson


Zaklęty miecz opowiada historię młodego mężczyzny Skafloka, który w dzieciństwie został porwany, a później wychowany przez elfy. W tej chwili elfy właśnie w nim wypatrują swojej szansy na wygranie krwawej wojny z trollami. Problem może stanowić konfrontacja z przeszłością oraz tajemniczy zaklęty miecz.

Już ustaliliśmy, że elfy i trolle wywodzą się z mitologii nordyckiej, a brutalna walka również całkiem nieźle pasuje do surowego klimatu Skandynawii (a szczególnie gdy włączają się w nią bogowie). No i jakby nie patrzeć świat jest stworzony na podwalinach mitologicznych krain zamieszkiwanych przez poszczególne rasy.


Morze trolli, Nancy Farmer


Rodzeństwo Jack i Lucy zostają pojmani przez wikingów i grozi im niewola. Na szczęście chłopak ma ukryte talenty, które sprawiają, że ma szansę ocalić siebie i siostrę, a może nawet odzyskać wolność. W związku z tym wyrusza na przygodę (jak Bilbo Baggins – przepraszam, musiałam) do krainy trolli, gdzie ponoć znajduje się magiczna studnia.

Jeśli wikingowie i trolle nie są nordyccy, to ja już nie wiem, co jest. A tak poważnie: rodzeństwu towarzyszy gadający kruk (o znamiennym imieniu Braveheart) wyraźnie nawiązujący do kruków Odyna, a postaci i stworzenia, które dzieci spotykają oraz miejsca, które mijają, w mniejszym lub większym stopniu kojarzą się z nordyckimi podaniami. Nawet cel wędrówki przywodzi na myśl świętą studnię, nad którą przesiadywały Norny, boginie przeznaczenia.


Wilki Lokiego, Kelley Armstrong, Melissa Marriott


Mieszkańcy amerykańskiego miasteczka są potomkami nordyckich bóstw. Czytają podania i legendy o swoich przodkach oraz ich wyczynach i wiedzą wszystko o Ragnaroku… Który właśnie nadszedł. Okazuje się, że aby mieć szansę na ocalenie świata, dwaj chłopcy będą musieli stanąć do finałowej walki pomiędzy bogami i olbrzymami i odegrać w niej role przypadające przodkom. Biorąc pod uwagę, że Ragnarok to Zmierzch Bogów, to nie brzmi to szczególnie optymistycznie…

Podobnie jak w przypadku książek Ricka Riordana, Wilki Lokiego skupiają się na dzieciach bogów nordyckich. Oprócz tego pojawiają się też magiczne runy oraz spora dawka unowocześnionych mitów nordyckich z Ragnarokiem na czele. No i są trolle. Oczywiście, że są.


Pył Ziemi, Rafał Cichowski


Dwoje ludzi – Rez i Lilo – dociera na Ziemię, którą ponad siedemset lat wcześniej opuścili ich przodkowie. Ich zadanie jest praktycznie niewykonalne: muszą odnaleźć Bibliotekę Snów, w której zapisane są wszystkie wspomnienia ludzkości. Nie mają pewności, czy Biblioteka w ogóle istnieje, jednak od powodzenia misji zależy życie wszystkich mieszkańców Yggdrasila – pokoleniowego statku kosmicznego, który wyruszył w podróż międzygalaktyczną z siedemdziesięcioma milionami osób na pokładzie, aby uniknąć zagłady na zniszczonej i zdegradowanej Ziemi.

Nie jest to może powieść, w której motywy z mitologii nordyckiej rzucają się na czytelnika z każdej możliwej strony, jednak trzeba przyznać, że statek kosmiczny o nazwie Yggdrasil kryje kilka niespodzianek, np. komputery pokładowe o imionach Helheim, Asgard i Midgard. Czyżby sprytne odwołanie do nieba, ziemi i piekła? Albo boskości, człowieczeństwa i śmierci?


Szóstka Wron, Leigh Bardugo


Sześcioro młodocianych wyrzutków (w większości przestępców) dostaje niemożliwe do zrealizowania zadanie – muszą włamać się do najlepiej strzeżonej twierdzy na świecie i coś z niej wykraść. Tylko idiota zdecydowałby się przyjąć takie zlecenie. Albo człowiek, któremu bardzo zależy na pieniądzach… Dokładniej kilku milionach. Na głowę.

