2 lipca 2017

Podsumowanie miesiąca: czerwiec 2017

Wiedźmowa głowologia, recenzje książek, fantastyka

Czerwiec przyniósł mi bardzo nieprzyjemną niespodziankę w postaci zepsutego laptopa. Oznaczało to przymusowy dwutygodniowy urlop w pracy oraz bardzo duże utrudnienie w życiu blogowym. Wciąż odkopuję się z zaległości i próbuję otrząsnąć się z szoku wywołanego tym wydarzeniem. Na szczęście oznacza to też, że miałam więcej czasu na czytanie książek (i granie w Lewisa i Clarka w wariancie solowym :D) i dzięki temu nadrobiłam trochę zaległości i sięgnęłam po powieści, do których od dawna mnie ciągnęło, ale wcześniej "jakoś się nie złożyło".

W czerwcu przeczytałam 11 książek. Oto one:
  1. Szeptucha, Katarzyna Berenika Miszczuk
  2. Tu byłem. Tony Halik, Mirosław Wlekły
  3. Caraval. Chłopak, który smakował jak północ, Stephanie Garber
  4. Dawca, Lois Lowry
  5. Cesarz Ośmiu Wysp, Lian Hearn 
  6. Bohater Wieków, Brandon Sanderson
  7. The Fault in Our Stars, John Green
  8. Dwór cierni i róż, Sarah J. Maas
  9. Morderstwo na plebanii, Agatha Christie
  10. Koralina, Neil Gaiman 
  11. Korona śniegu i krwi, Elżbieta Cherezińska 

Tradycyjnie pojawiło się sporo fantastyki i to dość różnorodnej, z czego jestem zadowolona. Może w końcu wyrwę się z sideł czytania kilku książek z jednym motywem przewodnim, bo potem wszystko mi się miesza i muszę się mocno skupić, żeby oddzielić wydarzenia z różnych historii.

Oprócz tego kontynuuję przygodę z twórczością Agathy Christie - tym razem zabrałam się za pierwszą powieść, w której pojawiła się panna Marple - i stwierdzam, że autorka raczej nie przepada za sędziami pokoju. Na dwie książki, które czytałam, obaj padli trupem. I chyba nie muszę dodawać, że znów mnie zaskoczyła? Naprawdę jest mistrzynią kryminałów i chylę czoła nad jej talentem.

The Fault in Our Stars (Gwiazd naszych wina) przeczytałam niejako "przy okazji", w ramach detoksykacji po doskonałym Bohaterze Wieków, i później śmiałam się z Eweliną, że wybieram dziwne lektury do czytania w oryginale - albo książki dla dzieci, albo powieści z nowotworem/białaczką w roli głównej. No cóż... Nie zmienia to faktu, że polecam przeczytać. Jest w niej spora dawka emocji - i radości, i smutku.

Najlepsza książka... Tu byłem. Tony Halik / Bohater Wieków / Korona śniegu i krwi
Najgorsza książka... brak
Największe zaskoczenie... Tu byłem. Tony Halik / Dwór cierni i róż
Największe rozczarowanie... Dawca

Nie mogłam się zdecydować, która z pozycji powinna zyskać miano najlepszej. W końcu uznałam, że to trzy zupełnie różne książki, więc w tym miesiącu wyróżnię więcej tytułów. O biografii Tony'ego Halika pisałam już wielokrotnie i nadal bardzo mocno polecam, ponieważ jest to nie tylko biografia, ale też książka podróżnicza i przygodowa w jednym. Mirosław Wlekły dokonał czegoś niemożliwego, tworząc prawdziwą historię życia człowieka-zagadki i to właśnie dzięki temu książka pojawiła się też w kategorii "największe zaskoczenie". No i mam autograf z dedykacją!

Bohater Wieków długo czekał na swoją kolej (około 6 lat odkąd przeczytałam pierwszy tom), ponieważ bardzo nie chciałam rozstawać się z bohaterami (a najprostszym sposobem jest niedokończenie ostatniego tomu, prawda?), ale w końcu uznałam, że nie wytrzymam i muszę skończyć tę trylogię. I... O matko, to chyba najlepsza ze wszystkich części! Hemalurgia jest tak niesamowitym rodzajem magii i tak doskonale połączyła wszystkie wątki, że nie mam wątpliwości, że Sanderson od początku wiedział, co pisze i dlaczego.

