Joe Abercrombie zyskuje w Polsce coraz większą popularność, a mimo to do tej pory przeczytałam wyłącznie jedną książkę jego autorstwa i jedno opowiadanie w antologii Niebezpieczne kobiety. Spodobało mi się, że pisze w sposób nieoczywisty i znacząco odbiega od popularnych, utartych schematów, dlatego zabrałam się za kolejną powieść spod jego pióra (klawiatury?). Wybór padł na jednotomowych Bohaterów.
Historia przybliża losy wielu postaci, więc nie sposób sensownie nakreślić fabułę. W związku z tym wspomnę jedynie, że akcja rozgrywa się wokół przygotowań do starcia oraz trwającej trzy dni bitwy. Po jednej stronie jest wojsko Unii, które król popędza do zakończenia wojny i zmusza do natychmiastowego podjęcia działań, a z drugiej Czarny Dow i jego ludzie Północy, którzy wprost nie mogą się doczekać, żeby zabarwić ostrza swoich mieczy na czerwono. Ale która strona ma rację? Która powinna wygrać, a która wygra? I czy na polu bitwy znajdą się jacyś bohaterowie?
Bohaterowie to powieść o wojnie, w której nie ma lepszej i gorszej strony. Wiadomo, że wojna nikogo nie oszczędza, a wzbogacają się na niej jedynie ci najbardziej bezwzględni i cwani, więc nie powinno dziwić, że zarówno wśród dzikich ludów Północy, jak i wśród żołnierzy Unii zdarzają się oszuści, pozoranci, cwane bestie, bezwzględni mordercy i tchórze. Autor przybliża kilkadziesiąt różnych postaci z obu stron konfliktu tylko po to, żeby większość z nich zabić. A co ja na to? No wreszcie! Czy nigdy nie oburzało Was, że dziwnym trafem zawsze przeżywali akurat ci, których dotyczyła fabuła? Cóż za zbieg okoliczności i niesamowite szczęście, prawda? No cóż... Tu nie musicie się tym przejmować. Postać zapewne zginie szybciej niż później.
Joe Abercrombie przypomina mi trochę George'a R.R. Martina. Tworzy bardzo rozbudowane, brutalne światy, gdzie wojna jest na porządku dziennym, a potem wrzuca w nie dziesiątki postaci, z których nikt nie jest w oczywisty sposób dobry czy zły. Każdy walczy za siebie i dla swoich zysków lub przekonań, a śmierć nie wybiera. Absolutnie żaden bohater nie jest bezpieczny i nigdy nie wiadomo na kogo akurat przyjdzie pora. Dzięki temu w historiach wymyślanych przez Abercrombiego nie ma chwili spokoju ani tej absurdalnej pewności, że główny bohater musi przeżyć do ostatnich stron książki (a jeszcze lepiej żyć "długo i szczęśliwie").
Trudno też zdecydować, czy da się polubić którąś z postaci, ponieważ każda ma bardzo dużo grzechów na sumieniu. Mimo to niektóre wzbudzają większą sympatię niż inne, a wśród moich ulubieńców znalazł się Gnat - stary najemnik z zasadami. Był tak bardzo nie na miejscu, otoczony ludźmi bez skrupułów i cieszących się perspektywą zabijania, wzbogacania się lub osiągania jakichkolwiek innych zysków i wpływów, że chwilami robiło mi się żal starego drania. Ale z drugiej strony jego postać pokazała, że na polu walki jest jeszcze miejsce na szacunek dla przeciwnika.
Autor skutecznie wyśmiał archetyp bohatera i zmiażdżył wszystkie piękne wyobrażenia na temat walecznego wojownika o złotym sercu. Okazuje się bowiem, że gdy przychodzi co do czego, to bohater jest zwykłym szaleńcem, potencjalnym samobójcą, tchórzem lub bezmyślnym osiłkiem, który macha bronią jak cepem. Pokazał również, jak faktycznie wygląda wojna: wysiedlanie ludzi z ich własnych domów, ciągłe budowanie nowych latryn, głód, smród i nuda, a później dużo krwi i zwłok walających się po polu bitwy. A pośród tego wszystkiego bezmyślni karierowicze, którzy dorobili się tytułu generała, wrzucając odpowiednią kasę do królewskiego skarbca.