Długo zastanawiałam się, czy umieścić w tym zestawieniu Szóstkę Wron, ponieważ wydawało mi się to trochę na wyrost. Później jednak uznałam, że już sam fakt, że autorka dość jednoznacznie opisała Fjerdę jako kraj nordycki, a jej mieszkańców upodobniła do wikingów, byłby wystarczający. A jakby tego było mało, w centrum Lodowego Dworu stoi święte drzewo – jesion. Według mitów nordyckich Yggdrasil jest jesionem. Trochę za dużo jak na zbieg okoliczności, prawda?


7EW, Neal Stephenson 


7EW to powieść opisująca historię ludzkości od dnia, w którym tajemniczy Agent zniszczył Księżyc. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, nasz naturalny satelita rozszczepił się na siedem mniejszych kawałków. Początkowo nic nie zapowiadało dalszej katastrofy, jednak szybko okazało się, że kolejne elementy zderzają się ze sobą, rozbijając na jeszcze mniejsze części. A to oznacza tylko jedno: ludzkości zostały dwa lata, podczas których muszą zadbać o przetrwanie gatunku. Po tym czasie na Ziemię spadnie Kamienny Deszcz, niszcząc atmosferę i wszelkie życie. Garstka najlepiej przystosowanych i przygotowanych ludzi musi opuścić Ziemię i na orbicie okołoziemskiej założyć kolonię, która przetrwa cały okres zniszczenia i zadba o regenerację planety.

Jeśli patrzycie z powątpiewaniem na ten tytuł, to macie rację. W 7EW pojawia się właściwie tylko jedno odniesienie do mitologii nordyckiej, jednak spodobała mi się inspiracja autora oraz sposób, w jaki wykorzystał motyw. Stephenson nazwał statek kosmiczny Ymir. Przypominam, że był to praolbrzym i to z jego ciała Odyn, Wili i We stworzyli ziemię. Jest to bardzo znamienne, ponieważ w książce Ziemia staje się niezdatna do zamieszkania, a Ymir ma za zadanie sprowadzić cenne źródło energii, które umożliwiłoby ludziom w miarę bezpieczne funkcjonowanie na orbicie okołoziemskiej.


Ziemia skuta lodem, John Flanagan


Główny bohater Will wychowuje się w zamkowym sierocińcu. Chłopiec pragnie zostać wojownikiem, jednak gdy nadchodzi Dzień Wyboru okazuje się, że zwrócił uwagę tajemniczego zwiadowcy Halta i to on wybiera go na swojego ucznia. Od tego czasu Will uczy się nowego fachu i ma wiele przygód.

Ci, którzy znają Zwiadowców pewnie kręcą z niedowierzaniem głową, jednak podałam ten tytuł z premedytacją. Flanagan bardzo ładnie poopisywał poszczególne krainy i nie ulega najmniejszym wątpliwościom, że Skandianie, którzy pojawiają się już pod koniec drugiego tomu, a królują w Ziemi skutej lodem to wikingowie. A przecież o wikingach też tutaj rozmawiamy, prawda?


Kroniki Amberu, Roger Zelazny


Na zakończenie perełka, o której Ewelina z Gier w Bibliotece napisała kilka słów, a która zupełnie wyleciała mi z głowy. Mea culpa!

Choć Kroniki Amberu Zelazny’ego kojarzą się raczej z wpływami mitów arturiańskich czy irlandzkich legend, to jednak przeglądając ten post odezwał mi się głosik: Wiedźmo, jak mogłaś pominąć Ygga i Hugiego? Ygg to drzewo zasadzone przez Oberona na granicy sił Wzorca Amberu i Logrusu w Dworcach Chaosu – analogia do starego, dobrego Yggdrasila Odyna jest aż nadto widoczna. Jeśli dodamy do tego namolnego kruka, który uparł się, aby towarzyszyć Corwinowi w jego wyprawie na krańce świata, odniesienie staje się jeszcze bardziej wyraźne. Tym bardziej, że Corwin nazywa swojego pierzastego towarzysza imieniem Hugi (kruki Odyna to Hugin i Munin)…


---
Ode mnie to już wszystko. Oczywiście można by tu dodać jeszcze wiele innych powieści, chociażby komiksy Marvela o Thorze, jednak w którymś momencie należało zamknąć listę. Jeśli jednak uważacie, że coś pominęłyśmy, to dajcie znać w komentarzach.

