Przyjęłam wyzwanie polegające na zdradzeniu Wam dziesięciu faktów na mój temat. Sylwka z bloga unserious.pl zdecydowała się na "niePoważne fakty" i myślę, że to będzie najciekawsze. W końcu wiecie już, że lubię czytać książki i wręcz nałogowo je kupuję, prawdopodobnie domyślacie się, że lubię planszówki i wiecie, że z wykształcenia jestem psychologiem i pedagogiem (robiłam też przedmioty na filologii polskiej i dziennikarstwie - uroki MISH-u), a zawodowo zajmuję się pisaniem. Większość z Was wie, że najlepiej funkcjonuję w nocy i to wtedy piszę najwięcej tekstów i recenzji. Jeśli do tej pory tego nie wiedzieliście, to potraktujcie te informacje jako bonus :) A jeśli chcecie wiedzieć na mój temat trochę więcej, to zapraszam do zapoznania się z 10 (nie)poważnymi faktami na mój temat.
1. Właściwie dlaczego Wiedźma?
Na wstępie zaznaczę, że ta ksywa przylgnęła do mnie w harcerstwie, gdy miałam 13 lat. Powodów było kilka - miałam włosy, które wyglądały, jakby trzasnął je piorun (teraz trochę oklapły, bo są dłuższe), byłam wredna (dalej jestem), a w dodatku ludzie uważali, że wszystko wiem - jak prawdziwa Wiedźma. No i zostało. Przetrwało gimnazjum, liceum, pierwsze studia. Zdarzało się, że nawet wykładowcy tak do mnie mówili. Jeden z nich dzwonił do mnie kilka lat po skończeniu studiów z propozycją przeprowadzenia szkolenia i w pewnym momencie zwątpił: "Wiedźma, a jak ty właściwie masz na imię? Nazwisko pamiętam, ale imienia nie mogę sobie przypomnieć...". Innym razem dziekan spojrzała na mnie podczas wpisywania oceny do indeksu i z wyraźną ciekawością w oczach spytała: "Właściwie dlaczego Wiedźma?". Wiele osób wciąż tak do mnie mówi - znajomi, siostra, kuzynka, jej dzieci (przyjeżdżają do cioci Wiedźmy - serio!), rodzice niektórych znajomych, czasami moi właśni rodzice, gdy chcą, żebym zareagowała. Wciąż mam tendencję do przedstawiania się jako Wiedźma, gdy poznaję znajomych znajomych. Ba! Część moich znajomych z harcerstwa na pewno nie wie, jak mam na imię :)
2. W teorii jestem dobra we wszystkim
To nie jest przechwalanie się, raczej wykazanie, że teoria to nie praktyka i to, że umiem o czymś rozmawiać, nie oznacza, że umiem to zrobić. No i poniekąd wiąże się z tym, że WIEdźma wie. Często śmieję się, że w teorii to ja nawet potrafię tańczyć. Bez problemu rozpoznaję kroki różnych tańców, ale żadnych nie umiałabym odtworzyć (nie tańczę - to mój dar dla ludzkości). Zdarzało mi się znajdować ludzi po "strzępach" informacji (np. bez wiedzy jak się nazywają), więc może mogłabym zostać detektywem? Kiedyś robiłam też za specjalistkę od strzelania z łuku, mimo że przez całe moje życie strzelałam może dwa-trzy razy w życiu i to we wczesnej podstawówce. Ale w teorii znam się na tym na tyle dobrze, że dzieciaki na obozie były pod wrażeniem mojej specjalistycznej wiedzy. Chwała niech będzie dobrze napisanym książkom fantasy :D
To wrażenie dodatkowo pogłębia fakt, że mam dobrą pamięć i potrafię słuchać. W związku z tym podczas rozmów często odnoszę się do rzeczy, które ktoś powiedział mi kilka lat temu i zupełnie o tym nie pamięta. Kończy się na tym, że wychodzę na nienormalną...
3. Zakupy doprowadzają mnie do nerwicy
Gdy tylko muszę iść do sklepu - po cokolwiek - od zakupów spożywczych, poprzez jakąś elektronikę, a na ubraniach kończąc, to mną telepie. Nienawidzę robić zakupów. A przymierzanie ubrań i butów, to jakaś mordęga. Nawet książki rzadko kupuję w sklepach. Chociaż to akurat ze względów czysto praktycznych - jestem mistrzem promocji w księgarniach internetowych :)
4. Wyczuwam paprykę nawet w zamrożonej pizzy
Mam bardzo silny zmysł węchu i nie zjem czegoś, co w moim prywatnym rankingu brzydko pachnie. Papryka jest w czołówce tego zestawienia, a kumple ze studiów do tej pory potrafią mi wypominać, że kiedyś wyczułam paprykę w zamrożonej pizzy...