No a Korona śniegu i krwi to taka mała perełka w tym moim zestawieniu i koniec końców bardzo żałuję, że nie zawzięłam się bardziej i nie przeczytałam tej książki przed 17 czerwca, kiedy w Toruniu było spotkanie autorskie z Elżbietą Cherezińską. Niestety wtedy byłam dopiero na początku książki i jeszcze nie wkręciłam się w fabułę. Za to później nie mogłam się oderwać od czytania i uważam, że autorka wykonała doskonałą pracę, przybliżając postaci historyczne. Nadała im charakterystyczne cechy, dzięki którym nawet w zalewie Henryków, Bolesławów i Władysławów zawsze było wiadomo, o kim jest mowa. To z pewnością nie koniec mojej przygody z jej twórczością.

W przypadku najgorszej książki szybko doszłam do wniosku, że umieszczenie tam jakiejś pozycji byłoby niesprawiedliwe. Owszem, nie wszystkie książki powaliły mnie na kolana, ale nadal były to pozycje dobre.

Oprócz biografii Halika, dużym zaskoczeniem był dla mnie Dwór cierni i róż. Po fatalnym Szklanym tronie nie spodziewałam się niczego dobrego po twórczości Maas, a dostałam kawał niezłej fantastyki. Pierwsza część (mniej więcej 1/4 powieści) była doskonała, dopracowana, przemyślana i bardzo ładnie wprowadzała w świat i fabułę. Niestety później było już gorzej, ale to wciąż dużo więcej niż oczekiwałam. A skoro miałam tak złe przeczucia, to po co w ogóle sięgałam po tę pozycję? Ponieważ sama siebie wkopałam wyzwaniem czytelniczym, w którym w ramach jednej z kategorii wybrałam kwiat. Nie znam takich książek, więc uznałam, że dam szansę właśnie tej. I w sumie jestem zadowolona.

A dlaczego Dawca jest rozczarowaniem? To książka o niczym. Opis świata jest genialny i samo przedstawienie "utopijnej" społeczności czyni z niej dobrą powieść. Niestety pod względem fabularnym jest dużym rozczarowaniem i do niczego nie prowadzi. A szkoda.

Na koniec tradycyjne podsumowanie w liczbach: 

Liczba przeczytanych książek: 11
Liczba odsłuchanych audiobooków: 0
Liczba przeczytanych stron: 4627
Średnia liczba przeczytanych stron: 154
Liczba napisanych postów: 10
Liczba napisanych recenzji: 6

Wśród napisanych postów, oprócz podsumowania, stosiku i rozwiązania konkursu, pojawiło się jeszcze zestawienie powieści fantastycznych z motywami słowiańskimi, które przygotowałyśmy wspólnie z Kasią z Kącika z Książką. U niej znajdziecie drugą część listy, więc jeśli szukacie książki w słowiańskim klimacie, to zachęcam do sprawdzenia obu części :)

I taka refleksja na koniec: po chwilowym szale na audiobooki ostatnio nie mogę znaleźć niczego, co skłoniłoby mnie do odsłuchania powieści. Macie jakieś metody, żeby słuchać częściej i więcej? Może mi coś polecicie?

Wiecie, że na półmetku rocznych rozliczeń mam na liście przeczytanych książek 48 pozycji? To o 12 więcej niż w ciągu całego zeszłego roku. Idę w dobrą stronę :)

A jak wyglądają Wasze podsumowania? Ile książek/filmów/sztuk teatralnych widzieliście? Co Wam się przytrafiło w czerwcu i jakie macie plany na wakacje/urlopy? Dajcie znać :)

30 komentarzy:

  1. czekam na recenzje cesarza bo sama mam lekture przed soba :) uwielbiam Lian wiec mam nadzieje ze bedzie genialna. moje podsumowanie jest kiepskie ale to wynik konca studiow stresow ibraku czasu :D teraz lece po lepszym torze lotu. urlop tylko z ksiazka :D pozdrawiam i gratuluje wynikow! :)
    PS: przegapilam motywy!!! ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzja jest gotowa, muszę tylko zrobić jakieś sensowne zdjęcie, więc pewnie na dniach się pojawi :)

      Widziałam! Gratuluję pani magister :D

      Usuń
  2. Tę książkę Cherezińskiej poznałam w 2015 roku i na razie nie kontynuowałam przygody z jej twórczością. Wszyscy się nią zachwycają - ja nie do końca umiem. Tzn. to była dobra powieść, ale wtedy po prostu chciałam czegoś innego, mniej kobiecego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, i jeszcze co do książki Maas - akurat ją czytam. 185 strona dokładnie. I powiem Ci, że choć jest lepsza od "Szklanego tronu" to ja jednak dobrą bym jej nie nazwała ;P Duuużo braków widzę.