Pamiętajcie, że Kasia ma dla Was drugą część zestawienia! Koniecznie sprawdźcie, co pojawiło się u niej :)


---
Edycja: Pawel.M. przygotował własną listę książek o wikingach (opisał zupełnie inne pozycje niż ja i Kasia), więc zachęcam do zapoznania się z pierwszą częścią jego zestawienia. Jutro wrzuci drugą część – bądźcie czujni :)



36 komentarzy:

  1. Serce me krwawi ze nie ma tu Amberu Zelazny'ego. Et tu, Wiedzma, contra me...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak pytałam, czy masz jakieś pomysły, to nie miałaś :P

      Usuń
  2. Tyle książek z mitologią nordycką! <3 Me serce się raduje, bo mam w czym wybierać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, nie wiedziałam że Tolkien czerpał z mitologii nordyckiej :) Tak samo jak nie wiedziałam, że Ymir to praojciec z tej mitologii. I tym sposobem odkryłam, że Attack on Titan (manga/anime) też czerpie z tego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Attack on Titan to w ogóle całe mnóstwo nawiązań. O zakład idę, że nie znalazłam nawet połowy, a pomagam sobie omówieniami innych :). Miło na blogu książkowym spotkać kogoś kto to czyta :). Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ja ze wstydem przyznaje, że mitologii nordyckiej właściwie nie znam i dopiero będę to nadrabiać, bo chcę się zabrać za książkę Gaimana :) Co do Attack on Titan to ogromnie podoba mi się manga i jestem na bieżąco, z niecierpliwością czekając na każdy kolejny chapter. Anime też widziałam. I prawda, ja też się zawsze cieszę jak w tym środowisku znajdę kogoś, kto się w ogóle orientuje w temacie mangi/anime :D Pozdrawiam również :)

      Usuń
    3. Człowiek uczy się przez całe życie :) Cieszę się, że post wzbogacił Twoją wiedzę :)

      W kwestii mangi/anime się nie wypowiem, chociaż coś tam na studiach oglądałam razem z kumplami i nawet coś kiedyś przeczytałam. Ale żeby tak sama z siebie, to chyba tylko Hellsing (anime nawet dwa razy, manga raz) :P

      I byłam biernym oglądającym Naruto xD Ja już nawet wiedziałam kto co mówi po japońsku, bo rozpoznawałam głosy i kwestie. Moja współlokatorka męczyła to anime przez pół roku (jak obejrzała WSZYSTKO, to wróciła do swoich ulubionych odcinków), a i tak to ja lepiej znałam imiona postaci i powiązania między nimi...

      Usuń
    4. Wiem, pisałaś mi o tym już (wciąż współczuję tego Naruto) :) Ja z anime/mangą mam długą znajomość i nieprzerwanie ona trwa, chociaż już w mniejszym stopniu, niż kiedyś :) A Hellsing akurat mi się nie podobał, chociaż nie wiem jak odebrałabym go dzisiaj :P

      Usuń
  4. Nie lubię za bardzo książek z wikingami ale mój brat na pewny by pokochał te książki.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D
    https://okularnicaczyta.blogspot.com/2017/07/wywiad-z-zaczytanaana.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tutaj nie wszystkie książki są z wikingami :) Na przykład Hyperion, 7EW czy Pył Ziemi to science fiction, Szóstka Wron to młodzieżówka fantasy, w której można odnaleźć powiązania z różnymi krajami, np. Ravka to Rosja, a Fjerda szeroko pojęta Skandynawia. Z kolei cykl o Magnusie Chasie czy Wilki Lokiego to historie o współczesnych nastolatkach, którzy są potomkami bogów nordyckich.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Thorgal to nie powieść graficzna. Jeśli już powieści graficzne, to pojawić powinien się 'Sandman' Neila Gaimana, 'The Life Eaters' Davida Brina, albo (żartobliwie) 'Top Ten' Alana Moore'a. No i oczywiście brakuje Gaimana 'Amerykańskich bogów'. A tolkienowski język elfów jest oparty na fińskim. Pozatym, całkiem dobry artykuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz poprawię informację o Thorgalu, dziękuję :)

      Ooo... Brin ma na swoim koncie jakąś powieść graficzną? Koniecznie muszę sprawdzić!

      Amerykańscy bogowie są w drugiej części zestawienia u Kasi z Kącika z książką :)

      Finlandia należy do krajów nordyckich, więc teoretycznie informacja jest poprawna. Mimo to dziękuję za doprecyzowanie, tym bardziej, że fiński pochodzi z zupełnie innej grupy językowej.