Kupiłam sobie własną rudą bestię, która zajmuje większą część mojego łóżka. Miałam już wcześniej psa, więc to nie jest tak, że uciekam z krzykiem na widok czworonoga, ale np. odruchowo odgradzam się plecakiem, gdy mijam jakiegoś na ulicy.
Posiadanie w domu własnego s(w)eterka nazywam desensytyzacją (czyli odwrażliwianiem) i traktuję jako swoistą terapię (okej, zaczynam rozumieć, o co chodzi z tą nienormalnością...).
Tak czy siak pies przydaje się też podczas przerw w pracy. Gdyby nie on czasami nawet nie przebierałabym się z piżamy, skoro pracuję w domu. A tak muszę się ogarnąć, żeby pójść z nim na spacer.
Posiadanie w domu własnego s(w)eterka nazywam desensytyzacją (czyli odwrażliwianiem) i traktuję jako swoistą terapię (okej, zaczynam rozumieć, o co chodzi z tą nienormalnością...).
Tak czy siak pies przydaje się też podczas przerw w pracy. Gdyby nie on czasami nawet nie przebierałabym się z piżamy, skoro pracuję w domu. A tak muszę się ogarnąć, żeby pójść z nim na spacer.
6. Gdy jestem zmęczona, zaczynam pisać po niemiecku
Robię to bezwiednie. Co ciekawe, nie znam dobrze języka niemieckiego. Śmieję się, że gdy przestaję się kontrolować, to odzywa się we mnie 1/16 Niemca. Tego typu cuda dzieją się podczas rozmów ze znajomymi przez komunikatory i tylko wtedy, gdy siedzę przed laptopem. To nie jest tak, że zaczynam pisać elaboraty, co to, to nie, ale np. zaczynam zadawać krótkie pytania po niemiecku (was?, warum? itp.) albo coś w tym stylu. Wtedy znajomi od razu wiedzą, że należy wykopać mnie do łóżka.
7. Najpierw napisałam magisterkę, a dopiero później licencjat
Takie cuda też się zdarzają. Psychologia to jednolite studia magisterskie, więc po pięciu latach nauki napisałam i obroniłam magisterkę, a potem poszłam na MISH (Międzywydziałowe Indywidualne Studia Humanistyczne), który w Toruniu był tylko w formie licencjatu. Zależało mi na tym, żeby chodzić na zajęcia na różnych kierunkach, więc zdecydowałam się na to rozwiązanie. W ten oto sposób robiłam przedmioty na filologii polskiej, dziennikarstwie i napisałam licencjat z pedagogiki.
8. Liczby pozwalają mi się skupić i zrelaksować
Mimo że skończyłam dwa kierunki społeczne, a zawodowo zajmuję się czymś humanistycznym, to jestem umysłem ścisłym. Jestem nerwusem, a zadania z matematyki zawsze mnie uspokajały. Na studiach, żeby lepiej skupić się na słowach prowadzących, robiłam sudoku. Nie, nie rozwiązywałam - robiłam. Od podstaw. I byłam w stanie dyskutować oraz robić notatki :)
9. Lubię być przygotowana na każdą okazję
To u nas rodzinne. Nie ruszam się z domu bez plecaka, w którym mam dosłownie wszystko. Żeby wymienić tylko najważniejsze rzeczy: tool, czyli taki rozbudowany scyzoryk z kombinerkami i śrubokrętami, apteczka z podstawowym wyposażeniem umożliwiającym udzielenie pierwszej pomocy przedmedycznej, stabilizator na kolano, a często nawet awaryjna szczoteczka do zębów. Jak ktoś chce pożyczyć namiot, materac, termos itp., to też dzwoni do mnie :)
10. Odróżniam Colę od Pepsi po... zapachu
Wiele osób twierdzi, że nie ma różnicy pomiędzy Colą i Pepsi, a nawet jeśli, to mało kto potrafi je rozróżnić. Nie piję alkoholu, nie palę, nie piję nawet kawy! Ale Colę pochłaniam hektolitrami. Znam jej smak i zapach na wylot. Jak już wspominałam, mam silny zmysł węchu, więc od razu rozpoznaję, który napój dostaję. Pepsi ma dziwny, słodzikowy zapach, natomiast Cola jest tak słodka, że sam jej zapach rozpuszcza zęby :D
---
To tyle ode mnie. A jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej, to... Może jeszcze kiedyś nadarzy się okazja. Zawsze możecie napisać na maila lub na Facebooku. Kto wie, jeśli uzbiera się kilka pytań, to może nawet stworzę o tym post :)
Dziękuję Sylwce za nominację :) To była świetna zabawa. Nawet nie sądziłam, że będę się tak dobrze bawić, zastanawiając się, co mogę napisać na swój temat, żeby nie było nudno.