I tak oto dochodzimy do konkluzji: jedynymi bohaterami Bohaterów są głazy na szczycie wzgórza o tej właśnie nazwie. Wzgórza, o które w dużej mierze toczyła się walka i na którym umarło wielu ludzi. I to niekoniecznie bohaterską śmiercią...
Bohaterowie to opowieść o klęskach i spełnionych marzeniach, a to wszystko w bardzo brutalnej i cynicznej oprawie. Jeśli lubicie wojenne fantasy (trochę magii też się znajdzie) i nie przeszkadza Wam, że bohaterowie są wulgarnymi szujami i nie warto się do nich przyzwyczajać, to książka przypadnie Wam do gustu. Ja jestem usatysfakcjonowana i z pewnością sięgnę po inne książki tego autora.
PS. Bohaterowie i Zemsta najlepiej smakuje na zimno należą do tego samego świata, co jest o tyle fajne, że Abercrombie przywołał dwa razy Monzę - bohaterkę Zemsty... Bardzo przyjemny smaczek dla znawców jego literatury, ale zupełnie nieistotny z fabularnego punktu widzenia :)
---
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Czytam Fantastykę
Wyzwanie czytelnicze, kategoria: osoba
Autor skutecznie wyśmiał archetyp bohatera i zmiażdżył wszystkie piękne wyobrażenia na temat walecznego wojownika o złotym sercu. Okazuje się bowiem, że gdy przychodzi co do czego, to bohater jest zwykłym szaleńcem, potencjalnym samobójcą, tchórzem lub bezmyślnym osiłkiem, który macha bronią jak cepem. Pokazał również, jak faktycznie wygląda wojna: wysiedlanie ludzi z ich własnych domów, ciągłe budowanie nowych latryn, głód, smród i nuda, a później dużo krwi i zwłok walających się po polu bitwy. A pośród tego wszystkiego bezmyślni karierowicze, którzy dorobili się tytułu generała, wrzucając odpowiednią kasę do królewskiego skarbca.
I tak oto dochodzimy do konkluzji: jedynymi bohaterami Bohaterów są głazy na szczycie wzgórza o tej właśnie nazwie. Wzgórza, o które w dużej mierze toczyła się walka i na którym umarło wielu ludzi. I to niekoniecznie bohaterską śmiercią...
Bohaterowie to opowieść o klęskach i spełnionych marzeniach, a to wszystko w bardzo brutalnej i cynicznej oprawie. Jeśli lubicie wojenne fantasy (trochę magii też się znajdzie) i nie przeszkadza Wam, że bohaterowie są wulgarnymi szujami i nie warto się do nich przyzwyczajać, to książka przypadnie Wam do gustu. Ja jestem usatysfakcjonowana i z pewnością sięgnę po inne książki tego autora.
PS. Bohaterowie i Zemsta najlepiej smakuje na zimno należą do tego samego świata, co jest o tyle fajne, że Abercrombie przywołał dwa razy Monzę - bohaterkę Zemsty... Bardzo przyjemny smaczek dla znawców jego literatury, ale zupełnie nieistotny z fabularnego punktu widzenia :)
---
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Czytam Fantastykę
Wyzwanie czytelnicze, kategoria: osoba
Lubię tego autora, czytam sobie jego twórczość w kolejności powstawania, coby się za bardzo nie pogubić. Podoba mi się, że nie tworzy miliona nowych postaci, tylko wykorzystuje część już istniejących.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że tutaj strzelił tyle postaci, że nie wymieniłabym imion nawet połowy. A gdyby jeszcze wziąć pod uwagę tych, o których wspominano jako wielkich wojowników, to już w ogóle przepadłabym z kretesem :D Ale podoba mi się, że korzysta z jednego, rozbudowanego świata. To daje mu bardzo duże pole do popisu :)
UsuńZaczarowałaś mnie recenzją :) Chcę ją mieć :)
OdpowiedzUsuńA poza tym zauważyłam, że im bohater mniej jednoznaczny, mniej bohaterski, ze słabościami, upadkami, wadami, a nawet czystym złem ziejącym z niego w niektórych sytuacjach, tym ja czuję się bardziej usatysfakcjonowana. Bo tacy bohaterzy robią się bardziej ludzcy, bliżsi. Oczywiście nie chodzi mi o takich, którzy są skrajnie złymi postaciami, ale postaciami takimi, które również popełniają błędy, lub niekiedy władają nimi niepohamowane emocje :)
Cieszę się, że spodobało Ci się to, co napisałam :)
UsuńJeśli lubisz niejednoznaczne postaci, to możesz być usatysfakcjonowana :) Chociaż ostrzegam, że naprawdę trudno kogokolwiek polubić.