      Usuń
    2. Ja jestem zachwycona książką Cherezińskiej. Bardzo podoba mi się to, jak ożywiła bohaterów znanych z kart historii i jak subtelnie wprowadziła wątki fantastyczne. Święta Kinga i Łokietek wymiatają :D

      A co do Dworu, to ja doceniam przede wszystkim styl z tej 1/4 powieści. Bardzo solidny, płynny i w końcu widać, że potrafi opisać coś od początku do końca, a nie skakać pomiędzy wątkami jak wiewiórka po kawie. Naprawdę spodziewałam się badziewia i byłam gotowa odłożyć po pierwszych kilkudziesięciu stronach, jeśli poczuję, że to styl i poziom Szklanego tronu, więc jestem bardzo mile zaskoczona. Poza tym ta książka jest "RPGowa". Główna bohaterka musi być krnąbrna i ciekawska, żeby fabuła mogła się rozkręcić, a co za tym idzie wiele rzeczy jest naciąganych i nielogicznych. W książkach trochę mi to przeszkadza, ale w RPGach nie, więc starałam się patrzeć na nią przez pryzmat gry i dzięki temu miło spędziłam ten jeden dzień, który poświęciłam na lekturę ;)

      Usuń
    3. Wiesz co... chciałam wtedy "Grę o tron" w wersji polskiej - a jednak to coś nieco innego. Musiałabym ją może powtórzyć sobie, tylko czasu brak. Na pewno to była "urocza" historia. Niektóre scenki były przepiękne.

      261 strona już! No na pewno to jest lepsze XD Ja w RPG nie grywam: jedynie czasem dołączę do jakiegoś PBFa, ale trudno to nazwać "czystym RPG". I dla mnie jednak jest trochę "za mało". Rodzina głównej bohaterki to skończeni idioci, styl jakby nie było najlepszy nie jest, choć fakt, Maas zdaje się w końcu wiedzieć dokąd zmierza. Freya też jakaś bardzo bystra nie jest, a jej zachowania są często po prostu głupie. Niemniej, jakoś bardzo jakością to nie odstaje od większości młodzieżówek... a ja na większość narzekam.

      Usuń
    4. No tak, określanie Korony śniegu i krwi polską Grą o tron jest lekkim przegięciem i w tym kontekście rozumiem, że mogłaś się poczuć rozczarowana. Nie masz wrażenia, że teraz wszystko jest "nowym czymś tam"? Tego typu opinie w 99% doprowadzają do rozczarowania lekturą. Na cholerę tak porównywać?

      Ale w PBFach jest to jeszcze bardziej widoczne. Bo jeśli nie napiszesz, że Twoja postać coś robi (często coś głupiego i Ty wiesz, że to głupie), to fabuła nie ruszy dalej i będziesz miała 10 bezsensownych odpisów o niczym, bo MG nie będzie miał się do czego odnieść. No chyba że grasz raczej w ST, to faktycznie może być to trochę inna bajka.

      Oj, postaci to inna historia. Generalnie zatłukłabym takie siostry i ojca :P Ale biorąc pod uwagę konwencję baśni o Pięknej i Bestii, to w sumie się zgadza. Dwie durne siostry i niewydarzony ojciec. Ale i tak będę obstawać przy tym, że styl jest zaskakująco dobry i spójny :D

      Usuń
    5. Bo wtedy się sprzeda :D

      W sumie... Tyle, że ja na nie patrze bardziej jak na "grupową książkę" i po prostu tak tego nie odbieram chyba. Poza tym moje postacie raczej głupot nie robią nigdy. One po prostu mają dzikie ograniczenia. Jak np. brak nóżek w świecie wampirów, albo chorowitą i naiwną naturę w średniowieczu. Skrótu ST chyba nie znam... ;P

      No jak na młodzieżówkę nie jest tragiczna no. A że teraz, w pracy, raczej na nic bardziej inteligentnego nie mam ochoty/czasu (czytam w 30min przerwach) to jest jak znalazł.