      Dziękuję :)

      Usuń
  6. Gaiman, Tolkien, Grzędowicz – bez wątpienia najlepsi i warci poznania
    Simmons i Stephenson – dosłownie nutka tej nordyckości, ale niech będzie. W każdym razie ze wszech miar warte też poznania i czytałem. :)
    Card – zapoznam się
    Rosińki , Flanagan– może kiedyś
    Pettersen, Riordan, Harrison, Bardugo i pozostali – już raczej nie dla mnie

    Ogólnie kolejny fajny temat opracowany wspólnie. W sumie bardziej mi bliski, bo o wikingach lubię zawsze bardzo chętnie poczytać, pooglądać, pogadać. Tak więc kolejny raz graty za opracowany temat i wspólny, świetny duet. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Cardem uważaj, bo to młodzieżówka. Uwielbiam tego pisarza i w ciemno kupuję wszystko, co wydaje, co jakiś czas nadrabiam też jego stare powieści, ale przy tych nowych książkach mam wrażenie, że na siłę próbuje być "współczesny" i "młodzieżowy", przez co gubi swój genialny styl i umiejętność emocjonalnego opisywania rzeczywistości. Pomysł jak zwykle jest na poziomie, niestety realizacja kuleje, szczególnie w kwestii nastoletnich bohaterów i dialogów. Z tatą podejrzewamy, że napisał to któryś z jego studentów :P

      Szóstka Wron to bardzo przyjemna książka i dobrze się bawiłam podczas czytania, po Ewangelii według Lokiego nie zaufałabym po raz kolejny Harris, więc tutaj zupełnie się nie dziwię :)

      Dziękuję i cieszę się, że temat przypadł Ci do gustu. Z Kasią współpracuje mi się bardzo dobrze, więc niewykluczone, że jeszcze coś wymyślimy :)

      Usuń
  7. Carda już znam z Endera. Bardzo mi się podobał. Młodzieżówka w przypadku takiego autora mnie nie odpycha, nie lubię i rzadko sięgam po YA od nieznanych mi autorów. TO już nie dla mnie.

    Liczę na to, bo jeszcze można kilka tematów wymyślić i opracować wspólnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale właśnie o to chodzi. Ender to jest klasa sama w sobie. Jedna z najlepszych książek/serii, jakie kiedykolwiek napisał (w moim odczuciu może konkurować z jedynie Badaczami czasu, ale Kolumb jest jedną z moich ulubionych postaci historycznych, więc nie jestem obiektywna w przypadku tej książki :D) i najlepsza space opera, jaką czytałam (po raz pierwszy w wieku ośmiu lat - to powinno być zakazane xD). Owszem, są dziecięcy bohaterowie, ale poza tym nigdy nie wpadłabym na pomysł, żeby nazywać tę książkę młodzieżówką, a Zaginione wrota to młodzieżówka pełną gębą. Pierwsze szczeniackie miłości, przenoszenie mózgu w inne rejony ciała, głupie nastoletnie gadki (z cyklu tych prymitywnych) itp. Mało w tym Carda jak na Carda. Lubię stare wierzenia, więc dla mnie książka ma więcej zalet niż wad, ale ostrzegam, bo wiem, że to po prostu nie jest ten sam standard co Ender.

      A jeśli chcesz sobie powspominać Endera, to moja koleżanka akurat sobie odświeżała (po raz czwarty :D) i nawet napisała recenzję :)

      Tematów byłoby całkiem sporo ;)

      Usuń
    2. Spoko, będę miał na uwadze. :)
      A Endera to ja muszę bardziej kontynuować, niż odświeżać, bo przeczytałem tylko 2 pierwsze tomy. Ksenocyd do dzisiaj nie ruszony. A najlepsze, że te przeczytane to dla mnie 6/6. Ja nie wiem, co mnie czasem dopadnie, że zrobię sobie taką dłuższą przerwę od cyklu.

      Usuń
    3. Z jednej strony mam wrażenie, że Ksenocyd nie jest aż tak dobry jak Mówca Umarłych, a tym bardziej Gra Endera, ale z drugiej bardzo dobrze go pamiętam, nie wiem nawet, czy nie lepiej od Mówcy.

      Jeśli Cię to pocieszy, to mam podobnie, chociaż ja staram się to robić z premedytacją. Wiem, że jak za bardzo wejdę do jakiegoś świata, to wyjście jest potem cholernie trudne. Im lepsza książka, tym trudniejszy koniec. Ale w tym roku chcę wrócić do Endera (i do Diuny, i Kronik Amberu). Zobaczymy, czy się uda :)

      Usuń
  8. Żadnej niestety nie czytałam. Raczej nie moja bajka.
    Kochane książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie wszyscy muszą czytać to samo.