Do zabawy zapraszam:
Kasię z Kącika z książką
Czarne Espresso
Rosę
Kirimę (może Kamyczuś też zechce coś napisać? :) )
Lady DeVi
i książkoholikzpowołania :)
Kasię z Kącika z książką
Czarne Espresso
Rosę
Kirimę (może Kamyczuś też zechce coś napisać? :) )
Lady DeVi
i książkoholikzpowołania :)
Ah jakie to prawdziwe! <3 Jednak znam swoją siostrę.
OdpowiedzUsuńPS: Nie tylko kumple ze studiów wypominaja Ci tę zamrożoną paprykę w pizzy. :D
No miały być fakty, tak? No to jak miałoby być nieprawdziwie?
UsuńNawet się nie wypowiem na temat wypominania i wyśmiewania się z mojej "przeczulicy" względem papryki...
Bardzo interesujące fakty, dowiedziałam się ciekawych rzeczy o Tobie :) A myślałam, że to ja jestem dziwna, bo rozróżniam Pepsi czy Colę po smaku- Cola jest dla mnie za słodka. Też nienawidzę zakupów, a kiedy w moim domu pada to hasło to od razu jestem chora :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spodobały Ci się informacje na mój temat :) Ja z kolei nie cierpię Pepsi. Mam po niej jakąś zgagę i niesmak w ustach.
UsuńDziękuję za zaproszenie do zabawy, chętnie wezmę w niej udział, ale pewnie za jakiś tydzień, dwa, jak poogarniam parę innych spraw :)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to fajnie Cię poznać z takiej mniej książkowej strony :D
A ja pamiętam o TAGu lekturowym :) Większość postu jest przygotowana, ale wciąż rozważam kilka odpowiedzi :D
UsuńCieszę się, że weźmiesz udział w zabawie, bo też chętnie poznam Cię bliżej z tej mniej książkowej strony :)
No to proszę :) Ja już zdradziłam się trochę: http://rosaczyta.blogspot.com/2017/02/10-mniej-lub-bardziej-powaznych-faktow.html
OdpowiedzUsuńAle jesteś szybka! Pędzę, żeby lepiej Cię poznać :)
UsuńCo prawda dopiero trafiłam na Twój blog ale super, że od razu miałam przyjemność i możliwość poznać Cię z takiej strony :) Super fakty :) A na blogu na pewno zostanę na dłużej ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zostaniesz na dłużej, ponieważ Twoje komentarze zawsze są ciekawe i rzeczowe :)
UsuńAd. 2 Mąż się ze mnie śmieje, że jak coś zaczynam robić to zawsze muszę być najlepsza - no ambitna jestem, co poradzić :)
OdpowiedzUsuńAd. 3 Nienawidzę tłumów - Mąż robi zakupy :P
Ad. 6 Zmęczenie sprawia, że... się wkurzam, że nie mam siły czegoś zrobić.
Tak chciałam jeszcze dodać :)
Ja nie muszę być najlepsza, ba, na ogół nie mam takich ambicji, ale ta wiedza teoretyczna jakoś tak sama wychodzi. Wolałabym wiedzieć mnie, ale bardziej przekładać to na praktykę :D
UsuńTłumy mi nie przeszkadzają, po prostu nie lubię zakupów. Straszne marnotrawstwo czasu.
O rany, to tworzysz sobie taką pętlę... Jesteś zmęczona, więc się wkurzasz, a to powoduje dodatkowe zmęczenie, a to jeszcze bardziej Cię wkurza. Nie zazdroszczę. Jak jestem zmęczona, to po prostu padam. O, to jest jeszcze jedna rzecz, o której mogłam napisać. Umiem zasnąć w każdych, absolutnie w każdych warunkach i w każdym miejscu, nawet przy głośnikach podczas oglądania musicalu :D
Cieszę się, że się dobrze bawiłaś i fajnie dowiedzieć się o Tobie coś więcej. :D
OdpowiedzUsuńPies uroczy, tarmosiłabym. :D Zakupów zaś też nienawidzę.