Świetny tekst :) Czytałam do tej pory jedną książkę Abercrombie - "Ostrze", i podeszło mi tak średnio. Niby wszystko fajnie, ale jakoś między mną a tym autorem nie zaiskrzyło. Co jest dziwne, bo to o czym pisze i to jak przedstawia świat idealnie trafia w moje gusta. Do "Bohaterów" bardzo mnie zachęciłaś. w ogóle zauważyłam, że uwielbiam tematykę wojenną i żołnierzy, a im brutalniej tym lepiej :D
OdpowiedzUsuńMoże moim problemem było to, że nie potrafiłam się do nikogo przywiązać. Bo chociaż w "Ostrzu" wszyscy główni bohaterowie dalej żyją, to jakoś ciężko się z nimi zżyć :)
Ja chyba wolę historie o żołnierzach, a nie o samych wojnach. Np. uwielbiam Opowieści z meekhańskiego pogranicza czy Czarną Kompanię, a tam wojen jako takich nie ma. Ale tak, zgadzam się, w tego typu książkach jest coś wciągającego :)
UsuńW Bohaterach też trudno zżyć się z postaciami. Nie pozwalają się lubić :D
Jakoś nie mogę się przekonać do Abercrombiego, nie mam pojęcia dlaczego. Czytałam jedno jego opowiadanie, właśnie w Niebezpiecznych kobietach, w rękach nawet miałam 'Bohaterów", ale nie potrafiłam się do nich zabrać. Eh, babskie fanaberie ;)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie było kiepskie, więc jakoś Ci się nie dziwię, że nie poczułaś się przekonana :)
UsuńAbercrombie urzekł mnie martinowskim podejściem do postaci. Zabić, zabić, okaleczyć, zabić, zniszczyć, zabić. I może jeszcze zabić. Chyba po prostu mam dość książek w pierwszoosobowej narracji, gdzie od razu wiadomo, że główny bohater przeżyje. A można by to tak łatwo obejść. Wystarczyłoby w trakcie trwania historii zmienić narrację na punkt widzenia innej postaci - choćby na kilka stron. I już pewność zmienia się w prawdopodobieństwo :D
Ja czytałam tylko "Pół króla" i niby wszystko ok, ale nie ciągnie mnie aż tak to drugiego tomu, nie mówiąc już o innych książkach autora. Z jednej strony chciałabym przeczytać, a z drugiej zawsze coś innego, ciekawszego wpadnie w ręce. Może to wina tego, że zaczęłam od powieści dla młodzieży? Choć HP i Zwiadowcy też są dla młodszego czytelnika a te czytało mi się świetnie :)
OdpowiedzUsuńPół króla chciałam przeczytać po angielsku, ale nie jestem pewna, czy to dobre rozwiązanie. Może przynajmniej pierwszy tom przeczytam po polsku. Ale na pewno nie teraz :)
UsuńNie wiem, czy to kwestia powieści dla młodzieży. Może po prostu to nie Twoja bajka? Na szczęście jest wielu innych pisarzy i na Abercrombiem świat się nie kończy :D
To chyba moja ulubiona powieść autora i pierwsza, którą przeczytałam :) Uwielbiam takie klimaty, dużo pojedynków, krwi i brutalności, a Abercrombie świetnie sobie radzi w takich kwestiach. Teraz czaję się na "Ostrze" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Jak ktoś lubi takie klimaty, to będzie usatysfakcjonowany, ale nie ukrywajmy, to nie jest literatura dla wszystkich. Mimo to cieszę się, że jesteśmy po tej samej stronie barykady :)
Usuń