      Usuń
  3. Czytałam "Dwór cierni i róż" i nie jestem zachwycona. Wręcz przeciwnie, wspominam tę książkę jako baaardzo średnią i to właśnie ona nadszarpnęła moją opinię o warsztacie pisarskim Sary J. Maas. Trochę nie rozumiem, czym się świat zachwyca :P
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na recenzję "Zakazanego życzenia" Jessiki Khoury,
    Patty z bloga pattbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo zależy też od podejścia. Ja naprawdę miałam jak najgorsze podejrzenia w stosunku do tej książki, a po tym, co zaserwowała w Szklanym tronie, bardzo długo zastanawiałam się, czy w ogóle ryzykować, czy może jednak poszukać innego kwiatu do wyzwania. I pewnie dlatego zostałam pozytywnie zaskoczona, bo w porównaniu ze Szklanym tronem to doskonale napisana historia. Chociaż pod względem fabularnym wciąż szału nie robi :)

      Ja generalnie nie rozumiem zachwytu nad Maas i Dennard ;)

      Usuń
  4. Ja nie potrafiłabym czekać 6 lat żeby skończyć tego Sandersona :) Ostatni tom to było cudo, i wszystko tak ładnie się zakończyło, że po raz pierwszy nie czułam ani rozczarowania, ani tego, że wszystko się po prostu urwało.

    Cesarz wciąż przede mną :( Cherezińską bardzo bym chciała przeczytać, ale póki co nie mam jak jej wcisnąć w swój czytelniczy grafik. Od Maas trzymam się z daleka, ale jeśli już miałabym coś próbować to właśnie Dwory bo słyszałam, że są lepsze. W sumie ja też mam problem ze znalezieniem kwiatu do wyzwania... ale najgorszy problem mam z miesiącem.

    Gratuluje wyników, ja przeczytałam 6 książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u mnie jakoś tak samo zeszło :D Cały czas odkładałam na później pod pretekstem braku czasu na zaangażowanie w taką książkę. I całkowicie się zgadzam - świetne zakończenie :)

      Warto dać szansę Cherezińskiej, bo jak już się rozkręci, to pisze w bardzo przyjemny, angażujący i satysfakcjonujący sposób.

      Dwór był całkiem niezły (zwłaszcza w kontekście Szklanego tronu), zwłaszcza w kontekście tak paskudnej kategorii :D Po kilku miesiącach w końcu dałam mu szansę. Może w Twoim przypadku sprawdziłaby się Biała Róża - dalszy tom Kronik Czarnej Kompanii? I tak... Z miesiącem też mam problem. Ale pamiętaj, że to może być "księżyc", w końcu też jest nazywany miesiącem ;)

      6 książek to świetny wynik! :)

      Usuń
  5. Oooo, widzę, że i u Ciebie jest Agatha :) "Koronę śniegu i krwi" czytałam i podobała mi się, a "Bohater wieków" - no cóż, w końcu to Sanderson :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Christie mnie zachwyca i to na pewno nie będzie moje ostatnie spotkanie z jej twórczością. Podobnie jak z książkami Cherezińskiej. No a Sanderson to Sanderson, wiadomo, że to nie koniec :)

      Usuń
  6. U mnie w tym roku bardzo kiepsko z czytaniem i recenzowaniem, a to dlatego,że 20 czerwca dopiero byłam wolna. Ale teraz będę nadrabiała wszelkie zaległości.
    Do tej pory w tym roku przeczytałam dwie książki i tyleż samo zrecenzowałam u siebie na blogu.
    Zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwie książki to nadal wynik powyżej polskiej średniej :) Życzę Ci wielu udanych lektur i nadrobienia zaległości :)

      Usuń
  7. Świetne wyniki, niestety żadnej z Twoich książek nie czytałam, więc ciężko mi się do nich odnieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim wypadku szczególnie polecam Ci Christie, Cherezińską, Sandersona i biografię Tony'ego Halika :) Wszystko z innej beczki, ale każda z tych książek ma w sobie coś wyjątkowego.

      Usuń
  8. Świetny wynik :). Widzę, że czerwiec upłynął Ci pod znakiem fantastyki. Nie czytałam żadnej z powyższych książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Fantastyka zawsze gra pierwsze skrzypce, więc fakt, że w tym miesiącu wyjątkowo pojawiły się trzy pozycje spoza tego gatunku, należy uznać za swoisty sukces :)

      Usuń
  9. Na Cherezińską mam coraz większą ochotę, ale chyba zacznę o "Hardej". I też uważam, że "Bohater Wieków" to świetny tom. Zakończenie dosłownie mnie załamało. Lubię takie finały, bo nie są przesłodzone, ale trudno było to zaakceptować. "Cesarza ośmiu wysp" doceniam za pomysł na fabułę, ale momentami ciężko mi się czytało, bo było nudno. I teraz zastanawiam się czy sięgnąć po trzeci i czwarty tom.
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie też chciałam zacząć od Hardej, ale w ręce wpadła mi Korona śniegu i krwi, więc uznałam, że nie ma co marudzić.