      Usuń
  9. Żadnej z tych książek nie znam, ale mam ogromną ochotę na Szóstkę wron... tylko no nakład się skończył :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Skończył się nakład? No to teraz mnie zdziwiłaś. Jak ja się cieszę, że zdążyłam ją kupić.

      Usuń
  10. http://seczytam.blogspot.com/2017/08/biblioteczka-wikingofila-1.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Fajnie, że dołączyłeś. Dodałam link na końcu posta, żeby każdy mógł łatwo na niego trafić :)

      Usuń
  11. Nie mam pojęcia, jak z tym 3 tomem, ale nie wydaje mi się, żeby poziom aż tak gwałtownie spadł, bym nagle oniemiał. Wydaje mi się, że ten cykl trzyma wysoki poziom do końca. Może się mylę, ale nie sądzę. Rozumiem, że czytałaś wszystko od A do Z? Te uniwersum jest bardzo rozbudowane, o ile pamiętam, i chyba nawet 2 cykle z tego wyszły.

    Ja kiedyś potrafiłem (i nie wyobrazałem sobie inaczej) czytać cykl od A do Z, książka po książce. Teraz jak już się zabieram za jakiś, to maks 2 pod rząd i chwila przerwy 2-3 książki. Diuna i Ambery za mną chodzą, ale Diuna najbardziej. To jest moja największa zmora fantastyki, a potem Zelazny, Asimov, Silverberg (chociaż tego ostatnio poznałem trochę).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, poziom dalej jest bardzo wysoki. Nie wykluczam, że w przypadku Ksenocydu miałam już lekki spadek formy (kiedyś wpadałam w ciągi czytelnicze i potrafiłam czytać przez 20-30 godzin jedynie z przerwą na jedzenie i wycieczkę do toalety. Spanie było dla frajerów :P) i dlatego tak go odebrałam. Nie czytałam Cieni, chociaż mam w starym wydaniu Prószyńskiego, Endera na wygnaniu(?) - niedawno wydane - i tej dodatkowej serii, którą niedawno wydał z Johnsonem - bo nie zdążyłam kupić "W przededniu" w jakiejś normalnej cenie :)

      Kiedyś też tak miałam, więc np. w 5 dni wchłonęłam 7 książek z cyklu o Barrayarze autorstwa Lois McMaster Bujold. Jakieś dwa lata temu w 4 dni przeczytałam obie trylogie (Skrytobójcy i Błazna) Robin Hobb. W 4 dni przeczytałam też cztery tomy Pana Lodowego Ogrodu. Ale po takich akcjach mam strasznego kaca książkowego, więc sama sobie ustaliłam granice. Poza tym wyjątkowo szybko zapominam szczegóły fabuły i imiona bohaterów, więc jeśli ktoś jeszcze nie skończył serii, to staram się jej nie ruszać lub czytam jeden tom w ciągu roku, mając nadzieję, że autor się wyrobi, zanim dojdę do końca :D Tak robię np. z Grą o tron, którą czytałam dwukrotnie przed rozpoczęciem serialu, ale kolejne tomy czytam baaardzooo powoli i bardzo rzadko, mając nadzieję, że może jednak skończy serię. Nadzieja umiera ostatnia, prawda?

      Diunę czytałam w wieku 11-12 lat, więc naprawdę mało z niej pamiętam, Amber w liceum, ale zauważyłam, że szczegóły wywietrzały, a bardzo lubię tę serię. Chętnie przeczytałabym też inne książki Zelazny'ego, bo oprócz Kronik Amberu znam tylko Pana Światła. Tak, Asimov i Silverberg to też moje zmory, chociaż Kroniki Majipooru ponoć są mocno przeciętne, więc nie wiem, czy się za nie zabierać. Za mną łazi jeszcze np. Harrison.

      Usuń
    2. Ja tyle bym nie dał rady, chociaż mam częste niedziele, kiedy czytam od rana do wieczora. Od powiedzmy 10 do 19 z przerwami na jedzenie. Ale to jak nie ma okresu piłkarskiego, który zaczyna się niedługo. Bo tak to na ogół czytam w tygodniu po 2-4 h, a w weekendy 5-6. A z kolei miałem okres taki, że potrfiłem czytać autora lub gatunek kilkanaście pod rząd. Jednego Kinga czytałęm jakieś 16-17 książek pod rząd i w koncu zdecydowałem, że stopuję, bo przeczytam wszystko, a nie chcę zbyt szybko. :) Spoko, chyba już do tego Carda nie zajrz w tym rokuę, mimo że gdzieś tam planowałem ukończyć tą serię. Może "KSenocyd" by się udało, ale to gdzieś może pod koniec roku. Trochę cegieł mnie czeka, w tym Sanderson, a urlop się kończy, więc wiesz. :P