Ostrzegam, to seter, a jak seter się cieszy, to nie ma żartów. No i nie da się go zagłaskać. Będzie domagał się pieszczot tak długo, jak długo będziesz w pobliżu :D
UsuńJeszcze raz dziękuję za zaproszenie do zabawy :)
Taaaa my lubimy jeździć do cioci Wiedźmy :-D i nie tylko ty potrafisz odróżnić pepsi od coli :-P ja dodatkowo odróżniam wody po smaku haha
OdpowiedzUsuńWiem, że nie tylko ja. Ale to nie jest powszechna umiejętność :)
UsuńTo kiedy przyjeżdżacie na "Pandę"?
hehe... ja odróżniam colę i pepsi po smaku... ;) Ale ostatnio obu nie pijam... ;)
OdpowiedzUsuńNazywajmy rzeczy po imieniu: jestem uzależniona od Coli :)
UsuńJako że odwiedzam tego bloga od niedawna, to wszystkie fakty były dla mnie nowe :) Miło Cię poznać od takiej strony. Rozbawiło mnie, że nawet wykładowcy mówią do Ciebie per "Wiedźma" i nie wiedzą, jak masz na imię :D Fajnie mieć takie przezwisko, które przylgnęło do Ciebie na amen? :) Znaczy ja osobiście uważam to za coś pozytywnego, zawsze chciałam takie mieć ale niestety do mnie nic nie przylgnęło :P
OdpowiedzUsuńPies słodki :) Odnośnie Coli vs Pepsi, w tym semestrze na jednym przedmiocie mieliśmy eksperyment który polegał na zidentyfikowaniu coli, pepsi, coli z biedronki i jakiejś jeszcze innej w czterech kubeczkach. Tylko jednej osobie udało się odróżnić wszystko, pozostałe trzy rozróżniały colę od pepsi albo colę z biedronki od tej ostatniej. Więc nie jesteś sama :)
W zabawie chętnie wezmę udział, Kamyczuś raczej nie, ona obiecała tylko od czasu do czasu podrzucić jakąś recenzję czy napisać coś innego :) Zapędy do blogowania to mam głównie ja :D Dziękuje za zaproszenie :)
Uwielbiam moje przezwisko i fakt, że bardzo często wyprowadza ludzi z równowagi. Wielokrotnie pytano mnie, dlaczego inni tak "brzydko" do mnie mówią, ale gdy wyjaśniałam, okazywało się, że nawet rodzice znajomych przestawali mieć opory :) Mam jeszcze jedno "przezwisko", ale jest wybitnie internetowe, chociaż nawet w tym wypadku wiele osób mówi lub pisze do mnie Wiedźma, traktując to poniekąd jako imię (na które nieszczególnie reaguję) :)
UsuńFajny eksperyment. Chętnie wzięłabym w nim udział, bo Colę z Biedronki też rozpoznaję po zapachu :) Jestem ciekawa, czy rozpoznałabym czwartą, tajemniczą substancję :D A co studiujesz, że macie takie fajne eksperymenty? Nie pamiętam, czy wspominałaś o tym w dziale "O nas"...
Cieszę się, że weźmiesz udział :)
Studiuję finanse, rachunkowość i ubezpieczenia. Przedmiot, na którym miałam ten eksperyment, to strategia organizacji. Rozróżnianie coli dotyczyło poniekąd tematu marki i substytutów :)
UsuńGenialne! Jak to dobrze, że są nauczyciele akademiccy, którzy potrafią stanąć na wysokości zadania i stworzyć coś ciekawego :)
UsuńRaaaanyyy, jesteś niesamowita :D Kurczę, chciałabym Cię poznać "na żywo" :D
OdpowiedzUsuńA co do zabawy to muszę trochę pogłówkować :D
Pozdrówka!
Dziękuję za taki miły komplement :) W sumie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zorganizować jakieś spotkanie blogerów książkowych albo spotkać się w jakimś kameralnym gronie :)
UsuńPozdrawiam :)
Dziękuję za zaproszenie, chociaż następnym razem miło by było, gdybyś odniósł się w jakikolwiek sposób do posta, pod którym wklejasz reklamę. Wzbudziłbyś większe zainteresowanie :)
OdpowiedzUsuń