      Zakończenie Bohatera Wieków było dla mnie idealne, a stopniowe rozwiązywanie tajemnic z wcześniejszych tomów zrobiło na mnie duże wrażenie. Ale fakt, skończyłam z lekkim kacem książkowym :)

      Przy Cesarzu Ośmiu Wysp nie miałam tego problemu, za to przy Panu Ciemnego Lasu początek czytało mi się kiepsko, ale na szczęście im dalej, tym lepiej.

      Usuń
  10. Gratuluje takiego wyniku ja niestety w tym miesiącu przeczytałam tylko 7 książek, ale jak na mnie to jest dobry wynik.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D
    https://gosiaandbook.blogspot.com/2017/07/wywiad-z-piorowieczne.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedem to nie "tylko" :) To blisko dwie książki tygodniowo, więc to doskonały wynik :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Gratuluję tak okazałego wyniku. Ja w czerwcu miałam dość mało czasu, ale kilka książek przeczytałam.

    Jeśli masz ochotę, zapraszam na mojego bloga https://oddychajaca-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Na szczęście nie liczy się ilość, tylko jakość :)

      Usuń
  12. Wow, wspaniały wynik! Ja ze względu na sesje w czerwcu przeczytałam tylko jedną książkę - Hamleta. A i ten miesiąc zleciał tak szybko, jak żaden inny :|. Co do przeczytanych przez Ciebie książek, widzę w tej liście sporo takich, na które i ja mam ochotę, m.in. książki pani Cherezińskiej, Szeptuchę czy Dwór cierni i róż :)

    Pozdrawiam,
    ifeelonlyapathy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ja w trakcie sesji przeważnie robiłam wszystko, tylko nie to, co powinnam, a książek i tak nie czytałam zbyt wiele :D

      Cherezińską polecam :)

      Usuń
  13. Ło kurde, ale książek. Sporo statystyk. Jestem pod wrażeniem. :) Ja nie mam 48, ale też jestem zadowolony, bo 41 pękło, a tak dużo po pół roku już nie miałem od kilku lat. :)
    Sidło czytania w podobnym motywie i nade mnie siedziało długo dopóki nie dopadł porządny kryzys czytelniczy i trzeba było to zmienić, bo lektury nie cieszyył, chociaż był bardzo dobre. Od tamtej chwili nie ma ani tego samego autora pod rząd więcej niż 2, ani gatunku. I tak jest bardzo dobrze. I polecam. :)
    A tą Cherezińską będziesz w ogóle recenzować? Mam na półce 2 książki i generalnie autorka myślę, że w sam raz dla mnie, ale coś się zabrać nie mogę. Może to przez te ciągłe czytanie nowości. Teraz zaczynam nadrabiać nieprzeczytane na półce, więc może i do niej dojdę. :)
    U mnie podsumowanie będzie na blogu, więc nie będę Ci tutaj zaśmiecał. Pozostaje mi życzyć Ci wszystkiego dobrego w lipcu i samych dobrych chwil z książkami. ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie pamiętam, kiedy ostatnio przeczytałam te magiczne 52 książki w ciągu całego roku, a tu taki wynik na półrocze... Jestem zadowolona, bo wcale nie czytam na wyścigi ani po to, żeby mieć, o czym pisać recenzje (bo jak widać, nie piszę o każdej książce).

      Ale u mnie często wychodzi to przez zupełny przypadek! No bo np. co ma ze sobą wspólnego Moja żona wiedźma z Nieśmiertelnym, Anną Kareniną i książką biograficzną o carycy Katarzynie? Rosyjska literatura (pisana nie tylko przez Rosjan) jednak ma w sobie coś zbyt podobnego, żeby czytać ją szybciej niż po pół roku od poprzedniej książki. A u mnie skumulowały się kiedyś w dwóch miesiącach...

      Nie wiem, czy będę recenzować Cherezińską, bo znów porobiły mi się zaległości i coś muszę sobie odpuścić. Chciałabym, ale zobaczę, jak wyjdzie :)

      I też mam zamiar ponadrabiać zaległości.

      A do podsumowania zajrzę :)

      Usuń