      Te Kroniki to też dobrze zrobili, że wydali w 2 tomach, bo tak jest zdecydowanie lepiej. I myślę, że w 2018 to łyknę razem z Diuną. ;)

      Usuń
    3. A sam grasz w nogę czy jesteś kibicem? Bo ze mnie to trochę taki niedzielny kibic. Jak są jakieś zawody/mistrzostwa, to siedzę i oglądam wszystko - od piłki nożnej, poprzez siatkówkę, ręczną, a na lekkoatletyce kończąc - ale tak poza tym, to raczej nie jestem na bieżąco. Chyba że chodzi o skoki narciarskie - w sezonie zimowym oglądam wszystkie zawody. Co nie zmienia faktu, że uwielbiam ludzi, którzy naprawdę fascynują się jakimś sportem, bo zawsze mają wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia, a ja bardzo lubię "zbierać" takie informacje.

      A co od Sandersona czeka na Ciebie?

      Amber mam zarówno w starym, jak i w nowym wydaniu :D Stare poszło w świat, żeby edukować ludzi, a nowe ładnie stoi na półce. I czeka :)
      Diuna niestety tylko w tym starym wydaniu z podwójnymi okładkami. To nowe jest zachwycające, ale... No cóż, nie można mieć wszystkiego.

      Usuń
    4. Do jakiegoś czasu i jedno, i drugie. Ale to na zasadzie amatorskiej gry z kolegami, w szkole, na uczelni, po szkole. W klubie tylko przez chwilę byłem, to taki krótki epizod, nie wart odnotowania. Nigdy nie aspirowałem do tego. Po prostu podwórkowa gra. A kibicem jestem od maleńkości, Real Madryt i Manchester United to moje miłości. Niedawno o tym pisałem recenzująć biografię MU. :) ALe ogólnie żyję na sportowo, siłownia systematycznie, do tego basen, bieganie, jak jest okazja to włąśnie jakieś drużynowe. Najwięcej jednak siłownia, nie wyobrażam sobie życia bez niej. A oglądać sport lubię niemal każdy, ale że nie ma czasu na wszystko to skupiam się głównie na piłce. Skoki jednego czasu też lubiłem, kiedy był boom na Małysza, ale potem mi przeszło, bo to za nudne dla mnie.

      Droga królów, Idealny stan, Legion. No jak te ABŚ mocno wciągnie to może jeszcze na koniec roku i te SŚ łyknę.

      Ja z Diuny mam tylko tom 1. Piękne te wydanie jest. To samo Dick, ale tutaj już mam do powiedzenia zdecydowanie więcej.

      Usuń
  12. Genialne zestawienie! Bardzo za nie dziękuję!
    Mam pytanie - których pozycji nie powinno się polecić dziecku w wieku gimnazjalnym?
    ANKA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że zestawienie Ci się spodobało. Mam wrażenie, że żadna z tych książek nie jest szczególnie brutalna lub w jakikolwiek sposób nieodpowiednia dla młodego czytelnika, ale ze względu na trudniejszą do zrozumienia treść, polecałabym Hyperiona i 7EW dopiero za kilka lat. Nie jestem też przekonana, czy Thorgal i Zaklęty miecz nie są "zbyt stare", żeby się podobać, ale to już zależy od dziecka ;)

      Usuń
  13. Widzę tu sporo książek, których wcześniej nie znałam. Fajna sprawa, zerknę sobie, kiedy będę chciała przeczytać coś nowego. Wielkie dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie ciągnęło mnie do mitologii Północy. Ciemno, zimno, okrutnie - jakoś wolę cieplejsze klimaty. Aczkolwiek rozumiem fenomen popularności skandynawskich historii (tych dawnych, jak i współczesnych kryminałów).

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajny pomysł na serię! Widać ogrom poświęconej pracy. Też się zastanowiłam przez chwilę, co Władca Pierścieni robi w zestawieniu...ale jak widać, człowiek uczy się przez całe życie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Super! Dzięki za zestawienie. Tolkien jest najlepszy :) Z filmów lubię "Thora".
    Wydaje mi się, że też wszelkie wersje "Beowulfa" wiążą się z mitologią nordycką.

    OdpowiedzUsuń